umarł od sterydów

Taaa, chyba jednak nie bardzo

Mi się udało nie brać 8 lat.... I nagle dupa.

Efekt jo jo, deja vu.
Samobójstwo może czasem jest najlepszym wyborem.

Not yet but process in progress
O które pytasz? Jeśli chodzi o postanowienie powrócenia do dragów, to nie. Nie dałem rady. Więc teraz w tym miesiącu znowię robię miesiąc przerwy od wszystkiego, prócz kofeiny.

W maju może wezmę MDMA i parę innych rzeczy, ale kolidiuję to trochę, a nawet bardzo z robieniem formy i zdrowym stylem życia Więc nie postanawiam niczego, prócz abstynencji kwietniowej.

Kurwa ja już się chyba nie nadaję do brania empatogenów, a na pewno ketonów. Po 3MMC mam kilkudniowe zjazdy, co kiedyś u mnie nie występowało. Miałem zawsze tylko pół godziny, ale za to potężnego doła, poczucia kompletnej beznadzei. Natomiast teraz przez kilka dni czułęm się jak totalne gówno. Tym bardziej skłania mnie to do trzeźwości. Chociaż z drugiej strony im jestem starszy, tym bardziej lubię pić. Zastanawiam się, czy to dobrze, czy źle, że odziedziczyłem po starym tak słaby łeb, że nie dam nigdy rady się zapić.

Poza tym ostatnio udało mi się porobić oksykodonem (bo zwykle tylko było mi niedorze, a raz nawet rzygałem), więc może jednak nie umrę od sterydów, a odejdę z tego świata mało oryginalnie, jak zwykły opiośmieć. Chociaż nie wiem jak można się wpierdolić w opiaty, już bardziej realną opcją wydaję się, że się zapiję.
Jestem zbyt leniwy, żeby kupić linę i nauczyć się ją wiązać.

O Dragi pytałem ;) Jak już zrobiłeś ze swojego wychodzenia Show z własnym wątkiem i jeszczę parę miechów temu pisałeś że się trzymasz w postanowieniu to wiesz nic dziwnego że wjebany i uzależniony człowiek się zainteresuje takim przypadkiem - A może akurat jemu się udało ?? :) - No ale nic najważniejsze jest próbowanie wogóle ;)

Jak już zaczynasz czytać wątek, to czytaj go do końca, zamiast zadawać debilne pytania po przeczytaniu 1 posta, a właściwie to nawet go dokładnie nie przeczytałeś.
Wyraźnie jest napisane, że w lipcu 2019 roku postanowiłem rzucić narkotyki na 6 miesięcy, i dotrzymałem tego postanowienia.

@SRTN, trzymam za Ciebie kciuki by Ci się udało. Pamiętaj, że każdy dzień bycia trzeźwym jest dniem wygranym. Nie trzeba sobie od razu zakładać daleko idących celów, ale walczyć każdego dnia i się nie poddawać. Wiem jakie to jest trudne, ale każdy ma szansę wygrać z nałogiem. Jednak jest to w chuj trudne. Tak jak napisałem. Ciesz się każdego wieczora, że zasypiasz trzeźwy, ale nie zapominaj że nie możesz spocząć na laurach.

Ja byłem w ostatnim czasie 1,5 miesiąca trzeźwy. Dla mnie to bardzo wiele i jestem z tego dumny. Ale nie popadam w samozachwyt. Cieszę się z każdego dnia jak uda mi się być trzeźwym.

Z drugiej strony, liczyć że już na zawsze wyjdzie się z nałogu jest oszukiwaniem samego siebie. Trzeba być zajebiście ale to zajebiście silnym człowiekiem by to się udało.

Facepalm.

Widocznie jestem zajebiście silnym człowiekiem.

Chociaż wcale się za takiego nie uważam.

Widzisz że nie ja jeden pobieżnie przyglądam się sprawie xD haha