Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 36 • Strona 4 z 4
  • 105 / 4 / 0
Nie jest za późno na zmiany, jesteś w wieku, w którym Twój umysł wciąż się rozwija i nadal będzie się rozwijać :) Nie mówię, że masz uszkodzony mózg, ale jak już koniecznie chcesz mieć spokój i się zająć sobą, czymś konkretnym zainteresuj się również książkami dr'a Normana Doidge - "Jak naprawić uszkodzony mózg" oraz "Mózg zmienia się sam", dużo o neuroplastyczności, myślę, że opis powinien przykuć Twoją uwagę. Pozdro, ćwicz dalej.
  • 12 / / 0
Ja się jednak zabiję :D
przestroga dla was - bądźcie ludźmi -jeśli jesteście słabi - wypi*erdolcie komputer z domu i w każdy dzień walczcie ze słabościami (samokontrola)
- przebywajcie jak najwięcej czasu wśród ludzi - po prostu bądźcie człowiekiem - ot przepis na szczęście.
Od 16 rż życia szukałem odpowiedzi na to dlaczego tak... znalazłem je wszystkie, jednak one zupełnie nic nie dają. Mam 20 tysięcy długu, planuję ostatni krok - wyjazd za granicę, jestem bez energii psychofizycznej, tak nieprawdopodobnie niezbędnej mi do życia, więc raczej to skończy się samobójstwem, ale będę walczyć, gdybym obudził się 3 lata wcześniej, było by tak słodko i przyjemnie,
Uwaga! Użytkownik dwdss nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 54 / 9 / 0
05 kwietnia 2018dwdss pisze:
Witam
Mam 21 lat,
Podejrzewam u siebie neurotyczną osobowość (od kiedy pamiętam zawsze miałem słabą, kruchą psychikę do której z łatwością przedostawały się ścierwa typu fobia społeczna, nerwica, natrętne myśli czy tiki nerwowe).

Ten okres życia to czas rozwijania swojej osobowości, emocji, zbierania cennych doświadczeń, przeżyć. Ja zatrzymałem się w miejscu i emocjonalnie jestem na poziomie maksymalnie 18 latka.


Aha i zapomniałem dodać, że myśli samobójcze zacząłem mieć w wieku ok 15 lat, pamiętam, że najmniejsza porażka to była załamka i użalanie się nad sobą. Byłem i nadal jestem bez energii życiowej i intelektualnej, która jest niezbędna do normalnego funkcjonowania.
Spoko autorze, ja mam 19 lat i mam lęk społeczny co z niską samooceną i wstydzeniem się samego siebie powoduje oraz osobowością paranoiczną sprawia, że unikam miejsc publicznych jak ognia. Psychiatra w Nowym Dworku pierdolił, że mam urojenia ksobne w co na początku wierzyłem i zacząłem sobie wmawiać, że jestem chory i nie nadaje się do niczego co tylko pogarszało sprawę, bo czułem się gorszy od innych. Na szczęście przejrzałem na oczy i już wiem, że nic takiego nie ma miejsca a oprócz lęku społecznego nic mi nie dolega.
Tak szybko, albo w ogóle już nie wyjdę na rynek w mieście, bilard, bar, night club, nawet na dyskotekę się boję pojechać a kiedyś jak nie miałem prawo jazdy, przejechałem 90km rowerem w jedną stronę, żeby się właśnie na imprezie znaleźć, jedynie do centrum handlowego się zmuszę pójść po jakieś ubrania, ale zazwyczaj muszę coś wciągnąć przed żeby zniwelować strach. Co zabawne w gimnazjum byłem najpopularniejszy w szkole i byłem duszą towarzystwa.
Nie mam żadnych zainteresowań, hobby nic na czym się znam i o czym mógłbym porozmawiać, moje życiu od kilku lat kręci się tylko wokół narkotyków.
Zacząłem ćpać w wieku 13 lat, 14 miałem pierwszy ciąg i można powiedzieć, że trwa do dziś. Najdłuższą przerwę miałem miesiąc, gdy byłem na odwyku, który według mnie tylko pogorszył sprawę.
Na trzeźwo nie potrafię wyjść do ludzi, boję się poznawać nowe osoby, mam 4 znajomych ćpunów z którymi się widzę tylko jak któryś z nas ma jakieś ćpanie, z jednym czasami piszę na facebooku, ostatnio nawet się zastanawiałem czy my siebie w ogóle lubimy..
Chciałbym porozmawiać z rodzicami na jakieś tematy, ale nie wiem o czym. Jedyne o czym mogę porozmawiać to ćpanie, a nie będę im opowiadał jak to z kolegą się nawdupialiśmy kryształem.
Moje życie nie jest za ciekawe, cały okres dojrzewania przećpałem, można powiedzieć, że wychowałem się na tym i weszło mi to w krew. Nie wyobrażam sobie życia bez narkotyków i wolę ćpać dalej niż podjąć się leczeniu bo się po prostu boję, ten miesiąc na odwyku był najgorszym w moim życiu.
Codziennie albo ćpam, albo myślę jak tu coś skołować żeby w miarę normalnie przetrwać ten dzień. Już od dawna nie biorę narkotyków dla "bani" i już dawno przekroczyłem cienką czerwoną linię.
Chodzę do pracy żeby mieć na ćpanie, na tym polega moje życie. Rodzice też już zwątpili w to, że wyjdę z tego i zacznę normalnie żyć. Problem w tym, że ja nie chce normalnie żyć bo dla mnie normalne jest to życie, które mam. Nie jest to życie o którym marzyłem, ale innego nie znam i nie chcę poznać bo się boję, przeraża mnie myśl, że przestanę ćpać i będę całkiem innym człowiekiem z zainteresowaniami, planami i chęciami do życia. Wiem, że to by było dla mnie dobre, ale nie chce tego, nie chcę spędzić rok, lub dłużej na odwyku żeby potem się przeprowadzić z dala od starych znajomości i zaczynać wszystko od nowa jako nowy człowiek. Wszystko od początku, tak jakby urodzić się na nowo. To nie dla mnie.


Tak więc autorze, nie przejmuj się nie jesteś sam, który ma pod górkę.
Ja się pogodziłem z tym jakie mam życie i ku mojemu zdziwieniu zaczęło mi nawet pasować, gdyby nie ten lęk społeczny byłoby wręcz super.
Tobie nie radzę pogodzenia się, bo jak to zrobisz marne masz szanse żeby wyjść z tego kurwidołka, ba nawet zacznie Ci pasować takie życie.
Też mam wrażenie, że rozwojowo zatrzymałem się wtedy kiedy zacząłem ćpać i zostałem na mentalnym poziomie 13 latka, który nie jest przystosowany do samodzielnego życia. Jeszcze kilka dni temu miałem okropne myśli samobójcze, już byłem w trakcie zamawiania syntetycznego opio, nawet pompke kupiłem, ale przemyślałem to i mimo wszystko chcę żyć, jakie te życie nie jest trzeba stawić temu czoła i próbować się cieszyć z każdego dnia, nawet jeśli ma być to uciecha z tego, że dzisiaj wieczorem coś przyćpam.
Paradoksem jest to, że zauważyłem poprawę odkąd przestałem brać leki na depresję, wróciła mi chęć do życia, znalazłem pracę jako kierowca do 3,5t. , nawet jakieś plany i marzenia się pojawiają. Znalazłem w życiu jakiś cel, chcę uzbierać na własny samochód i nauczyć się grać na pianinie, żeby porobiony kryształem napierdalać chopina dla kolegów. Uświadomiłem sobie, że nawet jeśli jestem uzależniony od narkotyków i nie potrafię bez nich żyć, mogę oprócz tego zacząć robić coś innego, tylko zawsze brakowało tej motywacji, pojawiała się dopiero kiedy wciągnąłem amfetaminę, wtedy byłem pełen planów i chęci do działania, ale wraz z ze schodzeniem narkotyku, zanikała motywacja.
Teraz ją mam nawet bez ćpania, nie wiem jak to możliwe, ale przyszła z dnia na dzień, cieszę się, że znalazłem pracę. Dzięki niej mam kolejny cel - ćpać tylko w weekendy, nie chce popełnić tego samego błędu co we wcześniejszej pracy i z powodu ćpania zostać wyjebanym.

Nie wiem czy ktoś to przeczytał, w sumie nie interesuje mnie to. Pisząc to wyobrażałem sobie, że ktoś mnie właśnie słucha a brakuje mi takiej osoby, której mogę zaufać i powiedzieć o wszystkim, czasem się wyżalić.
Mam a raczej miałem dziewczynę, ale ona jest aktualnie w ośrodku odwykowym i chce przestać brać, wierzy w to że przestanie, dlatego dla jej dobra, co jest dla mnie ważne, muszę z nią zerwać kontakt, żeby nie być toksyczną dla niej osobą. Z bólem serca.
Uwaga! Użytkownik Jungingen nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 4 / / 0
wiem że już temat bardzo nieaktualny ale kurwa tak doradzać lepiej nie doradzać psychiatra??? " kurwa to ostatecznośc zwlasza w takim wieku ciekaw jestem czy ci pomógł czy wyjebal w gorsze rzeczy po 1 nie psychiatra tylko psychoterapia psycholog neurolog terapia terapia terapia taki ktoś który otworzy w nim normalność pomoże znaleźć sposób na walkę z tym co ma psychiatra jest od chorób psychicznych psychiatra jest od leków tam gdzie psychoterapia sobie nie radzi wkracza psychiatra z lekami a po chuj faszerowac go psychotropami..... chore takie rady lepiej ich nie dawajcie jeśli masz to konto to się wypowiedz proszę czy psychiatra ci wczyms pomógł i czy wgl żyjesz 🙂
  • 113 / 2 / 0
Ja od roku chodze, i takiego samego sajgonu caly czas dostawałem po psychotropach... wszystko potęgowało co we mnie zamkniete i nie potrafie tego odblokować..

Może jakieś spodoby? porady? xd
Uwaga! Użytkownik czekam na nick nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1 / / 0
06 marca 2020hytrus95 pisze:
wiem że już temat bardzo nieaktualny ale kurwa tak doradzać lepiej nie doradzać psychiatra??? " kurwa to ostatecznośc zwlasza w takim wieku ciekaw jestem czy ci pomógł czy wyjebal w gorsze rzeczy po 1 nie psychiatra tylko psychoterapia psycholog neurolog terapia terapia terapia taki ktoś który otworzy w nim normalność pomoże znaleźć sposób na walkę z tym co ma psychiatra jest od chorób psychicznych psychiatra jest od leków tam gdzie psychoterapia sobie nie radzi wkracza psychiatra z lekami a po chuj faszerowac go psychotropami..... chore takie rady lepiej ich nie dawajcie jeśli masz to konto to się wypowiedz proszę czy psychiatra ci wczyms pomógł i czy wgl żyjesz 🙂
U psychiatry nie byłem. Od ostatniego postu minęły niecałe 3 lata więc kawałek czasu minął. Swoją drogą te 3 lata minęły jak 3 miesiące, nie sądziłem, że czas tak szybko może lecieć. Moje problemy jak były tak są nadal, tyle, że teraz na osi już 24 latka więc wiadomo, jest trudniej :D kiedy nie mogę zwymiotować, myślę sobie o swoim wieku - to pomaga. Zadręczam się co raz częściej przeszłością, tym co mogłem zrobić i tym czego nie zrobiłem. Najbardziej boli wiek, rozumiem 20 lat ale nie 24 - nie chcę tyle mieć :D Wiele rzeczy sobie wkręcałem i brałem zbyt dosadnie, teraz w sumie też.
Pół roku temu spróbowałem trufli z holenderskiego smarta. Czytałem wcześniej o cudownych właściwościach psylocybiny pomagającej w depresji i brałem wiele wariantów pod uwagę - od bad tripa po lepsze samopoczucie i miłą fazę, ale tego co przeżyłem, nigdy bym się nie spodziewał. Kupiłem trufle z myślą o mikrodozowaniu, jednak na początek chciałem poznać działanie tej substancji więc postanowiłem skonsumować pół paczki. Po konsumpcji czekałem na efekty, minęło pół godziny, godzina, półtorej i nic szczególnego, czułem się może jak po 2 piwach. Cały czas oczekiwałem wizuali. Myślałem że antydepresyjne właściwości mają miejsce tylko po zejściu fazy. Po ok dwóch godzinach poczułem przypływ serotoniny, ogromny :D zero oczekiwanych wizuali, tylko czysta serotonina. Odczucia wręcz euforyczne. Ogromna empatia, muzyka była niesamowita. Byłem pod ogromnym wrażeniem, ostatni raz tak dobrze się czułem.... chyba nigdy, no może raz w wieku 17 lat kiedy to na melanżu wódeczka zadziałała tak jak trzeba i mogłem gadać o wszystkim, nawet największych kompleksach, wiadomo jak w młodości może działać alko. Po godzince od wejścia trufli pojawiły się znikome efekty wizualne. Cała faza trwała ok 3 godziny po których postanowiłem zjeść resztę czego żałowałem bo czułem się już gorzej.
Następnego dnia siedząc na kiblu złapałem się za głowę łapiąc się na tym, że całkowicie zniknęły natrętne i negatywne myśli,które cały czas miałem. W mojej głowie był spokój i porządek. Nie wiem jaki wpływ ma serotonina na działanie mózgu i organizmu ale wtedy się czułem po prostu jak dawniej. Taki dziwny reset. Podczas fazy zacząłem dostrzegać wiele rzeczy w swoim życiu, których nie dostrzegałem wcześniej, nie wiem jak to opisać ale czułem, że mój mózg, moje myśli otworzyły się na wiele nowych możliwości, których wcześniej po prostu nie było. Tak jakby mój mózg był przez ostatnie lata w stanie hibernacji. Po kilku dniach zacząłem mikrodozowanie, które trwało krótko, czułem się nieco lepiej aczkolwiek było to raczej placebo. Czułem też dosłownie, że mój mózg pracuje wydajniej i to napewno nie było placebo. Takie dziwne uczucie, które wręcz odczuwałem fizycznie, że mózg pracuje na wyższych obrotach.
Niestety teraz nie mam dostępu do psylocybiny, więc niestety nie kontynuuje eksperymentu :)

Po tych trzech latach troszkę zmieniłem myślenie o przyczynach moich problemów. Wiadomo, zdrowie jest najważniejsze i bez tego ani rusz. Mój organizm nie pracuje tak jak powinien, ciągle brakuje mi energii fizycznej i mentalnej i wiem, że z takim samopoczuciem nie da się normalnie żyć a depresja to nie tylko kwestia przeszłości czy problemów. Otępienie, brak energii jest u mnie codziennością. Mój dobry dzień z dobrym samopoczuciem to normalny dzień przeciętnej osoby a jej slaby, depresyjny dzień jak na kacu to dla mnie codzienność.
Cała ta depresja sprowadza się do braku zdrowia.
Przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
ODPOWIEDZ
Posty: 36 • Strona 4 z 4
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.