Organiczne substancje psychoaktywne oddziałujące na receptory opioidowe.
Więcej informacji: Opioidy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 174 • Strona 1 z 18
  • 3130 / 337 / 0
Nieprzeczytany post autor: Blu »
Mocno depresyjna ta twoja filozofia. Świat jest chujowy bo trzeba pracować, bo inni ludzie nie są idealni, bo pan Kaziu zza ściany pije i bije żonę. Nic tylko się naćpać z czystym sumieniem bo przecież nie ma wyboru.
Ferd pisze:
musze mieć mieszkanie, szacunek społeczny, muszę mieć telewizor, samochód... muszę mieć wiele rzeczy, których kiedyś ludzie mieć nie musieli bo ich nie było i żyli.
kto jest większym więźniem ten kto nienawidzi pracy a musi pracować tylko po to zeby przewegetowac biologicznie jak np. kasjerka w hipermarkecie i połowa ludzi w tym ponoć zamożnym kraju, czy ćpun, który ćpa bo jest mu z tym dobrze.
Największym więźniem jest ktoś kto uważa że cokolwiek MUSI. Albo kurczowo trzyma się przekonań które pakują go do klatki. J A P I E R D O L Ę ! No wkurwiłem się jak czytam 151 post który krzyczy "MAM DEPRESJĘ I DLATEGO ĆPAM". I nie piszcie mi tu "jak biorę to jestem szczęśliwy" bo z postawą powyżej zaprezentowaną nie można być szczęśliwym, można być jedynie znieczulonym i obojętnym co przy depresji jest odczuwane jako "szczęście".

Nie odbieraj tego jako jakiejś próby nawracania w sumie to mnie to rybki dlaczego ktoś bierze i jak chce to nie moja sprawa. Uniosłem się trochę bo nie tak dawno miałem identyczną filozofię co ty a teraz uważam że sam siebie robiłem w chuja, okłamywałem wmawiałem dowolne uzasadnienia żeby wszystko w mojej głowie ułożyło się tak żeby jedynym, naturalnym i logicznym wnioskiem było "muszę ćpać". I jeszcze miałem pretensje do świata i ludzi że nie mogę być szczęśliwy. Przez nich i przez zły świat oczywiście a nie przez to że sam sobie dopierdalam.

pozdro
Fantasy is what people want, but reality is what they need.
  • 3130 / 337 / 0
Nieprzeczytany post autor: Blu »
Ferd pisze:
klatka jest. w tobie we mnie. czy tego chcesz czy nie, czy ją widzisz, czy wmawiasz sobie ,że jej nie ma, bo np przestałeś ćpać, albo schudłeś 25kilo i już nie obżerasz się do wyrzygania. - wtedy też jestes w klatce przymusu niebrania, bo przecież tak bardzo nieraz masz ochotę-no chyba że jesteś wyjątkiem...
Tak ochotę mam przyznaję ale wybieram niebranie. Sam z siebie, nikt mnie nie zmusił żebym nie brał podobnie jak nikt mnie nie zmuszał jak brałem. To czy jest "klatka" czy jej nie ma to kwestia filozoficzna. Ja się nie czuję w klatce w tej chwili i to mi wystarcza. Sartre pisał ze każdy może być w pełni wolny o ile nie zniewoli sam siebie w swoim umyśle. Ale filozofia jest jak dupa każdy ma własną, chodzi mi o to że każda może być dobra/właściwa o ile dobrze się z nią czujemy. Z twoją ci dobrze? Pytam żeby się upewnić bo pierwszy mój wniosek z twoich wypowiedzi jest że nie ale może się mylę.
Ferd pisze:
pierwsza klatka, wszechświat, druga klatka kraj, trzecia klatka ciało, czwarta klatka mózg... to czy modyfikujesz tego mózgu fantazje czekoladą czy heroiną, czy jesteś szczęśliwy sycąc się strogonowem czy jointem nie ma wielkiego znaczenia albowiem zależy to od poziomu twojej reaktywności i percepcji... jakby niebyło twój umysł jest tak skonstruowany, żeby skupiać się na sprawach związanych z życiem na naszej planecie, z walką o przetrwanie...mógłbym pisać strony, ale najwyraźniej nie rozumiesz.
Staram się zrozumieć, z ręką na sercu ;-) Dziwię się tylko że zrezygnowałeś z poszukiwania szczęścia w życiu. Chyba że mi napiszesz że jesteś teraz szczęśliwym człowiekiem. Jesteś?
Ferd pisze:
powiedz mi dlaczego zacząłeś cpać?
Bo czegoś mi brakowało w życiu.
Ferd pisze:
dlaczego przestałeś?
Bo zrozumiałem że ćpając nigdy tego nie znajdę. Poza tym czułem się martwy. Nie czułem że żyję ale właśnie że wegetuję.
Ferd pisze:
czy byłeś kiedykolwiek w życiu szczęśliwy na czysto?
Jako dziecko tak. Później długo nie. Jak się ostro nagrzałem to myślałem ze jestem szczęśliwy ale uczucie mijało wraz ze spadkiem stężenia substancji we krwi i pozostawała pustka o wiele silniejsza niż to "szczęście". Teraz bywam szczęśliwy, nie cały czas oczywiście ale są chwile kiedy jestem szczęśliwy.

Mocno bronisz tej swojej twierdzy Ferd, ale zastanów się czy nie jest czasem trochę przyciasna. Świat za drzwiami małej opiatowej chatki nie jest taki zły jaki się wydaje obserwowany przez okienko z brudną szybą. Może jesteś silniejszy niż ci się wydaje i jak z niej wyjdziesz to jednak złe wilki cię nie zjedzą. ;-)
Fantasy is what people want, but reality is what they need.
  • 58 / 1 / 0
Nieprzeczytany post autor: yasmeenaah »
Trochę Wam chłopcy na przekór. Jestem szczęśliwa, także dlatego że jest parę "muszę" w moim życiu.
Poza tym przez dwa lata bycia na opiatach z przyczyn medycznych nie jestem od nich uzależniona, choć znam bardzo dobrze objawy odstawienia - zwykle po 2-3 tygodniach brania. Potem cierpię okrutnie ale wmawiam sobie, że inne tabletki przeciwbólowe (nie opiaty) są ok i cieszę się, że odstawiłam tramal & co. Nie znoszę tego zamulenia umysłu. A potem, po jakimś miesiącu albo dłużej, jak mam dość nieprzespanych nocy i jestem zwyczajnie zmęczona to znów sięgam po tramal i czasem jest to jednorazowe czasem nie (przewdwczoraj zrobiłam sobie zastrzyk 150 mg tramalu i.m - prawie dwa dni spania - super, wiem, że to dawka dla dziecka). Choroba trochę spieprzyła mi życie ale mam nadal plany, dość szalone i nadal mi się chce. A rozważania o życiowych imperatywach porzuciłam dawno temu bo były g warte i nic nie wnosiły do życia.
Jestem z super fajnym facetem, jestem bardzo szczęśliwa i kodzie, DHC i innym nic do tego :)
  • 442 / 5 / 0
Nieprzeczytany post autor: titi »
Bez obrazy, Ferd... fajnie zacząłeś, a skończyłeś jak czarna nastolateczka z blogaska o śmierci.

Ćpamy, bo mamy zaburzoną biochemię mózgu. I dopóki coś nam tego nie wyreguluje, dopóty będziemy ćpać. Zresztą tu nawet o żadną "regulację" nie chodzi, a zwyczajne przestawienie światełek w OUN. Światełek, dodajmy, powywracanych już na wstępie w naszych genach. Dyskusje o szczęściu niewiele tu wnoszą. Ja potrafię być szczęśliwy na trzeźwo (jak dwa/trzy lata temu wróciłem do brania, byłem spełnionym i szczęśliwym człowiekiem), a mimo to biorę. Mało tego, moje branie nie ma nawet związku z reemisjami dystymii. Napierdalałem cały rok, mimo, że na trzeźwo czułem satysfakcję z życia.
  • 58 / 1 / 0
Nieprzeczytany post autor: yasmeenaah »
Wiesz Ferd, kiedyś byłam potwornym smutasem i negowałam większość inności czy jak to zwał. Ale życie zaczyna się po trzydziestce :) Zalazłam to coś, co pozwala mi przetrwać i co daje mi szczęście. I już zapomniałam, że kiedyś było inaczej. Mam fajnego faceta, przyjaciół itp ale wiem, że ludzie dziś są, jutro może ich zabraknąć z różnych powodów. I nie będę wówczas mniej szczęśliwa. Wiesz co to jest? Passssssssssssssja. Coś, co każdego dnia mnie napędza, czasem nie daje po nocach spać i co sprawia, że moje marzenia nie mają granic. Na początku to była po prostu pasja. A z czasem stała się pasją życia. Jaka to pasja? mniejsza o to. Może być każda, byle prawdziwa :)
  • 3130 / 337 / 0
Nieprzeczytany post autor: Blu »
Dzięki za odpisanie. Na początku chciałem żebyś wiedział że nie zamierzam ci mówić co jest dla ciebie lepsze, czy nawracać bo wiem że to mi się nie uda. Zamierzam jedynie wypunktować błędy w twojej filozofii życiowej która stała się dla ciebie kulą u nogi ciągnącą na dno.
Ferd pisze:
Też bardzo lubię Sartre'a. Jeśli czytałeś Mdłości to na pewno pamiętasz zdanie jego przyjaciółki
-Skończyłam się...
Nie czytałem. Jak ktoś szuka w literaturze uzasadnień do samozniszczenia to znajdzie ich mnóstwo. Ja wolę szukać odpowiedzi na pytanie dlaczego żyć a nie dlaczego zdychać.
Ferd pisze:
powiem szczerze, wolałbym żyć na trzeźwo, wstać rano i cieszyć się porankiem, ale w moim przypadku jest to niemożliwe. od mniej więcej 15 roku życia zrozumiałem, że mam w sobie coś co nie pozwoli mi być szczęśliwym. nie jest to depresja. raczej dystymia-stale obniżone samopoczucie.
To coś co masz w sobie to nie dystymia ale twoja filozofia którą sobie skleiłeś w wieku tych 15 lat. Wtedy może się sprawdzała, bunt nastolatka, poszukiwanie własnego miejsca na świecie i te sprawy. Ale teraz już nie masz tych 15 lat, prawda?
Ferd pisze:
A jeśli chodzi o poszukiwanie szcześcia w życiu to moim pechem było-jak wielu pewnie na tym forum- że szukałem szcześcia absolutnego, wymagałem od świata za dużo w stosunku do tego co mógł mi dać.
Było sobie dziecko, które chciało na gwiazdkę kucyka. Rodzice mu tłumaczyli że nie stać ich a poza tym nie mają gdzie go trzymać i kucyk by zdechł. Dali mu na gwiazdkę konika na biegunach, najlepszego jakiego mogli znaleźć. Dziecko wpadło w furię i rozpierdoliło prezent w drzazgi. Następnego dnia pożałowało tego bo nie miało się czym bawić. Z nudów i żalu całe dnie spędzało w świecie marzeń, marząc o posiadaniu kucyka. Jednocześnie zdawało sobie sprawę ze nie może go mieć i dlatego było nieszczęśliwe i zgorzkniałe. Czas mijał ale dziecko zamiast oswajać się z myślą o tym że nie może mieć tej konkretnej rzeczy coraz więcej czasu spędzało w wyimaginowanym świecie i coraz mocnej pragnęło niemożliwego. Marzenia stały się dla niego rzeczywistością a prawdziwa rzeczywistość czymś tak potwornym, że chciało za wszelką cenę uciec od niej. Koło samozniszczenia zostało wprawione w ruch.

Widzisz jakieś analogie?
Ferd pisze:
ja po prostu wolałbym nie czuć, nie istnieć, nigdy się nie narodzić
To chyba normalnie że jeśli według twojej filozofii którą sobie stworzyłeś tak dawno a która streszcza się w zdaniu "zrozumiałem, że mam w sobie coś co nie pozwoli mi być szczęśliwym" osiągnięcie spełnienia i szczęścia jest fizycznie niemożliwe no to po chuj wtedy żyć. Tak długo jak długo będziesz wierzył w swoją nierealną bajeczkę tak długo nie ma opcji na to żebyś cokolwiek zmienił w swoim życiu.

Tyle.
Fantasy is what people want, but reality is what they need.
  • 1406 / 132 / 0
Nieprzeczytany post autor: oxan »
przeczytałem sobie cały watek z wielkim zaciekawieniem.
przedstawie tu może trochę inny punkt widzenia.
nikt nic nie musi w sferze psychiki. tu nas przymus nie obowiązuje. jak można zmusić myśli do tego, że coś muszą? tu nie ma klatek.jedynie tu jest wolność.
innym zupełnie zagadnieniem jest chce. a tak właśnie chce, ja nie muszę mieć samochodu, ja chce mieć samochód, ja nie muszę ćpać ja chce ćpać. musieć to nie jest potrzeba, to warunek bez którego coś nie może istnieć. chce to właśnie potrzeba, nie warunek.
chce zamienia się w muszę przy ćpaniu gdy przekroczymy granice własnej percepcji lęku. przecież jak napisałem myśl nie zna pojęcia muszę, ale za to zna lęk, który jest również myślą, ktory jst odczuciem i który jest cechą niezbędną do powstania warunku muszę.
zaczynamy bać się uzależnienia fizycznego, które jest niestety tym, co wyróżnia narkomanię opioidową od innych zależności psychoaktywnych. tu naprawdę już nie ma miejsca na chce, gdyż mamy warunek "muszę wziaść, by funkcjonować, by nie czuć fizycznego bólu, by wstać, jeść, wyjść, pracować". bez wzięcia nie mam praktycznie szans na normalne funkcjonowanie. tu, przy zależności fizycznej faktycznie cpam, bo musę. ja już, niekiedy wcale nie chce, ja faktycznie musze. bardzo często jest wręcz tak, że ja już brzydzę się narkotyku, na sam widok mnie otrząsa, ale jednak musę, bo inaczej nie żyje po prostu.
zastanówmy sie teraz, co powoduje to muszę w powyższej sytuacji. ano lęk przes zespołem odstawiennym, który jest ohydny i naprawdę bardzo bolesny. zastanówmy sie teraz nad sytuacją, gdzie tego lęku w nas nie ma. wiemy że jest tak jak jest, że jesteśmy zależni fizycznie, ale jakimś cudem sie nie boimy. wiemy, że pocierpimy tydzień, a potem będzie ok. no co w tej sytuacji? trudna dla mnie do wyobrażenia faktycznie. ale teoretycznie takie podejście spowodowałoby brak warunku koniecznego do powstania przymusu brania. wtedy nie ma muszę. wtedy jest tylko chce. wtedy jest wolność wyboru.
nic nie muszę w sferze mej psychiki, tylko ona tak naprawdę jest wolna i nieograniczona.
czyli ćpam, bo chce? też nie do końca. procesy strachu i lęku, które nasilają się przy zależności opioidowej modyfikują chce w warunek konieczny do życia i bycia, czyli muszę. tak wiec przy opio mamy bardzo specyficzną sytuacje , gdzie nasza psychika jest w niesamowity sposób powiązana z naszą fizycznocią.
psychika teoretycznie jest cały czas wolna. przecież ja w sferze myśli nie muszę nic, wiec i brać też nie muszę. ale niestety tu ma nad nią władzę nasza fizyczność, która za pomocą odczucia leku psychiczne chce przeradza w fizyczne muszę. lęk to wg mnie jest czynnik psychiczny prowadzący do warunku muszę. jeśli się nie boję jestem wolny. mogę chcieć, nie chcieć, nic nie muszę.
narkotyki są niezdrowe
konsultacja ze mną zagraża życiu i zdrowiu
Janssen-Cilag powinien mnie dożywotnio sponsorować
matka chemia kocha swoje dzieci i nie pozwoli im umrzeć w samotności
  • 182 / 4 / 0
Nieprzeczytany post autor: gokiburi »
Oxas, cholera wie co chciales napisac, ale to chcem/muszem sprowadza sie chyba do "jeszcze nie jestem wjebany, wiec moge troche przyjebac", "dzisiaj to ostatni raz". Nie wydaje mi sie, ze ktokolwiek wjebany w jakis nalog podchodzi do tego, ze musi. To raczej wynik niezdawania sobie sprawy z wjebania lub ignorowanie tego jak ktos jest wjebany (czyli to co napisalem w pierwszym zdaniu).
Staram sie pisac poprawnie, bo trzeba szanowac nie tylko swoich rozmowcow ale i swoj jezyk.
Alkoholizm to powolanie!
  • 1406 / 132 / 0
Nieprzeczytany post autor: oxan »
wjebany jestem po uszy
tu nie ma filozofii, tu jest fizjologia
narkotyki są niezdrowe
konsultacja ze mną zagraża życiu i zdrowiu
Janssen-Cilag powinien mnie dożywotnio sponsorować
matka chemia kocha swoje dzieci i nie pozwoli im umrzeć w samotności
  • 233 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: Lithi »
Bardzo mi się podoba takie podejście do tematu, że to lęk nas napędza, szczególnie w kwestii opioidów. Tak myślę, że od samego początku, najpierw ćpam bo chcę, bo jest mi dobrze - bo uciekam od negatywnych emocji których się boje, a później ćpam bo jak nie wezmę to wszystko będzie bolało - uciekam od bólu. A co do tego, że psychicznie nic nie musimy, tylko chcemy, to trochę jednak nie rozumiem tej interpretacji, bo nasza świadomość bardzo łatwo zmienia chce na muszę i odwrotnie, to co czego ciało się domaga świadomość potrafi zanegować, można się przekonać do nie jedzenia i umrzeć z głodu, ale to cholernie trudne. Więc jeśli wychodzić z takiego założenia, jest tylko i wyłącznie chcę, a nie ma żadnego muszę.
Wszystko co dobre jest nielegalne, niemoralne, albo powoduje tycie.
ODPOWIEDZ
Posty: 174 • Strona 1 z 18
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.