4tygodnie brałem dawkę 50mg sulpiryd od kilku dni zwiększyłem na 100 i czuje się ospały czy to przejdzie ?

Tak, efekt nasenny mija z czasem.

Od jakiej dawki sulpiryd działa przeciwdepresyjne?

Scalono. | STR88

Musze wrócić do dawki 50mg gdy biorę po południu 50mg robię się mega senny i zasypiam odrazu?

50 to chyba najniższa dawka. Senność chyba mija po tygodniu jakoś, chyba że doraźnie, to może usypiać moim zdaniem trochę zawsze.

Czy sulpiryd jest dobrym lekiem na nerwice jelit np gdy biegunka występuje podczas stresu ? Czy są skuteczniejsze jeszcze inne leki?

Podobno Sulpiryd jest wyśmienity na trawienie, żołądek, jelita, a nawet na chorobę wrzodową.
Mogę także polecić CBD bardzo dobrze działa w tym kierunku.

Wg mnie sulpiryd jest świetny. Brałam do substytucji buprenorfina i działał na mnie na prawdę dobrze przeciwdepresyjnie. Niestety powodował u mnie problemy hormonalne (typowo kobiece), wiec musiałam z niego zrezygnować. Gdyby nie to, nie rezygnowałabym z niego, bo innych skutków ubocznych nie odczułam.

Sulpiryd działa zbawiennie na żołądek i jelita. Niestety prolaktyna po nim może wystrzelić w kosmos.

Fuzja - 909

Myślicie, że dodanie Pirybedylu do sulpirydu obniżyło by prolaktynę, która jest podniesiona przez Sulpiryd?
Sulpiryd tak magicznie działa mi na żołądek, że chciałbym do niego wrócić ale nie mogę sobie pozwolić na 7 krotnie wyższą od normy prolaktynę ;)

Wystarczy dodać do diety 150mg witaminy b6 3x po 50 3x dziennie lub 50mg P5P 2x dziennie i prolaktyna powinna opadać.

Mam trochę doświadczenia z sulpirydem. Brałem około 10 lat temu,ale wtedy też piłem (upijałem się) min raz w tygodniu. Miałem ciężką depresję i prawie całkowicie odizolowałem się od normalnego życia- nie byłem w stanie pracować i uczyć się. Duże lęki społeczne, regularne myśli i pròby samobójcze, zero rodziny,zero dziewczyn, bieda jak u myszy kościelnej. Nie wiem jak to przetrwałem... no właśnie może jakiś instynkt przetrwania pierwotnych.
Teraz wracam do sulpirydu, z rozpaczy bardziej hehe, po próbie samobójczej (poważnej, bolesnej także fizycznie, raczej nie udawanej,żaden szantaż - dość życia i zmęczenie niekończącymi się dołami. Już 25 lat i nieskuteczne leczenie).
Mam już żonę, rodzinę i dobrą pracę, ale w głowie coraz gorzej, co może dziwnie brzmi, bo coś jednak się zmieniło).
Sulpiryd działał tylko w jeden sposób te 10 lat temu. Jest wieczór, wypijam 10 mocnych piw na poziomie bardzo mocnego nawalenia,powinien być zgon lub nagła potrzeba snu. Ale nie, zażywam 50-100 mg sulpirydu i po 10 piwach(7.8% wtedy Tatra), czyli mam jakieś min. 3-3.5 promila, kładę się do łóżka,bo już ciężko chodzić i nirwana alkoholowa. Ze snem nic, leżąc na łóku trzeźwieję na "żywca". Rano kac potężny+zmęczenie po nieprzespanej nocy, ale w nocy mimo, najebany jak najgorszy żul, nie zmrużyłem oka na sekundę(męka jak chuj).
Jak ktoś chce podobnie, to (nie) polecam; tak działało też na kumpla, który wczesniej nie wierzył,że po takiej ilości alkoholu nie ma zgona,albo jest taki jak wyżej. Wypijałem 10 mocnych tatr (7.8% wtedy) w czasie 4h, albo powiedzmy byle szybciej,żeby nie czuć (do końca),że żyję.
Zażywałem też wszystkie antydepresanty (z 95%), neuroleptyków sporo no i benzo + zetki też. Był też tramadol na depresję,DXM na depresję i inne. Pytajcie
Motyw jest taki, sulpiryd rano albo najpozniej popołudniu, bo potem na sen już nic pomoże (nawet 15mg mojego ulubionego zopiklonu)
Tyle pierdolenia z mojej strony na 1 raz