Więcej informacji: Grzyby w Narkopedii [H]yperreala
Pytanie, czy podczas grzybienia w grupie, wygląda to tak samo? Przyznam się, że na razie byłem do tej pory wyłącznie solistą, zatem nie mam pojęcia, czy więcej umysłów potrafi się w tym samym czasie nastroić na tę samą fazę.
Ja osobiscie je cenie wysoko (niestety darkmarketowi dille rowniez ) , dlatego hoduje samemu .
24 maja 2021Mario Escobar pisze: Pytanie, czy podczas grzybienia w grupie, wygląda to tak samo? Przyznam się, że na razie byłem do tej pory wyłącznie solistą, zatem nie mam pojęcia, czy więcej umysłów potrafi się w tym samym czasie nastroić na tę samą fazę.
To są ofc moje subiektywne odczucia poparte dawkami do 3,5g w towarzystwie do czterech osób grzybiących jednocześnie. Większych ilości w większej grupie nigdy nie jadłem. Od lat marzy mi się taka wspólna impreza, gdzie grzyby zjada jednocześnie np. 20 albo 30 osób, ale nie w warunkach zwykłej imprezy, tylko nie wiem, dużego ogniska w lesie na odudzi, na które przychodzi masa znajomych, którzy ściągają jeszcze swoich znajomych i wszyscy wrzucają po 3 gramy cubensisów na łeb, ze wspólnym założeniem, że ma to być właśnie wspólne grzybienie i masowy trip, a nie gruba impreza byle się najebać, naćpać i zezgonować.
01 maja 2021TymekDymek pisze: Wszystko zależy od tego, jak definiujesz "inną rzeczywistość". Chodzi o to, że rzeczywistość, której doświadczasz, tak naprawdę nie istnieje. Doświadczasz impulsów zmysłowych, które są interpretowane w mózgu, przechodzą przez różne filtry i ostatecznie przyjmują formę daleką od obiektywnej. Nasze postrzeganie rzeczywistości nie zawiera w sobie żadnych elementów mikroświata, cząstek subatomowych, niczego takiego. Postrzegamy jedynie "naszą wersję rzeczywistości". Następstwem intoksykacji jest zaburzenie sieci neuronalnej, co prowadzi do nieprawidłowego przetwarzania bodźców zmysłowych i wytwarzania się abstrakcyjnej, indywidualnej i subiektywnej wizji rzeczywistości.
Czytaliście Pottera? Harry stojąc na białym dworcu i rozmawiając z martwym dyrektorem pyta, czy to się dzieje tylko w jego głowie. Dostaje odpowiedź w stylu: oczywiście, że to się dzieje w Twojej głowie, chłopcze. Tylko skąd u licha wniosek, że to nie dzieje się naprawdę?
Ile ludzi, ile umysłów, tyle rzeczywistości. Doświadczając świata za pomocą zmysłów, nie mamy dostepu do obiektywnej rzeczywistości. Można zatem stwierdzić, że czyjś świat w głowie jest tak samo prawdziwy, jak ten bardziej obiektywny w naszej, jak ten naprawdę obiektywny, którego nie znamy. Wszystko zależy od punktu widzenia ;)
I to chyba wszystko w temacie. Grzyby jak najbardziej są bramą do innej rzeczywistości, ale to nie jest jakaś "ukryta, magiczna" rzeczywistość, do której mają dostęp oświeceni na psychodelikach, ale po prostu inna interpretacja niezrozumiałej rzeczywistości, którą możemy jedynie próbować żałośnie opisywać za pomocą słów i symboli.
PS jestem po dekszeniu i innych takich, przepraszam jeśli niezrozumiałe
04 maja 2021Mario Escobar pisze: Tak, wzory jak z Ameryki Południowej i grzyby to częsty tandem. Za to kwas w moim przypadku nie ma takiego "klucza" wzoru. Jest też inny różniący te substancje aspekt, cytując Marcina Najmana - tutaj nikogo nie ma! Rzeczywistość widziana z nałożonym kwasowym filtrem jest pusta i jestem w niej sam. Nie ma mowy o wyczuwania obecności kogokolwiek. Tymczasem grzyby, nawet jeżeli się nie ukazują, to gdzieś tam są. Wygląda to nawet na zasadzie "rozgość się i czuj się swobodnie, przecież wiesz, gdzie co jest, w razie czego - wołaj!"
Co do rzeczywistości, to zgodzę się z przedmówcami. W tym wszechświecie jest jedna rzeczywistość i to obserwator nadaje jej znaczenia i kształtu. Grzyby jednak potrafią to postrzeganie przeogniskować, pokazać nam jak oni to widzą z własnej perspektywy. Kto wie, może te wszystkie wizuale na tripie, to nic innego jak fale radiowe, tyle że w końcu widoczne dla nas? A może to "nici" splątania kwantowego, którego, w odróżnieniu od fal, jeszcze nie potrafimy wykorzystywać?
Nie mamy żadnych naukowych dowodów na to, że grzyby w sensie jakiejkolwiek formy inteligencji istnieją, ale to nie przeszkadza mi pałać do nich najzwyklejszą... sympatią. Nawet jeżeli jest to sposób "rzutowania na płaszczyźnie" mojej własnej świadomości, to przynajmniej wiem, że lubię sam siebie. Nie ma co, sytuacja WIN WIN ;).
Zdałem sobie z czegoś sprawę. Otóż, podczas moich tripów, dostawałem od grzybów za każdym razem jakiś element układanki, jednak całkowitego obrazu nie widziałem, bo były to części pozbawione na pierwszy rzut oka związku ze sobą. Po czasie oczywiście wszystko zaczęło się jakoś klarować, pojawił się zarys, ale bez szczegółów, jakbym patrzył na to z oddali. A potem przypadkiem przeczytałem The Egg pióra A. Weira. W formie video do zobaczenia tutaj: https://youtu.be/h6fcK_fRYaI
Nie powiem, że to prawda objawiona i każdy z Was musi ją bezwarunkowo przyjąć, jednak koncept ten rezonuje z obrazem, na który do tej pory patrzyłem z dystansu, uzupełnia dotychczasowe braki w szczegółowości. Jestem tym olśniony i oczarowany, bierzcie i pijcie z tego wszyscy (albo i nie, bo zasada mówi: "kto zmusza do picia, ten sam potem rzyga" ;) ).
Może wcale nie trzeba jeść grzybów, by móc z nimi pogadać?
Porównując grzyby do alkoholu faktycznie można mieć po nich mistyczne odczucia bo alkohol w tym porównaniu jest poprostu pusty i wulgarny, ale to nadal tylko substancja psychoaktywna- psylocyna działająca tak a nie inaczej. Osobiście korzystam co 2-3 miesiące. Robię restart systemu jak nazbiera mi się stresów, złości, jak zbytnio obrosnę w piórka, jak mam za dużo bodźców i natrętnych myśli. Na pusty żołądek dawka 4-6 gram zmielonych na proszek cubensisów wrzuconych do letniej wody z łyżką miodu i połówką cytryny. Dla mnie mają działanie oczyszczające umysł i ciało. Po takiej jeździe człowiek zwyczajnie pokornieje. Uczucie jakby przez moje podwórko( czytaj umysł) przejechał buldożer i wszystko zniszczył, a w miarę schodzenia z fazy układał wszystko od nowa. Można to też porównać do płonącego lasu i potem jego odrodzenia. Dzięki grzybom rzuciłem palenie trawy którą paliłem przez 14 lat codziennie. Rzuciłem fajki, przestałem zupełnie pić alkohol. Od kiedy poznałem grzyby, to jest 2 lata zrzuciłem 13kg wagi. Mam chęć do życia, do sportu, do dbania o siebie. Często się uśmiecham i mam dużo pozytywnej energii, szacunku do ludzi i otaczającego mnie świata. Oczywiście też jest to efekt przejścia na ten zdrowy tryb życia, ale mogę z czystym sercem powiedzieć że grzyby mi bardzo w tym pomogły, że mnie wyprostowały. I znów wracamy tutaj do specyfiki działania substancji, a konkretnie set&setting. Moje odczucie jest takie że grzyby dadzą ci to na co się nastawisz. Efekt działania grzybów to coś jak wydeptywanie nowej ścieżki na łące świeżo zasypanej śniegiem. Tylko od nas zależy jaką ścieżkę wydeptamy, jakie nowe połączenia w mózgu wytworzymy. Często można usłyszeć że ktoś przyjmuje grzyby w charakterze ceremonialnym z jakąś intencją...Dla mnie to zwykły marketing. Psychodeliczny renesans-temat dla mediów taki sam jak ten wychwalający zioło. Ja widzę to tak że mózg po psylocynie przez pewien czas jest bardziej neuroplastyczny niż zwykle, dlatego jak jem grzyby to zawsze mam intencje, ale nie taka jak do Boga, tylko zwyczajnie powtarzam jak mantre na przykład " nie chcę więcej jarac" albo "będę ćwiczył" i wyobrażam sobie to z każdej możliwej strony. Na tripa pisze sobie zawsze kartkę która mi przypomina co chciałem od grzybów Zauważyłem że grzyby mają też tendencje do wyciągania na wierzch tego co nam brakuje. U mnie był to lenistwo i brak motywacji do ćwiczeń. Dlatego na każdej fazie mam nieodpartą chęć do ćwiczeń. Od kiedy poznałem grzyby ćwiczę 4 razy w tygodniu. Wyrzuciłem z salonu wszystko i wstawiłem tam żelastwo do ćwiczeń.
Fascynujące jest również to że grzyby to coś pomiędzy roślinami a zwierzętami. Zauważyłem że można wychodowac szczęśliwe grzyby i wkurzone grzyby co przekłada się na efekt ich działania. Mialem kiedyś grzyby na których się uczyłem jak je hodować. Miały a to za mokro, a to zbyt sucho. Raz za zimno, raz za gorąco. Były przenoszone z miejsca na miejsce. Z tego wku*wienia wyrosły nie za wielkie ale całe niebieskie, a nie była to jakaś odmiana albinotyczna tylko zwykłe mexikany. Mimo to je zjadłem i krótko mówiąc to był jedyny raz jak modliłem się do Boga żeby faza mi już zeszła. Nie będę się wdawał w szczegóły ,ale to był taki Bad Trip którego nigdy nie zapomnę. Faktycznie wtedy miałem wrażenie że jestem w zupełnie innym świecie i że otworzyłem wrota do samego piekła...
Fascynujące jest to ze te organizmy przenoszą złe warunki na sposób w jaki działa psylocybina w nich zawarta. Są ludzie którzy puszczają określoną muzyke, rozmawiają z grzybami lub nadają im imiona co wg. nich ma wpływ na działanie. Fascynujące jest też to że do dziś nie wiadomo dlaczego grzyby produkują psylocybine i po co jest im potrzebna. Sama hodowla ogólnie grzybów, nie tylko tych magicznych jest fascynująca.
Grzyby to wspaniałe narzędzie, dar natury który nie uzależnia i nie szkodzi, no chyba że za dużo zjemy to się można nieco wystraszyć i dla osób słabszych psychicznie może to być ciężkie do uniesienia, dlatego grzyby też nie są dla każdego.
Bardzo podoba mi się też że nie można ich jeść codziennie ze względu na tolerancje, a to dlatego że jestem podatny na nałogi. Kolejną rzeczą jest fakt że po dobrym tripie człowiek nie ma chęci na żadne inne używki. Kolejny argument jest taki że mikrodawki dają takie same długofalowe pozytywne efekty jak duże dawki co jakiś czas więc osoby nie lubiące puszczać kontroli też mogą skorzystać. Dziwi mnie dlaczego są zakazane. Fakt że po dużych dawkach można wpaść w chwilowy obłęd, ale tak samo jest po legalnym alkoholu, a grzybowy obłęd to bardziej strach i zagubienie niż agresja... Podsumowując grzyby, a konkretnie psylocyna to substancja jak każda inna działająca w wyjątkowy sposób na nasz umysł, ale nie otwierająca wrót do innych światów, a jedynie dająca takie złudzenie. Jest to narkotyk, ale zupełnie nie groźny dla większości ludzi ,dający dużo pozytywnych efektów. Wszystko co tutaj napisałem to moja subiektywna opinia. Nikogo do niczego nie zachęcam.
Pozdrawiam
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.