Znalazłem badania NCBI na związane tematy:
1. Porównanie różnych ROA w kontekście uzależnienia
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3225003/
2. Predyspozycje do zażywania oraz uzależnienia od danej drogi podania ściśle związane z ogólnie pojętą sytuacją życiową, gdzie czynnik drogi podania nie grał tak dużej roli
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12873239
3. Wpływ środowiska(idąc tym tokiem, poza samym miejscem zamieszkania oraz otoczeniem, osoby introwertyczne mogą same w sobie wytwarzać 'klimat', przez muzykę, subkulturę, będąc otoczonymi przez zupełnie inny nienarkotykowy świat, w związku z czym akurat te wnioski przyjmuję z dystansem)
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11092067
Tak na dobry początek moje spostrzeżenia. Ogólnie to z własnego doświadczenia, najprzyjemniejszym w doznaniach, jeśli chodzi o euforię i rush w moim przypadku było połączenie 3 MMC oral + sniff kiedy oral zaczynał wjeżdżać, nawet euforyki/stimy IV nie są w stanie przebić pamiętliwości mózgu do danego doznania, a mówimy o porównaniu oral/sniff - IV, tylko że dwóch różnych substancji z tej samej grupy, wywołujących podobne doznania, ale nie te same i nie w ten sposób. Jednocześnie sama droga podania tj., jedzenie bombek, które czasem się rozpierdalały w gardle i parzyły przełyk, albo wciąganie, które powodowało dosłownie odruchy wymiotne(nienawidzę tego smaku) zupełnie mnie odrzucała.W tym przypadku potencjalne uzależnienie(z racji delegala nie miałem styczności od 2015 roku, jednak delegal na plus, bo bym miał przejebane pewnie jakby był dostęp pod ręką i wraczyłbym się właśnie ) opiera się na konkretnej substancji, natomiast w przypadku obecnej sytuacji, widzę u siebie symptomy wjebania się w sam klimat i rytuał, zupełnie niezależnie od substancji. Stąd wnioski, które wysnułem. Myślę, że to ciekawy temat, nie znalazłem podobnego na forum, a jedynie wzmianki w poszczególnych tematach.
Co do reszty... dragi pożeramy wszystkimi zmysłami, dlatego nie dziwi mnie, a lekko śmieszy jak ktoś jest wyraźnie bardziej zrobiony po dwóch 'barach' Xanaxu 2mg, niż po 4 tabletkach alpragenu 1mg. To chyba najbardziej jaskrawy pod względem reklamy i mody przykład, któremu ulegają także lekarze; o wiele trudniej dostać papiery na Xanax 2mg, ale 2x czy 3x Alpragen 1mg nie stanowi problemu.
Przy redukowaniu klonazepamu bezcenne okazały się tic-taci wrzucane pod język, tak, jak zwykłam brać klony. I tak do rozpuszczenia. Smakiem podobne, tylko bardziej słodkie.
Wygotowywanie watek, łyżek z drobinkami to już klasyka, ale podawanie bardzo ciepłej wody też mi się zdarzyło. Chyba tylko dla tego dopaminowego rushu w mózgu, który odpala się na widok czerwieni w kontrolce.
Mogę być w najgorszej fazie skrętu, ale jak już zaczynam przygotowania substancji - dajmy na to fentanylu, który w zależności od rozpuszczalnika musi poleżeć przez X czasu - to zapominam i o skręcie, co prawda niestety tylko do chwili podania, gdzie w próbach wkłucia się prawidłowo przeszkadzają ból, tiki, poty, dreszcze i czego tam jeszcze nie ma...
Gdy na półkach sklepowych przestało być - jak na moją tolerancję - cokolwiek sensownego z maku do włożenia do garnka, to często piłam gorzkie drinki czy nawet picie, rozgryzałam niesmaczne suplementy w stylu magnezu, witamin - chodziło mi tylko i aż o smak na języku.
Po x latach aktywnego brania chyba każdy ma swoje 'rytuały' i małe 'zboczenia' towarzyszące przygotowaniom różnych rzeczy. Tak, jak 'moje' łyżki przeprowadzają się razem ze mną; zaliczyłam parę zmian miejsc do życia i zawsze mój zestaw podróżował ze mną. Nie dość, że udowodniły swoją solidność, to jeszcze umiem po takim czasie 'na oko' określać zalaną ilość, ile dolać w kolejnym zalaniu, ile ewentualnie odjąć i dać na drugą... Przy nie swoich narzędziach, gdy np. pokazuję coś komuś u niego w domu, czuję się jak informatyk któremu zmieniono klawiaturę albo chirurg, któremu zmieniono tuż przed samą operacją kolejność narzędzi. A co do tych łyżek - to taki fetyszyzm z nimi, szczęśliwe 'totemy' i tak dalej. Pomyślę jeszcze i na pewno coś sobie jeszcze przypomnę.
Mocno wjebani ludzie nie bawią się w nomenklaturę uzależnienia, po prostu jest to kolejna czynność, którą trzeba wykonywać w dzień, południe i w nocy; tak jak czynności fizjologiczne typu pójście do łazienki, nie bardziej dziwi mnie przebudzenie w nocy z silnym poczuciem głodu. Tyle, że nauczona doświadczeniem umiem ocenić, czy jest to przebudzenie z chcicy dowalenia więcej, czy przebudzenie ostrzegające 'zaraz będziesz na zgięciu i to konkretnym, jak masz coś wstawiać to najwyższa pora' - bo nawet przygotowanie heroiny chwilkę zajmuje, jak nie ma się żył niczym kable.
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
* jak chce mi sie palic fajki, to musze sie czyms zaciagac czy to kredka czy zwinietym papierkiem, zaciagne sie powoli z 10 razy co godzine i moge dalej pracowac, aczkolwiek wsrod ludzi dziwnie to wyglada :)
* jak chce mi sie jarac ziolo to jak robot organizuje dilera i towar i to mnie uspokaja znacznie, jak np. dotre na bajzel gdzie policja jest to mam ochote im przybic piatke, ale czasami wystarczy ze tylko zalatwie, nie musze palic jak akurat mam jakies spotkania, ale juz nie mam tej przesadnej motywacji zeby ogarnac ziolo.
* ze stimami wyglada to podobnie jak z ziolem pod warunkiem ze jestem akurat wjebany, ale czasami chec przyjebania jest tak silna, ze musze chociaz taka kresekczke 0.5cm cieniutka jak igla wciagnac i wtedy mi od razu przechodzi, szczegolnie rano, ale potem w ciagu dnia nie mam juz takiej ochoty. W trudnych chwilach tez wciagalem benzo i inne tabletki i cisnienie spadalo.
U mnie chec dokonania czynnosci jest na prawde nie do opanowania szczegolnie jak jestem wjebany ale nie musze podawac substancji albo podac mniej niz progowa dawke i tez jest ok. Ostatnio tak sie zaciagalem kredka przez 3 miesiace az mi troche przeszlo i cisnienie spadlo ale nie bylo huja zebym co godzine nie musial sie zaciagnac a czasami co 30min i musi temu najlepiej towarzyszyc miejsce i sposob identyczny jakbym palil tyton wtedy lepiej to dziala. Mnostwo ludzi mnie na tym obcielo i w ogole obciach ale coz :)
W podobny sposob moze dzialaloby piwo 0% aczkolwiek lepiej chyba napic sie kawy dobrej jakies np. latte duzej z 4 szotami, akurat nie wiem bo od GABAgernikow to sie nie uzalezniam i moje wjebanie samoczynnie wygasa i trzeba mnie zmuszac, tak samo opio, trace raczej zainteresowanie po kilku dniach budze sie i nie pamietam ze pilem albo jadlem jakies opio i koluje jakies ziolko z automatu :)
Nie bierzcie moich rad poważnie, konsultujcie to z bardziej obeznanymi osobami a najlepiej lekarzem. Słuchacie mnie na własną odpowiedzialność.
Kłucie chyba zawsze (z tym, co można tak podawać) wychodzi najbardziej ekonomicznie, to przecież jeden z argumentów koronnych podszeptywanych na uszko niewiniątkom mającym pierwszy kontakt z morfiną - 100%, ale szybko wychodzi, no ale przyswoi się 100% podanego, więc jednak w jakiś sposób się to równoważy. Jedynym wyjątkiem jest u mnie oksykodon, ale na niego reaguję specyficznie i może gdybym przy iv doświadczała zalania euforią, to nie uważałabym jedzenia go za dobry sposób na 'przezimowanie' trudnych finansowo momentów, bo tolerancja i tak rośnie niemalże wykładniczo...
Benzo jednak też można podawać iv, ale tutaj najlepiej podawać podjęzykowo i m.in. dlatego tak łatwo się w nie niezauważalnie wpieprzyć. Przerabianie benzo na ifauki solo, bez żadnego opio w pompce, to moim zdaniem marnowanie środków i czasu.
Dobry i problematyczny środek do zastanowienia się nad kwestią 'co zrobimy dla ekonomiczności' aka 'jak wziąć mniej żeby było lepiej' to... fentanyl. Mamy tu całe spektrum, od żucia przez moczenie w spirolu do moczenia w metanolu i odparowywania na wolno. Chociaż akurat on ze względu na popieprzoną farmakodynamikę potrafi sprawiać niemiłe niespodzianki.
I, tak, łatwiej posypać kreskę czy połknąć tabletkę (nawet rozkruszyć) niż rozstawić i umyć (niektórzy nie myją, bleh) sprzęt do iv, przygotować, wcelować... To jednak zajmuje trochę czasu nawet megasprawnym osobom znającym swoje żyły na, heh, wylot.
Łatwiej też zwiększać niepotrzebnie dawki jeśli CIĄGLE mamy fizyczny dostęp do substancji, mam na myśli np. ganianie po mieście z blistrem klonazepamu zamiast wzięcia wyznaczonej dawki rano i noszeniu awaryjnych dwóch, trzech tabletek ze sobą - tu winnam. ;-)
Prawdą jest też robotyzowanie czynności na etapie mocnego już wjebania, takiego, gdzie rozstawienie sprzętu potrzebnego do i.v. rano jest na liście priorytetów przed wmuszeniem czegoś w swój żołądek czy wypiciu kawy. Dla przykładu: robię sobie to mst, ale w międzyczasie coś tam czytam, tu odpiszę, tam poczekam aż wystygnie, obejrzę sobie strategiczne miejsca i zastanowię się jaką igłą dziś atakować biorąc wzgląd na stan żył... I jakoś tak 'na nieświadomce' niemalże sobie podaję elegancko przerobione tabletki. Na fencie, zwłaszcza w ciągu wkurwiałam się często, gdy nie pamiętałam czy zakwasiłam wodę; a w 9ml ciężko wykryć jęzorem obecność pożądanej przeze mnie ilości, więc jak ktoś mnie czymś zajął, zagadał czy zadzwonił telefon podczas przygotowań - to kaplica, wylewam wodę, przecieram łychę i od nowa. Natomiast tam jeszcze uwagę przyciągało to, że miało się łatwopalne (o)pary mogące wybuchnąć przy każdej zabłąkanej iskrze.
Założycielu tematu, cieszę się, że dołączyli i inni. :-)
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
Jednak u kazdego moze to sie inaczej objawiac i miec rozne nasilenia, aczkolwiek taki podzial jest najprostszy i w tej kwestii tj jednego i drugiego mozemy cos zrobic.
Czyli np. mozemy zapanowac nad ssaniem i w ten sposob zniwelowac parcie na czynnosci takie jak przyjmowanie i zalatwianie i na odwrot. I to jest glowna metoda wyjscia z uzaleznienia. Jedno nakreca drugie w wzroscie uzaleznienia ale tez moze dzialac odwrotnie, tj jedno moze niwelowac drugie jak ma to miejsce w odwyku.
Kiedy jestesmy zapanowac nad ssaniem i czynnosciami jestesmy w stanie zapanowac nad uzaleznieniem. Kiedy jednak to zawodzi w gre wchodza inne czynniki i wtedy sytuacja znacznie sie komplikuje - nie mamy kontroli zadnej i nie jestesmy w stanie podejmowac decyzji swiadomie tylko lecimy na nieswiadomce jak sterowany robot i jak ktos jest mocno wjebany w jakas trudna substancje to tak to wlasnie wyglada, ze nie jestesmy w stanie nad soba swiadomie panowac.
Jakby wziac inne czynniki to sytuacja jest juz trudna dlatego na nich sie nie bede skupiac.
Jesli chodzi o ssanie to moze sie to objawiac dwojako - mozna bardziej odczuwac stany mentalne takie jak wlasnie ssanie a mozna tez odczuwac stany fizyczne nie koniecznie prawdziwe takie jak bol, ze sie cos z cialem dzieje, niektorzy mowia, ze dostaja zapalen i roznych takich choc nie chodzi tu zawsze o skreta, choc skreta mozna by tez zaliczyc do takich objawow. Zalezy to od konkretnych preferencji danego czlowieka, choc w przypadku cpunow w wiekszosci przewazaja efekty mentalne z wyjatkiem uzaleznienia fizycznego gdzie wystepuja objawy fizyczne. Choc bywaja tacy zawodnicy, ktorzy maja swoj stan mentalny zupelnie odciety od swiadomosci i u nich przewazaja stany fizyczne i tylko je sa w stanie opisac. Tacy ludzie potrafia czasami odpierdalac i miec problemy mentalne powazne i nie byc tego w ogole swiadomym, za to jak ich cos zaboli to jest to dla nich cos, co sygnalizuje powazne problemy z ktorych zdaja sobie sprawe i to czesto nad wyraz przesadnie.
Jesli natomiast chodzi o powiazane czynnosci to roznie to moze wygladac aczkolwiek wrzucilbym to do jenego wora i ogolnie opisalbym to jako po prostu chec wykonania danej czynnosci, jedna roznica pomiedzy ludzmi moglaby byc wlasnie w motywacji dlaczego chca tak robic przez co inaczej by to sobie tlumaczyli, tj rozny sposob racjonalizacji. I ja to widze mniej wiecej tak, ze sa 2 glowne typy racjonalizacja, jeden bym nazwal rozsądną racjonalizacja a drugą głupią racjonalizacją. Głupia racjonalizacja to jest wtedy kiedy tlumaczyly sobie nasze uzaleznienie w jakis glupi sposob np. ze pijemy co drugi dzien to nie jestesmy alkoholikami, ze ziolo na nie narkotyk, ze to nie narkotyki tylko lekarstwa i tym podobne. Innym rodzajem racjonalizacji byloby rozsądne tlumaczenie sobie tego np. akceptacja, ze skoro cpam, to jestem cpunem i musze cpac, zeby zyc i poniose tego konsekwencje bez wzledu na rodzaj srodka. Wprawdzie obie racjonalizacje nas kieruja w kierunku cpania, głupia racjonalizacja ma dużo gorszą prognozę na przyszłość i ludzie używający takich wytłumaczeń często umierają mysląc że wszystko jest w porządku.
No i teraz można wg takiego modelu wysnuć wniosek, że opioidy to jest niezłe gówno bo atakuje naszą psychikę w wieloraki sposób. Po piersze ssanie jest i psychiczne i fizyczne a dodatkowo oddziałuje na racjonalizacje / czynności w dwojaki sposób - przez układ nagrody dopaminoway i opioidowy przez co człowiek potrafi kompletnie stracić możliwość świadomej kontroli uzależnienia i sam nie jest w stanie tego przezwyciężyć. Do tego głupia racjonalizacja powoduje dodatkowe problemy i właśnie taki przypadek opioidowca jest ogólnie najgorszy i często bez wyjścia. Po prostu psychika nie ma mozliwosci obrony w zadnej sposob.
No i majac taki model, co mozna zrobic? Znane sa metody np. substytucji zeby poczuc sie lepiej mozna zwalczyc chec podania np. ziolo zamiast opioidow albo antydepresanty zamiast stymulantow (sam sprawdzilem oba przypadki) a takze terapia behawioralna. Ale ja mam na mysli cos innego.
Wiadomo jak czlowiek nie ma nad soba kontroli, to nie jest w stanie zmienic swojego postepowania. Nie jest w stanie wyprodukowac zmian samodzielnie. No i w takim przypadku niezbedna jest pomoc innych. Jednak uwazam, ze wplyw innych na zmiane postepowania przez wyprodukowanie nowych schematow wlasnie w rejonie nad ktorym uzaleznienie przejelo kontrole jest niemozliwe albo bardzo trudne. Dlatego mysle, ze instnieje inna metoda, czyli po prostu zniszczenie ego. No i jak wiadomo, spoleczenstwo czyli inni oglupia. Na kazda madra rzecz znajdzie sie cos odwrotnego ktore obiektywnie moze byc madre ale nie dla ciebie. W ten sposob ludzie na wzajem sie oglupiaja. I niszcza. Inteligencja polega wlasnie na tym, ze ja sie wybijam z czyms co uwazam za logicznie spojne i uzywam to do wlasnych celow i osiagam profity. No ale w tym przypadku jestem zbladzony i uzalezniony, dlatego potrzeba innych, zeby zabic moje ego, usrednic mnie ze spoleczenstwem, zabic moja inteligencje przez akceptacje rzeczy ktorych sam nie wymyslilem na swoje, w tym przypadku szkodliwe, potrzeby. No i cos takiego mozna osiagnac w prosty sposob po prostu sponiewierac cpuna przez przemoc fizyczna i psychiczna. Byl kiedys taki osrodek w USA, ktory tak dzialal z powodzeniem. Ale sa bardziej subtelne metody i im bardziej subtelna tym bardziej trudna.
Nie ma ogolnej metody bo kazdy mysli co innego ale mozna wysluchac co cpun ma do powiedzenia i po prostu zrobic mu pranie mozgu przeciwnosciami. Czyli jak ktos ma razsadne racjonalizwanie czemu cpa, to trzeba go atakowac nieracjonalymi powodami czemu powinien przestac. W ten sposob jego ego nie ma mozliwosci obrony i przyjmuje ta informacje. Jest to sposob atakowanie nie ego, a kruszenie go u podstaw gdzie linia oporu jest najmniejsza. W ten sposob wlasnie niszczy sie ego. Niszczenia ego jest wiele sposobow ale wszystkie polegaja generalnie na negatywnym w pewnym sensie oddzialywaniu innych ludzi, jednak przemoc psychiczna i fizyczna wydaje mi sie latwiejszym do wykonania sposobem w warunkach domowych. No co, trzeba jedna domine z pejczem i obcegami i przywiazanego do lozka cpuna ;)
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.