Pochodne kwasu lizergowego, jak na przykład LSD, czy LSA.
Więcej informacji: Lizergamidy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 6833 • Strona 661 z 684
  • 5 / / 0
Czym jest mayan? Słyszałem to słowo kilka razy w kontekście kwasa
  • 47 / 16 / 0
Na forach też jest trochę narzekania na GG, że nie zawsze sprzedaje to co ma faktycznie być. Może to konkurencja, może nie. A może po prostu resellerzy zdają sobie sprawę z jego dobrej reputacji i chętnie go podrabiają.
Najlepsze papiery kupowałem właśnie w UK. Polskie też były si. Ale w tym roku te angielskie były takie same albo bardzo podobne do wszystkich innych które kupowałem. Dużo ludzi chwali analogi, więc nie sądzę żeby siedziały w kartonach, które mam, bo te wszystkie pseudo tripy są po prostu bardzo nijakie, szarobure i nieatrakcyjne.
Nie mamy dość siły, aby całkowicie iść za swoim rozumem.
  • 1340 / 525 / 0
@shi2115 to jedna z serii blotterartow czyli po prostu grafika naniesiona na papiery ktore pozniej nasacza sie kwasem . Inne slynne to Hofmann czy California Sunshine ale to nie ma znaczenia bo mozna doslownie jakikolwiek wzor nadrukowac

@bruksizm ostatnia rzecz jaka zgaduje mogla sie zdarzyc - mogles dostac stary zwietrzaly :lsd: . Ja konczylem ostatnio swoje zapasy sprzed 3 lat i tez dlugie wejscie , mizerny peak i szybki koniec
Życie jest zdrojem rozkoszy; ale tam, gdzie pije zeń motłoch, zatrute są wszystkie studnie.
  • 2916 / 795 / 5
Tyle że jego za każdym razem tak samo kopia kwasy.
Narkotyki są dla przegranych
  • 47 / 16 / 0
@CieplaPoduszka
To by nawet miało sens ale trudno uwierzyć w to, że kilka razy pod rząd kupiłem zwietrzały materiał.

Fuzja postów / 909

Wczoraj o godzinie 8:40 rano zarzuciłem 105 ug GG pod jęzor. Po 45 minutach zacząłem odczuwać lekkie dreszcze, więc pomyślałem, że wjeżdża i połknąłem karton popijając Kroplą Bez Kitu. Byłem na czczo. Po 25 minutach od połknięcia zacząłem czuć, że idzie to w bardzo złą stronę. A to był przecież dopiero początek. Dreszcze przybierały na sile a dalej było już tylko gorzej. Ręce i stopy chłodne jak lądolód, dłonie spocone jak Trynkiewicz w Smyku. Było mi na przemian bardzo zimno i gorąco. Musiałem cały czas otwierać i zamykać balkon. Skurcze serca bardzo silne, tętno podwyższone do 96, więc nie najgorzej. Na co dzień mam poniżej 50. 'Wizuale' z dupy albo do dupy. Chaotyczne falowanie obrazu, pojawiające się jedynie w momencie gdy patrzę w nowym kierunku. Gdy skupiam wzrok dłużej na jednej rzeczy chaos wydaje się ustawać na sile. Percepcja kolorów bez najmniejszych zmian. Zamęt wizualny staje się nie do zniesienia. Powoli zaczyna narastać silne uczucie serotoninowego wystrzelenia, oczy wyrolowane maksymalnie do góry i w sumie to dobrze, bo dzięki temu nie musiałem oglądać otaczającego, przytłaczającego nieuporządkowania pseudo-rzeczywistości, który serwował mi mój porobiony gównianym papierem mózg. Ograniczyłem dodatkowo pole widzenia naciągając koszulę na głowę do tego stopnia by jedynie móc odnaleźć się w mieszkaniu, po którym chodziłem w koło Wojtek, by zająć się czymś i nie siedzieć w miejscu. Chodzenie nie było łatwe gdyż straciłem pełną kontrolę nad moimi kończynami, które były odczuwalnie lekkie oraz totalnie pozbawione sił. Nie byłem w stanie utrzymać ręki ponad głową. Nie byłem w stanie wyjąć zapałki z pudełka, odkręcić butelki z wodą czy wykonać jakiejkolwiek innej czynności wymagającej minimalnej precyzji manualnej. Gdy już byłem maksymalnie wystrzelony (uczucie dziwnie podobne do stanu po zażyciu średnio dużej ilości XTC) pojawił się silny szczękościsk oraz dziwne uczucie zesztywnienia i lekkiego znieczulenia twarzy, niepodobne do niczego. Do tego problemy z oddychaniem. Najpierw zorientowałem się, że mój oddech jest maksymalnie spłycony. Następnie, nie wiem czy był to wymysł mojego umysłu czy nie, ale musiałem cały czas pamiętać by co sekundę brać wdech i robić wydech. Oczywiście cały ten stan okraszony był silnym strachem i męczącą niepewnością, które mogłem odrzucić dopiero w momencie gdy minął odpowiednio długi czas, po którym wiedziałem, że gorzej już nie będzie. Bezsprzecznym plusem tego wszystkiego jest na pewno to, że w takich chwilach zdajesz sobie sprawę z tego ile spraw, naprawdę ważnych w życiu, zaniedbałeś. Chcesz przetrwać ten stan by móc to nadrobić. Gdy się udaję, a ty żyjesz, odczuwasz wdzięczność.
Równo o godzinie 12:00 poczułem, że jestem już w stanie się zbrandzlować. Krótka piłka. Łyk neski, pół godziny i happy end. Potem było już tylko lepiej. Przez lekko ponad godzinę, odczuwałem bardzo słabą namiastkę kwasowego after będąc równocześnie wyraźnie otępionym. Po wizualach został jedynie zauważalny efekt widzenia głębi przedmiotów, niejako 3D. Około 13:45 wyszedłem na spacer, podczas którego nie odczuwałem już nic, poza chęcią by iść przed siebie przez knieje. Spacer był przyjemny, lecz nie różnił się wiele od innych, które zawsze sprawiają mi wiele frajdy Zauważyłem też, że mam spuchnięte obie dłonie. Po powrocie do domu zauważyłem radykalne obniżenie nastroju.
Podejrzewam, że mogła tam być śladowa ilość LSD. To by może tłumaczyło pozytywny wynik odczynników i niektóre odczucia takie jak lekki after czy samopoczucie następnego dnia. Ilość była na tyle niewielka, że nie odczuwałem typowego kwasowego 'odrealnienia'. Byłem nawet w stanie, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, zachować względną trzeźwość umysłu (co nie oznacza, że mógłbym funkcjonować między ludźmi), której nie odczuwam po prawdziwych papierach. Z resztą, te dwa doświadczenia są nieporównywalne. Serotoninowe wystrzelenie może i byłoby przyjemne gdyby nie fakt, że dominującą rolę odgrywał realny strach o życie oraz niedający się okiełznać chaos otoczenia. Nawet na dawkach 350 ug LSD kiedy robi się nieswojo i przytłacza bodyload prędzej czy później zawsze udaje mi się dojść do momentu, w którym zdaję sobie sprawę, że jedyne co mi teraz pozostaje to oddać się w pełni temu doznaniu. Wtedy niepewność znika a jedyne co pozostaje to piękno i fantazja. W opisanym wyżej wypadku nie było to możliwe.

Nie chcę się tutaj bawić w Witkiewicza i spamować dalej tematu moimi nieudanymi przeżyciami. Chcę tylko, by ktoś kto to przeczyta zastanowił się dwa razy zanim zdecyduje się zarzucić dwa czy trzy kartony 105 mikro nieznanego pochodzenia na raz, bo to może grozić prawdziwymi problemami.

Nie piszcie proszę, że to normalne, pożądane działanie LSD, bo nowicjusze gotowi uwierzyć, że to faktycznie możliwe.
Nie mamy dość siły, aby całkowicie iść za swoim rozumem.
  • 2916 / 795 / 5
Wygląda jakby cię po prostu pizda przerosła. Jedyne co nie pasuje wcale to czas działania - z jednej strony rozkręca się jak kwas, z drugiej trzyma bardzo krótko.
Ciekawe czy MiPLa też daje pozytywny na odczynnikach, chociaż wychodzi drożej niż LSD, nie jest takie potężne i klepie szybciej dużo.

Właściwie czas działania nie pasuje do żadnej znanej mi substancji. Może wyślij na testy, lub daj komuś na spróbowanie?
Narkotyki są dla przegranych
  • 47 / 16 / 0
Pizda mnie przerosła, to fakt. Pierwszy raz się obsrałem, że się wyhuśtam w pizdu. Jeśli miałbym to komuś dać na spróbowanie to musiałbym mu powiedzieć co jest pięć a wtedy pewnie zaczęłoby się kombinowanie żeby zarzucić ćwierć papieru na początek. Po czymś takim ktoś mało doświadczony byłby nawet gotowy pomyśleć, że to kwas, chociaż to bardzo mało prawdopodobne. Poza tym nie chciałbym żeby ktoś przechodził przez to samo, zwłaszcza, że reakcja innej osoby mogłaby być tragiczniejsza. Ja się już nauczyłem jak w takich sytuacjach dążyć do opanowania i starać się zachować spokój. Zwłaszcza kiedy wiem, że zarzuciłem legitne LSD i nie ma prawa nic mi się stać. Wtedy pozostaje tylko oddać się doznaniu. Gorzej jak zjadłem coś co nie stało nawet koło kwasu. Wtedy nie mam pewności jak mój organizm zareaguje i zaczynają sie schody. Dużo znajomych nie radzi sobie i panikują jak im wjeżdża sroga pizda. Nie sądzę żeby poradzili sobie z tymi papierami.
Naprawdę, nie widzę wytłumaczenia dlaczego kwas miałby nagle przestać działać na mnie poprawnie. W marcu ostatni dobry trip a od maja kupa.
Ehrlich i Hofmann wykrywają jedynie pierścień indolowy więc powinny dać pozytywny wynik przy MiPLa, dokładnie tak samo jak przy ETH-LAD i 1V-LSD.

Ten sort leci w kibel ale współpraca z labem i tak mnie raczej nie ominie, bo widząc co teraz lata na rynku będę miał duże opory żeby testować empirycznie kolejną partię.
Nie mamy dość siły, aby całkowicie iść za swoim rozumem.
  • 2916 / 795 / 5
A analogi z serii 1x- działają jak powinny? Jeżeli tak to faktycznie srogie pasmo nieszczęść cię spotkało z tymi kwasami.
Narkotyki są dla przegranych
  • 1 / / 0
06 listopada 2022bruksizm pisze:
Wczoraj o godzinie 8:40 rano zarzuciłem 105 ug GG pod jęzor....
@bruksizm tak się składa, że akurat w ostatni weekend również zarzucałem te kartoniki od GG (u kolegi w domu wraz z 3 dobrymi znajomymi). Ja z jednym kolegą wziąłem po 2 czyli łącznie 210ug, natomiast pozostali (w tym jedna osoba z zerowym doświadczeniem) po jednym 105ug. Efekty raczej nie odbiegały od tego czego doświadczałem przy poprzednich próbach z LSD, ale były bardziej intensywne - nigdy wcześniej nie przekraczałem dawki 140-150ug, więc nic dziwnego. Kartony zarzuciliśmy raczej "imprezowo" nie nastawiając się na jakieś mistyczne doznania :) Raczej nikt się nie zawiódł, bo dopadła nas kilkugodzinna śmiechawa z byle czego, podziwialiśmy jakieś kolorowe ilustracje, a okładki albumów w Spotify zdawały się ruszać i wręcz wychodzić z naszych ekranów. Ponadto doświadczałem na późniejszym etapie CEV i OEV. Jedynym negatywnym objawem była późniejsza bezsenność, czego oczywiście miałem świadomość. Kartony zarzuciliśmy wieczorem i powiedzmy szczerze, po kilku godzinach fajnej fazy, każdy miał już ochotę się położyć spać, co w moim przypadku doprowadzało mnie na granicę badtripa (pod tytułem: "mogłoby się to już skończyć"), kiedy maksymalnie zmęczony w ciemnym pokoju nie widziałem różnicy między zamkniętymi a otwartymi oczami - w obu przypadkach widziałem latające kolorowe fraktale :D Nad ranem wszyscy zgodnie stwierdzili, że "było super, ale na tyle intensywnie, że teraz chyba potrzebują dłuższej przerwy".

Moim zdaniem albo miałeś w rzeczywistości słaby set&setting tego dnia, albo Twój organizm dziwnie reaguje na kwas, albo to jakaś podróbka prawilnych GG. Tak jak wspominałem, ja po tych kartonach miałem typowo "kwasiarskie" objawy - a wrzucałem na przestrzeni ostatnich lat około 10 razy kartony z różnych źródeł.
  • 47 / 16 / 0
Podróbka legitnych kartonów to jak dla mnie jedyne wytłumaczenie. Psychodeliki nie są do końca dobrze zbadane i mówi się o tym, że mogą często wykazywać lekko różny profil działania. Ale nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło, a zarzucałem papiery wiele, wiele razy z różnych źródeł, polskich czy europejskich. Leków nie przyjmowałem. S&s takie jak zawsze, dla mnie optymalne. Nastawienie pozytywne, zdając sobie jednocześcnie sprawę z możliwości różnych scenariuszy. Zwłaszcza teraz kiedy od dłuższego czasu dostaję syf. Kiedyś nie wiedziałem, że istnieją odczynniki czy laby, więc wszystko jak leciało testowałem empirycznie wiedząc, że mogę się nieprzyjemnie nadziać. Jedynym wyznacznikiem był smak czy drętwienie języka. Mimo to zawsze było si, pomimo sporej niepewności przy pierwszym kartonie z danej serii. Co chyba nie było do końca rozsądne. Ostatnio czytałem komentarz, w którym żalono się, że papiery z jednej serii, które były połączone razem ze sobą kopały bardzo różnie. Albo jedne jakość tam działały a inne wcale.
Uważam też, że s&s mogą wpływać na rodzaj emocji odczuwanych podczas przeżycia oraz to jak jesteśmy w stanie sobie z nimi radzić. Nie wypaczają natomiast totalnie profilu działania substancji.
Goblin posiada dobrą reputację i bezsprzeczną, wieloletnią renomę na rynku. Będzie więc z tego powodu bardzo często podrabiany. Zwłaszcza teraz kiedy goni w hurcie.
Nie chcę już dalej ciągnąć tematu, bo nikt tutaj przecież nie rozwiąże moich problemów. Najłatwiej napisać, że to wina nastawienia albo, że z jakiś niewytłumaczalnych powodów kwas przestał na mnie działać w pożądany sposób. I może tak faktycznie jest. Ale jak to tłumaczyć? Nie przekonam się dopóki na trafię na dobry produkt albo nie dostanę konkretnej odpowiedzi z labu. Nie wiem jeszcze tylko czy oni są w stanie wykryć każdą psychoaktywną substancję rc zawartą na blotterze czy jedynie wykrywają obecność i ewentualnie dawkę LSD.
Pewnie kupowaliśmy od innego resellera albo (tylko nie bierz tego, broń Boże, do siebie jeśli to bzdura) ty sam nim jesteś.

Póki co szukam dalej. Zobaczymy.
Nie mamy dość siły, aby całkowicie iść za swoim rozumem.
ODPOWIEDZ
Posty: 6833 • Strona 661 z 684
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.