Zasadniczo się zgadzam z tym co napisałeś ale ... próbuję znaleźć sposób na w miarę "bezpieczny" handel. Ta nazwa mogłaby się zmieniać a te forum jest wspaniałym medium do tego aby taką ideę promować. Korzystając z tego pomysłu nie obawiam się o klienta - miałby on w razie czego podkładkę np. w formie screenshot'a lub innego dowodu zakupu - powiedzmy, że "Salvii Paramedica". Bardziej się obawiam o dystrybutora i dla niego nadal widzę poważne zagrożenie ... chyba, że on też miałby zabezpieczenie, podobne jak klient. To kwestia promocji tego pomysłu i podchwycenia przez kilku - tych odważniejszych. Zasadniczo, dystrybutorzy mogli by po jakimś czasie utworzyć długie, zamknięte kółeczko i okresowo przerzucać się na coraz to "inne" odmiany, np. "Lavenda Paramedica" ;) Oczywiście cały czas, jakieś zewnętrzne, uznane medium musiałoby spełniać rolę informacyjno-integracyjną. Żyjemy w ciężkich czasach. Rząd bezczelnie doi nas bez skrupułów, wciskając nam mimowolnie nasze "prawa" do opieki, bezpieczeństwa, zabezpieczeń emerytalnych etc. (które de facto są dobrami, finansowanymi przez nas ale bez naszej woli), stale ograniczając naszą wolność. To już jest prawie stan wojenny. Jako wolne społeczeństwo musimy zażyć "red pill", przestawić umysł, uwolnić myśli i walczyć z tą hołotą wszelkimi sposobami. Na zniewolenie najlepsza jest partyzantka a Polacy są w niej doświadczeni na co liczyłem podczas podniesienia tego pomysłu :)

Gdyby to wypaliło to żyło by się nam łatwiej. Pomysł można skalować na wiele innych, regulowanych dziedzin życia. Ja o Salvii dowiedziałem się niestety zbyt późno aby posiąść swoją roślinkę ale tak czy siak ją zdobędę. Tak już mam - to tylko kwestia czasu ;)

PS. Założyciela wątku przepraszam za zejście z głównego tematu.

Tak jak pisze machabeus - pewien taksonom określił że ta roślinka należy do nowego gatunku, na podstawie cech charakterystycznych nie pasujących do innego. Nazwał ją po łacińsku Salvia divinorum Co wskazuje na konkretny rodzaj i gatunek. I nie ważne czy tę roślinkę nazwiesz "Salvia paramedica" "Lavenda paramedica" "Koper meksykański" "Klon czarownika" czy jak to rzuciłem ironicznie "kupa gówna", roślinka którą posiadasz dalej będzie należała do gatunku którego posiadanie jest nielegalne.

Nadążasz? Żaden właściciel żadnego sklepu nie zgodzi się sprzedawać roślin, suszu, ekstraktów pochodzących z roślin z gatunku Salvia divinorum gdyż to sprzeczne z prawem, więc ryzykuje własną dupą, bo wystarczy że ktoś wykopie takie posty jak ten, skojarzy, i wyśle próbkę do laboratorium. Tam określą dokładnie co to za roślina.

Jeśli to by było takie proste to czemu nikt nie sprzedaje Cannabisu jako "majeranku"?

Również uważam że nazwanie tej rośliny w jakikolwiek inny sposób nie zmieni faktu że w Polsce przez jebane dopalacze jest Nielegalna.

Na pewno nie będę orginalny, ktoś już na to wpadł, nie wiem z jakim skutkiem: a gdyby tak dystrybutorzy spróbowali sprzedarzy Salvi divinorum ekstraktowanej na np jakieś kadzidła, albo liście innych roślin(melisy? Mięty?)?

Na pewno dałoby radę, dopóki ktoś by się nie zainteresował i nie przebadał.

Tak naprawdę zapewne większośćzdelegalizowanych w maju roślin, gdyby znalazły się pod zmienionymi nazwami/w nietypowej formie w sprzedaży (hmmm... naszyjniki z plasterków caapi ? grzechotki z hbwr? ;-) ) pewnie by całkiem długo mogły w niej pozostać, ale kto i po co podjąłby takie ryzyko?

Dla zysku?
Wątpie, by ktokolwiek badał kadzidła czy liście melisy(rumianek był by bezpieczniejszy, ma charakterystyczny zapach).

Grzechotka z hawajskim powojem, to niekiepski pomysł.

przypuszczam, że szybko by się rozejszło, że coś jest na rzeczy jednak. Wydaje mi się, że kokosów się na etnobotanice nie zbija tak czy siak, zarabiać godnie można pewnie dopiero prowadząc duży sklep, z dużą ilością artykułów, odwiedzany przez wiele osób, albo z jednym artykułem (jka. np. salvia), ale rozchwytywanym. Przypał wcześniej czy później murowany, a możliwe już na pierwszym etapie, przy sprowadzaniu - przemycie :wall: - sporej ilości towaru. No, chyba , żeby na serwisach aukcyjnych podziałać, mając w zanadrzu powiedzmy grzechotkę z orzechów dla zwykłego klienta i grzechotkę z powoju dla wtajemniczonego :diabolic:

Dziś w sumie potwierdziłem swoje przypuszczenia. Sally w jakiś sposób uzależnia mnie od siebie. Gdy wróciłem po czasie do tego wątku, poczułem ogromną tęsknotę za Panią Jeziora. Po prostu czysty smutek na wspomnienie tych niesamowitych emocji, odmienności i "młodości", który sprawia że Ją zapalę bez względu na wszystko...

Skopiowane z SDPower