...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 49 • Strona 4 z 5
  • 2 / / 0
Nieprzeczytany post autor: edi »
Ja nie byłam w typowym MONARze-byłam na oddziale detoxu w szpitalu "psychiatrycznym" :nuts:
Nie jestem nienormalna ale w moim mieście trafiłam tylko na taki oddział zamknięty :wall:
Uważam,że działania MONARowskie różnią się od działań w takim szpitalu.Nie powiem,było ciężko ale tam nie gnoją ćpunów.Tam próbują im pomóc przez prawdziwą,szczerą rozmową.Oferują pomoc po skończonej terapii.Wiele razy tam wracałam ale nie dlatego,że znów zaczełam ćpać(bo nie zaczełam) ale dlatego,że poszłam po porade-po prostu pogadać z kimś,kto we mnie wierzy.
Dużo tam słyszałam o metodach MONARu i cieszę się,że trafiłam najpierw do takiego łagodnego ośrodka.Myślę,że gdyby mi wtedy nie pomógł ten odwyk pewnie później wybrała bym MONAR,bo była we mnie ogromna chęć wyjścia z tego gówna.
Uważam,że wszystkim narkomanom należy się najpierw pomoc w takiej formie,w jakiej ja ją otrzymałam,czyli w tej łagodniejszej.Każdemu ćpunowi brakuje wiary w siebie a oni tam ją pomagają odnaleźć.Wtedy łatwiej uwierzyć,że damy rade.
Życzę powodzenia tym,co nadal walczą.Pozdro
  • 3131 / 338 / 0
Nieprzeczytany post autor: Blu »
Znam kilkanaście osób po ośrodkach, 3 terapeutów pracujących w Monarze oraz mam własne doświadczenia w tym temacie. Sprawę widzę zupełnie inaczej niż ty ją opisałeś. Ogólnie stwierdzam po postach w dziale detox, że są 2 obozy. Pierwszy to ci co wieszają na Monarze psy, piszą że to sekta, pranie mózgu, gnojenie, niszczenie osobowości, itp, itd. Ci ćpają nadal i nie zamierzają się z tego leczyć (no przynajmniej nie w Monarze). Druga grupa to ludzie którzy byli w ośrodkach przez dłuższy czas, opisywali tu swoje doświadczenia i byli zadowoleni z terapii. Podejrzewam że jak czyta to jakaś osoba która chce się uwolnić od ćpania i zastanawia nad ośrodkiem to ma niezły mętlik w głowie i myśli komu tu wierzyć.
Ferd pisze:
oczywiście najprostszą i najczęściej w ośrodkach ( zwłaszcza w monarze- wiele opowieści słyszałem i deko ludzi znam po monarze) stosowaną metodą jest dezintegracja uzależnionej osobowości i zastąpienie jej nową ulepioną przez terapeutów.
Dezintegracja ćpuńskiej osobowości - jak najbardziej, to podstawa leczenia ale już druga część twierdzenia to nieprawda. Tworzenie nowej trzeźwej osobowości to proces na lata i zaczyna się po wyjściu z ośrodka kiedy z terapeutami już nie ma kontaktu, robisz to sam, sam jesteś swoim panem i decydujesz o tym kim będziesz w przeciwieństwie do sytuacji jak byłeś ćpunem - wtedy decydował nałóg a nie ty.
Ferd pisze:
znam wiele osób odzwyczajonych- "wyleczonych" w ośrodkach, niestety wyleczonych często z samych siebie, wyalienowanych z własnego ja. zaprogramowanych na nowe życie, ślepo wierzących w prawdy podane na tacy przez terapeutów- "nowych rodziców". wielu z tych ludzi nigdy już nie będzie sobą, czyli tymi osobami, które ukształtowało ich dotychczasowe życie. nieraz to dla nich lepiej, nieraz gorzej.
A które "ja" jest prawdziwsze to naćpane, nieczujące rzeczywistości taką jaką naprawdę jest czy to trzeźwe, czasem przerażone i zagubione? Piszesz tak jakby nałóg był tym "prawdziwym, szczerym i właściwym" JA a trzeźwość to ściema, coś narzuconego przez złych terapeutów, zakłamanego przed czym trzeba uciekać jak się tylko da (oczywiście w dragi).

Każdy ćpun boi się bardzo tego że jak przestanie ćpać to straci siebie i stanie się kimś obcym tak jak teraz dla niego obcy są ci co nie biorą. To taka ściema którą sami sobie wklejają bo boją się tego uczucia pustki które powstaje jak przestajesz brać. Ja też tak oczywiście robiłem ( w sumie to nadal to robię bo czysty nie jestem). Jak ktoś chce nadal łoić draxy to niech to robi nic mi do tego ale nie straszcie tu ludzi którym źle z nałogiem i którzy chcą z tym zerwać. Monar to dobra opcja i nikomu nie odbierze siłą jego prawdziwego ja. Takie moje zdanie.
Fantasy is what people want, but reality is what they need.
  • 9 / / 0
Nieprzeczytany post autor: muchobójca »
hehe, dobre - strach przed trzezwoscia:D cos w tym jest:P
mniej wiecej w 2/3 leczenia bylem pusty jak beben rolling stonsow, ani w jedna ani w druga strone..
ciezki moment. ale uwierzylem:] i sie udalo:D cos jak ponowne narodziny - wyszedlem z osrodka i swiat byl
inny. nowy. czulem jak rzezbie go palcami, jak wdrazam sie w spoleczenstwo, odciety od schematow najdestruktywniejszych z poprzedniego zycia.. miadzy innymi pogodzilem sie z tym ze trzeba pracowac by miec co jesc i gdzie spac:P niby oczywiste, ale nie dla mnie, gdy pasozytowalem na rodzince;]
we can accept god becoming man to save man, but not man becoming god to save himself <V.H.>
  • 3131 / 338 / 0
Nieprzeczytany post autor: Blu »
Spox, twój wybór i nie zamierzam przekonywać. Wdałem się w polemikę jedynie dlatego że trochę za mocno moim zdaniem zacząłeś demonizować terapię i ośrodki. Ja też wolałem opiatowy niebyt i nieczucie od zmagania się z rzeczywistością ale problem polegał na tym że nie było mnie stać na stały i nieograniczony dostęp do towaru. A jak towar się kończył to rzeczywistość dawała kopa w ryj ze 100krotną siłą. Jak bym był pewien ze będę na haju cały czas do końca życia to pewnie bym walił trzeźwość.

pozdro Ferd
Fantasy is what people want, but reality is what they need.
  • 241 / 3 / 0
Nieprzeczytany post autor: chomik_morski »
A na oddział dzienny ktoś chodził? Ja chodziłam do takiego śmiesznego ośrodka prowadzonego przez trzezwych narkomanów a śmieszny był dlatego ze od 14 do 20 sie było w ośrodku a reszte czasu na zewnątrz, dla mnie rownało sie to z cpanem, chcieli zrobic coś na kształt monaru tyle ze cały czas był niezorganizowany oprucz dyzórów generalek obiadu i społecznością nie działo sie nic... a najgorsza była minuta coś tam gdzie kazdy coś od siebie mowił dla mnie nie do przebycia mowic obcym ludziom co mi lezy we wnetrznościach wszyscy i wszystko kreciło sie wokol cpania, po miesiacu przestałam tam chodzic z dnia na dzien bez zadnych wyjasnien dla mnie bez sensu jeśli juz leczenie to w ośrodku stacjonalrnym.
kodeina
  • 802 / 27 / 0
Nieprzeczytany post autor: wisior »
na haju cale zycie?cholera to jak bym byla na speedzie non stop to bym umarla z glodu^^..albo na helupie wiecznie nieprzytomna.. %-D chyba by nie dalo sie tak funkcjonowac.

nom samemu czemu nie..mozliwe zapewne.potzrebna tylko determinacja,cele,szczescie i samokontrola.tylko ktory cpunek posiada to wsio by dac rade?
uʍoƿ-əƿɪsdn ƿəuɹnʇ uəəq sɐɥ ƿɿɹoʍ əɿoɥʍ ʎɯ əʞɪɿ ɿəəɟ ɪ
Trzeźwość narko od 11 wrzesznia 2006


http://www.feta.blog.onet.pl


-...wie ze musi wejść na wieżę,od tego zależy jego życie i nie może,dotknięty lękiem wysokości...
  • 371 / 3 / 0
Nieprzeczytany post autor: Julietta »
Ferd pisze:
oczywiście najprostszą i najczęściej w ośrodkach ( zwłaszcza w monarze- wiele opowieści słyszałem i deko ludzi znam po monarze) stosowaną metodą jest dezintegracja uzależnionej osobowości i zastąpienie jej nową ulepioną przez terapeutów. dezintegracja osobowości odbywa się przez gnojenie ludzi w ośrodkach, dociążenia itd. czyli wszystko to co sprawia, że nabierasz wstrętu do własnych dotychczasowych poczynań, ergo do własnego dotychczasowego ja do tego stopnia, ze w kńcu je odrzucasz.
kiedy już dostatecznie cię oddalą od samego siebie, wmawiają ci nowe ja, nowe nawyki, zachowania, nowe formy radzenia sobie ze sobą i światem. niestety także nowe widzenie świata. mówią ci co jest dobre a co złe, warunkują jak warunkuje się dziecko.

znam wiele osób odzwyczajonych- "wyleczonych" w ośrodkach, niestety wyleczonych często z samych siebie, wyalienowanych z własnego ja. zaprogramowanych na nowe życie, ślepo wierzących w prawdy podane na tacy przez terapeutów- "nowych rodziców". wielu z tych ludzi nigdy już nie będzie sobą, czyli tymi osobami, które ukształtowało ich dotychczasowe życie. nieraz to dla nich lepiej, nieraz gorzej.
inna sprawa, że to co piszę powyżej to pewne wyolbrzymienie; zawsze coś z poprzedniej osobowości zostaje, nieraz bardzo dużo. niemniej znam wiele osób, wjebanych w religijność, wegetarianizm i inne zastępcze, mniej destrukcyjne uzależnienia, niż te narkotykowe.

jeśli chodzi o mnie to ja się na to nie piszę.
Neofitka jestem od 2004 roku. Po 5 latach /od zakonczenia leczenia/ jestem soba, wcale nie mam INNEJ, spaczonej przez Monar osobowości. To co piszesz jest prawda - takie jest załozenie terapii, by zaraz po zakonczeniu leczenia zaczac zyc bez cpania. Takie spojrzenie na swiat po wyjściu na zewnatrz bardzo pomaga. Jednak z upływem czasu gdy zaczyna sie normalnie funkcjonowac po roku, dwóch latach - człowiek dochodzi do siebie, i z całej terapii - pozostaje jedno - niechec do dragów. Wcale tez nie mam zastepczych uzaleznien.
  • 67 / 1 / 0
Nieprzeczytany post autor: Giet »
Wie ktoś coś o Nowym dworku? Jak sie nie wyprowadze w kilka dni to starzy mnie tam zawiozą ;( podobno to nie monar więc pewnie mniej ryje banie bo nie ma tych dociążeń ale czy ktoś z was tam był albo wie jak tam jest? rozmawiałem z 1osobą która tam była 10lat temu i podobno na okrągło waliła tam w kanał ale jak jest teraz?
Gdzieś w informatorze pisało że leczenie trwa 7-12 albo 12-24mies jak to jest czy moge tam być 7mies tylko? albo jeszcze lepiej krócej? problemu z dragami nie mam większego ostatnio nawet nic nie ćpałem przez kilka miesięcy

a najlepiej dajcie jakomś propozycje jak w kilka dni skołować mieszkanie i pieniądze na nie, bo zamknięcie kogoś na siłe raczej mija się z celem ta jakby mnie skazali na rok więzienia tylko jeszcze pewnie będe musiał w nim zapierdalać
Uwaga! Użytkownik Giet nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3131 / 338 / 0
Nieprzeczytany post autor: Blu »
Rozmawiałem jakoś tak w kwietniu z gościem który tam był 1,5 roku. Warunki dobre, dociążenia są ale nie ma jakichś ciężkich prac typu kopanie rowów. Kolo po wyjściu nadal ćpa więc niezbyt mu tam pomogli.

Jak skołować mieszkanie? Znajdź pracę (w gastronomii od ręki dają , typu wkładanie parówek do hot-dogów) powinno starczyć na wynajęcie pokoju i żarcie.
Fantasy is what people want, but reality is what they need.
  • 1406 / 133 / 0
Nieprzeczytany post autor: oxan »
ale serio ja się bardzo zastanawiam teraz nad soba. przemyślenia mam tragiczne. ja po prostu nie wiem, już nie nie pamietam, ja nie wiem jak zyć na trzeźwo. jedyne co czuje to potworny strach przed trzeźwością i tym normalnym światem, do którego muszę wrócić kiedyś tam. boję się, potwornie. zaczynam uciekać w jakieś urojenia i swój wymyślony świat. a tak do końca nie jestem jeszcze czysty. teraz już jest koszmarny lęk. a co potem? nie chce myśleć. najchętniej żebym zwariował i siedział w psychiatryku do końca zycia. tak się ludzi tych"normalnych" boję.
narkotyki są niezdrowe
konsultacja ze mną zagraża życiu i zdrowiu
Janssen-Cilag powinien mnie dożywotnio sponsorować
matka chemia kocha swoje dzieci i nie pozwoli im umrzeć w samotności
ODPOWIEDZ
Posty: 49 • Strona 4 z 5
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.