^up
Takie ewentualnie jeszcze:
https://ibb.co/M8XrtVQ

@kiper Wygląda jak durogesic imo, niebieski to 75ucg/h.

^ Potwierdzam, jest to Durogesic 75mcg. Jeden taki kawałek to już kilka dawek dla świeżaka.

A czy moglibyśmy porozmawiać o temacie snów fentanylowych? Bo jest coś takiego, zdarza się raz za czas przy braniu fenta w ciągu, że pojawiają się sny, ale to tak niesamowite, jakby zupełnie nie z tego świata. W takich snach można zobaczyć na przykład, jak wyglądałoby złe Niebo. Właśnie jak pierwszy raz trafiłam do takiego snu fentanylowego, to trafiłam do nieba, ale był już zmrok i czułam całą sobą, że niebezpieczeństwo czyha, a w mrocznych rozpadlinach tego miejsca jakieś niepojęte stwory składające się z dziwnej poświaty niebieskiego światła wyszły na polowanie. Jednak ja byłam bezpieczna, latałam po niebie, wolna jak ptak, nie przejmując się niczym i za towarzyszy mając gwiazdy.

Kiedy indziej śniły mi się demony o czarnych oczach. Przeraziłam się tak bardzo, że mimo iż byłam ogromnie ciekawa, co tym razem czeka na mnie w tym śnie, to niestety ale się z niego obudziłam, nie dałam rady tam zostać.

Jeszcze kiedy indziej byłam w fabryce trampolin, przyszłam tam do pracy. Byłam oprowadzana przez miłą panią razem z innymi rekrutantami. Było tam takie coś, jakby maszynka do szatkowania makaronu. Przydawała się ona w pracy, już nie pamiętam dokładnie w jaki sposób. Chodziliśmy tam długo, skakaliśmy na tych trampolinach, fabryka miała wiele pięter, była naprawdę przestronna, a praca wydawała się być przyjemna i ciekawa.

Wreszcie dziewczyna, która nas oprowadzała, spojrzała na nas ze smutkiem w oczach i powiedziała, że na nas już czas. Że kończy się nasza zmiana. Jednak z fabryki było tylko jedno wyjście, a my sunęliśmy do niego po takim specjalnym wyciągu. Nie mogliśmy zawrócić, nie było ucieczki. Przed nami równym rządkiem ustawione były te cholerne maszynki, które uznałam za maszynki do makaronu, ale tak naprawdę były to maszynki do ludzkiego mięsa. Ale już za tą makabryczną przeszkodą było tak pięknie. Widziałam jezioro, ogromne i czyste, nad którym unosiły się, rozświetlone złotym światłem zachodu słońca, połyskliwe drobinki ludzkich dusz. To było wszystko, co zostało z ludzi, którzy opuścili to miejsce. Ale widok był do tego stopnia niesamowity, że aż przestałam się bać; czułam po prostu, że nawet jeśli mnie przeszatkuje, to później trafię do jakiegoś dobrego, czystego i przyjaznego zakątka Wszechświata.

Takie właśnie sny mnie nawiedzają na fentanylu i uważam że one są absolutnie niesamowite... To przez nie zastanowiłam się nad kilkoma rzeczami i można właściwie powiedzieć, że już nie boję się śmierci. Mimo że ja wiem, że to tylko sny, wytwór umysłu, że nie mają żadnego znaczenia. Ale tak właśnie na mnie wpłynęły. Były na tyle przyjazne i ciepłe, związane z czymś dobrym, jakąś wielką, miłą i jasną potęgą, że zdołały wymazać ze mnie strach. Mimo, że patrząc na to wszystko z boku, zdaję sobie sprawę, że one nie miały żadnego znaczenia, żadnego "przesłania" czy wyższego przekazu.

Po morfinie raz miałem popierdolony psychodeliczny koszmar z mocno symbolicznym przekazem.

@Atropolamine Opiszesz?

Ja się dzisiaj tak nawaliłam tym swoim fentem, wzięłam go tak przynajmniej 2,5mg (po 0,5mg IV x 5) w 12h, że teraz nie mogę spać :P Co chwila oczywiście noddy lecą, ale spać mi się nie chce. Więc chętnie poczytam ciekawe historie.

Dokładnie nie pamiętam,ale coś w stylu,że byłem otoczony moimi kopiami bez twarzy,co miało oznaczać coś w stylu braku ego.

Zazdroszczę wam .. bo u mnie tak tolerka wyjebała że plaster fentanyl actavis 100ug wzięty do ryjca nie MAL cały nie zawsze działa i to mnie dziwi ze raz działa raz nie . Oczywiście buzie ( zeby itp myje przed wzięciem plastra do ust płukam ciepła wodą chwilę czekam i wkładam) tak jakby przeliczyć to około 13-14mg wychodzi jak cały plaster ma 16.5mg fenta .. już uj mnie strzela poprostu..

Ja tak samo dorobiłam się takiej tolerki po maratonie, że cała setka w gębie nic nie daje. A tyle więcej, żeby coś poczuć, nie jestem w stanie już wpakować do buzi, choć próbowałam na różne sposoby. IV to jedyna opcja, która ratowałaby dalsze branie, ale dla mnie odpada. Nie ma innego wyjścia jak zwolnić i poczekać na spadek tolerki. Dobrze, że spada stosunkowo szybko.

Swoją drogą śmiesznie wyszło, bo pozostały mi spore zapasy, a teraz nagle zdecydowałam wreszcie po prawie pół roku (sic! jak to szybko minęło, ani się obejrzałam...), że odpuszczam branie, w szczególności ciągi. Najwyżej planuję w przyszłości zarzucić tylko od czasu do czasu już przy niewielkiej tolerce i popróbować innych specyfików niż plastry. No bo w tej chwili to już żadna zabawa z tego brania.
Tylko boję się, że jak tak będzie wszystko pod ręką to wewnętrzny ćpun może wygrać z rozsądkiem. :/

@Opia dokładnie jak piszesz .. ja też chcę rzucić to w pizdu ale " wewnętrzny ćpun " wygrywa z rozsądkiem.. :( u mnie też caly plaster leci na raz i czasami nawet nic nie poczuje i musze trzymać w ryjcu prawie 2godz by coś poczuć.. co robisz albo bierzesz by skręta złagodzić i jakoś przetrwać odstawianie ?

Jezu, współczuję Wam, taka setka sublingual to jest odpowiednik ok. 800mg morfiny w kabel, a więc już nie przelewki. Też kiedyś tyle brałam na raz, bo brak mi było rozumu, a czasem także możliwości pocięcia plastra... no więc wsadzałam całego do mordy a później nieraz się budziłam po 10 godzinach... ale teraz 2-3mg fenta starczają zupełnie na jeden dzień, więc zdecydowanie da się zejść z takich ilości, i to definitywnie, no tylko wiadomo, potrzeba nieco chęci i cierpliwości - i najlepiej schodzić jakimś innym opioidem, bo inaczej jest tragedia.