Karlos pisze: Przecież nie trzeba się zawężać do dystrybucji dragów czy kontroli ich wydawania przez państwo(rząd mówiąc dokładniej). Zaświadczenia lekarskie wydawane byłyby przez lekarzy, specjalistów.
Rozumiem, że państo miałoby z tego zysk- akcyza, podatki- lecz jest to właśnie jeden z argumentów który może przekonać prawych polityków.
Dziękuję bardzo za taki "legal", już wolę obecny system.
Aha, jeszcze jedno w tej kwestii. Napisałeś "to właśnie jeden a argumentów który może przekonać prawych polityków". IMHO realnie rzecz biorąc, zdobycie 100% pewności co do "prawości" polityków graniczy z cudem. Może być tak, że oni już teraz trzepią kasiorę na dragach, a my nawet o tym nie wiemy. Pomyśl, ile ze swojego życia statystyczny polityk spędza na forum publicznym, wystawiony na ogląd społeczeństwa? 20%? A co z resztą 80%? Mogą w tym czasie dopuszczać się wałków, o jakich nam się nie śniło. Moim zdaniem samo uzmysłowienie sobie tego faktu sugeruje, żeby traktować rząd jako "instytucję ograniczonego zaufania" (delikatnie rzecz ujmując).
Żeby nie szukać daleko, można przywołać przykład Pinocheta, idola skrajnej prawicy. Są poważne poszlaki (zeznania wysokiego rangą wojskowego, niegdyś prawej ręki Pincia), że gość zajmował się produkcją i handlem kokainą, mimo iż oficjalnie wspierał prohibicję! Polecam jeszcze poczytać co nieco o aferze Iran-contras, w której umoczonych było kilku wysokiej rangi oficjeli rządowych - niegdyś z administracji Reagana, obecnie Busha jr (vide vice prezio Dick Cheney). Tam również chodziło o szmuglowanie kokainy. Niejakiemu Gary'emu Webbowi, laureatowi nagrody Pulitzera, za opublikowanie wyników śledztwa w tej sprawie największe gazety zniszczyły karierę, publikując szereg szkalujących go artykułów. Finał tej historii jest jeszcze bardziej tragiczny, gdyż gość popełnił 3 lata temu samobójstwo...
Koncernów farmaceutycznych- choroby związane z zażywaniem narkotyków nie znikną- mogę się pojawić nawet w większej liczbie, lecz nie z bardzo dużym nasileniem.
Ośrodków i programów terapeutycznych- Będą mieli kim się zajmować, gdyż dalej będą konsumenci narkotyków którzy będą się narażać na choroby- alkohol jest legalny, a kluby AA oraz wszelkie ośrodki z tym uzależnieniem istnieją i nie wygląda na to, aby społeczeństwa wytrzeźwiały.
Po pierwsze, surowiec pozyskiwany z odmian oleistych (zakazanych przez państwo) znacznie przewyższa jakością wytwarzany z włóknistych (przemysłowych). Po drugie, uprawa konopi przemysłowych jest niemal na całym świecie ściśle reglamentowana przez państwa, ograniczona do raptem kilku/kilkunastu koncernów wytwarzających dość wąską gamę produktów. Nie ma tu mowy o żadnym "szerokim dostępie". Jeśli nie wierzysz, spróbuj bez państwowego zezwolenia otworzyć uprawę przemysłówki...
Tymczasem, wyroby z konopi oleistych byłyby znakomitym substytutem dla produktów z innych sektorów gospodarki czy branż. Wystarczy wspomnieć o papierze konopnym, wytrzymalszym i bardziej ekologicznym od drzewnego, czy niepalnych (!) cegłach konopnych. Sęk w tym, że legalizacja oleistych podcięłaby zyski firm i koncernów produkujących tradycyjne tworzywa wykorzystywane w branży tekstylnej czy budownictwie. A także wielu innych...
Mam nadzieje, że trochę wyjaśniłem, co miałem na myśli.
Teraz mnie zaktkało... skąd masz taką wiedzę?
A dane mam z eseju Beya, do którego już linkowałem w tym wątku.
Czy sieć supersamów dostaje w łapę od mafii za sprzedaż narko?
Może są tutaj jeszcze idealiści pośród rzeszy egoistów.
Karlos pisze:Czy to jednak spowoduje mniejszy popyt na towar z innej ręki? W najgorszym przypadku(który jest moim zdaniem niemożliwy) towar będzie dostępny na ulicy- nikt z kupujących nie bedzie miał później problemu z posiadaniem, więc problem rozstrzygnięty.Sundazed pisze:Wystarczy pomyśleć o wielkich koncernach żywieniowych (np. amerykańskie Smithfield, Monsanto), które na 100% zapragnęłyby opatentować DNA (np. konopi), żeby móc dowolnie windować ceny ziarna konopnego i przy okazji zapewnić sobie niczym nieograniczony monopol na jego dystrybucję.
Jak już pisałem]Każdy ma prawo do marzeń. W informatyce można opatentować każdy algorytm który do tej pory nie został opatentowany. Czy jednak algorytm 'dziel i zwyciężaj' został opatentowany i każda szkołą musi mieć licencje na korzystanie z niego? Zresztą to stwierdzenie trąci jakimś absurdem.[/quote]
Sorry, czy Ty piszesz ciągle na bani? ;-]
Ja wiem, że to hyperreal, ale proszę, zejdź przynajmniej na moment na ziemię i trzymaj się konkretów ;-] Nie dyskutujemy przeca o informatyce, której "materia" rządzi się dość specyficznymi prawami, które znacznie utrudniają egzekwowanie własności intelektualnej, ale o dobrach rzadkich, którymi są ziarna i ich pochodne, dojrzałe rośliny. Rzadkość danego dobra oznacza między innymi, że można wyegzekwować przypisany mu tytuł własności - w tym konkretnym przypadku, pretensji koncernów w rodzaju Monsanto.
MK-ULTRA? To przecież dziej się na codzień, narzędziem nie jest narkotyk, ale ładna pani w tv, czy z uśmiechem polecająca dany produkt aptekarka. Jeżeli daną osobę nie obchodzi polityka/gospodarka lub inne tematy których, według niego, nie doświadcza na codzień to bez problemu można mu zrobić papkę z mózgu bez użycia narkotyków.
Karlos pisze:W sprawie linku do liberii- przytoczę mały cytat]Choć “komisja ekspertów” zidentyfikowała alkoholizm jako przyczynę samobójstw, dane w jej „naukowym” raporcie nie są spójne i nie odzwierciedlają wyników sondażu. Na stronie 10 raportu napisane jest, że 68% ofiar samobójstw było alkoholikami. Pięć wierszy dalej widnieje informacja, że 17% „spożywało alkohol w nadmiernych ilościach”.
Nie chcę, aby to wyglądało jak podważanie całej treści, lecz niczym się to nie różni od mainstrzemowych manipulacji ludźmi- jest trochę prawdy, lecz również przekazywana jest treść fałszywa kreująca mylny obraz danego zagadnienia.
Ja niestety należę do ludzi którzy po zauważeniu takiej propagandy(jakiejkolwiek nie będącej czystej) przestaję autorowi/autorom ufać. Niestety człowiek zawsze będzie do czegoś nakłaniać, nie w ten to w inny, mniej widoczny, sposób.[/quote]
Ale że o co chodzi? Do kogo masz w tej chwili pretensje? Przecież autorka stara się jasno przekazać, że wspomniana komisja dopuściła się perfidnej manipulacji gdy zasugerowała alkoholizm jako główną przyczynę samobójstw! Trochę elementarnego pomyślunku i sam dojdziesz do podobnych wniosków: czy, na zdrowy rozum, spijanie jednego piwka na dzień (które, jak słusznie zauważyłeś, może już się kwalifikować jako alkoholizm) może kogokolwiek popchnąć do samobójstwa? Być może, ale ja osobiście nie spotkałem się nigdy z takim przypadkiem.
Innymi słowy, alkoholizm można od biedy uznać za istotny czynnik w przypadku tych marnych 17%, ale co z całą resztą? Czy przypadkiem nie jest tak, jak pisze autorka - że główną przyczyną była tu skurwysyńska polityka indyjskiego rządu i wielkich korporacji, która wpędziła tamtejszych drobnych rolników w biedę i ubóstwo?
Można tu postawić kolejne pytanie, tym razem związane z dyskutowanym przez nas tematem. Czy analogiczne poczynania rządu do spółki z wielkimi korporacjami byłyby możliwe po legalizacji dragów? Moim zdaniem, jak najbardziej.
Generalnie- jeżeli państo jest skorumpowane, to każdy ruch ku wolności, ku korzystania ze swoich praw zostanie wstrzymany. Nie ma czego ukrywać- potrzebni są ludzie, którzy będą czyści. Niestety większości wystarczy dobra gadka i trochę pieprzenia. To jest problem. Sami się przecież nie wybrali? Więc czemu narzekacie :>
Jestem człowiekiem, ergo myślę, ergo sam sobie wyznaczam granice. I nie potrzebuję do tego pośredników w postaci "czystych ludzi", bo "czyści ludzie" - jak pokazuje życie - wyniesieni na szczyty władzy i pozbawieni społecznej kontroli szybko przestają być "czyści".
Władza deprawuje, jak mądrze kiedyś napisał lord Acton.
Jaki produkt wybierasz- wytrzymalszy/smaczniejszy czy słabszy/niesmaczny? Różnica to tylko wkład pracownika- jeden robi na większą skalę, drugo wkłada w to więcej serca. Wybierzesz drugi? Na Ciebie jednego przypadną tysiące ludzi wybierających produkt lepszy. Świat jest nastawiony na konsumpcję, trzeba się z tym niestety pogodzić.
Smutne, ale prawdziwe.
Rynek usług medycznych, nawet w tych krajach, gdzie służba zdrowia jest w ogromnym stopniu formalnie sprywatyzowana (vide USA), jest wyjątkowo mocno regulowany przez państwo. Więc co by zmieniła Twoja propozycja? Nic.
Nie miałoby, gdyby całą produkcję i obrót zostawić wolnemu rynkowi. Większość enteogenów przykładowo można uzyskać bez żadnego pośrednictwa, na własną rękę, bez wiedzy żadnych osób trzecich - w tym państwa.
gdyż posiadając ogromne fundusze i wysoką pozycję przetargową, mogą sobie pozwolić na kupowanie polityków
Efektem byłyby państwowo-prywatne monopole, windujące ceny do niebotycznych rozmiarów i dowolnie manipulujące sprzedawanym produktem.
Napisałeś "to właśnie jeden a argumentów który może przekonać prawych polityków"
lecz jest to właśnie jeden z argumentów który może przekonać prawych polityków.
IMHO realnie rzecz biorąc, zdobycie 100% pewności co do "prawości" polityków graniczy z cudem. Może być tak, że oni już teraz trzepią kasiorę na dragach, a my nawet o tym nie wiemy.
Tylko że współcześnie, zważywszy na ustawodawstwo wielu krajów (więzienie lub przymusowa terapia za dragi; lub jedno i drugie), państwo nagania im "klientelę". A po legalizacji raczej nie byłoby przymusu poddania się terapii, nie pomyślałeś o tym?
Jeśli nie wierzysz, spróbuj bez państwowego zezwolenia otworzyć uprawę przemysłówki...
Czy sieć supersamów dostaje w łapę od mafii za sprzedaż narko?
Sranie w banie. Jeszcze nie narodził się taki, co by nie miał żołądka. A obecny system pozwala spijać takie ilości "śmietanki" pozyskiwanej z panującego zamordyzmu, że można się zakrztusić... Tylko idiota porzuciłby to na rzecz "ideałów".
chodziło mi o duże prawdopodobieństwo kryminalizacji procederu "pozyskiwania z innej ręki". Tym razem, żeby podtrzymać państwowo-prywatny monopol.
Jeżeli prawnie sprzedaż konopii oraz produktów z nimi związanych będzie przeprowadzona należycie i bez oszustw, to nie ma się czego obawiać.
Swoją drogą, nietrudno wyobrazić sobie postępy w genetyce, które umożliwiłyby błyskawiczne ustalenie, czy posiadasz legalne, opatentowane ziarna...
tych rolników zmuszono, żeby produkowali tak, a nie inaczej
No właśnie. To zastanów się teraz, co by mogło się stać, gdyby rząd i skoligacony z nim wielki biznes zmonopolizował produkcję i handel dragami :>
Ja wiem, że to hyperreal, ale proszę, zejdź przynajmniej na moment na ziemię i trzymaj się konkretów ;-] Nie dyskutujemy przeca o informatyce, której "materia" rządzi się dość specyficznymi prawami, które znacznie utrudniają egzekwowanie własności intelektualnej, ale o dobrach rzadkich, którymi są ziarna i ich pochodne, dojrzałe rośliny. Rzadkość danego dobra oznacza między innymi, że można wyegzekwować przypisany mu tytuł własności - w tym konkretnym przypadku, pretensji koncernów w rodzaju Monsanto.
ps.
Mówiąc o systemie(Systemie? nie wiem, czemu tak podkreślasz to słowo...), masz na myśli rząd polityków/gospodarkę oraz ich układy, czy sposoby myślenia ludzi?
Karlos pisze: Faktycznie sama legalizacja nie zmieniłaby stosunków koncernów farmaceutycznych do polityki, lecz czy legalizacja to tylko jeden cel? Odłączenie polityki od biznesu to rzecz która powinna być jednym z fundamentalych praw. Polityk powinien zarabiać jako polityk, od biznesu są zawodowi beznesmeni.
Czyli mówisz znów o nielegalu?
Wolny rynek dragów=odłączenie polityki od tego biznesu.
Sprzedawany produkt musiałby być oznaczaony i sprzedawany. Podatek napewno by go tknął, akcyza z ewentualnego importu również. Osoba sadząca ziele w domu i sprzedawajaca je na ulicy robiłaby to nielegalnie- tak samo sprawa wygląda z pędzeniem własnego alkoholu.
Jest tak, albo nie jest. Można to samo powiedzieć o alkoholu, tytoniu, odzieży czy prądzie.
Można zalożyć własną plantacyjkę. W sprawach konopii musiałby się utworzyć oligarchia spółek, ale jak łatwo można się domyśleć- to się poporstu nie uda. Za dużo konsumentów mogących uprawiać ziele w domu.
Nasiona? Nikt nikogo nie zmusi do kupowania modyfikowanych nasion.
I jeszcze jedna kwestia.
Co z postępem technologii, a konkretnie - genetyki (poruszyłem ten temat w poprzednim poście, ale pozostawiłeś go bez odpowiedzi)? To jedna z najszybciej rozwijających się dziedzin nauki, nie tylko pod względem osiągnięć poznawczych, ale również zaawansowania technik badawczych... Współcześnie badania nad genomem wymagają skomplikowanego sprzętu laboratoryjnego i procedur badawczych, ale sądzę, że w przyszłości całkiem prawdopodobne jest pojawienie się podręcznych, przenośnych identyfikatorów kodu genetycznego - choćby na potrzeby kryminalistyki. Chyba nie muszę rozwijać tej kwestii i tłumaczyć, jakie znalazłyby zastosowanie przy zwalczaniu krnąbrnych plantatorów? Oczywiście, póki co, pozostaje to w sferze fikcji (podobnie jak legalizacja... :>), ale IMHO trudno wykluczyć taki obrót zdarzeń.
Przypadek z Indii jest nieco inni- czy tamci rolnicy zostali zmuszeni do zakupienia tych nasion? Zostali oszukani! Tu należy szukać źródła problemu, nie w genetyce.
Czytałeś artykuł od początku do końca? Przecież jak byk stoi napisane:
Vandana Shiva pisze:W 1998, polityka dostosowań strukturalnych Banku Światowego zmusiła Indie do otwarcia swego rynku ziarna globalnym korporacjom, jak Cargill, Monsanto i Syngenta. Globalne korporacje wkrótce zmieniły gospodarkę surowcową nie do poznania. Ziarna oszczędzane przez farmerów zostały zastąpione przez ziarna korporacyjne, które potrzebują nawozów i pestycydów i nie mogą być oszczędzane.
Oszczędzanie ziaren jest uniemożliwiane przez patenty oraz przez nadawanie ziarnom niepowtarzających się właściwości, przez co ubodzy chłopi muszą płacić za ziarna przy każdym zasiewie. Darmowy zasób dostępny na farmach stał się towarem, który rolnicy są zmuszani kupować co roku. To prowadzi do biedy i zadłużenia.
w sprawie artykułu, skoro już jesteśmy przy tym temacie- grupa ekspertów rzekomo próbuje zwalić winę za samobujstwa, lecz w zdaniu kolenym manipuluje faktami, więc czemu mam ufać wypowiedzi paru zdań wyzej? Nigdzie cyatów z wyniku działań komisji nie było.
Sundazed pisze:Napisałeś "to właśnie jeden a argumentów który może przekonać prawych polityków"
Zabij mnie, ale za cholerę nie mogę rozkminić o co Ci biega. O literówkę ("a" zamiast "z")? Daj spokój, każdemu się zdarza...
Może być tak, że pani z zieleniaka już teraz sprzedaje marchęwkę z 200x przebiciem, podobnie jak fakt, że dana firma może sprzedawać swój produkt z niższymi, niż wyamgane, parametrami. Gdybać można i nie raz od tego może głowa zaboleć.
Karlos pisze:Wspomaniene było to na samym początku- już Fasolkaaa o tym pisała- konieczność badań. Według mnie raz na kwartał, a jeżeli badania nie będą zbyt drogie to i raz na miesiac. Skoro badania wyjdą pozytywnie, to czas na leczenie(wybacz, człowieka z psychozą nie można puscić na wolność, ze schozofrenią w wyższym stadium również). Łatwo można dociec czy osoba jest uzależniona- objawy abstynencyjne, przyjmowanie maksymalnych dawek. Towar byłby reglamentowany w sprzedaży detalicznej- choć z tym należy uważać- skoro kogoś stać, to niech kupuje, lecz czy zażywanie niektórych substancji w nadmiarze nie jest szkodliwe? W takim przypadku byłaby reglamentacja. Nie powinno się dopuszczać, do zniszczenia człowieka poprzez przyzwolenie na jego ciężkie uzależnienie(to już sprawa z opiatami).Sundazed pisze:Tylko że współcześnie, zważywszy na ustawodawstwo wielu krajów (więzienie lub przymusowa terapia za dragi; lub jedno i drugie), państwo nagania im "klientelę". A po legalizacji raczej nie byłoby przymusu poddania się terapii, nie pomyślałeś o tym?
Secundo. Większość zagrożeń dla zdrowia i porządku społecznego związanych z opiatami wiąże się z prohibicją . W przypadku hery, mowa o]straciłoby rację bytu[/b]. Być może właśnie dlatego nie ma w środowiskach terapeutów silnej motywacji do walki z prohibicją. Gdyż okazałoby się, że w warunkach zabezpieczonego i taniego dostępu do narkotyku, opiatowcy potrafią całkiem normalnie funkcjonować bez potrzeby poddania się terapii...
Nawet, jeśli się mylę w tej kwestii i mimo legalu wciąż występowałoby na dużą skalę zjawisko "dysfunkcyjnych społecznie" opiatowców, to zyski programów i instytucji terapeutycznych stosujących tradycyjne, oparte o metadon leczenie, mogłyby stanąć pod znakiem zapytania wobec alternatywy w postaci leczenia ibogainą, czy ayahuaską - znacznie tańszej i skuteczniejszej (co do skuteczności ayahuaski, to jednak nie jestem do końca przekonany - opinie wśród tzw. ekspertów są tu bardzo podzielone).
utworzenie jakiejkolwiek działalności gospodarczej swego czasu było również bardzo utrudnione, więc może tu nie chodzi o samą konopię :>
Mówisz o gospodarce jakby grupy przestępcze maczały pacle gdzie się da. Owszem, są zakażone strukury, lecz wydaję mi się, że demonizujesz :)
Nie idiota, tylko idealista. Nie wiesz, czy tutaj takowych nie ma. Swoją drogą nie obrażaj ludzi, są tacy dla których pieniadze służą, a nie są celem.
Nie rozumiem jak się ma czarny rynek do podtrzymywania monopolu? Że niby małe firmy padną i zostanie państwowy monopolista i czarny rynek?
Jeżeli prawnie sprzedaż konopii oraz produktów z nimi związanych będzie przeprowadzona należycie i bez oszustw, to nie ma się czego obawiać.
Ci którzy będą mieć papkę mieć ją będą, kto myśli trzeźwo nie da się sobą sterować.
Przpisanie/kradzież czyjegoś kodu i podpisania się pod nim to nie problem.
Można również byłoby powszechne rozwiązania opatentować, a ich egzekwowanie jednak byłoby w dość łatwy sposób możliwe.
Niech w takim razie koncern za własne pieniądze sprawdza z czyich nasion została wychodowana konopia- skoro byłby elementy dające 100% pewność, to niech to robią. Nikt nie musi korzystać z ich ziaren.
Mówiąc o systemie(Systemie? nie wiem, czemu tak podkreślasz to słowo...), masz na myśli rząd polityków/gospodarkę oraz ich układy, czy sposoby myślenia ludzi?
PS. W poprzednim poście niesłusznie zarzuciłem Ci, że zignorowałeś fragment o genetyce. Sorry, odpisywałem "na raty" i nie zauważyłem, że jednak odpowiedziałeś :>
---
@electric_terrorist
on nie ma pojecia oczym mowi
prowadzisz dyskusje z sundazedem, ktory nie ptorafi rozmawiac, wiec po co ?
I jeszcze jedno. Nie jestem chodzącym ideałem i zdarzyło mi się kilka razy zainicjować jakąś debilną pyskówkę, ale z reguły nie obrażam nikogo, jeżeli nie zostałem do tego wcześniej sprowokowany. Ty mnie właśnie chamsko i bezczelnie sprowokowałeś, wyzywając (w wielu aspektach) bliskich mi ideowo zwolenników JKMa od "upośledzonych liberałów", a mnie samemu zarzucając zakłamanie (tutaj, drugi akapit od góry), pochwalanie wyzysku (tutaj, czwarty akapit od góry), obłęd, bajkopisarstwo (tutaj), bycie "dzieckiem neostrady", brak kolegów i pojęcia o życiu (tutaj). Mógłbym jeszcze trochę powyliczać, ale po co?
Jaki electric_terrorist jest, każdy widzi!
Więc odpierdolisz się w końcu ode mnie, czy chcesz rozpętać kolejną wojenkę, hmm?
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.