Na szczęście, przez tyle lat nie doszedłem do tego stopnia, żeby walić grube buchy z butli czy z bonga (blokada, kaszel ). Gibon to dla mnie maks i jest fajny, bo sobie dawkujesz te buchy gibonem, a nie walisz chmurę i tak jest bomba.
Objawy odstawienne to u mnie chwiejny nastrój, schizy i bezsenność, zalezy ile trwa ciąg.
Chyba nie pozbędę się mary Przynajmniej potrafię odstawić sukę na jakiś czas.
Zacząłem jarać późno w okolicach 30stki
Wczesniej były jakieś próby, na imprezach itp. ale problem ze zdobyciem ( nie szukałem bo dla mnie to był świat przestępczy) skutecznie nie pozwolił mi się w to wciągnąć
Zacząłem palić w w weekendy w ramach odstresowania się po tygodniu roboty. Schodziło może 1 może 2g na miesiąc. Od około 3 lat palenie w ciągu. Ok 1g dziennie.
Lepiej po tym mi się pracowało w domu nad robotą małpy i przy tabelkach rozliczeniowych. W ciągu także uczyłem się do egzaminu na uprawnienia i bez problemu zdałem chociaż nie jest to prosty egzamin.
Jednym słowem -nauczulem się z tym żyć. Trochę bolala kasa jak na miesiąc kurzenia szło 1500zl
Próby zrobienia nawet 1 dnia przerwy spełzły na niczym.chyba że nie było mnie w domu - week u rodzicow, wyjazd itp.
Po urodzeniu dziecka udało mi się wytrzymać
Ok 3 tygodni
Zastąpiłem waloryzacją cbd
Było dobrze, nie było to specjalnie bolesne ale po zobaczeniu dzieciaka coś się w głowie przestawiło i odpuściłem jazz.tylko cbd waloryzacja. Po 2 tygodniach ciśnienie kompletnie znikło. Myślałem że byłem wolny
Jednak spotkanie wieczorem na piwo że starym znajomym plus bacik spowodował że wieczorne wyjścia na piwo zdarzały się 1-2 x tygodniu. Dziecko płacze a ty w parku upalony.
W kończy zacząłem jazzowac na bazie.
I tak do dzisiaj. Ciężko znaleźć znów ten moment, tą chwilę że w głowie się odblokuje. Ale da się, i wiem że przy odrobinie silniej woli bez problemu można znaleźć punkt zaczepienia i trzeźwieć dalej
Dodano akapity / 909
Byłem tu już kiedyś. Pisałem różne rzeczy, bzdury i obrzydlistwa, których się wstydzę i żałuję do dziś. Bo pewnego dnia moją twórczość w tym miejscu odnalazła moja ukochana. No i już jej nie mam, bo ciężar tego co tu przeczytała był zbyt duży, aby przeszła nad tym do porządku dziennego. A wpadłem, aby powiedzieć, że walczę z tym. Zaczęło się to podobnie jak u kolegi z postu wyżej. Najpierw na specjalną okazję, później weekendowo, a później 1 g schodził w dzień lub dwa. W ostatnim stadium tkwiłem dobre 10 jak nie 15 lat. Studia, pierwsza praca, później usamodzielnienie, wszystko na bombie. Myśl o tym, że wieczorem przed snem mam ostatnie bicie, a rano następnego będzie opalanie i może brak opcji na ogarnięcie kolejnego rzutu napawała mnie lękiem. Myślałem, że dam radę z tym żyć, ale jednak utrata miłości życia dała mi do myślenia, że to jest spierdolenie, a w każdym razie nie jest to dla mnie, bo ja nie potrafię się ograniczyć. Zapewne moja genetyka jest spierdolona pod względem takiej używki, bo dla przykładu alkohol może dla mnie nie istnieć.
Aktualnie nie palę od 2 miesięcy, uczęszczam na psychoterapię i próbuję poskładać się w trzeźwości, ale co wam powiem to wam powiem, jest ciężko w chuj, szczególnie jak nie ma się wsparcia ukochanej osoby.
Po mj da się normalnie funkcjonować szczególnie przy wyrobionej tolerancji przy zachowaniu pewnej ostrożności, po alko juz nie
14 lipca 2021jezus_chytrus pisze: Dziwią mnie trochę posty, które swoim "wydźwiękiem" stawiają zioło na równi z alkoholem, czy innymi "ciężkimi" dragami. Czy osobie, która lubi sobie zapalić (lub zwapować) wieczorem po ciężkim dniu (do filmu np) trzeba pomagać, jak heroiniście kradnącemu co popadnie itp? Myślę, że to zupełnie inny kaliber i inna bajka.
Ziolo wydaje sie niegrozne, ale wielu ludzie trzyma w miejscu. Zajebiscie to wyjasnili w south-park : "ziolo powoduje, ze stan siedzenia na dupie i nudzenia sie jest zajebisty".
To moze byc fajne, ale potem sie budzisz z 40-tka na karku, i stwierdzasz ze ostanie 20 lat jarales w dzien w dzien i nadal mieszkasz z rodzicami i zapierdalasz w macdonaldzie.
Mnie ten los ominal, bo jaralem sporadycznie, raz na kwartal, pol roku. Ale jak dostalem staly dostep do towaru, to widze co sie dzieje ze mna. Chujnia, i brak rozwoju.
Jak komus to pasuje, to super - niech jara.
Niektorzy na ziole moga jechac do przodu, tak jak funkcjonujacy alkoholicy.
Ale niektorzy, tak jak ja, widze ze to oslabia moja motywacje, i pensja wciaz ta sama, i najchetniej rodzine bym wyjebal w pizdu, i tylko jaral, ale jak za duzo jaram to tego nienawidze. Musze jarac rzadko i wtedy jest git.
Skomplikowana ta relacja - w ziolo sie wpakowalem bo swiat zewnetrzny, pandemia, izolacja, wojna polityczna - mnie przyjebala, a jak zapalilem to bylo kolorowo. Do czasu, potem ten kolor znikl, i potem zapalilem zeby sie poczuc normalnie, a bez ziola to bylo ciezko.
Taki funkcjonujaca ziolo-holik.
Ech, pierdole od rzeczy - ale marysie uzaleznia, jak po 3 miesiach codziennego jaranie 2-3 vapkow odstawilem, to mialem PAWS (syndrom odstawinia) jak cholera - niejedna noc nie przespalem, i myslalem ze zejde na zawal bo lezalem i mialem tetno ~90-100 naminute.
JEsli nalezysz do szczesciarzy co jaraja codziennie, i jest zajebicie - super, zazdroszcze.
Ale jesli czujesz ze cos jest nie tak - przerwij (minimum miesiac, bo symptomy sie pojawiaja najczesciej kolo 10tego dnia przy odstawieniu, a powrot do normalnosci ludzie raportuje tak 25 dni +), i spojrz na siebie z dystansem - a potem podejmij decyzje. Pamietaj - zawsze mozesz wrocic do jarania.
Pozdro.
Nie oczekuję w tygodniu na piątek (tzn może i oczekuję, ale bardziej dla odpoczynku, bo moja branża mimo, że dobrze płatna i wygodna, to stresująca i męcząca) na jaranie. Jak przychodzi, to wtedy odkręcam słoik i wybieram, co chcę zapalić.
Nie miałem na myśli, że zioło jest totalnie nieuzależniające i każdy może jarać od rana do wieczora. Chodziło mi bardziej o całą tą otoczkę związaną z ciągłym paleniem. Jak porównasz dzień z ciągu alkoholika / opiatowca / innego mefedroniatrza, to jednak jest inna bajka.
Przerwać ciąg i nie palić jest też o niebo łatwiej. Nie wiem, może całkowite niemal przejście na swoje zioło też u mnie sporo zmieniło. Już nie palę (wapuję) kosiarzy, po których dochodzi się do siebie przez 6 godzin. Mam kilka zakupionych trójek, ale nie tknąłem ich nawet jeszcze.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.