za pomysł na temat nowego wątku dziękuję panu muchomorkowi :-)
za pomysł na temat nowego wątku dziękuję panu muchomorkowi ]
prośe bardzoo ;)
Dziś sytuacja jest dość schizofreniczna. Sposoby pisania o psychodelikach są dwa. Pierwszy (tylko dla pism na poziomie, np. "Polityki"): oczywiście uznajemy, że jest to jakieś dziedzictwo kulturowe, przecież nie można pisać np. o Lennonie i nie wspomnieć o psychodelikach... Ten sposób pisania występuje tylko w wersji Doskonały Obiektywizm, można tylko relacjonować kontekst sprzed 40 lat, jakiekolwiek kwestionowanie słuszności i zasadności prohibicji jest niedopuszczalne. Sposób drugi to straszydełka, oczywiście brylują w tym pisma z niższej półki: "Super Express", "Fakt"... Może myliłam się, pisząc, że psychodeliki odgrywają nikłą rolę w polskim dyskursie na temat środków psychoaktywnych (mój artykuł "Psychodeliki w słownikach i encyklopediach") - akurat ostatnio niesamowity wysyp, ciągle ktoś straszy szałwią, gałką, powojem... Czy Waszym zdaniem popularność tych środków w Polsce wzrasta?
Wracam na forum?...
zewsząd i znikąd pisze: Czy Waszym zdaniem popularność tych środków w Polsce wzrasta?
a tak na uboczu tom ciekaw gdzie się po raz pierwszy spotkaliście z psychodelikami (internet i\lub czasopsma..., tajemniczy kuzyn ;-)).
odnośnie zarzutów, że odbiegam od tematu: przepraszam, nie mogłem się powstrzymać.
zork pisze: Przykladowa statystyka, 100 osob zjada grzyby psilocibe, 60 osob po tym stwierdzi "e to nie dla mnie", 30 powie ale fajne obrazki widzialem kiedys tego jeszcze sprobuje, a 10 odkryje, kurcze inny swiat chce to poznac blizej i bedzie drazylo ten temat przez dluzszy czas. Takie moje zdanie.
i tyle chciałem napisać :)
Inny przykład podam]
Przypadek bielunia nie jest tutaj żadnym punktem odniesienia. Większość psychodelików nie działa tak drastycznie i nie wywiera aż tak przerażających skutków na organizm. Nawet długotrwałe stosowanie niektórych psychodelików (nawet większości) nie pakuje w kaftan bezpieczeństwa.
bieluń jest przereklamowany, ale jakoś każdy woli się przekonać na własnej skórze :-|
Osobiście z psychedelików obiecałem sobie że już będę jadł wyłącznie grzyby :)
(Motto: "Demokracja parlamentarna to pokojowa wojna wszystkich ze wszystkimi" - Lech Wałęsa)
Rysiu Ronson sprzeciwia się ciągnięciu wątku inhalantów, ale myślę, że nie uda się go tak łatwo zostawić. Czy zacząłeś ten wątek - prawda, nie zacząłeś (choć pewnie Twój pseudonim wydatnie go sprowokował ;)), ale jest to przykład bardzo dobitny i szkoda z niego rezygnować.
Po prostu tak się składa, że inhalanty typu właśnie gazu do zapalniczek czy osławionego kleju są jednak bardziej niebezpieczne. Od gazu czy kleju można umrzeć, równie dobrze za pierwszym co za pięćdziesiątym razem. Nałogowe kiranie już się zdarzało nie raz. Łudziłam się, że środki takie jak klej to już przeszłość, ale zdaje się, że każde pokolenie znajduje swoje substytuty narkotyków - oprócz gazu do zapalniczek choćby sporo mniej niebezpieczny Acodin czy w porównaniu z gazem i Acodinem wręcz niegroźna gałka... ;)
Pan Muchomor podaje przykład bielunia, który zresztą też jest takim legalnym substytutem... Jak już się chyba zdążyliście zorientować, wierzę w informację, w pozytywne skutki samego dostępu do rzetelnej informacji. Nie wiem, czy legalizacja psychodelików ograniczyłaby używanie bielunia. Być może jego względna popularność nie wynika tylko z jego legalności, ale i z tego, że dzieciaczki (przepraszam ewentualnie urażonych za sformułowanie) są ciekawe i jak wspomina Norberto, muszą same się przekonać.
Mimo wszystko jestem za legalizacją psychodelików, a co najmniej za dekryminalizacją posiadania środków psychoaktywnych i ogólnie polityką redukcji szkód. Po prostu dlatego, że "mój umysł należy do mnie". Ale oprócz tego tak, choć teoretyczka, autentycznie wierzę w możliwość pozytywnego stosowania psychodelików i absurdem wydaje mi się stawianie ich na równi z heroiną czy fetą.
Oprócz tego zauważcie, że utworzenie "centrów psychodelicznych" pozwoliłoby na pewną kontrolę nad tym, kto po te środki sięga, pozwoliłoby przynajmniej w jakimś stopniu "odsiać" osoby niezrównoważone czy podchodzące do tego na zasadzie - cytuję ze źródeł anglojęzycznych - "Let's get fucked up". Oczywiście to nie rozwiązuje wszelkich problemów - ot, na forum o psychodelikach syntetycznych, na wątku o LSD, trwa właśnie dyskusja w moim odczuciu wręcz dramatyczna... dziewczyna po epizodzie schizofrenicznym pyta, czy może spróbować i ja tak głęboko ją rozumiem, tak bardzo rozumiem, że można słyszeć tysiąc razy "nie możesz" i słyszeć w tych słowach tylko "jesteś gorsza, jesteś odcięta" ("Droga urwana, gdy cel już widoczny, / Przepaść gwałtowna pod biegnące stopy, / Blask słońca chwilę przed burzy nadejściem" - tak opisywałam kiedyś podobne odczucie bycia oddzieloną od czegoś, co "nieskończenie upragnione"), że te słowa nie są w stanie zabić pragnienia. Więc trzeba się liczyć z tym, że być może taka osoba i tak spróbuje na własną rękę...
(Zresztą - to już zabrzmi jak totalna mrzonka, ale ja - skoro niejednokrotnie nazwana wariatką, skoro być może mam skłonności do zaburzeń psychicznych, skoro z całą pewnością odczuwam nietypowo - mam jakąś głęboką empatię wobec takich ludzi, nie potrafię identyfikować się ze szczęściem, a jeśli chodzi o normalność, napisałam kiedyś, że "odmawiam identyfikowania się z tym, co za normalność jest podawane, bo to słowo zatraciło jakąkolwiek opisowość i stało się wyłącznie narzędziem represji". Moja utopia jest taka, że przecież legalizacja psychodelików pozwoliłaby na rozwój badań... jeżeli próbowano tymi środkami leczyć wiele "chorób" psychicznych, może dałoby się stworzyć warunki, w których nawet "odchyleniec" mgółby bezpiecznie spróbować, bo naprawdę czasem nie wystarczy powiedzieć "nie możesz".)
Oprócz tego pamiętajcie, że dużo wiadomo na temat tego, w jakich warunkach nie powinno się tych środków stosować - co notorycznie robią te przysłowiowe "dzieciaczki". Wiadomo choćby, że powinno się mieć przewodnika. Jestem mocno przekonana, że doprawdy o wiele mniej dzieciaczków miałoby "dozywotnio pojebany mózg" (czy jak to Rysio raczył sformułować... i ja nie jestem wobec Ciebie złośliwa, dla mnie po prostu ten środkowy wyraz jest wyrazem obcym), gdyby ktoś pomagał im przejść przez to doświadczenie... a nie tylko wokół grupka kolegów, którzy "biorą kwasa żeby mieć śmiechawkę" i nie bardzo wiedzą, co robić, kiedy ktoś zaczyna łapać paranoję albo wręcz dla zabawy próbują ją komuś wkręcać. W tym zakresie wspominane już "ośrodki" mogłyby odegrać bardzo pozytywną rolę.
Wracam na forum?...
zewsząd i znikąd pisze: Pan Muchomor podaje przykład bielunia, który zresztą też jest takim legalnym substytutem... Jak już się chyba zdążyliście zorientować, wierzę w informację, w pozytywne skutki samego dostępu do rzetelnej informacji. Nie wiem, czy legalizacja psychodelików ograniczyłaby używanie bielunia. Być może jego względna popularność nie wynika tylko z jego legalności, ale i z tego, że dzieciaczki (przepraszam ewentualnie urażonych za sformułowanie) są ciekawe i jak wspomina Norberto, muszą same się przekonać.
Sam kiedyś jak miałem 15 lat poszłem z kumplem na taką konferencję o narkotykach, na której przez 3 dni po kilka godzin wygłaszano różnego rodzaju wykłady na temat drugów. I była tam też mowa o bieluniu właśnie, łącznie z tym jak przyrządzić wywar. No i po tej niezwykle dydaktycznej konferencji, razem z kumplem poszliśmy do ogródka i nazbieraliśmy trochę nasionek. Nie zastanawiając się zbytnio połknęliśmy ok. 15 czy 20 sztuk. Na szczęście to nie był bieluń, bo nic nam się nie stało... Wiem, że postąpilśmy idiotyczne i bezmyślnie, ale na takie właśnie głupie pomysły wpadają dzieciaki i legalność czy nielegalność faktycznie nie ma tu nic do rzeczy. Dzieci w takich przypadkach kierują się ciekawością, a nie zdrowym rozsądkiem.
zewsząd i znikąd pisze:Mimo wszystko jestem za legalizacją psychodelików, a co najmniej za dekryminalizacją posiadania środków psychoaktywnych i ogólnie polityką redukcji szkód. Po prostu dlatego, że "mój umysł należy do mnie". Ale oprócz tego tak, choć teoretyczka, autentycznie wierzę w możliwość pozytywnego stosowania psychodelików i absurdem wydaje mi się stawianie ich na równi z heroiną czy fetą.
zewsząd i znikąd pisze:Oprócz tego zauważcie, że utworzenie "centrów psychodelicznych" pozwoliłoby na pewną kontrolę nad tym, kto po te środki sięga, pozwoliłoby przynajmniej w jakimś stopniu "odsiać" osoby niezrównoważone czy podchodzące do tego na zasadzie - cytuję ze źródeł anglojęzycznych - "Let's get fucked up".
(...)
Moja utopia jest taka, że przecież legalizacja psychodelików pozwoliłaby na rozwój badań... jeżeli próbowano tymi środkami leczyć wiele "chorób" psychicznych, może dałoby się stworzyć warunki, w których nawet "odchyleniec" mgółby bezpiecznie spróbować, bo naprawdę czasem nie wystarczy powiedzieć "nie możesz".)
Hehe, może napisz powieść pt. "Nowy psychodeliczny świat" albo "Rok 2084" ;-)
Sam nie wiem co o tym myśleć, ale skoro np. w Brazylii są jakieś legalnie działające kościoły ayahuascowe czy w Stanach - pejotlowe, to może udałoby się w Polsce coś podobnego stworzyć:? Wiem, że to nie o coś takiego Ci chodzi, ale na początek to już by było coś.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.