Dyskusja na temat grzybów halucynogennych, m.in. łysiczki lancetowatej i muchomora czerwonego.
Więcej informacji: Grzyby w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 7451 • Strona 621 z 746
  • 151 / 65 / 0
@Iacobus moze tez sformatowac leb :fuj:
[/quote]
Trudno, najwyżej zostanę nawiedzonym szamanem z YT.
Uwaga! Użytkownik Iacobus nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 52 / 12 / 0
Yo! Mam pytanie co do inhibitorów MAO przed tripem. Ile brać?

Mój ostatni trip to było 5.5g suszonych cubensisów. Po takiej ilości powinno mnie zmieść z nóg , ale miałem tripa poziomu 3/2. Chujnia całkowita. Myślałem że jestem po prostu oporny na psylocybinę naturalnie (przed tripami odczekiwałem 2/3 tygodnie oraz po 2 tygodnie nie brałem escitalopramu), i tak zapewne jest, tyle że ostatnio dowiedziałem się o MAOI, które ponoć zmniejszają dawkę grzybów a dają takie same/lepsze efekty. Nie mam dostępu do farmaceutycznych MAOI z apteki, więc jest to pytanie o jakieś MAOI naturalne (najlepiej tanie). Jaka dawka, jak długo przed tripem je wziąć?

Z góry dzięki za odpowiedzi!
  • 3 / 1 / 0
Cześć,
chciałbym zasięgnąć rady u bardziej doświadczonych użytkowników.
Post nie jest najkrótszy, więc dzielę go na części, aby się łatwiej czytało lub można było na szybko przejść do „meritum” (pkt. 3 i 4).

1. Wstęp, czyli kilka słów o mnie.
Od wielu lat leczę się z powodu nawracających epizodów depresji. Od lat biorę leki przeciwdepresyjne, obecnie jest to wenflaksyna, przez około 3 lata brałem 150 mg (to już dość sporo), Chodzę na psychoterapię, również trwa to już parę lat. Źródło moich problemów tkwi najprawdopodobniej w traumach z dzieciństwa, ogromnym wysiłkiem udało mi się wiele z nich przepracować i czuję się na pewno lepiej niż kiedyś; mimo to epizody depresji i lęku wciąż nawracają, często nadal czuję się przyblokowany emocjonalnie, napięty, mam problemy z poczuciem sensu, lękiem przed zranieniem, etc.

Od dłuższego czasu zastanawiam się nad spróbowaniem alternatywnej metody która pomogłaby mi uporać się z moimi problemami i „otworzyła mnie na samego siebie". Spróbowałem jogi, ćwiczeń relaksacyjnych i oddechowych – okazały się pomocne i weszły one do mojego codziennego życia, z pozytywnym skutkiem. Łatwiej mi radzić sobie w trudnych okresach, mam w sobie dużo więcej akceptacji, wsłuchania w siebie ale... powyższe problemy występują nadal, wpływając negatywnie na moje codzienne życie, moje małżeństwo, pracę, kreatywność... właściwie na wszystko
Jakiś czas temu spróbowałem marihuany i… okazała się pomocna, a przy tym wskazała mi pewną drogę. Trwało trochę, zanim nauczyłem się z niej korzystać, za to teraz bywa, że naprawdę mi pomaga, w sprzyjających okolicznościach potrafię się po niej nie tylko zrelaksować, ale też otworzyć na emocje i doświadczenia, odnaleźć wewnętrzny spokój, mocno pogłębić wgląd w siebie, a nawet – choć to już tylko wyjątkowo – doświadczyć przeżyć w jakimś sensie mistycznych, dotknąć własnego wewnętrznego piękna i piękna otaczającego mnie świata. Są to cudowne, ale zarazem mocno ulotne stany; czuję się dobrze po marihuanie, kiedy jej używam, ale zarazem dość szybko mi to mija, kiedy przestaje (choć pomogła mi zmniejszyć dawkę przyjmowanych leków przeciwdepresyjnych) . Stałe używanie nie wchodzi dla mnie w grę – po pierwsze, czuję że mam skłonności do uzależnień więc muszę na to uważać, po drugie – regularne używanie marihuany spłyca u mnie te efekty na których mi najbardziej zależy, a nie chodzi mi o to aby codziennie lub co drugi dzień chodzić otumanionym.

2. I tu dochodzę do tematu grzybów.
Tak jak w pewnym momencie poczułem, że palenie marihuany mogłoby mi pomóc, w trochę późniejszym momencie pojawił się we mnie temat psychodelików. Właściwie zafascynowały mnie już długi czas temu, wówczas wiedziałem jednak, że nie jestem na nie gotowy. Mniej więcej rok temu poczułem, że chciałbym spróbować, zainteresowałem się tematem magicznych grzybów ale… wyczytałem, że połączenie ich z lekami antydepresyjnymi które przyjmuję jest niezalecane, a nawet może być niebezpieczne. Biorąc pod uwagę że brałem wtedy 150mg wenflaksyny i małą dawkę kwetiapiny (popularny Kertel) – z żalem, ale odpuściłem.

Od tego czasu minęło około roku – roku dalszego przyjmowania antydepresantów, regularnego uczęszczania na psychoterapię, regularnych ćwiczeń oddechowych i medytacji. Temat grzybów powrócił do mnie ze zdwojoną siłą, niejako „zainspirowany” duchowymi doświadczeniami po marihuanie. Psychicznie czuję się gotowy – dzięki regularnej psychoterapii, ćwiczeniom oddechowym, jodze i doświadczeniach po marihuanie potrafię względnie dobrze kontrolować swoje emocje w danej chwili, „podróżować” po swoim emocjonalnym wnętrzu i nie panikować, kiedy pojawiają się trudniejsze stany. Mam intuicyjne przeczucie, psychodeliki naprawdę mogłoby mi to pomóc i zrobić dla mnie wiele dobrego; w jakimś sensie mój umysł i moja dusza tego poszukują i tego pragną . Natomiast pozostają te nieszczęsne antydepresanty.

3. I tu dochodzę do tematu łączenia grzybów z antydepresantami.
Rozumiem, że najprostsza odpowiedź brzmi – nie łączyć. Albo przestać brak antydepresanty, albo nie próbować psychodelików. Rzecz w tym, że w moim przypadku całkowite zarzucenie antydepresantów w możliwym do przewidzenia terminie będzie raczej trudne, a z opisanych wcześniej względów czuję, że doświadczenie psychodeliczne mogłoby być dla mnie bardzo pomocne i może nawet pomóc po latach rozstać się lekami. Jest tu tez pewien paradoks –przykładowo palenie marihuany (w połączeniu z medytacją), które rozpocząłem biorąc od lat wysokie dawki wenflaksyny, skłoniło i pomogło mi ograniczyć dawkę wenflaksyny o połowę, czego wcześniej przez długi czas nawet nie rozważałem. Skłania mnie to do stwierdzenia, że pogląd: jak się leczysz to nie zażywaj substancji psychoaktywnych, choć na pewno zachowawczo najbezpieczniejszy, może stanowić jednak czasem zbytnie uproszczenie.
Przez długi (kilkuletni) okres brałem wenflaksynę w ilośc 150 mg (to sporo) i kwestiapinę w ilość 12,5 mg (to niewiele, ale wystarczająco dużo bym odczuwał jej działanie). Obecnie biorę 75 mg wenflaksyny i 12,5 mg kwetiapiny. Z wenfaksyną będzie mi trudno zejść niżej i obawiam się, jakby to na mnie wpłynęło (zejście na 75 mg było bardzo mało przyjemne ale jakość poszło, natomiast jak spróbowałem nie brać wcale to efekty odstawienne uniemożliwiła normalne funkcjonowanie). Z tego co wyczytałem, choć informacje na ten temat nie są najlepszej jakości, to:
1) po pierwsze, połączenie SNRI z psylocybiną stwarza ryzyko złośliwego zespołu serotoninowego,
2) po drugie, SNRI może ograniczać/pogarszać jakość efektów działania psylocybiny.

Co do kwetiapiny – nie udało mi się w ogóle znaleźć żadnych informacji.

4. Mój plan.
Rozważam:
1) zakup growboxa , hodowlę Psilocybe cubensis,
2) Utrzymanie wenflaksyny na obecnym poziomie (75 mg) , zarazem zmniejszenie dawki Ketrelu z próbą jego odstawienia (na pewno dzień – dwa przed planowanym tripem chciałbym spróbować nie brać go wcale).
3) spożycie na pierwszy raz stosunkowo niewielkiej ilości grzybów, na wszelki wypadek w towarzystwie mojej żony no i sprawdzenie jak to podziała.

5. I tu dochodzę do moich pytań 😊
    Czy ktoś zechciałby się podzielić wiedzą która – biorąc pod uwagę powyższe – pomogłaby mi ocenić stosunek ryzyka to możliwych korzyści przyjęcia przeze mnie psylocybiny (w formie grzybów) w sytuacji, gdy zażywam 75 mg SNRI (wenflaksyna) i ew. małe dawki kwetiapiny ?
      Czy ktoś ma doświadczenia co do skutków łączenia grzybów z lekami takimi lub podobnymi do tych, które przyjmuję lub zna opisy takich przeżyć (byłbym wdzięczny np. za linka)?
        Czy jest cos na co powinienem zwrócić uwagę ?

        Będę wdzięczny za wszelkie informacje, podpowiedzi lub opinie. W zamian w przyszłości na pewno podzielę się moimi doświadczeniami.
        • 195 / 33 / 0
        Siema
        Mam pytanie:
        Kiedyś zebrałem grzyby w 2019 roku w środku jesieni. Dobrze wysuszone, do dziś wyglądają tak samo jak nowo wysuszone. Zamknięte w małym czarnym pojemniku(i temperaturze czasem od 4 a czasem do 16 stopni). I zamierzam je wziąć, ale nie wiem czy nie są przedawnione, lub już nie do spożycia. Więc pytam się was czy mógłbym je zjeść.
        • 1521 / 988 / 7
        @hval, jeśli faktycznie odpowiednio ususzone, to ja bym zjadła.
        Najwyżej słabiej klepną, ale na pewno nie przywiodą jakichś nieprzyjemności.

        Osobiście rozważam dla testu konserwację grzybów minimum na rok w miodzie, bo tej metody jeszcze nie próbowałam, a wydaje się być rozsądna.
        • 99 / 45 / 0
        03 sierpnia 2021Isyander pisze:
        Yo! Mam pytanie co do inhibitorów MAO przed tripem. Ile brać?

        Mój ostatni trip to było 5.5g suszonych cubensisów. Po takiej ilości powinno mnie zmieść z nóg , ale miałem tripa poziomu 3/2. Chujnia całkowita. Myślałem że jestem po prostu oporny na psylocybinę naturalnie (przed tripami odczekiwałem 2/3 tygodnie oraz po 2 tygodnie nie brałem escitalopramu), i tak zapewne jest, tyle że ostatnio dowiedziałem się o MAOI, które ponoć zmniejszają dawkę grzybów a dają takie same/lepsze efekty. Nie mam dostępu do farmaceutycznych MAOI z apteki, więc jest to pytanie o jakieś MAOI naturalne (najlepiej tanie). Jaka dawka, jak długo przed tripem je wziąć?

        Z góry dzięki za odpowiedzi!
        Jeśli bierzesz SSRI to nie baw się w MAOi, takie zabawy mogą mieć śmiertelne skutki. Możesz sobie odczekać tyle, ile jest wskazane w ulotce np. moklobemidu, która mówi jak długa powinna być abstynencja od SSRI i innych leków zanim przyjmiesz MAOi. Problem w tym że raczej nic ci to nie da, bo masz przepalone receptory od dużej ilości serotoniny, wobec czego odstawienie SSRI przed przyjęciem grzybów abyś odczuł ich prawdziwą moc to kwestia czasu zdecydowanie dłuższego niż dwa tygodnie.
        Słyszałem jednak że są również ludzie którzy zażywają SSRI i tripują bez problemu, jest ktoś w stanie się do tego odnieść?
        • 428 / 95 / 0
        Czytałem, że teoretycznie to niebezpieczne, tzn. grzybienie wraz z braniem SNRI.

        Również czytałem, że nie sposób znaleźć jakiegoś rzeczywistego przypadku wywołania zespołu serotoninowego przy takim mixie.

        Jestem na SNRI i optymistycznie podchodząc do tematu zamierzam zażyć grzyby. Na początek mniej, później więcej.

        Gdybym przestał się tu udzielać, będzie to oznaczało, że mój optymizm byl jednak pozbawiony podstaw.
        • 3194 / 495 / 1
        podbijam pytanie o grzyby a ssri (escitalopram) + grzyby a pregabalina
        "Które dragi brać, żeby nie musieć brać żadnych dragów?"

        "Rutyna to rzecz zgubna "
        • 1521 / 988 / 7
        Nie ma ryzyka wystąpienia zespołu serotoninowego łącząc grzyby z SSRI, to na pewno. Jednakże osłabią one znacznie działanie grzybów, przez co wiekszosc która ma w menu SSRI zażywa ich więcej. Najlepiej byłoby odstawić, ale to zajęłoby minimum dwa tygodnie, a warto nadmienić, że skoro ktoś je bierze to widocznie ma powód, więc warto się zastanowić czy dla jednego tripu warto.
        Z drugiej strony trip również może zadziałać antydepresyjnie, ale jak mam być szczera – tylko na jakiś czas.

        Z ciekawostek: mikrodawkowanie obecnie staje się konkurencją dla leków właśnie z w/w grupy, choć wciąż jest to badane, pewnie nigdy nie dojdzie do skutku aby móc takiego newsa sprzedać społeczności. Po pierwsze koncerny farmaceutyczne nigdy by do tego nie dopuściły, a po drugie... Przecież to nielegalne 😉

        👉🏻 https://5ht2a.pl/badanie-psylocybina-vs-escitalopram/ esci vs psylo.
        • 19 / 2 / 0
        Hej, ostatnio grzyby zadziałały na mnie dość mocno ale krótko, wiecie może czym to było spowodowane?
        Tego dnia przed zjedzeniem grzybów przeszliśmy z kolegą jakieś 14km jedliśmy mało i wypiliśmy po jednym piwie jakieś 4h przed zarzuceniem. Po zjedzeniu po 2,5g suszonych golden teacher w całości, bez wspomagaczy, ruszyliśmy w dalszą trasę, zaczęły się ładować dość szybko i mocno gdzieś po przejściu dodatkowych 3km, był nieogar na bani i strasznie bujało, jakby podłoże było łóżkiem wodnym, gdzieś po kolejnych 2km faza zaczęła się klarować, głowa się oczyściła i można było się skupić na efektach wizualnych, jednak krótko po tym faza zaczęła słabnąć i w miarę sensowne działanie zamknęło się gdzieś w ciągu godziny od zarzucenia. Po 3-4h nie było już czuć kompletnie nic. Zastanawialiśmy się czy może ilość za mała, czy za słabo przeżuliśmy, no ale na wejściu było dość mocno i zapowiadała się konkretna faza, jednak po kilkudziesięciu minutach była już ledwo wyczuwalna. Czy może dość długie spacery tego dnia przyspieszyły nam metabolizm? Czy może jakaś inna przyczyna może być?

        Mimo wszystko tak pięknego nieba tuż po zachodzie słońca w życiu nie widziałem. :D
        ODPOWIEDZ
        Posty: 7451 • Strona 621 z 746
        Artykuły
        Newsy
        [img]
        Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

        Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

        [img]
        Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

        Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

        [img]
        Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

        Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.