Jedyny trip który był odrobinę zły, zdarzył mi się kiedy wziąłem 25mg 4-AcO-DMT które parę dni stało w spirytusie w temperaturze pokojowej. Kolega takie miał, a nie chcieliśmy, żeby się zmarnowało. Po wzięciu najpierw długo nic nie było, a potem zaczęło się coś na kształt nieprzyjemnego bodyloadu, musiałem się położyć bo było mi słabo. Do tego doszła pustka w głowie, miałem dużą trudność z zebraniem jakichkolwiek logicznych myśli, ale nie było w tym w ogóle tej psychodeli czy przyjemności która występuje przy normalnym 4-AcO-DMT. Patrzyłem na kolegę i widziałem jak jego twarz lekko się zmienia; najpierw jego rysy robią się silne i wydaje się mocno przystojny, zaraz potem jego twarz robi się grupa, potem podłużna i tak dalej. Do tego doszło wnerwienie i nasilenie negatywnych emocji. Kolega zaczął mówić, że wkurwia go kwiatek doniczkowy i, że w ogóle nie pasuje do reszty pokoju, mnie zaczął wnerwiać jego głos i to, że gada. Wszystko było przepełnione jakimiś chujowymi wibracjami. Potem, kiedy próbowaliśmy o czymś rozmawiać było to bardzo trudne, nie mogliśmy się zrozumieć a pomyślenie nad czymś sensownym i wypowiedzenie tego w zrozumiały sposób było poza zasięgiem naszych możliwości. Chciałem, żeby ten stan się już skończył. No ale po jakichś 2 godzinach zaczęło się robić lepiej, jakoś się ogarnęliśmy, pogadaliśmy o jakichś głupotach i zaczęło się robić całkiem przyjemnie. Później pojawił się świetny humor, jak zwykle przy zejściu aco, który poprawiliśmy jeszcze kilkoma buchami mj, co dało dwie godziny świetnej i wyjątkowo kolorowej fazy.
2. Drugi raz po chyba 10 czy tam 15 gram galki, to nie bylo tak straszne jak niektórzy mieli, ale i tak nie fajnie. Taki dziwny klimat od poczatku do konca fazy, taki strasznie dziwny, lekko nieprzyjemny, taki jak bym byl w obcym miejscu, normalnie spalem. Koniec 1 i 2 dzien byl lekko OKROPNY bo musialem ruszac rękoma, w przeciwnym razie traciłem w nich czucie i nie mogłem ruszac nimi, czułem jakby ich w ogóle nie było. To raczej tyle.
gdy urodzi mi się córeczka, nazwę ją majeczka
Marzenia to metylofenidat ✓, morfina ✓ , MXE X
2. Całkiem niedawno, bad bo 4homipcie. Jako że mam czarny pas w DXM, i 60 mg mipro nie zrobiło na mnie wrażenia, postanowiłem spróbowć 90 mg. Również było super, piękny konkretny trip. Pewnego razy naszła mnie ochota na chomiki, ogarnąłem z innego źródła, dawka niecałe 80 mg. Niestety przyplątało mi się choróbsko, zapalenie pęcherza, antybiotyk, jednak twardo postanowiłem tripować. Mała dawka na rozgrzewkę, i już jakoś dziwnie mi weszło, schiza interakcji z antybiotykiem... Dobra ale jak latac to latać, poszła reszta.
Na samym początku trip spoko, jednak bardzo szybko wpadłem w pętlę, myślowo-czasową, umysł zalały schizowe myśli o uszkodzeniu wątroby, nerek, do tego doszły negatywne emocja ( zawód miłosny) z dnia który mnie dobił, widziałem wyraźnie co w życiu spierdoliłem, myślenie że nic mi nigdy nie wychodzi, jestem zerem, życie jest bez sensu, i zawieszę się na zawsze w tej pętli.... Czułem że mózg mi się spali, nie wytrzyma tego oszaleję...
Ja to chomik szybko puścił jednak do końca tripa byłem zdołowany, i na drugi dzień zamiast standardowego chomikowego naładowania byłem jak zbity pies.
Ponad tydzień miałem poważnie zaniżony nastrój i depresyjne myślenie. Możliwe że piguły były stare, bo z resztek magazynowych, nie wyobrażałem sobie że ten przyjazny chomik może tak podrapać.
I 3 bad trip, z wczorajszej nocy, zdecydowanie najgorsze przeżycie jakie miałem . Wleciała nowa substancja DPT nigdy nie próbowałem, z tryptamin tylko 4-homipt. Pierwsze próbwa uczuleniowa per nos, następnie posypana na oko kreseczka. Sniff, weszło super bez bodyloadu, od razu przypadła mi substancja bardzo do gustu, brak takiego rozpierdolu wizualnego jak chomik, łatwiej się skupić na wizjach, i mentalnie dużo lepiej. Oczarowało mnie, postanowiłem dorzucić : miałem już dość grubo bo myśli, nie słyszałem jako swoje, tylko jak by ktoś do mnie mówił. Po nieudolniej próbie wydobycia proszku nożykiem i wciagnięciu małej kreski, czułem niedosyt. I posypałem prosto z worka na wyświetlacz telefonu.
Dawka wydała mi się optymalna, sniff. Weszło bardzo szybko poczułem ból, i uciążliwe zatkanie nosa, szybko pojawił się niepokój, na dodatek światło z sąsiedniego pokoju dodało paranoi że domownicy idą po mnie bo wiedzą że ćpałem.
Zacząłem się trząść, przerażenie, światło zgasło... chwila ulgi, jednak nie na długo obraz zalała wizja jak by wielkiego zielonego kryształu, który rozrósł sie na całe pole widzenia i...pękł... a ja poczułem że umieram. Serce zacząło mi walić jak opętane, czułem że zapadam się w siebie, i ten ból nosa... dotykam, patrze leci mi krew, pełno krwi, całe łóżko jest we krwi, jak ja to wytłumaczę ?
Cały się kleję od krwi, mam ją na rękach, umieram ! Nie mogłem sprawdzić godziny, czas zniknął zawiesiłem się w piekle, widziałem wokół potworne twarze demonów, czaszki, mnóstwo krwi, cały czas leje mi się z nosa... wykrwawiam się ! Nie, to od wicągania, to katar, dotykam palce, wkladam do ust... słone to krew na prawde umieram,. Czułem że mózg nie wytrzymuje tego, popadam w obłęd, rano mnie zawiozą do psychiatry.
Słyszę że idą po mnie ,,znowu się zaćpał", dzwoń po karetkę niech go zabiorą ! jakoś udało mi się spojrzeć na zegarek, wydawało mi się że minęło kilka godzina, wieki minęło 20 minut. Chciałem wydmuchać nos, nie dałem rady, sikała z niego krew, wykrwawię się....
Zacząłem się modlić by to przeszło, nie wytrzymam dłużej. W końcu jakoś się poddałem, nie próbowałem walczyć 0 świadomość, rozlałem się w dziwny mroczny świat. Gdy otrzeźwiałem reszta fazy była całkiem przyjemne, rano nie do życia, jak po ciężkiej popijawie, straszne zmęczenie psychiczne i fizyczne.
Nigdy nie byłem tak pewny śmierci i szaleństwa jak po DPT, sroga substancja :D Krwi oczywiście żadnej nie było, to tylko piekło DPT w nosie, a zgwałcony mózg już sobie dobrał obrazy :) Sorry jeśli nie składnie, musiałem się ożywić 3 cmc :)
Pracuje w klubie i po imprezie dostałem 1 tabletkę Heineken. Było to moje pierwsze spotkanie z tabletkami. Wróciłem o 5:20 zjadłem pół tabletki nic Nie poczułem po 10min. Kolejne pół. I nagle magia nie wiem jak to opisać. Zwicha pisać nie potrafię pisać. Zacząłem mlaskać. Pomyślałem szkoda dnia idę biegać 6:00 myśl odeszła na chwilę i poszedłem zapalić przy śpiącym bratu. Wyrzucil mnie więc poszedłem biegać. Z daleka widzę opuszczony DOM rozwaliłem okno goła ręką i weszłem. Nic nie poczułem.
Polezalem. 8:30 poszedłem do kościołam. Położyłem się na ołtarzu zapaliłem mj. Nastpenei poszedłem do konfesjonału nic ciekawego nie było więc zrobiłem 5minutowa drogę krzyżowa.
9:00 poszedłem do sąsiada na traktor. Było nudno więc chciałem wejść do stodoły, była zamknięta, rozwaliłem drzwi. Idę ulicą i brat mnie złapał.
A potem od 10-16 miałem non-stop jak nic nie mówiłem mlaskanie a żeby po szczęko ścisku bolały 4dni.
Spaliłem kilka lufek z kumplem i kompletnie zapomniałem kim jestem, nie wiedziałem co się dzieje chciałem pójść do domu, ale nawet nie wiedziałem gdzie mieszkam :-D Tak samo jak obsługuję się telefon i po co wgl zadzwonić mam. Usiadłem i głowa między nogi zamknąłem oczy i miałem jakąś wizje że chodzę obok w kółko, potem kolega powiedział mi że serio chodziłem tak %-D
Bardzo niekomfortowe uczucie.
W Modulatorach GABA Pregabalin Guide z redakcją Matiego.
_____________________________________
Low Functioning Addicts' Lodge:
misspillz.blogspot.com
Wciagnelem z kumplem, było okey. Potem się rozstalismy. Poszedłem do parku, zajaralem. Na początku było okey... ale po czasie.. zacząłem słyszeć różne głosy, który ciągle coś o mnie mówily. Chciałem wrócić do domu, ale zapomniałem kompletnie jak wyjść z parku. Pół godziny po nim chodziłem starając się odroznic moje Omamy słuchowe od prawdziwych głosów. Niestety dostałem zaraz potem halucynacji. W momencie gdy znalazłem wyjście, pojawiły mi się nagle tam trzy postacie, które zaczęły mnie gonić. Biegalem przez 2 godziny uciekających przed własnymi halucynacjami. Dawno się tak nie bałem.
feta- trawa.
Na początku było zajebiście. Oglądałem telewizor na ścianie samochodu. Koło drzew chodzily różowe ludziki ktore mi ciagle machaly i się do mnie usmiechaly. Potem dostałem totalnej paranoi. Bylem pewien, że kumple chcą mnie zabić, wiec powiedziałem, że idę do domu. W każdym samochodzie wtedy według mnie, był ktoś kogo zostało zlecone sledzenie mnie i zabicie. Gdy wsiadlem do tramwaja, miałem wrażenie, że ludzie używający telefonu spiskuja razem przeciwko mnie. Ciągle słyszałem helikoptery, którym też zostało zlecone odnalezienie mnie. Bałem się wrócić do domu, bo byłem pewien, że tam po mnie przyjdą. Poszedłem do restauracji. Ciągle się trzeslem. Miałem wrażenie, że cała obsługa spiskuje wobec mnie. To było masakra.
Od tamtej pory nigdy nie dotknelem fety. Jedyne co mi po niej zostało, to paranoję do dziś, ktore na szczęście nie są już aż tak silne.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.