Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 3455 • Strona 318 z 346
  • 778 / 208 / 0
Z czasów mieszkania na domku pracowniczym w Belgii:
Ponoć miała w tych dniach wbić do nas nowa osoba. Z moim towarzyszem emigracji G. modliliśmy się tylko, żeby nie był to kolejny Polak, bo jak wiadomo zbyt duże stężenie haplogrupy Y-DNA R1a na małej, zamkniętej powierzchni w obcym kraju często zwiastuje kłopoty.
Zachodząc na dół do kuchni, gdy tylko otworzyłem drzwi poczułem miły zapach palonego haszyszu i ujrzałem G. siedzącego przy stole z jakimś chudym, wyraźnie zniszczonym gościem po 40. Pili whisky i kurzyli jointa a nowy mieszkaniec naszego królestwa nawijał ciągle w jakimś niestandardowym języku.
- Łełe opełe że wełe sikalafą wię bą, you understand?
- Yeah, yeah I understand! - mój kolega odpowiadał mu.
Brzmiało mi to trochę jak francuski ale na tyle na ile kojarzę francuski jednak kurde nie. Gość nazywał się Stefan i był Włochem z regionu gdzie urzędowym językiem nie jest włoski a jakiś dziwny, pokręcony francuski dialekt. I po angielsku nie mówił prawie wcale. "No ale spoko" - pomyślałem sobie. G. jakoś się z nim dogaduje, nie? Więc przysiadłem się i odebrałem kilka buchów z jego dżosza. Stefan (którego później przemianowaliśmy na Gepetto) nawijał cały czas i bardzo ekspresyjnie a do tego prawie zupełnie dla mnie nie zrozumiale. Tylko G. ciągle przytakiwał "I understand" odbierając od niego skręta.
Gepetto włączył francuski rap na telefonie komórkowym a towarzysz mój nie ukrywając zachwytu bążurską nawijką począł niczym profesjonalny hype man robić "Uuuu" i "Yeaah". Nie wytrzymałem w końcu i spytałem go co odpierdala, bo wiem, że jego znajomość francuskiego ogranicza się tylko do zwrotów grzecznościowych i słownictwa branżowego.
- Co czwarty wers robię "Uuu" albo "Yeaah". Nie wiem o czym o czym on tam nawija, życiu na blokach czy jebaniu policji ale trzeba zachowywać się jak Włoch. Yeaaaah! - wykrzyczał machając ręką jak rasowy sycylijczyk.
Stefan obserwował nas gdy rozmawialiśmy szeleszcząco. G. wyjaśnił mu:
- He doesn't understand you. I translate, you understand?
- Yeah, I understand.
I siedzieliśmy tam z nim, paliliśmy jego hasz i zioło i słuchaliśmy co ma do powiedzenia podśmiechując się trochę. Jego łamany angielski którym przeplatał rodzimy bełkot i bogata gestykulacja pozwoliły na zrozumienie chociaż kontekstu. To były grube kryminalne historie o "six years in Paris prison" i "I fly to South America" tylko że chłop nie wyglądał wcale jak włoski Escobar a co najwyżej ofiara epidemii szczypiącego nosa. No to sprawdzamy go.
- Can you get us something?
- Łe, łe. What do you want?
- Cocaine.
- How much?
- One gram.
- One gram? No possibile.
- No?
- One gram no possibile. Ten grams perhaps. One kilo? Possibile.
- A XTC?
- Gratis xD
- Ok, we take.
- Żą welewą ęą just one kilo. Fifąże te my friend comes. One kilo tac tac tac, balance, balance. You can try. Nixą wermą łe ten minutes my friend out.
No to chuj. Dawaj, dzwonimy. Beep, beep, beep. Nikt nie odbiera. Zaskoczenia zero. Kolejny numer. Beep, beep. Znowu nic. Szkoda. Nie zostaliśmy tego wieczoru baronami narkotykowymi ale Gepetto nie zwalniał tempa. Rozmawa zeszła na tory "Jackie Chan, Bruce Lee - respect" więc wstał od stołu i zaczął pokazywać różne kung-fu triki. W międzyczasie z roboty wrócił nasz kolega współlokator Słowak i po krótkim zapoznaniu go z sytuacją postanowiliśmy pokazać Stefanowi jak zioło jarają słowianie. A to znaczy wodospad. Szybki instruktaż. Nie wiadomo czy zrozumiał co się do niego mówi ale spoko. Jest jeden sposób żeby się przekonać. Nabijany mu kora, odpalamy, ścieka woda, powietrze wpycha dym do środka. Koniec, popiół. Słowak wstrząsa butlą by ochłodzić dym. Odkręca korek, podaje naszemu nowemu znajomemu a ten zamiast jednym silnym dechem przetransportować dym z wnętrza butelki do organizmu zaczął ciumkać ją w stylu french kissing. Kolejna próba, kolejny instruktaż. Toporny uczeń ale butelka raczej była zadowolona. Jeszcze raz. Udało mu się w końcu. Wciągnął cały dym, cofnął się na dwa kroki i zaczął machać łapami w stylu kung fu. Po prawie minucie wyrzucił jakby zaciśniętą pięść do góry i wypuścił dym jak lokomotywa. My w śmiech. Ja leżę na ziemi, Słowak wskoczył na kuchenną komodę. Prawie spadła mikrofala. G. najebany i ujebany zatacza się chichrając.
Przez następną godzinę Gepetto uwalony jak dzik w agreście stał przy zlewie i gadał do siebie kiwając się w przód i w tył a potem poszedł spać. G. w międzyczasie zdążył się wyrzygać, ja i Słowak znaleźliśmy na stole kilka grudek haszu i zajaraliśmy jeszcze. Była trzecia w nocy. Do kuchni zszedł groźny Rumun imieniem Fenis. Pytam co jest, czy obudziliśmy go a on, że nie. Po prostu codziennie budzi się o trzeciej.
- Why?
- I take a shit and shower. You don't shower after shitting?
- No.
- Then you are dirty.
No spoko. Posiedzieliśmy chwilę jeszcze. Fenis i Słowak posprzątali i rozłożyli stół kuchenny. Zaczęli grać w ping ponga. Ja poszedłem spać.
Przez następne dwa dni obecność Gepetta, jego ekscentryzm i nieporadność w komunikacji z nami wielokrotnie nas bawiły. Na przykład gdy bez precedensu wyjął z lodówki Fenisa zupę i po prostu ją zjadł.
Fenis pyta o chuj mu chodzi. Jeśli jest głodny a nie ma jedzenia niech powie, to podzielimy się ale niech nie bierze bez pytania. A Gepetto na to klepiąc się po brzuchu odrzekł:
- Benne, benne. Very good soup xD
W poniedziałek, gdy wróciłem po pracy do domu jego już nie było. Przyjechał w piątek, poimprezował z nami, przespał się za friko i wyjechał nie zaczynając nawet roboty. Nie mówiąc nic nikomu i nie płacąc agencji. Tak trzeba żyć.

Dawno już mnie tam nie ma ale tydzień temu dzwonił do mnie G. że spotkał elegancko ubranego Stefana na deptaku. Nadal nawija jak hipomaniak i nie gada zbyt dobrze po angielsku. Ponoć pracuje teraz w jakiejś knajpie i dorobił się wypasionego zegarka.
Niech mu się wiedzie.
23 października 2020Dualizm22 pisze:
CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ ? DOPAL TO CO ZOSTAŁO W BUTELCE.
:halu:
  • 2344 / 542 / 0
"- Łełe opełe że wełe sikalafą wię bą, you understand?
- Yeah, yeah I understand! - mój kolega odpowiadał mu.
Brzmiało mi to trochę jak francuski ale na tyle na ile kojarzę francuski jednak kurde nie"

Kurwa,już myślałem,że Lech Roch Pawlak :korposzczur:

"- I take a shit and shower. You don't shower after shitting?
- No.
- Then you are dirty."

Zgadzam się.Nw jak można nie umyć dupy po sraniu.
  • 1661 / 281 / 0
Bez kitu a co jeśli partner się upaćka?
Ojciec mnie tego nie nauczył, kolejna rzecz którą zaprzepaścił :D

A wy też tak macie, że działacie jak magnez na jaraczy? gdzie się nie pojawię, czy to środowisko zawodowe (zawsze) czy towarzyskie, zaraz mam palaczy wokół swojej osoby.
  • 778 / 208 / 0
Jasne. To nie jest tak, że ja na siłę szukam tych wszystkich sytuacji. Ja po prostu jestem i spotykam takich ludzi.
Kolega buddysta kiedyś mi tłumaczył to prawo przyciągania ale już nie pamiętam bo byłem zjarany, yo
23 października 2020Dualizm22 pisze:
CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ ? DOPAL TO CO ZOSTAŁO W BUTELCE.
:halu:
  • 151 / 8 / 0
Z wyjazdów do krajów obcych to mogę wam powiedzieć jak już wrócę z Danii, no jednak dwóch Polaków w jednej jak mniemam kawalerce to może być ciekawa opcja, ale to jest inna sprawa. Jak się tam zintegruje tudzież w inny sposób zaakceptuje to może być dobra opcja.
No na razie
  • 2344 / 542 / 0
No ja jak pojechałem do pracy za granice to tez akurat trafiłem na współlokatora stonera.Ale traktuje to raczej jako przypadek.Mysle,że ziolo jest poprostu bardzo popularną używką,gdzieś obok alkoholu i papierosów,wiec nie jest to takie znowu dziwne,że się trafia na entuzjastów.
Raczej miłośnicy alfy pvp nie trafiają innych alfiarzy.
  • 151 / 8 / 0
@Atropolamine Tak było nie kłamie!
Chociaż dziś raczej powinienem pisać w alkohol wątek ogólny...
  • 11 / 2 / 0
Gdy wchodzę do apteki, to pracownicy od razu idą po thioco. Zawsze miło się uśmiechają, zero problemów, nie patrzą na mnie nieżyczliwie. Raz doszło nawet do zabawnej rozmowy nt. moich wizyt.

Pozdrawiam śliczną aptekarkę z wałbrzyskiej galerii i równie ładną Panią z apteki 'OK' koło maca! :D
Jestem częścią niczego.
  • 4603 / 2170 / 1
1 marca nareszcie odszedł od nas z pracy nienawidzony przez wszystkich docent. Bydle, skurwiel, to jedne z łagodniejszych określeń jakie pielęgniarki na niego mają. Za pchanie łap wszędzie i ciągle gdzie nie trzeba. My go nazywaliśmy brudasem śmierdzielem (za zapach z paszczy) i donosicielską świnią za donosy regularne.

Wracając. Po latach przegięć wreszcie 1 marca został zmuszony do odejścia (za porozumieniem stron, a nie dyscyplinarnie niestety). W związku z tym opuścił pokój swój. Jako że był to fajny pokój, nasłoneczniony w dobrym miejscu, to po losowaniu dostała go moja dobra koleżanka.
Z pracownikami technicznymi zaczęła do przygotowywać do swoich potrzeb, Konserwatorzy poodsuwali szafy, posprzątano itd. W trakcie tego wszystkiego dzwoni do mnie śmiejąc się i prosi żebym wpadł coś zobaczył. No to idę.

Na podłodze leży karton z pudełkami po lekach, pustymi blistrami, otwartymi ampułkami (sic!), ulotkami itd. Karton duży, Taki 60x30 i 45cm wysokości na oko mniej więcej, może nawet większy był. Waga spokojnie jakieś 4-5kg.
Po czym te pozostałości? Ano po efedrynie w ampułkach, kodeinie w każdej postaci (leków, jak i preparatów aptecznych) Po wielu nieznanych nazwiskach doszliśmy, że chyba bydle zlecało aptece wykonanie leku recepturowego na pacjenta i sam go wpierdalał. Generalnie po datach zobaczyliśmy że było tego od 2013 roku.

Pytanie co z tym robić? Po dyskusji w szerszym gronie kolektywu stwierdziliśmy, że trzeba poinformować kierownictwo. Tak tez zrobiliśmy.


Epilog. W tej chwili trwa procedura zmiany formy zakończenia współpracy. Nie wiem czy się to uda, ale szefowa chce zmienić porozumienie stron na dyscyplinarkę - powiedziała że nawet do sądu pracy z tym pójdzie jak będzie trzeba.

Podsumowując - jak jesteście chujami - nie trzymajcie pustych opakowań po lekach przez 10 lat w kartonach na szafie;) bo może być z tym problem
  • 11996 / 2343 / 0
Docent : D Czyli tytuł uzyskał jeszcze w czasach słusznie minionych.
Zapytam z ciekawości - w jakiej formie jadł tą kodeinę? Jakieś "płatki"? Rozumiem, że był to fosforan bez żadnego syfu, jak paracetamol czy sulfogwajakol, tak?
efedryny w ogóle nie komentuję... xD Swoją drogą nie popisał się inteligencją, że po sobie nie posprzątał...
ODPOWIEDZ
Posty: 3455 • Strona 318 z 346
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.