...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 3784 • Strona 276 z 379
  • 11 / 3 / 0
Tramal konkretnie doreta 75 koko 810 na taz kodeina nurofenplus ciąg 3lata. W środę ostatnią dzialka tramal czwartek piątek sobota trochę spowolnić skreta brałam koddine nurofenplus dobre rozwiązanie? jutro plan nie brać nic czy na zryty lep i deprecha fobie dobrze będzie działał lek venlafaxine taki mam dostępny. Boję się iść do rodzinnego zgłasza że to mała miejscowość i w irlandi jest ktoś mi doradzi co mogę wziąć żeby nie zwariować w głowie bo jest żle zlee . venlafaxine mam to przepisane od lekarza na depresję nie wie że cpam
Uwaga! Użytkownik motylek0 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 375 / 102 / 0
@kanda no generalnie za pierwszym razem jak odstawiałam to brałam pregabalinę prawie przez rok, w tym przez pół roku przed odstawieniem w dawce 900 mg. Strasznie trudno było zejść - zeszłam z nie na ok 3-4 miesiące, a tera od sierpnia jestem tak na 150-225mg i za cholerę nie jestem w stanie z niej zejść.
Uwaga! Użytkownik drmjp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2187 / 356 / 0
Up
to było zażywane w celu zabawy czy przepisane na coś ?
Cholera.. wez nie strasz, nie myślałem, że to aż tak uzależnia..
Tam..tutaj, jestem no tak, hehe xd
  • 468 / 97 / 0
Ale jestem w szoku!
@drmjp jakie masz konkretnie objawy? Bardziej psychiczne czy fizyczne?

Nie oszukujmy się, prawie gram pregabaliny dziennie przez rok to dużo. I też jestem ciekawa czy ktoś Ci to przepisywal czy brałaś dla zabawy.
If I could be free from the sinner in me
  • 375 / 102 / 0
Brałam takie dawki leczniczo na zapalenie nerwu trójdzielnego :/ objawy mam głównie psychiczne w postaci lęków. Jak kiedyś chciałam odstawić ct to w trzeciej dobie dostałam takiego ataku paniki (pierwszy raz w życiu), że myślałam, że zwariuję. Dodam tylko, że normalnie nie mam zaburzeń lękowych czy nerwicy.
Uwaga! Użytkownik drmjp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 468 / 97 / 0
Generalnie sporo się zbierałam, żeby napisać tego posta. I może nawet bym sobie odpuściła, ale to prawdopodobnie mój ostatni na forum i chcę to ładnie wszystko podsumować. Mam dziś urodziny, stąd też ta refleksja. Te dwadzieścia cztery lata życia wiele mnie nauczyły - im starsza jestem, tym więcej myślę, uczę się na błędach, wyciągam wnioski.

Ale do sedna. Zawsze byłam dziewczyną z dobrego domu, a przynajmniej tak mi się wydawało. W pewnym momencie zaczęło się to zmieniać - złe towarzystwo, alkohol, papierosy, mj, 2 x przygoda z DXM, której nie chcę pamiętać. Poza tym nigdy nic. Jak miałam 17 lat moja bliska koleżanka z dawnych lat trafiła na odwyk (amfetamina), matka ją spakowała i zawiozła do Monaru. Byłam w szoku, dlatego w nos za każdym razem odmawiałam. Ta koleżanka była dla mnie żywą przestrogą. Ale nie przed morfiną.

Zawsze była jakaś fascynacja narkotykami podawanymi dożylnie. Większość osób, które ćpa morfinę czy heroinę mówi o tym z przejęciem, wręcz z dumą. Choć teoretycznie nie ma się czym chwalić, taką fascynację czułam i ja, kiedy kradłam po zmarłej osobie w rodzinie opakowanie ampułek z morfiną. I już nie zwalam winy na koleżankę, która w podstawówce czytała "My dzieci z dworca Zoo", czy "Pamiętnik narkomanki", a potem ja czytałam, bo chciałam być taka jak ona. Tak mi się poukładało w mózgu. morfina. Narkotyk idealny dla mnie. Dodaje pewności siebie, otwiera na rozmowy i ludzi, zabiera lęki, nie myśli się o problemach - one po prostu znikają. Na chwilę. Jest wspaniale, potem jest po prostu w porządku. Bo ucieka się od problemów często ciężkiego życia. Nie ma nic, tylko ja i ten stan. Za pierwszym razem było magicznie. To była najpiękniejsza euforia mojego życia. Słuchałam wtedy WiFi Boys - Whatever i czułam jak szczęście przepełnia mnie od stóp do głów. Stan ten oczywiście nigdy się nie powtórzył. I tak to się zaczęło. Lipiec 2018.

W trakcie tej przygody przełamał się mój obraz ćpuna. Zaniedbanego, zarzyganego menela. Poznałam ludzi wartościowych, ale zagubionych, których przerosły jakieś przykre doświadczenia życiowe. Często posiadali pasje albo niespełnione życiowe aspiracje. Nie będę rzucać nickami, kto wie, ten wie. Ukłon w Waszą stronę. Daliście mi o wiele więcej niż wspólne gotowanie towaru na łyżce. Dziękuję wam za to, że jesteście. Były spotkania, jakieś mniejsze bądź większe zażyłości, utworzyły się relacje, więzi. To dla mnie bardzo dużo znaczy.

Ostatnia znajomość, która mnie w sumie zmotywowała do zerwania z nałogiem jest dość specyficzna i intrygująca. Przez wiele miesięcy opierała się na pisaniu i minimalnych kontaktach albo spotkaniach kasa-towar-siema. Przez długi czas rozmawialiśmy tylko przez Internet, aż w końcu padła propozycja wspólnego grzania. No to ciach. Od tamtej pory zaczęły wytwarzać się więzi, o wiele poważniejsze niż przyjaźń. Z jego strony też, podobno, choć zastanawiałam się, czy to nie przez narkotyki. Miałam je zawsze, bo mam stały dochód, dostęp do nich nigdy nie był problemem. Pan X jest bezrobotny. I dzieliłam się, za nic, po prostu z dobrego serca. A to papierosy, a to majka, a to oxy. Bo taka prostu jestem - czas, który spędzam z kimś, kto jest dla mnie ważny, jest o wiele cenniejszy niż X zł za tabletkę mst, oxy czy paczkę papierosów. Niektórych rzeczy nie da się wycenić, bo sprawiają nam radość, to jest bezcenne. Dlatego dzieliłam się za każdym razem. Wierzyłam, że w drugą stronę też to zadziała, gdy będę w potrzebie, no bo przecież mówił, że jest zakochany. I tu pies pogrzebany.

Niestety, poznałam stuprocentowego ćpuna, który troszczy się tylko o siebie i swoje ćpuńskie zachcianki. Czuję taką niechęć, ale jednocześnie jestem tej osobie wdzięczna. Dała mi cenną lekcję. Ja tu nie zawiniłam, bo bylam dobra, szczera ze wszystkim i powtarzałam, ze z ćpunem nie będę. Obiecywał, ze przestanie. Razem mieliśmy rzucić to ścierwo raz na zawsze. Ja byłam gotowa na to poświęcenie. Kiedy towar się skończył, sprzedał coś z domu no i telefon do dostawcy. Nie było mowy o żadnej walce, jeśli była kasa (jedyna) to pójdzie... wiadomo na co. Potem w losowych sytuacjach zaczął pisać rzeczy typu - chciałem Ci dopiec, chciałem się zemścić. Tak się zachowuje człowiek wobec osoby, na której mu zależy? Wątpliwe. To wszystko to był proces. Proces, w którym potwierdziły się moje obawy. I cieszę się, ze tak się stało. Poznałam człowieka, którego myślenie kręci się tylko wokół tego jak zdobyć kasę na ćpanie. Okradanie matki - no problem. Sympatia? Dzielenie się? Empatia? Nie ma tego w ćpunie, którego poznałam. Gdzie ja dzieliłam się resztkami, bo tak podpowiadał mi rozum, bo przecież mi zależy. Nie chciałam mieć więcej ze świadomością, że on nie ma nic i ćpać sama.

Potem dwie śmieszne sytuacje, pierwsza kiedy zapomniał o spotkaniu (to dość istotny problem, bo mieszkamy w innych miastach), a druga, kiedy przechowywałam mu kwotę X, a jemu się ujebało, że to 2x więcej. Wymuszanie na mnie, żeby dostać więcej towaru, za który suma summarum nie zapłacił. Wszystko z pazerności i chciwości. Już nie chodzi o ćpanie, chodzi o podejście. Nie oszukałam go nigdy, a mimo wszystko zarzucał mi, że opierdoliłam go na hajs.

Naprawdę dziękuję za to. Ta osoba w mojej opini pozbawiona jest jakiejkolwiek moralności, wartościowości. Patrząc na nią wiem, że nie chcę się taka stać. Zawsze powtarzał, że jak będę w potrzebie to się podzieli, ale jak przyszło co do czego to myślał o czubku własnego nosa i wymyślał preteksty, by tego nie zrobić, niestworzone historie. To było straszne, bo jak pisałam wyżej, ja byłam w stanie mu oddać bez żadnych próśb ostatnie resztki tego, co miałam.

Nie chcę za 10 lat obudzić się ze strzykawką w ręku, jako bezwartościowa kurwa, bez znajomych i przyjaciół. Jestem dobra dla ludzi i uczciwa i strasznie sobie to cenię. Mniej więcej od września szukałam motywacji, pisałam do ludzi, żeby rzucić to wszystko w pizdu. Szukałam kogoś, kto poprzestawia mi w głowie. Teraz wiem, że trzeba tego naprawdę chcieć - zrobić rozrachunek zysków i strat. Było ciężko, bo dopiero teraz znalazłam siłę. Od miłości, do nienawiści. Ta znajomość naprawdę dała mi do myślenia. Jestem zbyt dobra na ćpanie. Życie w trzeźwości jest wolnością, wygraną i wiem, że mnie na to stać. Nie będę kłamać - opiaty są piękne. Zwłaszcza dla zagubionych introwertyków. Wiem, że łatwo nie będzie, ale jestem gotowa podjąć tą walkę. Za długo już to wszystko trwa - półtora roku jebania po kablach. Chcę żyć długo. Chcę iść do ślubu w białej sukni i mieć dzieci. Kilka chwil przed śmiercią pomyśleć - miałam piękne życie i przeżyłam je godnie. To takie banalne, ale cóż... prawdziwe. A wiem, że związek ze strzykawką uczynił mnie patologią. To nie jestem ja.

Nie będzie ośrodka, nie będzie terapii, nie będzie nawet psychiatry czy psychologa. Zrobię to wszystko sama.

Ten rok był trudny, dziękuję za wszystkie lekcje pokory, na to żeby się zmieniać na lepsze nic mi nie mogło lepiej zrobić. Dziękuję za rodzinę, za ludzi którzy nie boją się prawdy powiedzieć. Tracimy na tym, że chcemy być niby kulturalni - zbyt wiele. Zebrałem się na odwagę, żeby ruszyć w drogę do krainy marzeń, niezależnie od innych, którzy poddali się na starcie i uśpili wiarę.

I choose life.
If I could be free from the sinner in me
  • 13 / 2 / 0
Ładniusie wyznanie. Masz rację, że czasem trzeba dostać lekcję od życia (ludzi), inaczej nigdy nie dostrzeżesz do czego są zdolni, szczególnie narkomani. Są ludzie ciepli, są zimni, parszywi, ale na każdych działają substancje, które biorą i zmieniają ich charakter, często upadlają. Jakkolwiek nowi znajomi narkomani wydają się ciekawi, wartościowi to dalej przeważnie relacje oparte na dragach w pierwszej kolejności, gdzie dragi to był fundament, trzeba to mieć na względzie. Nie mam na myśli skreślanie kogokolwiek, ale mieć tą jakoś rezerwę, światełko z tyłu głowy.

Zabrzmi to głupio, ale mogło być gorzej, mogłaś być skrzywdzona dużo gorzej, a odnoszę wrażenie, że nie jesteś załamana i trzymasz się, robisz pierwszy krok w dobrą stronę sama od siebie. To już coś!

I nie ma nic złego w pomocy psychiatry, psychologa jeśli masz taką możliwość, chęci i przyniesie Ci to komfort, będzie pomocne.

Osobiście życzę powodzenia, trzymam kciuki, dasz rady. :) Nie znam Cię, ale wydajesz się pozytywną osobą i takie życie jakiego pragniesz dalej masz na wyciągnięcie ręki.

Take care!
  • 182 / 33 / 0
@kanda Choose life - Mark Renton , choose fridge, washmachine and warm coat at winter night. Co do pregabaliny i zejścia:

Najgorze są początkowe dni - nic odkrywczego:

Z początku pierwsze 5 dni po 600 mg / d pregabaliny , 2x 300 mg co 12 godzin
Do tego doraźnie Clonazepamum 2-4 mg , ewentualnie hydroksyzyna do spanka
Koniecznie szybkie uzupełnienie serotoniny więc jakieś SSRI , sertralina albo wenlafaksyna , wchodzisz po 50 mg co 6 dni , aż do 200 mg. Kuracja długofalowa.

Po tych 5 dniach na predze, zmniejszasz na 300 mg, możę być 2x150 mg ,
Kolejne 5 dni jedziesz na 75 mg i albo na tym zostajesz dłużej aż sama stwierdzisz że już nie potrzbujesz , a jak nie będziesz miała siły i motywacji to wskakujesz na 150 . Nie brałbym dawek większych niż 600 mg , to maksymalna lecznicza.
  • 468 / 97 / 0
19 grudnia 2019Senselessness pisze:
Zabrzmi to głupio, ale mogło być gorzej, mogłaś być skrzywdzona dużo gorzej, a odnoszę wrażenie, że nie jesteś załamana i trzymasz się, robisz pierwszy krok w dobrą stronę sama od siebie. To już coś!

I nie ma nic złego w pomocy psychiatry, psychologa jeśli masz taką możliwość, chęci i przyniesie Ci to komfort, będzie pomocne.

Osobiście życzę powodzenia, trzymam kciuki, dasz rady. :) Nie znam Cię, ale wydajesz się pozytywną osobą i takie życie jakiego pragniesz dalej masz na wyciągnięcie ręki.

Take care!
Dziękuję Ci za miłe słowa!
Ja nie czuję się skrzywdzona w ogóle. Jak widzę, że ktoś/coś żeruje na mnie jak pasożyt to dokonuję selekcji, odcinam się. Znam swoją wartość i przede wszystkim nie mam 15 lat, żeby desperacko łapać się każdego faceta, który okaże mną zainteresowanie.

Jeśli będę miała kryzysy to oczywiście, pójdę na terapię. W życiu niczego nie można być pewnym, zwłaszcza w kontakcie z opiatami. Ale kurczę, no mam w sobie teraz mnóstwo siły, nie chcę tego zepsuć. Już od wczoraj jestem na zero, ostatnie grzanie. Więc czystość od IV liczę od 21 grudnia 2019.

Chcę się odkryć na nowo, cieszyć się z różnych rzeczy, rozwijać, czytać książki, spróbuję malować (specjalnie kupilam farby, płótna i pędzle). Dzięki @wilk22pl zastanawiam się, czy nie zaopatrzyć się w czytnik. Kiedyś książki były dla mnie wspaniałą formą rozrywki, może dlatego jestem taka szurnięta i zamknięta w sobie. W związku z pożegnaniem się z opiatami planuję OGRANICZYĆ palenie papierosów, na pewno nie rzucę, ale nie będę palić 10-15 jednego wieczoru. Kochałam palić po majce. Słodkie soki, papierosy, rzyganie i tak w kółko.

Trzeba się ogarnąć. Tym bardziej, że zostałam narzeczoną :) też śmieszna akcja, ale nie będę prywaty wywlekać na forum.

@pancuronium dzięki, ale rozpisałeś mi odstawke dla ćpuna w ciągu, który bierze z 5 razy dziennie. Ja brałam 1 dziennie i zawsze schodzę na Tramalu, pregabalinie, klonach i ketrelu. Codziennie przy odstawce biorę inny mix. Przykładowo: 1 dzień - 150mg Tramalu + 4mg klona, 2 dzień - pregabalina 150mg i 25mg ketrelu, 3 dzień 150mg Tramalu i 2mg klona itd.

Z czasem dawki Tramalu będę redukować, aż w końcu wyzeruję się do końca, voila!

Jak mi się uda to za zaoszczędzone pieniądze kupuje pianino elektryczne i zaczynam uczyć się angielskiego.

Piękny plan, jeszcze to wcielić w życie. :pacman:
If I could be free from the sinner in me
  • 375 / 102 / 0
@kanda trzymam za ciebie mocno kciuki. Wydajesz się być rozsądną dziewczyną. Ja też w okolicach drugiej połowy grudnia dwa lata temu postanowiłam rzucić opiaty. Generalnie ten bilans po 2 latach wygląda całkiem nieźle. Niby moje życie w czasie brania nie było jakieś bardzo niepoukładane, ale przez te 2 lata (nie obyło się bez wpadek, ale nigdy nie zapadłam się w jakiś przeraźliwy ciąg naznaczony beznadzieją i samotnością) ogarnęłam się emocjonalnie, uczę się żyć bez opiatowej regulacji emocji, budować rodzinę z kimś bardzo ważnym, uczyć się co oznacza być zależną od kogoś (w dobrym tego słowa znaczeniu) i móc wspierać się na kimś jak jest trudno. Dla mnie to zupełna nowość - bo zawsze musiałam radzić sobie sama. Opiaty dają bardzo dużo. Zdecydowanie ułatwiają życie ale też spłaszczają je, czynią jednowymiarowym.

Nie masz długiego stażu z tego co piszesz, ale może jednak pomyśl o jakiejś formie terapii - takiej, która tobie będzie pasowała. Jak przeżyjesz skręta to zacznie się tzw. miesiąc miodowy i będzie zajebiście, a potem walniesz głową o beton i w takim momencie terapia może się przydać.

A tak na marginesie też trafiłam w życiu na takiego kolesia, który totalnie mnie wykorzystywała. To była bardzo cenna lekcja, z której obecnie czerpię mnóstwo siły ;)
Uwaga! Użytkownik drmjp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 3784 • Strona 276 z 379
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.