Luźne dyskusje na tematy związane z substancjami psychoaktywnymi.
ODPOWIEDZ
Posty: 69 • Strona 5 z 7
  • 93 / / 0
Nieprzeczytany post autor: Hekate »
Cel nader szczytny, ale co z tego? Nielegalny handel przynosi zyski temu, komu trzeba i to wystarczy. Swoją drogą wszystko w swojej wypowiedzi zawarł Sundazed i chyba nic do tego nie trzeba dodawać.
Doszczętnie rozbity Wichman zginął w ucieczce z rąk rozjątrzonych najazdem chłopów.
  • 129 / 1 / 0
Nieprzeczytany post autor: Karlos »
haha, masz rację, wszystko łącznie z ruskim zamogonem, hahaha
Uwaga! Użytkownik Karlos nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 96 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: Sundazed »
Karlos pisze:
Przecież nie trzeba się zawężać do dystrybucji dragów czy kontroli ich wydawania przez państwo(rząd mówiąc dokładniej). Zaświadczenia lekarskie wydawane byłyby przez lekarzy, specjalistów.
Rynek usług medycznych, nawet w tych krajach, gdzie służba zdrowia jest w ogromnym stopniu formalnie sprywatyzowana (vide USA), jest wyjątkowo mocno regulowany przez państwo. Więc co by zmieniła Twoja propozycja? Nic.
Rozumiem, że państo miałoby z tego zysk- akcyza, podatki- lecz jest to właśnie jeden z argumentów który może przekonać prawych polityków.
Nie miałoby, gdyby całą produkcję i obrót zostawić wolnemu rynkowi. Większość enteogenów przykładowo można uzyskać bez żadnego pośrednictwa, na własną rękę, bez wiedzy żadnych osób trzecich - w tym państwa. Dlatego, jak sądzę, rynek dragów po legalizacji od samego początku zostałby poddany ścisłym, państwowym regulacjom. Oczywiście nie bez udziału i zysków wielkich korporacji, wietrzących potężne źródło dochodów (gdyż posiadając ogromne fundusze i wysoką pozycję przetargową, mogą sobie pozwolić na kupowanie polityków). Efektem byłyby państwowo-prywatne monopole, windujące ceny do niebotycznych rozmiarów i dowolnie manipulujące sprzedawanym produktem.

Dziękuję bardzo za taki "legal", już wolę obecny system.

Aha, jeszcze jedno w tej kwestii. Napisałeś "to właśnie jeden a argumentów który może przekonać prawych polityków". IMHO realnie rzecz biorąc, zdobycie 100% pewności co do "prawości" polityków graniczy z cudem. Może być tak, że oni już teraz trzepią kasiorę na dragach, a my nawet o tym nie wiemy. Pomyśl, ile ze swojego życia statystyczny polityk spędza na forum publicznym, wystawiony na ogląd społeczeństwa? 20%? A co z resztą 80%? Mogą w tym czasie dopuszczać się wałków, o jakich nam się nie śniło. Moim zdaniem samo uzmysłowienie sobie tego faktu sugeruje, żeby traktować rząd jako "instytucję ograniczonego zaufania" (delikatnie rzecz ujmując).

Żeby nie szukać daleko, można przywołać przykład Pinocheta, idola skrajnej prawicy. Są poważne poszlaki (zeznania wysokiego rangą wojskowego, niegdyś prawej ręki Pincia), że gość zajmował się produkcją i handlem kokainą, mimo iż oficjalnie wspierał prohibicję! Polecam jeszcze poczytać co nieco o aferze Iran-contras, w której umoczonych było kilku wysokiej rangi oficjeli rządowych - niegdyś z administracji Reagana, obecnie Busha jr (vide vice prezio Dick Cheney). Tam również chodziło o szmuglowanie kokainy. Niejakiemu Gary'emu Webbowi, laureatowi nagrody Pulitzera, za opublikowanie wyników śledztwa w tej sprawie największe gazety zniszczyły karierę, publikując szereg szkalujących go artykułów. Finał tej historii jest jeszcze bardziej tragiczny, gdyż gość popełnił 3 lata temu samobójstwo...
Koncernów farmaceutycznych- choroby związane z zażywaniem narkotyków nie znikną- mogę się pojawić nawet w większej liczbie, lecz nie z bardzo dużym nasileniem.
Nie to miałem na myśli. Legalizacja zakazanych współcześnie środków psychoaktywnych zmniejszyłaby stan posiadania tych koncernów, które produkują legalne obecnie, apteczne dragi. Oczywiście, część być może zechciałaby zagospodarować nowy rynek dragów, ale okres przejściowo-dostosowawczy wiązałby się z ogromnymi stratami czy nawet bankructwami niektórych z nich. Po co więc pchać się na taki grząski grunt, kiedy ma się już zabezpieczoną na rynku pozycję i gwarancję wielomiliardowych zysków (vide dochody ze sprzedaży prozacu)?
Ośrodków i programów terapeutycznych- Będą mieli kim się zajmować, gdyż dalej będą konsumenci narkotyków którzy będą się narażać na choroby- alkohol jest legalny, a kluby AA oraz wszelkie ośrodki z tym uzależnieniem istnieją i nie wygląda na to, aby społeczeństwa wytrzeźwiały.
Tylko że współcześnie, zważywszy na ustawodawstwo wielu krajów (więzienie lub przymusowa terapia za dragi; lub jedno i drugie), państwo nagania im "klientelę". A po legalizacji raczej nie byłoby przymusu poddania się terapii, nie pomyślałeś o tym? I zgadnij, w jaki sposób odbiłoby się to na zyskach tych instytucji, hmm? ]Przemysłu tekstylnego- ideal listka? Promocja stylu życia dalej będzie trwała- nie ma powodów, aby spodziewać się jakieś zmiany w tym zakresie. Inna sprawa to dostęp do innego środka z którego można pozyskać surowiec- konopie przemysło istnieją i nikt z tego powodu nie robi żadnego halo, plastik z konopii również nie jest nowością, więc może przybliżysz gdzie jest tutaj lobbowanie prohibicji?[/quote]

Po pierwsze, surowiec pozyskiwany z odmian oleistych (zakazanych przez państwo) znacznie przewyższa jakością wytwarzany z włóknistych (przemysłowych). Po drugie, uprawa konopi przemysłowych jest niemal na całym świecie ściśle reglamentowana przez państwa, ograniczona do raptem kilku/kilkunastu koncernów wytwarzających dość wąską gamę produktów. Nie ma tu mowy o żadnym "szerokim dostępie". Jeśli nie wierzysz, spróbuj bez państwowego zezwolenia otworzyć uprawę przemysłówki...

Tymczasem, wyroby z konopi oleistych byłyby znakomitym substytutem dla produktów z innych sektorów gospodarki czy branż. Wystarczy wspomnieć o papierze konopnym, wytrzymalszym i bardziej ekologicznym od drzewnego, czy niepalnych (!) cegłach konopnych. Sęk w tym, że legalizacja oleistych podcięłaby zyski firm i koncernów produkujących tradycyjne tworzywa wykorzystywane w branży tekstylnej czy budownictwie. A także wielu innych...

Mam nadzieje, że trochę wyjaśniłem, co miałem na myśli.
Teraz mnie zaktkało... skąd masz taką wiedzę?
To bardzo proste. Kapitał pozyskiwany z nielegalnych źródeł (dragi, broń) pozostaje poza wszelką kontrolą urzędników, ergo może być błyskawicznie lokowany (zwłaszcza, jak ktoś ma konta w bankach z tzw. rajów podatkowych) tam, gdzie się to właścicielowi podoba. Teraz jaśniej?

A dane mam z eseju Beya, do którego już linkowałem w tym wątku.
Czy sieć supersamów dostaje w łapę od mafii za sprzedaż narko?
???
Może są tutaj jeszcze idealiści pośród rzeszy egoistów.
Sranie w banie. Jeszcze nie narodził się taki, co by nie miał żołądka. A obecny system pozwala spijać takie ilości "śmietanki" pozyskiwanej z panującego zamordyzmu, że można się zakrztusić... Tylko idiota porzuciłby to na rzecz "ideałów".
Karlos pisze:
Sundazed pisze:
Wystarczy pomyśleć o wielkich koncernach żywieniowych (np. amerykańskie Smithfield, Monsanto), które na 100% zapragnęłyby opatentować DNA (np. konopi), żeby móc dowolnie windować ceny ziarna konopnego i przy okazji zapewnić sobie niczym nieograniczony monopol na jego dystrybucję.
Czy to jednak spowoduje mniejszy popyt na towar z innej ręki? W najgorszym przypadku(który jest moim zdaniem niemożliwy) towar będzie dostępny na ulicy- nikt z kupujących nie bedzie miał później problemu z posiadaniem, więc problem rozstrzygnięty.
Nie wiem, czy spowoduje czy nie. Zresztą, to nie ma znaczenia, chodziło mi o duże prawdopodobieństwo kryminalizacji procederu "pozyskiwania z innej ręki". Tym razem, żeby podtrzymać państwowo-prywatny monopol.

Jak już pisałem]Każdy ma prawo do marzeń. W informatyce można opatentować każdy algorytm który do tej pory nie został opatentowany. Czy jednak algorytm 'dziel i zwyciężaj' został opatentowany i każda szkołą musi mieć licencje na korzystanie z niego? Zresztą to stwierdzenie trąci jakimś absurdem.[/quote]

Sorry, czy Ty piszesz ciągle na bani? ;-]
Ja wiem, że to hyperreal, ale proszę, zejdź przynajmniej na moment na ziemię i trzymaj się konkretów ;-] Nie dyskutujemy przeca o informatyce, której "materia" rządzi się dość specyficznymi prawami, które znacznie utrudniają egzekwowanie własności intelektualnej, ale o dobrach rzadkich, którymi są ziarna i ich pochodne, dojrzałe rośliny. Rzadkość danego dobra oznacza między innymi, że można wyegzekwować przypisany mu tytuł własności - w tym konkretnym przypadku, pretensji koncernów w rodzaju Monsanto.
MK-ULTRA? To przecież dziej się na codzień, narzędziem nie jest narkotyk, ale ładna pani w tv, czy z uśmiechem polecająca dany produkt aptekarka. Jeżeli daną osobę nie obchodzi polityka/gospodarka lub inne tematy których, według niego, nie doświadcza na codzień to bez problemu można mu zrobić papkę z mózgu bez użycia narkotyków.
No właśnie. To zastanów się teraz, co by mogło się stać, gdyby rząd i skoligacony z nim wielki biznes zmonopolizował produkcję i handel dragami :>
Karlos pisze:
W sprawie linku do liberii- przytoczę mały cytat]Choć “komisja ekspertów” zidentyfikowała alkoholizm jako przyczynę samobójstw, dane w jej „naukowym” raporcie nie są spójne i nie odzwierciedlają wyników sondażu. Na stronie 10 raportu napisane jest, że 68% ofiar samobójstw było alkoholikami. Pięć wierszy dalej widnieje informacja, że 17% „spożywało alkohol w nadmiernych ilościach”.
Podważa to autorytet i ośmiesza tą komisję. Czy większość ogłupionego społeczeństwa łyka bez popity jak ruskie samogon- uzależnienie od alkoholu to alkoholizm- nie trzeba pić go w nadmiernych ilościach.
Nie chcę, aby to wyglądało jak podważanie całej treści, lecz niczym się to nie różni od mainstrzemowych manipulacji ludźmi- jest trochę prawdy, lecz również przekazywana jest treść fałszywa kreująca mylny obraz danego zagadnienia.
Ja niestety należę do ludzi którzy po zauważeniu takiej propagandy(jakiejkolwiek nie będącej czystej) przestaję autorowi/autorom ufać. Niestety człowiek zawsze będzie do czegoś nakłaniać, nie w ten to w inny, mniej widoczny, sposób.[/quote]

Ale że o co chodzi? Do kogo masz w tej chwili pretensje? Przecież autorka stara się jasno przekazać, że wspomniana komisja dopuściła się perfidnej manipulacji gdy zasugerowała alkoholizm jako główną przyczynę samobójstw! Trochę elementarnego pomyślunku i sam dojdziesz do podobnych wniosków: czy, na zdrowy rozum, spijanie jednego piwka na dzień (które, jak słusznie zauważyłeś, może już się kwalifikować jako alkoholizm) może kogokolwiek popchnąć do samobójstwa? Być może, ale ja osobiście nie spotkałem się nigdy z takim przypadkiem.

Innymi słowy, alkoholizm można od biedy uznać za istotny czynnik w przypadku tych marnych 17%, ale co z całą resztą? Czy przypadkiem nie jest tak, jak pisze autorka - że główną przyczyną była tu skurwysyńska polityka indyjskiego rządu i wielkich korporacji, która wpędziła tamtejszych drobnych rolników w biedę i ubóstwo?

Można tu postawić kolejne pytanie, tym razem związane z dyskutowanym przez nas tematem. Czy analogiczne poczynania rządu do spółki z wielkimi korporacjami byłyby możliwe po legalizacji dragów? Moim zdaniem, jak najbardziej.
Generalnie- jeżeli państo jest skorumpowane, to każdy ruch ku wolności, ku korzystania ze swoich praw zostanie wstrzymany. Nie ma czego ukrywać- potrzebni są ludzie, którzy będą czyści. Niestety większości wystarczy dobra gadka i trochę pieprzenia. To jest problem. Sami się przecież nie wybrali? Więc czemu narzekacie :>
Znowu, do czego tym razem pijesz? Ja przecież nigdzie nie narzekam na ludzkie skurwysyństwo kryjące się za ogłupiającym spektaklem Systemu. Po prostu piszę, jak jest, ponadto wskazuję na możliwą drogę wyjścia z tego bagna: pierdolić nadane nam "prawa", to homonto Systemu!

Jestem człowiekiem, ergo myślę, ergo sam sobie wyznaczam granice. I nie potrzebuję do tego pośredników w postaci "czystych ludzi", bo "czyści ludzie" - jak pokazuje życie - wyniesieni na szczyty władzy i pozbawieni społecznej kontroli szybko przestają być "czyści".
Władza deprawuje, jak mądrze kiedyś napisał lord Acton.
Jaki produkt wybierasz- wytrzymalszy/smaczniejszy czy słabszy/niesmaczny? Różnica to tylko wkład pracownika- jeden robi na większą skalę, drugo wkłada w to więcej serca. Wybierzesz drugi? Na Ciebie jednego przypadną tysiące ludzi wybierających produkt lepszy. Świat jest nastawiony na konsumpcję, trzeba się z tym niestety pogodzić.
Gdyby to była tylko kwestia preferencji konsumentów, to nie miałbym o czym pisać. Kto by chciał, ten mógłby bez kombinacyj na granicy (czy z pogwałceniem) prawa uniezależnić się od guścików motłochu. Tylko że tych rolników zmuszono, żeby produkowali tak, a nie inaczej. Tym samym, w ramach legalnej gospodarki zredukowano konsumentom możliwości wyboru do oferty kilku wielkich korporacji. A że statystyczny Kowalski nie ma w zwyczaju dzielić włosa na czworo i wnikać w tego typu niuanse, to zdecydowana większość społeczeństwa tkwi w przekonaniu, że taka jest naturalna kolej rzeczy, bezmyślnie kupując bajeczki o "postępie", "przemianach społecznych" i insze mydlenie oczu za pomocą kolektywnej mowy-trawy.
Smutne, ale prawdziwe.
Ostatnio zmieniony 25 sierpnia 2007 przez Sundazed, łącznie zmieniany 2 razy.
Uwaga! Użytkownik Sundazed nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 129 / 1 / 0
Nieprzeczytany post autor: Karlos »
Rynek usług medycznych, nawet w tych krajach, gdzie służba zdrowia jest w ogromnym stopniu formalnie sprywatyzowana (vide USA), jest wyjątkowo mocno regulowany przez państwo. Więc co by zmieniła Twoja propozycja? Nic.
Faktycznie sama legalizacja nie zmieniłaby stosunków koncernów farmaceutycznych do polityki, lecz czy legalizacja to tylko jeden cel? Odłączenie polityki od biznesu to rzecz która powinna być jednym z fundamentalych praw. Polityk powinien zarabiać jako polityk, od biznesu są zawodowi beznesmeni.
Nie miałoby, gdyby całą produkcję i obrót zostawić wolnemu rynkowi. Większość enteogenów przykładowo można uzyskać bez żadnego pośrednictwa, na własną rękę, bez wiedzy żadnych osób trzecich - w tym państwa.
Czyli mówisz znów o nielegalu? Sprzedawany produkt musiałby być oznaczaony i sprzedawany. Podatek napewno by go tknął, akcyza z ewentualnego importu również. Osoba sadząca ziele w domu i sprzedawajaca je na ulicy robiłaby to nielegalnie- tak samo sprawa wygląda z pędzeniem własnego alkoholu.
gdyż posiadając ogromne fundusze i wysoką pozycję przetargową, mogą sobie pozwolić na kupowanie polityków
Jest tak, albo nie jest. Można to samo powiedzieć o alkoholu, tytoniu, odzieży czy prądzie.
Efektem byłyby państwowo-prywatne monopole, windujące ceny do niebotycznych rozmiarów i dowolnie manipulujące sprzedawanym produktem.
Można zalożyć własną plantacyjkę. W sprawach konopii musiałby się utworzyć oligarchia spółek, ale jak łatwo można się domyśleć- to się poporstu nie uda. Za dużo konsumentów mogących uprawiać ziele w domu. Nasiona? Nikt nikogo nie zmusi do kupowania modyfikowanych nasion. Przypadek z Indii jest nieco inni- czy tamci rolnicy zostali zmuszeni do zakupienia tych nasion? Zostali oszukani! Tu należy szukać źródła problemu, nie w genetyce. ( w sprawie artykułu, skoro już jesteśmy przy tym temacie- grupa ekspertów rzekomo próbuje zwalić winę za samobujstwa, lecz w zdaniu kolenym manipuluje faktami, więc czemu mam ufać wypowiedzi paru zdań wyzej? Nigdzie cyatów z wyniku działań komisji nie było. )
Napisałeś "to właśnie jeden a argumentów który może przekonać prawych polityków"
Napisałem jednak:
lecz jest to właśnie jeden z argumentów który może przekonać prawych polityków.
Wydzięk jest jednak trochę inny.
IMHO realnie rzecz biorąc, zdobycie 100% pewności co do "prawości" polityków graniczy z cudem. Może być tak, że oni już teraz trzepią kasiorę na dragach, a my nawet o tym nie wiemy.
Może być tak, że pani z zieleniaka już teraz sprzedaje marchęwkę z 200x przebiciem, podobnie jak fakt, że dana firma może sprzedawać swój produkt z niższymi, niż wyamgane, parametrami. Gdybać można i nie raz od tego może głowa zaboleć. Faktycznie, subiektywnie patrzać trudno komuś zaufać, lecz odzielając biznes od polityki, sprawdzając przychody i majątek polityka jest to do sprawdzenia. Nie teraz to później.
Tylko że współcześnie, zważywszy na ustawodawstwo wielu krajów (więzienie lub przymusowa terapia za dragi; lub jedno i drugie), państwo nagania im "klientelę". A po legalizacji raczej nie byłoby przymusu poddania się terapii, nie pomyślałeś o tym?
Wspomaniene było to na samym początku- już Fasolkaaa o tym pisała- konieczność badań. Według mnie raz na kwartał, a jeżeli badania nie będą zbyt drogie to i raz na miesiac. Skoro badania wyjdą pozytywnie, to czas na leczenie(wybacz, człowieka z psychozą nie można puscić na wolność, ze schozofrenią w wyższym stadium również). Łatwo można dociec czy osoba jest uzależniona- objawy abstynencyjne, przyjmowanie maksymalnych dawek. Towar byłby reglamentowany w sprzedaży detalicznej- choć z tym należy uważać- skoro kogoś stać, to niech kupuje, lecz czy zażywanie niektórych substancji w nadmiarze nie jest szkodliwe? W takim przypadku byłaby reglamentacja. Nie powinno się dopuszczać, do zniszczenia człowieka poprzez przyzwolenie na jego ciężkie uzależnienie(to już sprawa z opiatami).
Jeśli nie wierzysz, spróbuj bez państwowego zezwolenia otworzyć uprawę przemysłówki...
Dzięki za radę, spróbuję :-) Mówiąć poważnie- utworzenie jakiejkolwiek działalności gospodarczej swego czasu było również bardzo utrudnione, więc może tu nie chodzi o samą konopię :>
Czy sieć supersamów dostaje w łapę od mafii za sprzedaż narko?
Mówisz o gospodarce jakby grupy przestępcze maczały pacle gdzie się da. Owszem, są zakażone strukury, lecz wydaję mi się, że demonizujesz :)
Sranie w banie. Jeszcze nie narodził się taki, co by nie miał żołądka. A obecny system pozwala spijać takie ilości "śmietanki" pozyskiwanej z panującego zamordyzmu, że można się zakrztusić... Tylko idiota porzuciłby to na rzecz "ideałów".
Nie idiota, tylko idealista. Nie wiesz, czy tutaj takowych nie ma. Swoją drogą nie obrażaj ludzi, są tacy dla których pieniadze służą, a nie są celem. Nie trzeba ich fury, aby żyć godnie. Zresztą, nie każdy chce zarabiać na lewo lub uciekając się do prawnych kruczków. Nie każdy, lecz zawsze się ktoś znajdzie.
chodziło mi o duże prawdopodobieństwo kryminalizacji procederu "pozyskiwania z innej ręki". Tym razem, żeby podtrzymać państwowo-prywatny monopol.
Nie rozumiem jak się ma czarny rynek do podtrzymywania monopolu? Że niby małe firmy padną i zostanie państwowy monopolista i czarny rynek? A może ich lewy zbyt?
Jeżeli prawnie sprzedaż konopii oraz produktów z nimi związanych będzie przeprowadzona należycie i bez oszustw, to nie ma się czego obawiać.
Swoją drogą, nietrudno wyobrazić sobie postępy w genetyce, które umożliwiłyby błyskawiczne ustalenie, czy posiadasz legalne, opatentowane ziarna...
Tylko kto pozwoli na opatentowanie ich? Są breederzy którzy mają własne plantacje, myślisz, że pójdą za ciosem tym samym nastawiając przeciwko sobie TĄ rzeszczę nabywców tych towarów? Szczerze mówiąc wątpie. Druga sprawa, to z artykułu nie wynika w jaki sposób ziarna zostały opatentowane- może rolnicy mieli jakieś możliwości, tylko się na nie wypięli? Z tekstu swoją drogą wynika, że niepowodzenie źniw wynikało z oszukania ich przez dostawcę, a nie z powodu modyfikowania ziaren(nie bezpośrednio, choć faktycznie nie wytrzymały warunków uprawy, czyżby sabotaż?)
tych rolników zmuszono, żeby produkowali tak, a nie inaczej
Z tekstu wynika, że zamydlono im oczy wyższymi plonami, niestety, nie wyszło. Można się pokusić, o stwierdzenie, ze zostali oszukani, tyle.
No właśnie. To zastanów się teraz, co by mogło się stać, gdyby rząd i skoligacony z nim wielki biznes zmonopolizował produkcję i handel dragami :>
Żywe zombie? Zaprzedają się rzędy dusz, więc czy zaprzedadzą się politykom, cia czy komuś innemu z chorymi poglądami to dla mnie bez różnicy. Ci którzy będą mieć papkę mieć ją będą, kto myśli trzeźwo nie da się sobą sterować. Zresztą, wpływ dajmy na to maryśki na uleganie wpływom nie jest nadzwyczajne. Ważna właśnie jest EDUKACJA i położenie dużego nacisku na tą sprawę.
Ja wiem, że to hyperreal, ale proszę, zejdź przynajmniej na moment na ziemię i trzymaj się konkretów ;-] Nie dyskutujemy przeca o informatyce, której "materia" rządzi się dość specyficznymi prawami, które znacznie utrudniają egzekwowanie własności intelektualnej, ale o dobrach rzadkich, którymi są ziarna i ich pochodne, dojrzałe rośliny. Rzadkość danego dobra oznacza między innymi, że można wyegzekwować przypisany mu tytuł własności - w tym konkretnym przypadku, pretensji koncernów w rodzaju Monsanto.
Przpisanie/kradzież czyjegoś kodu i podpisania się pod nim to nie problem. Niektóre rozwiązania są na tyle drobne, że można byłoby to pominąć. Można również byłoby powszechne rozwiązania opatentować, a ich egzekwowanie jednak byłoby w dość łatwy sposób możliwe. Niech w takim razie koncern za własne pieniądze sprawdza z czyich nasion została wychodowana konopia- skoro byłby elementy dające 100% pewność, to niech to robią. Nikt nie musi korzystać z ich ziaren.

ps.
Mówiąc o systemie(Systemie? nie wiem, czemu tak podkreślasz to słowo...), masz na myśli rząd polityków/gospodarkę oraz ich układy, czy sposoby myślenia ludzi?
Uwaga! Użytkownik Karlos nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 178 / 8 / 0
i na chuj sie wlaczasz z nim w rozmowe? on nie ma pojecia oczym mowi.
Uwaga! Użytkownik electric_terrorist nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1066 / 202 / 0
Nieprzeczytany post autor: czajnikof »
o losie słodki...kto ma pojęcie ;-) uga-buga
I don't do drugs. I am drugs.
  • 129 / 1 / 0
Nieprzeczytany post autor: Karlos »
electric_terrorist- coś taki nerwowy :huh:
Uwaga! Użytkownik Karlos nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 178 / 8 / 0
nie jestem nerwowy, to bylo tonem zrezygnowania, prowadzisz dyskusje z sundazedem, ktory nie ptorafi rozmawiac, wiec po co ?
Uwaga! Użytkownik electric_terrorist nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 96 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: Sundazed »
Karlos pisze:
Faktycznie sama legalizacja nie zmieniłaby stosunków koncernów farmaceutycznych do polityki, lecz czy legalizacja to tylko jeden cel? Odłączenie polityki od biznesu to rzecz która powinna być jednym z fundamentalych praw. Polityk powinien zarabiać jako polityk, od biznesu są zawodowi beznesmeni.
A więc widzisz, jednak dochodzimy do dość zbliżonych wniosków - powodzenie legalizacji wymagałoby dużo głębszych zmian, natury systemowej.
Czyli mówisz znów o nielegalu?
Nie. Piszę o tym samym, co Ty akapit wyżej ^_^
Wolny rynek dragów=odłączenie polityki od tego biznesu.
Sprzedawany produkt musiałby być oznaczaony i sprzedawany. Podatek napewno by go tknął, akcyza z ewentualnego importu również. Osoba sadząca ziele w domu i sprzedawajaca je na ulicy robiłaby to nielegalnie- tak samo sprawa wygląda z pędzeniem własnego alkoholu.
Ale w tym momencie zaprzeczasz samemu sobie. Przecież wcześniej postulowałeś "odłączenie polityki od biznesu". Tymczasem opodatkowanie produkcji i handlu dragami pociągnęłoby za sobą kolejne regulacje, z których część - prędzej czy później - zaczęłaby być tworzona w interesie określonych "grup interesu" (np. wielkich korporacji). Taka już jest natura państwa, że zawsze pragnie poszerzać swoją domenę. Nie ma w tym nic magicznego, kiedy uświadomimy sobie korzyści płynące z wykorzystywania instrumentów przymusu. Na wolnym rynku (w libertariańskim rozumieniu tego terminu) poczynania producenta danych dóbr/usług zawsze są ograniczone przez konkurencję i określone preferencje konsumentów. Przymus pozwala wyeliminować lub poważnie ograniczyć ww. bariery. Historia gospodarcza, zwłaszcza historia powstania realnego kapitalizmu, IMHO znakomicie potwierdza te tezy: Kevin Carson - Niewidzialna Ręka czy Żelazna Pięść? Kapitalizm Korporacyjny jako System Państwowej Gwarancji Przywileju
Jest tak, albo nie jest. Można to samo powiedzieć o alkoholu, tytoniu, odzieży czy prądzie.
Oczywiście! W żadnej z tych branż (najmniej to dotyczy odzieżowej) nie masz wolnej konkurencji, czyli m.in. swobody wejścia na rynek, tylko okrzepnięte za sprawą państwowych interwencji i regulacji oligopole. Skoro wspomniałeś o prądzie, to dodam, że dotyczy to zwłaszcza energetyki... (vide funkcjonowanie rynku paliwowego).
Można zalożyć własną plantacyjkę. W sprawach konopii musiałby się utworzyć oligarchia spółek, ale jak łatwo można się domyśleć- to się poporstu nie uda. Za dużo konsumentów mogących uprawiać ziele w domu.
Między innymi konopie miałem na myśli, gdy napisałem, że większość enteogenów można samodzielnie, śmiesznie niskim kosztem, wytwarzać w domowych warunkach. I dlatego mam poważne wątpliwości, czy dojdzie do jej legalizacji. Istnieje realna możliwość, że zyski z ewentualnej akcyzy byłyby zbyt niskie, żeby zachęcić jakiegokolwiek polityka do lobbowania na rzecz tej opcji.
Nasiona? Nikt nikogo nie zmusi do kupowania modyfikowanych nasion.
To zależy od wielkości uprawy. W przypadku domowego plantatora faktycznie wydaje się to wątpliwe i tu pełna zgoda. Ale co w sytuacji, gdyby ktoś chciał założyć komercyjną, wielohektarową plantację i zajmować się dystrybucją zioła na szeroką skalę?

I jeszcze jedna kwestia.

Co z postępem technologii, a konkretnie - genetyki (poruszyłem ten temat w poprzednim poście, ale pozostawiłeś go bez odpowiedzi)? To jedna z najszybciej rozwijających się dziedzin nauki, nie tylko pod względem osiągnięć poznawczych, ale również zaawansowania technik badawczych... Współcześnie badania nad genomem wymagają skomplikowanego sprzętu laboratoryjnego i procedur badawczych, ale sądzę, że w przyszłości całkiem prawdopodobne jest pojawienie się podręcznych, przenośnych identyfikatorów kodu genetycznego - choćby na potrzeby kryminalistyki. Chyba nie muszę rozwijać tej kwestii i tłumaczyć, jakie znalazłyby zastosowanie przy zwalczaniu krnąbrnych plantatorów? Oczywiście, póki co, pozostaje to w sferze fikcji (podobnie jak legalizacja... :>), ale IMHO trudno wykluczyć taki obrót zdarzeń.
Przypadek z Indii jest nieco inni- czy tamci rolnicy zostali zmuszeni do zakupienia tych nasion? Zostali oszukani! Tu należy szukać źródła problemu, nie w genetyce.


Czytałeś artykuł od początku do końca? Przecież jak byk stoi napisane:
Vandana Shiva pisze:
W 1998, polityka dostosowań strukturalnych Banku Światowego zmusiła Indie do otwarcia swego rynku ziarna globalnym korporacjom, jak Cargill, Monsanto i Syngenta. Globalne korporacje wkrótce zmieniły gospodarkę surowcową nie do poznania. Ziarna oszczędzane przez farmerów zostały zastąpione przez ziarna korporacyjne, które potrzebują nawozów i pestycydów i nie mogą być oszczędzane.

Oszczędzanie ziaren jest uniemożliwiane przez patenty oraz przez nadawanie ziarnom niepowtarzających się właściwości, przez co ubodzy chłopi muszą płacić za ziarna przy każdym zasiewie. Darmowy zasób dostępny na farmach stał się towarem, który rolnicy są zmuszani kupować co roku. To prowadzi do biedy i zadłużenia.
w sprawie artykułu, skoro już jesteśmy przy tym temacie- grupa ekspertów rzekomo próbuje zwalić winę za samobujstwa, lecz w zdaniu kolenym manipuluje faktami, więc czemu mam ufać wypowiedzi paru zdań wyzej? Nigdzie cyatów z wyniku działań komisji nie było.
Ale przecież te właśnie manipulacje obnaża i krytykuje autorka artykułu! ]
Sundazed pisze:
Napisałeś "to właśnie jeden a argumentów który może przekonać prawych polityków"
Napisałem jednak]

Zabij mnie, ale za cholerę nie mogę rozkminić o co Ci biega. O literówkę ("a" zamiast "z")? Daj spokój, każdemu się zdarza...
Może być tak, że pani z zieleniaka już teraz sprzedaje marchęwkę z 200x przebiciem, podobnie jak fakt, że dana firma może sprzedawać swój produkt z niższymi, niż wyamgane, parametrami. Gdybać można i nie raz od tego może głowa zaboleć.
Jest jednak zasadnicza różnica między panią od marchewki a politykiem. Nikt mnie nie zmusza do kupowania u kantującego babsztyla, tymczasem zmusza się mnie, żebym przestrzegał prawa ustanowionego przez polityków. Gdyby rząd oferował swoje usługi dobrowolnie, nie byłoby tej dyskusji.
Karlos pisze:
Sundazed pisze:
Tylko że współcześnie, zważywszy na ustawodawstwo wielu krajów (więzienie lub przymusowa terapia za dragi; lub jedno i drugie), państwo nagania im "klientelę". A po legalizacji raczej nie byłoby przymusu poddania się terapii, nie pomyślałeś o tym?
Wspomaniene było to na samym początku- już Fasolkaaa o tym pisała- konieczność badań. Według mnie raz na kwartał, a jeżeli badania nie będą zbyt drogie to i raz na miesiac. Skoro badania wyjdą pozytywnie, to czas na leczenie(wybacz, człowieka z psychozą nie można puscić na wolność, ze schozofrenią w wyższym stadium również). Łatwo można dociec czy osoba jest uzależniona- objawy abstynencyjne, przyjmowanie maksymalnych dawek. Towar byłby reglamentowany w sprzedaży detalicznej- choć z tym należy uważać- skoro kogoś stać, to niech kupuje, lecz czy zażywanie niektórych substancji w nadmiarze nie jest szkodliwe? W takim przypadku byłaby reglamentacja. Nie powinno się dopuszczać, do zniszczenia człowieka poprzez przyzwolenie na jego ciężkie uzależnienie(to już sprawa z opiatami).
Primo. Stary, zdecyduj się. Chcesz wolnego rynku dragów ("oddzielenia biznesu od polityki"), czy państwa terapeutyczno-policyjnego, które ustala kto i ile może ćpać?
Secundo. Większość zagrożeń dla zdrowia i porządku społecznego związanych z opiatami wiąże się z prohibicją . W przypadku hery, mowa o]straciłoby rację bytu[/b]. Być może właśnie dlatego nie ma w środowiskach terapeutów silnej motywacji do walki z prohibicją. Gdyż okazałoby się, że w warunkach zabezpieczonego i taniego dostępu do narkotyku, opiatowcy potrafią całkiem normalnie funkcjonować bez potrzeby poddania się terapii...

Nawet, jeśli się mylę w tej kwestii i mimo legalu wciąż występowałoby na dużą skalę zjawisko "dysfunkcyjnych społecznie" opiatowców, to zyski programów i instytucji terapeutycznych stosujących tradycyjne, oparte o metadon leczenie, mogłyby stanąć pod znakiem zapytania wobec alternatywy w postaci leczenia ibogainą, czy ayahuaską - znacznie tańszej i skuteczniejszej (co do skuteczności ayahuaski, to jednak nie jestem do końca przekonany - opinie wśród tzw. ekspertów są tu bardzo podzielone).
Uwaga! Użytkownik Sundazed nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 96 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: Sundazed »
utworzenie jakiejkolwiek działalności gospodarczej swego czasu było również bardzo utrudnione, więc może tu nie chodzi o samą konopię :>
Jasne! Abstrahując od profitów, jakie ciągną określone grupy interesów z funkcjonowania etatyzmu, istnieje wśród politycznych decydentów silne przekonanie, że zwykły obywatel jest zbyt głupi, żeby zatroszczyć się o własne sprawy i ciągle trzeba go prowadzić za rączkę.
Mówisz o gospodarce jakby grupy przestępcze maczały pacle gdzie się da. Owszem, są zakażone strukury, lecz wydaję mi się, że demonizujesz :)
Nie napisałem, iż wszędzie pchają swoje brudne paluchy, ino że kapitał z nielegalnej działalności na stałe wpisał się w funkcjonowanie globalnego rynku. Bez mafijnych gray money, które zawsze jako pierwsze migrują z zagrożonych rynków na rozkwitające, postępy globalizacji nie byłyby takie szybkie, jak obecnie. Stąd m.in. liczne powiązania zorganizowanej przestępczości i wielkiego biznesu, który gra pierwsze skrzypce w globalizującym się świecie. Ty tymczasem sprowadziłeś całą kwestię do absurdu i imputowałeś mi tezę, jakoby mafia maczała we wszystkim palce. Nie - tylko tam, gdzie w grę wchodzą odpowiednio duże pieniądze.
Nie idiota, tylko idealista. Nie wiesz, czy tutaj takowych nie ma. Swoją drogą nie obrażaj ludzi, są tacy dla których pieniadze służą, a nie są celem.
Ok, źle się wyraziłem, sorry. Nie chciałem nikogo obrazić, zwłaszcza idealistów, do których żywię zawsze duży szacunek. Ujmę to inaczej. Należy oddzielić idealizm, czyli wiarę w słuszność określonych idei, od prób praktycznego wcielania ich w życie. To ostatnie ma sens tylko wtedy, kiedy istnieją sprzyjające okoliczności. W przypadku legalu w takim kształcie, jaki proponują reformistyczne w duchu ruchy pro-legal, ten warunek pozostaje niespełniony! Politycy, będący w miażdżącej większości zakładnikami rozmaitych grup interesu, do tej pory nie byli, nie są i raczej nie będą zainteresowani "robieniem ćpunom dobrze". Ignorowanie tego faktu, tudzież wiara, że uda się zmienić nastawienie polityków i ww. grup apelując jedynie do ich zdrowego rozsądku i humanitaryzmu zakrawa IMO na idiotyzm. Pewnie, że znajdzie się paru idealistów przy kasie, skłonnych poprzeć wasze postulaty, ale naprawdę wierzysz, że nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zmienisz postawy reszty decydentów? :rolleyes:
Nie rozumiem jak się ma czarny rynek do podtrzymywania monopolu? Że niby małe firmy padną i zostanie państwowy monopolista i czarny rynek?
Niekoniecznie państwowy. Dominujący współcześnie trend to tzw. neoliberalizm (tfu!), czyli powolne oddawanie przez rządy pola wielkim, ponadnarodowym korporacjom. Niewiele już znajdziesz krajów z czysto państwowymi monopolami. Co nie zmienia faktu, że monopol - nieważne, czy państwowy, czy prywatny - pozostaje monopolem i niesie ze sobą bardzo poważne zagrożenia dla suwerenności konsumentów.
Jeżeli prawnie sprzedaż konopii oraz produktów z nimi związanych będzie przeprowadzona należycie i bez oszustw, to nie ma się czego obawiać.
Tzn? Konkrety poproszę.
Ci którzy będą mieć papkę mieć ją będą, kto myśli trzeźwo nie da się sobą sterować.
No właśnie. Więc, wracając do głównego wątku naszej dyskusji, po co nam legal? Żeby dogodzić leniwcom i bezwolnym narzędziom w rękach oligarchii? Czujesz się Matką Teresą? Ja nie...
Przpisanie/kradzież czyjegoś kodu i podpisania się pod nim to nie problem.
Ja nie twierdzę, że "kradzież" tzw. własności intelektualnej jest niemożliwa, tylko że w świetle prawa patentowego i innych zamordyzmów związanych z kwestią tzw. intellectual property, egzekwowanych przez IP gestapo, jest to poważne przestępstwo. W USA już kilka osób siedzi w pierdlu za p2p! Stawiam orzechy przeciwko dukatom, że legalny rynek dragów szybko zostałby zagospodarowany przez IP gestapo, w służbie wielkich korporacji. Patent to nic innego jak wyłączność na powielanie określonego wzoru czy schematu produktu, kolejna forma monopolu.
Można również byłoby powszechne rozwiązania opatentować, a ich egzekwowanie jednak byłoby w dość łatwy sposób możliwe.
I tego się właśnie obawiam, bo to oznaczałoby ściganie małych, niezależnych plantatorów!
Niech w takim razie koncern za własne pieniądze sprawdza z czyich nasion została wychodowana konopia- skoro byłby elementy dające 100% pewność, to niech to robią. Nikt nie musi korzystać z ich ziaren.
No właśnie, że musi. Na tym polega idea patentu, żeby zdobyć wyłączność na powielanie określonego wzoru! Produkcja danego, opatentowanego dobra bez zgody właściciela patentu, jest działaniem przestępczym. Posiadanie takiego dobra, w wielu przypadkach (znowu się kłania p2p) - również.
Mówiąc o systemie(Systemie? nie wiem, czemu tak podkreślasz to słowo...), masz na myśli rząd polityków/gospodarkę oraz ich układy, czy sposoby myślenia ludzi?
I jedno, i drugie. Bez określonych "schematów myślowych", pewnej dominującej mentalności ww. układy nie mogłyby funkcjonować. To zresztą temat na osobny topic. Temat-rzeka, dodam...

PS. W poprzednim poście niesłusznie zarzuciłem Ci, że zignorowałeś fragment o genetyce. Sorry, odpisywałem "na raty" i nie zauważyłem, że jednak odpowiedziałeś :>

---

@electric_terrorist
on nie ma pojecia oczym mowi
Gdzie konkretnie dałem dowody rzekomej ignorancji, którą tak mi wytykasz? Stać cię na to, żeby choć raz merytorycznie odpowiedzieć na zadanie ci pytanie, czy potrafisz jedynie zasłaniać się bełkotliwym pustosłowiem i obrażać mnie, gdzie tylko się da?
prowadzisz dyskusje z sundazedem, ktory nie ptorafi rozmawiac, wiec po co ?
Co jest misiu? Daje o sobie znać urażona duma? Bo kto jak kto, ale z nas dwóch właśnie ty nie potrafisz dyskutować, co - jak sądzę - czarno na białym udowodniłem. Każdy może sobie choćby tutaj obadać, jakie "wyżyny" kultury osobistej i intelektu prezentujesz. Nie dość, że złośliwie manipulujesz wypowiedziami oponentów, to jeszcze szybko puszczają ci nerwy. Skutek jest taki, że jak zaczynasz przegrywać na płaszczyźnie merytorycznej to gładko przechodzisz do osobistych podjazdów i obrażasz ile wlezie dyskutantów. Mógłbym tu podać konkretne cytaty, ale po co, skoro każdy zainteresowany może kliknąć na podany przeze mnie link i samemu obadać?

I jeszcze jedno. Nie jestem chodzącym ideałem i zdarzyło mi się kilka razy zainicjować jakąś debilną pyskówkę, ale z reguły nie obrażam nikogo, jeżeli nie zostałem do tego wcześniej sprowokowany. Ty mnie właśnie chamsko i bezczelnie sprowokowałeś, wyzywając (w wielu aspektach) bliskich mi ideowo zwolenników JKMa od "upośledzonych liberałów", a mnie samemu zarzucając zakłamanie (tutaj, drugi akapit od góry), pochwalanie wyzysku (tutaj, czwarty akapit od góry), obłęd, bajkopisarstwo (tutaj), bycie "dzieckiem neostrady", brak kolegów i pojęcia o życiu (tutaj). Mógłbym jeszcze trochę powyliczać, ale po co?

Jaki electric_terrorist jest, każdy widzi!

Więc odpierdolisz się w końcu ode mnie, czy chcesz rozpętać kolejną wojenkę, hmm?
Ostatnio zmieniony 26 sierpnia 2007 przez Sundazed, łącznie zmieniany 2 razy.
Uwaga! Użytkownik Sundazed nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 69 • Strona 5 z 7
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.