DXM - Wątek ogólny vol. 2 [REGULAMIN w pierwszym poście]
Moderator: Dysocjanty
"Ta, może dlatego mówią mi: "weź no lecz się"
Ja, jeszcze pokażę im swoją lepszą wersję
Niech no wezmę coś - szczęście ląduje w przełyku
Dragi to lekarstwa, tylko w innym języku"
Uważam, że się zwyczajnie do mnie dopierdalasz. Jeślibyś tylko uważał, że metoda ta jest niewydajna, to byś to grzecznie napisał i uzasadnił swoje stanowisko. Ale ty tego nie robisz, ty się śmiejesz, nabijasz, a niedoświadczeni, na których tak się powołujesz, wcale bardziej uświadomieni nie są.
Jeżu jak ja lubię
Jak ja bardzo lubię
Chyba tak nie umie lubić nikt
Lubię się zaszywać
Lubię nadużywać
Szukam wciąż okazji
I je mam
I pięknie jest
Nieskromnie bardzo jest...gdzieś Ty to przeczytał?
Medyczna marihuana – co lekarz POZ powinien o niej wiedzieć
O właściwościach medycznej marihuany, możliwościach terapeutycznych jej zastosowania oraz odpowiedzialności lekarza z lek. med. Albertem Jeznachem z Instytutu Diagnostyki i Leczenia Bólu w Warszawie rozmawia Agnieszka Fedorczyk.Szefowa zs. ds. legalizacji: chcemy, żeby polityka narkotykowa była jak najbardziej racjonalna
Chcemy, żeby polityka narkotykowa była jak najbardziej racjonalna - podkreśliła szefowa Parlamentarnego Zespołu ds. Legalizacji Marihuany Beata Maciejewska (Lewica). Zespół przedstawił założenia trzech projektów pakietu konopnego dot. dekryminalizacji posiadania marihuany i marihuany medycznej.To tak w trzech słowach, bo gdyby postarać się przyłożyć do opisania ostatniego podejścia do dzielonych (a jakże!) 1200mg, to pewnie nawet trzy strony A4 by nie wystarczyły.
Może to kwestia set and setting. Może kilkumiesięczna przerwa też zrobiła swoje. A może po prostu tak miało być, bo poczucie "to już czas" i "to ma się stać wtedy i wtedy" nie odpuszczało mnie przez co najmniej półtora tygodnia wstecz. No i, kuuuuurwa, stało się po trzykroć do sześcianu.
Już samo zaopatrywanie się w niezbędną ilość białych skurwysynków musiało pokazać pazurki z kategorii przeczucia, chociaż angielskie premonition pasuje mi tutaj bardziej. Nie wiem czemu - może chociażby dlatego że przeczucie to można mieć że się zaraz zesrasz, a premonition, to po prostu TO.
O co chodziło? Wszytko będzie OK, ale akurat ta konkretna apteka - tu będzie jakiś zgrzyt. Mimo to poszedłem, była czwarta w kolejce pielgrzymki i mimo że życie nauczyło mnie już by słuchać intuicji, to postanowiłem, że sprawdzę. Z czystej ciekawości pt. "o chuj chodzi temu wewnętrznemu uczuciu". No i wyszedłem z bananem na ryjku i bez Acodinu, za to z paczką Neoazariny, która 100m dalej wylądowała w śmietniku.
Nawet nie chciało mi się bić piany i kłócić ze starą raszplą z syndromem Matki Teresy. Jeszcze parę lat temu pewnie zeżarłbym ją merytorycznie i zrobił koło dupy u kierownictwa, ale na chuj sobie aptekę praktycznie spalić, to raz, a dwa - po chuj tracić czas i energię, skoro aptek jak przysłowiowych mrówków. Spojrzałem tylko z pogardą na wyniesiony "zamiennik" i mimo że kiedyś pewnie wpierdoliłbym go na zejściu ze smakiem, tak teraz wyjebałem go tam gdzie jego miejsce, czyli gdzieś pomiędzy folię aluminiową z kebaba, a osmarkaną chusteczkę.
Dobra, przenieśmy się nieco w czasie, bo za długie to intro. Jestem już po pierwszych 330mg. Dobre cztery godziny, jak nie pięć. Dorzutka miała być szybciej, no, ale RZYCIE i OBOWIONZKI postawiły mnie trochę pod ścianą. I może właśnie to było punktem kulminacyjnym w całym mind-settingu, bo długa i męcząca rozmowa z moją niedocenioną żoną zdjęła z nadchodzącej głównej fazy poczucie robienia czegokolwiek po kryjomu i ewentualne późniejsze krzywe wkręty. No bo jak ma być źle, skoro już wie i chyba nawet nieco uspokoiłem temat? Jackpot, baby.
No to dojadam 870mg, przegryzam 150mg DMH, co by ten rzadki tripping pokazał nieco więcej niż DXM solo ma do zaoferowania, wkładam w uszy moje nowiutkie dokanałówki z dźwiękiem tak krystalicznie czystym, że już nawet podczas pierwszych trzeźwych testów łzy się same do oczu cisnęły, bo takich tonów nie wyciągały chyba jeszcze żadne jakie miałem, układam swoją fizyczną skorupę we względnie wygodnej pozycji i odpalam podpowiekową wersję reżyserską aktualnej wersji podświadomości. Kurwa, ile gówna tam się nazbierało, to sobie nie wyobrażacie.
Mogło być lepiej - pierwsze uczucie na długo wyczekiwanym wejściu, gdy płaszczyzną cev'ovych wizuali okazała się niedomalowana ściana subtelnie pokrywana kolejnymi warstwami. I tak zostało do samego końca, muszę przyznać.
Bo wizualnie było mocno średnio, z naciskiem na słabo. To ten moment, gdy do człowieka dociera, że 20kg ponad to co miało się za swoich złotych czasów po prostu nie wystarczy i do fazowej dawki należy zajebać już te 200mg, bo jak nie, to będzie chujnia.
No i trochę była. Za mało by dać się puścić w objęcia delirycznym wizjom, a za dużo by pozwolić deiksemowym bytom przejąć stery i dać się w pełni objąć mistycyzmowi w wersji ultra hard.
Takie chuj-wie-co w sumie, ale, człowieku, jak to było mi BARDZO potrzebne. Kwintesencja oczyszczenia, podręcznikowe katharsis, przeinaczenie osobowości z ruchaniem w trzecie oko aż do spustu włącznie.
Za wiele się pamięciowo z tego tripa nie ostało, jakby nie patrzeć. Może dwa, trzy krótkie tracki, które zawiesiły się na wspomnieniowym loop'ie. Na szczęście na tyle charakterystycznym, żeby pierwsze takty już przywoływały mgliste wspomnienia uczucia na pograniczu mózgo-rgazmu i bycia gotowym poświęcenia całego swojego jestestwa na rzecz kontynuowania TEGO uczucia. Kurwa, jak to musiało wtedy zajebiście smyrać po neuronach. Podejrzewam, że żadna dawka żadnego narkotyku nie może się równać z tą wejściową euforią. Siadają tu nawet ketony i inne euforyki z MDMA włącznie. Trochę herezja, hej, ale spróbujcie ćpać raz-dwa do roku, to się wam zmieni trochę perspektywa.
Mógłbym tu się długo spuszczać nad sednem tego tripa. Wywlec z podświadomości na światło dzienne wszelkie niesnaski. Prawie że publicznie zmasturbować się nad istotą deikseminizmu, ale, ćpuny... co moje, to moje i serdeczny chuj wam do tego. Było zajebiście i to wystarczy. Ćpanie co kilka miesięcy z sentymentu.. ba, przekreślam wręcz, bo to dużo głębsze uczucie. Pokusiłbym się nawet o dużo bardziej górnolotne słowa, ale zostawię je sobie w serduszku. To była po prostu bomba.
A najlepsze w tym wszystkim jest to, że jak wezmę odpowiednią poprawkę na dawkowanie, to następnym razem to nie będzie zwykła bomba.
To będzie jebana atomówka.
https://youtube.com/watch?v=KeNKx7Mya98
Jeżu jak ja lubię
Jak ja bardzo lubię
Chyba tak nie umie lubić nikt
Lubię się zaszywać
Lubię nadużywać
Szukam wciąż okazji
I je mam
I pięknie jest
Nieskromnie bardzo jest...gdzieś Ty to przeczytał?
Moglbys sie do tego jakos odniesc , jak to sie zmienia na przestrzeni czasu ?
Życie jest zdrojem rozkoszy; ale tam, gdzie pije zeń motłoch, zatrute są wszystkie studnie.
Jeżu jak ja lubię
Jak ja bardzo lubię
Chyba tak nie umie lubić nikt
Lubię się zaszywać
Lubię nadużywać
Szukam wciąż okazji
I je mam
I pięknie jest
Nieskromnie bardzo jest...gdzieś Ty to przeczytał?
"Ta, może dlatego mówią mi: "weź no lecz się"
Ja, jeszcze pokażę im swoją lepszą wersję
Niech no wezmę coś - szczęście ląduje w przełyku
Dragi to lekarstwa, tylko w innym języku"
You better learn to dance in the rain
Instead of wait for the sun
Learn to dance in the rain
The sun will never come
oyche doniz z tej strony one man army
Na czacie siedzi 2246 uczestników Wejdź na czata
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Courier i 2 gości