06 czerwca 2022bulku pisze:

co ja sie dziwię? no dziwię się, bo nigdy wcześniej miokloni nie miałem, a tym bardziej dziwię się teraz, jeśli mówisz mi, że dostałem mioklonii od leku na mioklonie

18 maja 2022Gulasznikov pisze:

Te wszystkie GABy bywają kapryśne. Moim zdaniem fenibut jest najbardziej zaskakujący. Czasem wywali z kapci, czasem leżysz w łóżku i nie wiesz ocb.

Obudziłem się zjebany po nocnej zmianie jak koń po westernie. Pomyślałem jakby tu sobie umilić dzień? Odpowiedź już była znana zanim pytanie zostało zadane.
Poszło 150 mg pregabaliny do kawki. Od razu nastawienie inne, więcej energii, pomysły co by tu robić. Muzyka świetnie brzmi, a skakanie po Internecie jest produktywne a nie przygnębiające.

Przed treningiem cardio zrobiłem suche cappuccino: 100 mg kofeiny bezwodnej, 75 mg pregabaliny i szczypta tabaki. Weszło jak złe i zaczęła się rekreacja. Zrobiłem zajebiste 45-minutowe cardio w rytm Ozora Festiwal, jakbym sam tam był. Ogarnąłem mieszkanie i właśnie wróciłem z roweru, który również był bardzo przyjemny.

Pregabalina zdejmuje ze mnie klątwę bycia ludzką spierdoliną i pozwala poszerzyć moją strefę komfortu, co normalnie wymagałoby dużej pracy nad sobą i przełamywania krok po kroku złych schematów myślowych. Moim zdaniem połączenie pregaby i psychoterapii jest dużo lepsze niż te zjebane SSRI (powtarzam to moje zdanie).

07 czerwca 2022odbytniczy1991 pisze:

Doraźne działanie pregi w dawkach wspomnianych przez Ciebie to jakbyś się delikatnie najebał i jednocześnie wrzucił jakiś stymulant, jesteś rozluźniony, wzrasta chęć i siła do działania, trochę pojawia się rozkojarzenie i nieogar i czujesz taką specyficzną miękkość i pluszowość. Mnie w takich sytuacjach o jakich Ty mówisz o wiele bardziej pomaga alpra, jest o wiele skuteczniejsza niż prega ale wiadomo to w końcu benzo.

07 czerwca 2022odbytniczy1991 pisze:

18 maja 2022Gulasznikov pisze:

Te wszystkie GABy bywają kapryśne. Moim zdaniem fenibut jest najbardziej zaskakujący. Czasem wywali z kapci, czasem leżysz w łóżku i nie wiesz ocb.

Obudziłem się zjebany po nocnej zmianie jak koń po westernie. Pomyślałem jakby tu sobie umilić dzień? Odpowiedź już była znana zanim pytanie zostało zadane.
Poszło 150 mg pregabaliny do kawki. Od razu nastawienie inne, więcej energii, pomysły co by tu robić. Muzyka świetnie brzmi, a skakanie po Internecie jest produktywne a nie przygnębiające.

Przed treningiem cardio zrobiłem suche cappuccino: 100 mg kofeiny bezwodnej, 75 mg pregabaliny i szczypta tabaki. Weszło jak złe i zaczęła się rekreacja. Zrobiłem zajebiste 45-minutowe cardio w rytm Ozora Festiwal, jakbym sam tam był. Ogarnąłem mieszkanie i właśnie wróciłem z roweru, który również był bardzo przyjemny.

Pregabalina zdejmuje ze mnie klątwę bycia ludzką spierdoliną i pozwala poszerzyć moją strefę komfortu, co normalnie wymagałoby dużej pracy nad sobą i przełamywania krok po kroku złych schematów myślowych. Moim zdaniem połączenie pregaby i psychoterapii jest dużo lepsze niż te zjebane SSRI (powtarzam to moje zdanie).

Z moich obserwacji akurat wynika, też jako osoba z lękami i depresją, że pregabalina ma się totalnie nijak do dobrze dobranych SSRI (z naciskiem na słowo dobrze dobranych). Pamiętam jak pare lat temu byłem na samej paroksetynie i tylko 20mg jak pięknie weszła, a teraz mam porównanie jak jestem na zjebanym Escitalopramie i wspomagm się właśnie pregabaliną czasem w gorszych sytuacjach to totalnie to nie ma podjazdu do tego stanu w jakim byłem na paroksetynie. Fakt, że to był początek przygody z SSRI i też wtedy działały wybitnie dobrze, teraz już tak kolorowo nie jest ale co człowiek to inne doświadczenie.