Siema. Jest problem, biorę temat ze sprawdzonego źródła i co każdy sort pojawiał się problem z nadciśnieniem, tzn. nierównomierne bicie serca, problem z oddychaniem itd. najczęściej przechodziło po paru h gdy organizm już wszystko przyswoił itd, wiecie o co chodzi. Leciałem maraton długi z różnymi od niego asortymententami, dodam że prócz sniffa nie ma nic. Jeśli wypije wishy chociaż ten raz w miesiącu to będzie git, ale to najczęściej gdy mam wolne od pracy i chce odstawić na chwila i zaraz znowu wracam. Po tym maratonie na samej
fecie no oprócz czasem luźnego podskoczenia ciśnienia w postaci spoconych dłoni, stóp, napotliwosc lub pojedyncze akcje z sercem, że no mocniej pobiło zaraz było git. To tak to wszystko ze zdrowiem z punktu widzenia, że leciałem tak dzień w dzień, najczęściej po polce i pojedyncze akcje z jedynką gdy już organizm miał dość, a ja od tamtego momentu robię na same noce i się zdarzy, że mam przyjść w południe w niedzielę, a co 2 weekend mam szkole i też potrafiłem po tej nocy wrócić, zjeść, jebnac i do szkoły. No ogólnie wszystko było ładnie i pięknie, ja bynajmniej nic nie czułem, że coś boli np serce tylko chwilkę i koniec. Może dlatego,że wypacalem to szybko, a przed mój ruch ograniczał się na wyjścia z ziomkami na kreski i też często. No i dobra temat się zakończył po weekendzie, dostaje info o
meth, więc wziąłem, bo raz próbowałem i balem się zięba. No te początkowe 2 dni tragedia, schizy że ktoś stoi za oknem lęki itd, a w robocie była różnica z sercem, bolało dłużej i intensywniej, że aż pod nosem mowilem Ala. Byłem w tym temacie kompletnie zielony, bo spałem lajny i wciagalem podobnie, jak
fecie. No i miałem to tydzień czasu i była pucha dokładnie przez półtora tyg, no i wiecie już sami jakie miałem cisnienie by zajebac kreskę, ale nie o tym temat. Podczas tego półtygodniowego dtx, pojawialy się bóle serca, czasem były to tzw. kołatania, mocniejsze uderzenie, tak intensywne, że je słyszałem no itd. z dnia na dzień były już rzadsze akcje z sercem i oczywiście pracowałem, spałem, jadlem no z tym to w domu na dtx tylko co miałem pod ręką. Czyli toną słodyczy i na przerwie gotowca z mikrofali. No i czasem coś zamówię z fast fooda, tak wiem tragedia zwłaszcza,że mam dość ruchliwa pracę, ale i na dtx dawałem radę i dochodziłem do wniosku,że Lepiej mi się pracuje bez fazy. Zwłaszcza niedawno, bo oczywiście pojawił się i ziomek z dobrymi wieściami i bez chwili wahania wziąłem. No po wyglądzie widziałem,że z deka ten kolor snieznobielny i przede wszystkim suche, jak wiór. No i dobra mówię, a chuj co się będę jeblem w ciągu 30 min 0,6, bo podnieta była na tyle wysoka,że nie mogłem sobie odmówić zajebania. No i powiem,że ból niemiłosierny, myślałem że zatoki zaraz mi ścieka z tym sprzętem, takiego bólu dawno nie czułem. Ściek no dość długi i powolny, trochę potrwało nim wszystko przeszło, ale no wiecie maraton zrobił swoje. No i polazlem do robo, no i kurwa jak pięknie tutaj gadane, tutaj tamto się czułem jakbym zaczął przygodę z ciapaniem ta niesamowita euforia o dziwo psychiczna w sensie,że nie ważne czy coś robiłem czy nie to cieszyłem się, no jak głupie dziecko. No i pikibolo było, ale doszło za sobą uciążliwa Sahara, tak nie do zniesienia,że nie ma co parę min łazić po te wodę tylko wziąć z szatni ze sobą, bo wiecie,jak to w pracy. No i te poty ja pierdole, nie mam pojęcia skąd wgl aż tyle, no tyle to ja po tym ostatnim nie pamiętam bym tak miał zwłaszcza po tylko 1,5tyg przerwie. No męczylo mnie to, a no i nic nie zjadłem w robo. Jestem w domu z takim ciśnieniem by poczuć to jeszcze raz, ale w domu bez dyregow itd. no dobra, no i łapie szczurka jeden, drugi i ten sam scenariusz. Czułem różnice, że to i bardziej mnie zatoki bolały, a i że po tamtym nos zajebany, że chwila i smarkalem tutaj nie miałem czym. Jak się pociłem to leciało mi coś takiego galarewotawego, tak jakby xD. Nie wiem nie kojarzę by po feci nie móc się wysmarkać, a co najlepsze chce wciągnąć powietrze, idzie ale czułem, że tak jakby więziej, jakby mi było mało. No dobra to teraz finał wariaty ten sprzęt jest od czwartku palnalem go, więc zaliczmy ten dzień do udanych. Ale po poprawinach czar prysł niby czuje, że się rozkręca, jak na taki powrót z rana itd zajebiście, ale pikawa daje siwe znaki, że się jej nie podoba jeśli nawalala to, że nadciśnienie. No obejrzałem się czerwony, jak burak i problemy z oddychaniem, wiedziałem że będzie i jest źle. ale bez szczegółów wytrwałem, czymś zajmowałem głowę, ogólnie starałem się nawet pierdoły robić, bo nie wiem czemu przestawałem czuć ten ból. Siadałem i chuj chwila to w piątek była po prostu tragedia, pikawa no dosłownie bez przerwy przez paręnaście h nawalala, jak wariatka. Leb spanikował i jedynie siedziałem i trzymałem się piersi i mówiłem sobie by przestało. Dodam, że nigdy porządnym z jego smakołyków tak nie mialem i nie był to jedyny objaw, bo były sporadyczne kucia, te duszności, ucisk jakby ktoś kurwa złapał mi mięsień sercowy i ściskał albo jakby skurcz się łapał i puści zaraz z nieprzerwanym bólem. Najlepsze jest to, że pójdę coś porobić, wkręcę się w coś i jest git się wkurwiłem i mówię, nie o nie. Nie będzie mi to dyrygować, bo kompletnie stracę zmysły no i walilem ogólnie do wczoraj z tym czwartkiem ojebalem tego 1,3 i najlepsze, że psychicznie, jak i teraz czułem i czuję się świetnie, mimo że te bóle są itd. no jakoś ten sprzęt na mnie inaczej działa, ale nie wiem różni się od tej nie będę się wypowiadał, bo nie jestem ekspertem, ale czystej feci. Kto wie czy to nie jakis dopalacz, ale wątpię, bo to ingeruje wiele generałów i jak są jakieś różnice to bardzo minimalne. No i co najlepsze ciapnalem wczoraj ostatnia krechę i no były te częste napady bólu tej lewej jakby nie tej górnej strony czyli klatki piersiowej tylko ja nie wiem mięśnia sercowego? Nie wiem pewnie pierdole, ale ogółem czuje to w różnych punktach od tych poprawin z piątku około 8 do teraz aktualnie, jak to piszę. Niby starałem się nie myśleć, ale wariaty mnie to boli kurde i nie jest to przyjemne, najgorsze, że nie wiem co zrobić. Głód, jak poczuje to 7 niebo, zjem trochę, ale z tym też dziwne, bo ani pełności ani głodny, może dlatego, że nie chleje, tak często, jak kiedyś, ale gdy chlalem bardzo często i długo to gdy był sniffa raz na miesiąc to było dobrze i wiecie, jak to uliczne, ale nie o tym temat. No i pije magnes taki z biedry ma ten potas nie wiem czy przekroczona dawka jest dobrym pomysłem, a raczej była bo dzisiaj wypiłem od rana raz, a wczoraj z 8. Myślicie, że mogłem w tak wczesnym wieku rozkurwic już sobie narządy np w tych miejscach, co mnie kuje no już naprawdę długo. Wcześniej, jak pisałem parę h i koniec, sama czysta przyjemność, a tu przyjemność, ale zostaje zniszczona przez ból i tracę przez to ochotę na cokolwiek. Wiem suplementacja przede wszystkim zaraz zrobię sobie jeszcze tego magnesu i ogółem zamówiłem sobie kapsułki z magnesem i potasem. Czytałem gdzieś tutaj, że na serce są pomocne, bo tak szczerze ciężko powiedzieć, co mnie boli czy miesien czy serce czy już po prostu w baniaku totalnie mi się popierdoliło? Boję się każdego kolejnego tego bólu,ukucia, że coś się stanie. Tak wiem żywienie do kompletnej poprawy, tylko pytanie, co ja mogę teraz zrobić? Jutro mam szkole od razu po niej robo do 23. I przypominam dzisiaj też walnąłem nwm ile z 06 chyba, bo wcześniej przez około 8h zniknęły kompletnie te bóle, pojawiły się chwilę przed tym gdy sobie sypnalem. Może to ta popularna nerwica, ale kurcze tyle czasu? Tyle teorii, pytań i tak niczego nie można być pewnym. Ale oczywiście typowy ja gdy zacząłem to by kontynuował, życie mi nie miłe. i nie wiem czy wspomniałem nie śpię od tego czwartku od 16. Mieliście coś podobnego? Dzielcie się swoimi przeżyciami, doświadczeniami, sposobami itd, a kto wie może będziemy w stanie komuś uratować życie, kto wie? Dodam jeszcze tylko, że mam 20 lat, maraton zaczął się pod koniec lipca, tak to od 19latraz na miesiąc sztuka na 2. A maraton od lipca przerwy różnie, raz 2 tyg raz kilka dni, a jakoś od września lecę grubo. Nie spodziewałem się, że to moze codziennie działać, a ten aktualny, chyba za mocny dla mnie heh. Dobra czekam na wasze opinie, sugestie, trzymajcie się ćpunusy sztywno z fartem i niech zdrowie będzie z nami, bo łatwo je zatracić