Racja. Ostatnio po prostu nachodzą mnie takie refleksje, głównie przez to, w jakiej psychicznej smole się teraz taplam, że nie ma co się oszukiwać i mówić na przykład, że się zajada TYLKO tabletki na kaszel, a nie kodeine lub że pije się tylko brudną wodę po maku a nie alkaidy opium. Tak to do mnie doszło w chwili, kiedy się zorientowałam, że to co się wpakowałam to nie jest TYLKO, a raczej AŻ, bo chyba nie ma już nic gorszego niz ogólnopojęte opiaty (no, może są gorsze rzeczy - jakieś rozpuszczalniki na przykład - ale rozumiesz na pewno, o co mi chodzi :P).
Na kodzie bylam parę miesięcy, jeszcze przed PST, ale z antka i innych leków z kodą + paracetamolem szybko przeszłam na thioco i to w dość astronomicznych dawek w okolicach 700mg. W pewnym momencie zaczęły mnie przez to boleć bebechy i to dość porządnie, chyba w ostatnim momencie przed wrzodami żołądka przeszłam na PST. Dość szybko też znalazłam dostęp do maku, który znacząco odbiegał mocą od tego, czym się karmią ludzie z wątku o PST i doszłam do momentu, w którym zaczęłam mieć dość tej sinusoidy i ciągłych skrętów. Szkoda tylko, że miałam ochotę nie żyć w ciągłym bólu, a na razie czuje się tak, jakby te poranne skręty to był pikuś w porównaniu do codziennej beznadziei, która mnie łapie na trzeźwo. No i najgorzej jest nie zachodzić do apteki jak się ma okazję, czasem ciężko choćby zrobić zakupy, bo się włączają te dodatnie prądy i ciepło w żołądku. Perspektywa zajebania się kodą jest bardzo kusząca, bo po miesiącu na czysto zadziałałaby już zgoła inaczej niż w ciągu i może nawet "jak kiedyś", hehe ;) Na ogół jednak czuje do opiatów nienawiść, żal, trochę się jakby czuje przez nie oszukana, chociaż głupie to jak nie wiem, bo każdy zawsze ostrzegał.
Zszedleś z czegoś mocniejszego na kode czy po prostu na niej lecisz od początku?
18 grudnia 2022Kiwo pisze: @Zgienty
Racja. Ostatnio po prostu nachodzą mnie takie refleksje, głównie przez to, w jakiej psychicznej smole się teraz taplam, że nie ma co się oszukiwać i mówić na przykład, że się zajada TYLKO tabletki na kaszel, a nie kodeine lub że pije się tylko brudną wodę po maku a nie alkaidy opium. Tak to do mnie doszło w chwili, kiedy się zorientowałam, że to co się wpakowałam to nie jest TYLKO, a raczej AŻ, bo chyba nie ma już nic gorszego niz ogólnopojęte opiaty (no, może są gorsze rzeczy - jakieś rozpuszczalniki na przykład - ale rozumiesz na pewno, o co mi chodzi :P).
Na kodzie bylam parę miesięcy, jeszcze przed PST, ale z antka i innych leków z kodą + paracetamolem szybko przeszłam na thioco i to w dość astronomicznych dawek w okolicach 700mg. W pewnym momencie zaczęły mnie przez to boleć bebechy i to dość porządnie, chyba w ostatnim momencie przed wrzodami żołądka przeszłam na PST. Dość szybko też znalazłam dostęp do maku, który znacząco odbiegał mocą od tego, czym się karmią ludzie z wątku o PST i doszłam do momentu, w którym zaczęłam mieć dość tej sinusoidy i ciągłych skrętów. Szkoda tylko, że miałam ochotę nie żyć w ciągłym bólu, a na razie czuje się tak, jakby te poranne skręty to był pikuś w porównaniu do codziennej beznadziei, która mnie łapie na trzeźwo. No i najgorzej jest nie zachodzić do apteki jak się ma okazję, czasem ciężko choćby zrobić zakupy, bo się włączają te dodatnie prądy i ciepło w żołądku. Perspektywa zajebania się kodą jest bardzo kusząca, bo po miesiącu na czysto zadziałałaby już zgoła inaczej niż w ciągu i może nawet "jak kiedyś", hehe ;) Na ogół jednak czuje do opiatów nienawiść, żal, trochę się jakby czuje przez nie oszukana, chociaż głupie to jak nie wiem, bo każdy zawsze ostrzegał.
Zszedleś z czegoś mocniejszego na kode czy po prostu na niej lecisz od początku?
Po przejściu na PST przez pół roku nie mogłam połknąć nawet 150 mg kody bez odruchów wymiotnych i nudności przez parę kolejnych godzin. Taka się tym czułam struta.
Mówisz, że idę tam, gdzie ty wracasz, ale coś mi w tym nie gra, bo chwilowo mam już 30 dni na czysto za sobą :) chyba, że czegoś nie skumałam.
Ale co do ciebie, to faktycznie duży krok w tył, skoro zszedłeś z oksy i mst na kode i to jeszcze tak małą dawkę. Ale w ciągu jesteś nadal, nawet jeśli nie lubisz, skoro bierzesz co drugi dzień :) i jakiegoś tam skręta pewnie masz, nawet jeśli to tylko delikatne smyranie po stawach i woda z nosa, nie? Nie mam pojęcia, jak to wygląda na tak małych dawkach, na większych zawsze coś tam czułam. Jak brałam co trzy dni, to irracjonalnie skręt pojawiał się właśnie dopiero na trzeci dzień. Chyba że to psychika to napędzała.
Z oksy i mst schodziles na cold turkey czy zmniejszales dawki? Długo cię trzymał najgorszy kryzys?
@Mefistofeles1945 Wybacz wodzu, że cię zaskoczyłam ;)
No a skręt był faktycznie i nie jest to żadna nowoobjawiona prawda, więc dziwne, że nic o tym nie wiesz. Albo nie próbowałeś tych maków, co trzeba. 4 dni bóle stawów, dreszcze, rowerek i wiercenie się przez wiele godzin w nocy jak razona prądem. Totalna bezsenność (ta bezsennosc przez trzy tygodnie nie chciala odpuścić) nie do zaleczenia żadnymi tabletami, budzenie się w środku nocy cała zlana potem, zmienianie poszewek. Woda z dupy przez kilka dni, ale na to akurat fajnie działały leki. Po kilku dniach wszystko stopniowo słabło.
Ogólnie nie było i nie ma sensu się nad sobą użalać, było jak być musiało, tylko ten mętlik emocjonalny w głowie mnie drażni.
Nie kojarzę tego filmu, o którym wspomniałeś. Będę go miała w pamięci. Aktualnie za to czytam książkę Twardocha "morfina", ciekawa pozycja, zwłaszcza że przedstawia powolną drogę powrotu do nałogu, wszystkie iluzję i pułapki, w jakie bohater krok po kroku wpada, by znów codziennie spotykać się z morfiną. Ale mniejsza o to.
Wiesz, ciężko powiedzieć, dlaczego się ćpa, nawet jeśli podświadomie ma się o tym pewne pojęcie. Bo wszystko zależy od tego, kto pyta. Mogę powiedzieć na przykład, że ćpam w wyniku wrodzonego defektu układu nagrody, przyjmując za prawdę to, że niektóre osoby rodzą się z receptorami słabiej reagujących na dopaminę. Dopamina i układ nagrody zapewnia poczucie ogólnego komfortu, bez niego ciężko żyć nie nabawiając się poczucia beznadziei. Albo mogłabym powiedzieć, że biorę, bo takie już mam geny po ojcu i dalszej rodzinie, albo że biorę z nudów i braku poczucia ryzyka, albo że jestem po prostu smiesznie żałosną hedonistką, albo przez to że mam słaby charakter i nieprzerobione traumy, bo chce ukoić nerwy, bo się boję, bo jestem smutna albo dlatego że jestem szczęśliwa. Naprawdę zależy kto pyta. Bo równie dobrze mogłabym odpowiedzieć, że przejrzałam u progu życia jakąś pustkę, potworność społeczeństwa, którego głównymi cechami są nienawiść i naśladownictwo. Zamiast skupiać się na wolności i indywidualizmie, ludzie wyznają zasadę "adaptacja jako warunek sukcesu", a mnie to wkurwia i czuje się zmieszana, dlatego uciekam od ludzi i z miasta przeniosłam się na totalną wioskę. Idąc tego typu tropem mogłabym uznać, że bardzo szybko odkryłam, że społeczeństwo jest miejscem wyobcowania, pustki, wybiórczej moralności, skurwysyństwa i wielkich niesprawiedliwości i można albo z tym walczyć, albo się gdzieś po cichu naćpać i ignorować fakt, że jest się jak dziecko albo szczur, którego wrzucono do jakiegoś zagmatwanego labiryntu ścieków i że nie ma się siły, by w tym gównie błądzić, bo jest się strasznie słabym.
Możesz sobie wybrać opcje, która najbardziej Ci odpowiada, hehe. Ale skoro zapytałeś, to jak jest w twoim przypadku? I gdzie wybyłeś z tego biura podróży? :)
Wybieram opcję neurofarmakologiczną i społeczno patologiczną, chyba to to. A ja to doszedłem do wniosku, że jak mi będzie zimno na skręcie to ominę ten efekt wyjeżdżając na tydzień do ciepłych krajów.
Piszę nowego posta bo chodzi o konkretny przypadek teorie znam bardzo dobrze jeśli chodzi o metadon ale praktyki nie.
Mój 1 detoks duże dawki oxy i tramadolu odtruwał mnie lekarz metadonem doszedł do 40mg po czym po paru dniach zacza schodzić po 5mg co 3 dni aż wyzerował (od pierwszej dawki metadonu do ostatniej miną około miesiac) wyszedłem skończyłem detoks beż żadnych praktycznie skrętów.
Mój drugi detoks (przed chwilą)
Brałem przez 3-4 miesiące tramadol w dawce 2 tysiące miligramów na dobę plus wiadomo klonazepam.
Poszedłem teraz na detoks wybłagałem odtrucie metadonem bo już czułem że mam struty organizm od tramadolu i prosiłem żeby go odciąć z dnia na dzień lekarz się zgodził.
1 dzień 30mg
2 dzień 40mg
3 dzień 40mg
4 dzień 40mg
5 dzień 40mg
6 dzień 50mg
7 dzień 50mg tego dnia bardzo wysokie ciśnie (3 raz w ciągu doby mi zbijali), nieregularne bicie serca, szum w uszach, zawroty głowy pielęgniarki wiadomo wyjebane wielka łaska żeby pójść zmierzyć cisnienie.
8 dnia przed lekami poszedłem do lekarza omówić sprawę nic się nie dowiedziałem zostałem zbyty ogólnie pić dalej metadon to nie od tego.
Może zrobiłem głupotę ale wypisałem się z obawy na swoje zdrowie/życie.
Mija 4 dzień od wypisu dostałem lekkiego skręta po 2 dobach od ostatniej dawki metadonu.
Umiarkowany ból nóg i pleców.
I tutaj sedno problemu silne pocenie się.
Myślicie ze przez tydzień brania metadonu i nagłego przerwania organizm mógł się już tak uzależnić fizycznie że to będzie teraz miesiąc się utrzymywać jak to z metadonem bywa?
Od ostatniego tramadolu minęło 10 dni więc to nie on.
Pytam bo chciałem wracać do pracy ból jest do wytrzymania tylko to że zalewają mnie poty to jest problemem.
Biore 2x dziennie 75 mg kodeiny oraz na noc 400mg ibuprofenu na ból nóg i pleców.
W tydzien na detoksie też zszedłem z 8 klonazepamów na 3 i tego się trzymam.
Opisałem też pierwszy detoks bo wiem z doświadczenia jak to jest ze jak się raz od czegoś uzalezni czlowiek w sensie ma skręta pierwszego od danej substancji to teraz mi wystarcza 2 dni brania tramadolu i parę dni musze to odchorować (przynajmniej ja tak mam).
Może miał ktoś podobna sytuację i mógł mi doradzić na co się nastawić?
Nie wiem czy dzwonić umawiać się na powrót do pracy czy to zaraz minie czy tak mnie teraz będzie miesiąc to zalewanie potem męczyło?
Dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.