...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 80 • Strona 4 z 8
  • 284 / 17 / 0
@GP I dlatego, z wielu tych powodów, które tutaj wymieniłeś, wiele osób wjebanych, ale ogarniających jeszcze jako-tako życie, tzn. pracujących, posiadających rodziny, ukrywających często naprawdę zaawansowany nałóg nigdy nie trafi na państwową substytucję. Oni już są napiętnowani i często czują się ludźmi gorszego sortu, a istniejące prawo tylko pogorszyłoby ich sytuację. I może się okazać, że trafią tam jak wszystko już spierdolą, choć było to do uniknięcia. Dlatego na wszelkich programach widać patologię w czystej postaci i osoby, które są już na samym dnie, często bez perspektyw. A to chyba nie tak powinno funkcjonować.
Przepraszam za uogólnianie i jeżeli kogoś uraziłem.
wykrwawiaj się szybko. krzycz cicho. oddychaj płytko. tnij pewnie. bo każda strużka krwi, kreśli trajektorię
twojego upadku
  • 1677 / 261 / 0
Nie chce się gadać, wjeżdża taki fado i zgrywa się na największego kozaka bo widział jak ludzie schodzili z kompotu, dodatkowo zna każdego z nas skoro jest w stanie ocenić kto na ile chce rzucić uzależnienie. Rzucić opiaty w sensie. Gdybym nie chciał rzucić to bym nie miał za sobą ośrodka, detoksów, kilku substytucji...
Największy przegryw na forum
  • 98 / 44 / 0
Moja opinia w tym wątku nie ma na celu tanich popisów czy "kozaczenia",ale min. uświadomienia co poniektórym,że w czasach,kiedy nie było oddziałów detoksykacyjnych,lekarzy specjalistów,ośrodków terapeutycznych,ani programów S.kompociarze potrafili wychodzić nawet zdawało się z beznadziejnych przypadków.
Jedyne co chce przez to powiedzieć,to fakt, że można wykaraskać się nawet z najgorszego gówna i chyba taka opinia nie podlega dalszej dyskusji?
Uwaga! Użytkownik fado nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 730 / 6 / 0
Nikt tutaj nie uważa, że nie można wyjść z najgorszego gówna i jak sam napisałeś "nie podlega to dyskusji". Tylko co to ma wspólnego z tematem tak naprawdę?

Ja uważam, że coś takiego powinno funkcjonować na zasadzie jak ktoś napisał wcześniej. Spotkanie -> rozmowa -> recka najpierw na X dni, z każdym następnym spotkaniem na co raz dłuższy czas. Pomoc w ułożeniu życia czyli przede wszystkim praca, najlepiej żeby był ktoś w tym samym budynku kto porozmawia, doradzi itp.

Ja osobiście nie byłem na programie ale bardzo bliska mi osoba była (metadon, obecnie bupra). Chyba nie muszę pisać o tym, że kolega przytył 20kg, pocił się jak świnia a i tak dobierał. Co do samego "kółka różańcowego" o którym S.D nie raz pisał - Z samych opowieści znajomego rzygać mi się chciało na myśl o tym, samo chodzenie w takie miejsce i to bycie kurwą, która grzecznie stoi w kolejeczce po swoją dawkę niszczy w jakich sposób psychikę i negatywnie nastawia do życia.

Tutaj dochodzimy do kolejnej sprawy czyli zmiany w personelu. To ma być pomoc a nie człowiek z batem, który za pozytywny test na THC, bo ktoś spalił bata raz na miesiąc daje karę w postaci częstszego przychodzenia po mietka/bupre.
Poza tym jak ktoś nie jest gotowy do zerwania z nałogiem to tego nie zrobi i moim zdaniem nie powinien jeśli narkotyk mu służy. Nie ważne, czy ktoś bierze, ważne co robi.
To jest moim zdaniem najważniejsze. Jak ktoś nie jest gotowy to tego nie zrobi, jedyne co to problemy prawne lub męczenie się na mietku/buprze (wiem, są ludzie którym to pasuje, ale też są ludzie którzy nie są w stanie funkcjonować normalnie i nie mówię tu o aspekcie fizycznym). Mam wrażenie, że dużo ludzi nie rozumie, ze niektórym narkotyk służy. Po prostu tak funkcjonują, ta nagroda raz/dwa/trzy razy dziennie powoduje to, że chce im się budzić rano. A to czy ktoś bierze czy nie jest zupełnie nie istotne póki nie zawalamy życia i ważnych spraw z powodu ćpania, a mając regularnie reckę jest to naprawdę O WIELE trudniejsze niż będąc w ciągłym wirze ogarniania tematu albo dole psychicznym na mietku/buprze.
  • 1677 / 261 / 0
A tylko napiszę, że terapeuci z programów mają wytyczne by odchodzić od traktowania narkomanów jak ścierw ale uwierzcie mi czasami inaczej się nie da... Jestem na programie na południu kraju i to co się dzieje pod to jest jebana patologia.

Canon, dalej masz taki fajny bicykl? xD
Największy przegryw na forum
  • 1945 / 196 / 0
sprawdzone_info pisze:
Nie chce się gadać, wjeżdża taki fado i zgrywa się na największego kozaka bo widział jak ludzie schodzili z kompotu
Trzeba też wziać pod uwagę, ze sytuacja wtedy inaczej wyglądała. Za komuny dtx były na sucho, ktos kto sie na taki detoks wybierał musiał byc przygotowany na mnóstwo cierpienia, chyba, ze dał łapówkę to np. miał zejściówki morfiny, nawet jakaś bombonierka czasem wystarczyła. Dla mnie było trudne do wyobrażenia, że ktoś bez wcześniejszej redukcji dawek idzie na suchy detoks, suchy detoks to mógłbym sobie zrobić z końcówką. Teraz tak myslę, bo nasze dawki są ograniczone wzgledami finansowymi dość często. Kiedys było wszytskiego w chuj i to za grosze, a wcześniej wrecz za darmo. W latach 70-tych wchodziło się zwykle do kogos na chatę, stał kieliszek z towarem i nikt nie pytał o pieniądze. Jak ktoś zrobił aptekę to sie brało szkiełko, łamało i cyk, nikt o forsę nie pytał. Później juz pytali "a masz pieniądze?", ale dalej wszytskiego było w chuj. Problemem nie było kupienie słomy, problemem było by jak najwięcej worków wjebać do auta. W sezonie niektórzy jeździli na zielone codziennie, mam znajomego co w jeden dzień potrafił litr mleczka zebrać, jest u nas legendą. Musztardówkę zapełniał zanim inni zdążyli sobie działkę zrobić a ja przez 4h nocy ledwo denko zakrywałem (ale w dzień zbiera sie lepiej). Grzania było kiedys tak dużo, ze ludzie czuli przesyt i szli na dtx bo organizm juz tego nie wytrzymywał. Nie wiem ilu z was miało kiedyś tyle grzania by poczuć przesyt, ale wtedy człowiek ma większą determinację. Jak byłem w Czechach bardzo szybko grzanie przestało mnie robic bo grzałem za dużo. Mogłem wziąć 3x więcej i czułem tylko zatrucie organizmu, długo bym takiego tempa nie wytrzymał, zmęczyło by mnie to. Z metadonem również czułem przesyt, bardzo długo po przygrzaniu czułem zatrucie organizmu, potem się przyzwyczaiłem do dużych dawek metki. Chciałem z nią zerwać dużo wcześniej, ale perspektywa długich głodów metadonowych była dla mnie nie do przejscia, w koncu nie chciałem w tym trwać do tego stopnia, że bez większej redukcji dawek poszedłem na dtx grzejąc 140mg iv/d. Było to męczące, bo ciśnienia (nie absta) nie pozwalały mi spać ani zajać się czymś konstruktywnym. Ciągle myślałem o przyjebaniu i dopiero jak przyjebałem mogłem się czymś zająć. Praktycznie nikt z moich znajomych we mnie nie wierzył, ale zrezygnowałem z tej jebanej metki, ale co wycierpiałem to zwykłemu człowiekowi pewnie się w bani nie mieści. Nie zmienia to faktu, ze głody opiatowe w ogóle są bardzo nieprzyjemne i męczące, nawet jak nie są zbytnio nasilone. Każdy na głodzie narzeka, bo każdemu jest cieżko, nawet jeśli jego stan można określić półskrętem. Oczywiście i tak za komuny były osoby, które potrafiły sobie odmówić i zejść w domu, albo siedziały na małych działkach „bo kiedyś może nie być”, ale było to trudniejsze niż dziś. Podobno. Poza tym czymś innym jest sam dtx a czym innym trwanie dalej w trzeźwości, dtxów każdy ćpun ma na koncie nawet kilkadziesiąt, substytucja to inny temat. Kompociarze, którzy przechodzili dtx i tak zwykle wracali do grzania, samo przetrwanie głodów to dopiero początek długiej drogi, której wielu uzależnionych nigdy nie dokończy.
  • 10 / / 0
stary dziad pisze:
E, e, fado, Ty troszkę też wyluzuj, jestem ciut, ciut starszy i wiekiem i nieszczęsnym stażem grzejnikiem. I mnie żadne sceny efektów na gilu nie są obce, niektór tak drastyczne, że wielu by nie uwierzyło w ich prawdziwość, więc nie musisz epatować takimi tekstami, jak Twoje powyżej.
To, że teraz mam ćpanie praktycznie za darmo, to splot nieszczęsnych okoliczności - złamany kręgosłup i związane z tym bóle, które mnie doprowadziły do Poradni Leczenia Bólu. Co się w związku z tym nacierpiałem, to moje, ale i prawdą jest, że przed wypadkiem grzałem dużo ponad 20 lat, bliżej 30 - tu.
Mam jakieś spojrzenie, na to jak wygląda całe leczenie uzależnionych. Tak, to jest leczenie, tak samo, jak leczeniem jest leczenie chorych na nowotwory, powstałe wskutek palenia tytoniu, czy picia alkoholu, czy też leczenie wątroby i wrzodów żołądka też będących wynikiem picia alkoholu.
Czy wg. Ciebie leczenie tych ludzi to też jest bez sensu, bo nikt im nie kazał pić i palić? W ten sposób możemy dojść do takiego np. absurdu, żeby nie leczyć ludzi ze schorzeniami płuc, powstałymi wskutek mieszkania w mieście z zanieczyszczonym powietrzem. Mogli się przecież wyprowadzić na wieś, gdzie powietrze czyste, a woda zimna i krystaliczna.
W ten sposób mozna wszystko sprowadzić ad absurdum, a nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby uzależnionym dostarczać lek, likwidujący objawy odstawienne spowodowane brakiem narkotyku. I nie chodzi tu tylko o komfort życia uzależnionych. Jak wykazały badania prowadzone od lat na całym świecie, terapia substytucyjna jest też dobrym rozwiązaniem od strony finansowej dla całego społeczenstwa. Osoby na terapii substytucyjnej zaczynają powracać do normalnego życia, zaczynają pracować, drastycznie maleje liczba popełnianych przez nich przestępstw, zmniejsza się tempo przyrostu zakażeń na HIV i HCV.
Oczywiście można to rozwiązać w inny, choć znacznie bardziej drastyczny sposób - eksterminować ćpunów i już. Tylko czy wtedy zasługiwalibyśmy na miano społeczeństwa cywilizowanego?
Jeszcze raz Ci przypomnę: terapia substytucyjna przynosi korzyści nie tylko uzależnionym, ale i całemu społeczeństwu.
To, że w Polsce działa ona nieco kulawo, to zupełnie inna sprawa, jeśli poczytasz o efektach terapii w Szwajcarii (i to prowadzonej heroiną!) zobaczysz jak wiele ona daje. Przepraszam, że nie podaję linku do artykułu na ten temat, ale musiałbym pogrzebać. Ktoś już na forum podawał namiar, chyba Blu.




Witam Cię Stary Dziadu ! Chciałem napisać na priv ale nie mam dostępu. Mam problem też jestem osobą, która wpadła w nałóg dawno temu potem się to potoczyło dalej i dalej. Nie tak dawno miałem wypadek który wymaga leczenia mst. Mam problem ze zdrowiem (ból) sprawa jest skomplikowana dostaję morfinę ale nie wiem ile jej brać bo jestem i na metadonie i na leczeniu bólu nie wiem jak odstawić ten pieprzony metadon i brać morfinę.
Pytanie kieruję do Ciebie Stary Dziadu, bo nie chcę podawać szczegółów mojej sytuacji. Myślałem że znajdę tu pomoc. Pisałem kilka postów ale albo moje pytania są blokowane przez Admina, albo nie ma ludzi którzy są w sytuacji takiej jak ja, albo nie chce się nikomu odpowiadać. Gdybyś mógł to odezwij się do mnie dosłownie mam 5-6 pytań.
Z góry dzięki za odpowiedź!
Pozdrawiam!
  • 1505 / 159 / 0
Odpowiem Ci krótko: jeżeli doustnie, to 2X tyle morfiny, ile dostajesz metadonu. To znaczy, jeżeli dostajesz przykładowo 50mg metadonu (nie podaję w ml, bo nie wiem, który dostajesz, stężony, czy zwykły), to 100mg morfiny. Z tym, że dawkę morfiny w postaci MST musisz powtarzać co 12 godzin, a nie jak metadonu, co 24 godziny. Tak więc jeszcze raz: jeżeli dostajesz 50mg metadonu, to musisz przyjmować 100mg morfiny w postaci MST co 12 godzin. Wynika to z tego, że biodostępność morfiny drogą p.o. jest 2X mniejsza o niż metadonu i okres dzialania (jeżeli przyjmujemy tabletki o zmodyfikowanym uwalnianiu, jak MST) 2x krótszy.
Je ne regrette rien.
God Fuck USA
Prawica jest bardziej odrażająca od obrzyganej :kotz: , psiej kupy leżącej na trotuarze.
PiS-ory brudne liżą wory, a Kukizowcy i narodowcy pałają miłością do cipy owcy.
KORWiN vs. Nowoczesna: bitwa dwóch gówien w sedesie.
  • 1945 / 196 / 0
Tak, gdyby @dymynawodzie pił tylko 50mg metki. Przy 125mg trzeba zjechać z dawek. Idealnie jest zjechać do 20-40mg/d, czyli dawki, która nie blokuje działania innych opio, ale mozna też przejsć wcześniej, po prostu trzeba wtedy przez jakiś czas przyjmowac tylko tyle by nie było skręta, wystarczy kilka (mało w każdym razie) razy się naćpać by wejść na mega działki i przestać odczuwac piękno opio. Przeciwbólowo metadon działa chujowo, przejscie na morfinę jest tu wskazane. Przy bólach innych niż neuropatyczne metadon należy omijać z daleka. Działanie p. bólowe utrzymuje się krótko a metka w chuj długo siedzi w organiźmie, z mojego doswiadczenia dawki rosną bardzo szybko, choc teoretycznie tolerancja na metke rosnie wolniej niż na morfinę, ale w praktyce morfina zawsze działa przeciwbólowo nawet jak przyjmujemy stałe dawki a metadon przestaje pomagać na ból. Przy duzych dawkach metadonu czuć zatrucie organizmu a ból mija na krótko. Kurestwo jednym słowem. Aha, dawka jednorazowa doustnej morfiny powinna być IMO 3x większa jak ktoś potrzebuje skutecznego działania p. bólowego. Teoretycznie metka p.o. działa 3x silniej od doustnej morfiny, choc tego typu dane mogą sie róznic w zależności od źródła.
  • 703 / 40 / 0
Poza tym jak ktoś nie jest gotowy do zerwania z nałogiem to tego nie zrobi i moim zdaniem nie powinien jeśli narkotyk mu służy. Nie ważne, czy ktoś bierze, ważne co robi.
Innymi słowami - jeżeli chory nie chce się leczyć, to go nie zmuszajmy. Refundacja morfiny dla wjebanych, samotnych matek, refundacja fenta dla beznadziejnych przypadków ludzi, którzy mają taki Weltschmerz, że tylko heroina potrafi na chwilę przywrócić im chęć życia :'(
Ćpun w końcu jeśli jest dorosłą osobą też sobie poradzi z dawkowaniem środka a poza tym stale wysokie dawki nie dają zaspokojenia o czym każdy początkujący ćpun powinien wiedzieć by szanować swoją tolerancję.
Oj tak, ćpun poradzi sobie z dawkowaniem. Osoba uzależniona, nie mająca kontroli nad własnym życiem poradzi sobie z dozowaniem substancji, która mu tę kontrolę odebrała.

Większość z tego, co tu piszecie, nijak się ma do leczenia.
Kto zna pacjentów substytucyjnych wie, ze potrzeba odurzania się zwykle u nich nie znika (...)
Leczenie ma doprowadzić do zniknięcia potrzeby odurzania się, a w zasadzie do nauczenia się samokontroli i nieulegania tej potrzebie. To tak jakbyś powiedział, że u pacjentów uzależnionych od alkoholu potrzeba napierdolenia się zwykle nie znika. Kompletny bełkot.
że wprowadzenie swobodnego dostępu do niezanieczyszczonych opioidów z apteki, co zredukuje działalność czarnego rynku i szarej strefy, i pozwoli zainteresowanym na właściwie nieograniczony dostęp do chociażby morfiny, do której jak widzę jesteś przekonany ma przynieść jakieś pozytywne efekty, to... Jak najbardziej popieram, jestem za i jestem pewny, że tak by było.
To jest argument za depenalizacją. Dorosły człowiek powinien mieć możliwość dostępu do substancji, jakimi uważa za stosowne się odurzać. Ok, ale co to ma wspólnego z programem substytucyjnym, który ma być częścią leczenia, wychodzenia z nałogu, dla ludzi, którzy rozpoznają swój nałóg jako problem do rozwiązania, a nie sposób na życie?
A co ma zrobić taka np. młoda matka, samotna bez pracy? Jeżeli nie dostanie metadonu, czy recepty ze 100% refundacją, to nie będzie w stanie pracować, nawet opieka nad dzieckiem sprawi jej problem. To prowadzi do stanów depresyjnych, które w połączeniu z nałogiem jeszcze bardziej utrudniają wyjście na prostą.
Tak, że początkowym okresie substytucji, gdy pacjent nie pracuje, powinien dostawać recepty 100% refundacji, gdy zaczyna mu się życie prostować, przechodzimy na opłaty z typową odpłatnością.
Co w przypadku, gdy komuś życie nigdy nie zacznie się prostować. Dajemy mu darmową morfinę do końca życia? To co mówisz miałoby sens tylko pod warunkiem, że mówimy o ludziach zdeterminowanych do skończenia z nałogiem (w przypadku wjebanych rodziców to już w ogóle), a nie tak jak pisze gazyfikacja czy canoncod o tych, którzy po prostu "lepiej funkcjonują na opio" i nie mają zamiaru rezygnować z przyjemności odurzania się. I kiedy udowadniają z czasem, że chcą wyjść na prostą. Bo np. fundowanie opio niepracującej samotnej matce przez dwa lata non stop to tylko karmienie patologii pod przykrywką miłosierdzia.
Pomijając takich ludzi, o których wspomniałeś, że wiedzą tylko, że 'chcieliby ćpać za darmo', to jest to bardzo osobnicza kwestia i każdy zainteresowany najlepiej wie co mu służy, co mniej.
Jak osoba z zaburzeniami psychicznymi polegającymi na odczuwaniu przymusu brania danej substancji, nawet jeżeli wie doskonale, że zażycie skończy się ciągiem i bolesnym odstawieniem - jak taka osoba ma wiedzieć, co jej służy, a co nie?
Co więcej przydałby się środek o słabszym powinowactwie, z którego można by łatwiej zejść typu właśnie kodeina czy dihydrokodeina o zmodyfikoiwanym uwalnianiu.
Nie rozumiem po co wspominać o kodeinie w kontekście substytucji. Koda jest przecież dostępna bez recepty, nie trzeba świstka od psychiatry, żeby ją kupić.
System transdermalny jest wygodny w użyciu, ale poza zniesieniem głodów nic więcej nie oferuje.
A co ma oferować? Odurzenie, tak? Chodzi Ci o (re)fundowanie haju ludziom, którzy odczuwają potrzebę bycia na haju?
Ale skoro ktoś chce ćpać, to dlaczego mu to utrudniać i zasilać w ten sposób czarny rynek czy szarą strefę? Nie lepiej żeby dostawał recepty i kupował za własne pieniądze czyste opioidy? Represja i prohibicja niczego dobrego nie przynosi. Nigdy. Jak ktoś chce, to i tak zdobędzie ćpanie.
Czy recepty powinny być wypisywane również na ketaminę, thc, amfetaminę? Znowu, to raczej argument za depenalizacją, nie ma nic wspólnego z leczeniem.
Pomyślcie, ze przy substytucji trzeźwość może być sprawą drugorzędną. Jeśli ktos nie pracował a na programie podejmuje pracę czy naukę, jeśli zaczyna się sprawdzać w roli rodzica, naprawia relacje z rodziną i nie wchodzi w konflikty z prawem mamy niewątpliwie zysk. Jeśli ktoś pije metadon i bierze heroinę nie codziennie jak wcześniej tylko np. 2x w tygodniu też mamy zysk, choć tu można różnie patrzeć, ale jak człowiek upierdoli sie 2x w tygodniu zamiast codziennie moim zdaniem jest to plus. Jesli ktoś chce czegos więcej jest po prostu naiwny. Idea by wszyscy na programach byli trzeźwi jest piękna ale niestety utopijna. Szkoda, ze tak mało ludzi to rozumie.
Ty to mówisz zupełnie poważnie. Że ktoś, kto napierdala opiaty w kontrolowany sposób może się "sprawdzić w roli rodzica". Przecież opiatowiec ma totalnie spłycone odczuwanie emocji. Może pracować, uczyć się, niektórzy (bardzo mały odsetek) potrafią nawet przez kilkadziesiąt lat utrzymywać pozory normalnego życia, ale to są tylko z wielkim wysiłkiem utrzymywane pozory. W życiu uzależnionego nie ma miejsca na pielęgnowanie zdrowych, szczerych relacji z innymi. Na pierwszym miejscu zawsze pozostaje narkotyk. Z tego nie ma wyjścia dopóki ktoś nie chce przestać brać. Jeżeli nie ma tej chęci, to nie jest w ogóle leczenie.
Teraz mamy testy panelowe i o żadnych krzywych plusach nie słyszałem, ale perspektywa utraty pracy z powodu błędu jakiejś idiotki, która nie ma nawet pojęcia jakie mogą być skutki jej pomyłki jest niedopuszczalna.
Czyli gdybyś w opisywanej, hipotetycznej sytuacji, stracił pracę, to byłaby wina "jakiejś idiotki", a nie Twoja z tego względu, że na przykład, nie wiem, jesteś ćpunem, a pracodawca nie chce zatrudniać ćpuna? :rolleyes:
Mam nadzieję, ze nie będę musiał nigdy z tego korzystać, mam zamiar rzucić ćpanie, ale dopiero przyszłość pokaże, czy będzie mi to dane albo chociaż na jak długo.
Z takim podejściem jakie zieje z każdego Twojego postu obstawiam, że nie rzucisz przez kolejne dwadzieścia lat. Bo Ty wcale nie chcesz rzucić. Chcesz, żeby Ci umożliwiono w miarę komfortowe ćpanie do momentu, w którym być może, a może nie, dojrzejesz do tego, żeby żyć na trzeźwo; a jeżeli nie dojrzejesz, to powinni Ci do usranej, za przeproszeniem, śmierci, wypisywać recepty na opio, bo jesteś dorosły i decydujesz sam o sobie.
ODPOWIEDZ
Posty: 80 • Strona 4 z 8
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.