Więcej informacji: Kokaina w Narkopedii [H]yperreala
09 listopada 2019Nygus2300k pisze: @UltraViolence jak tak dużo zjadłeś koki to czym się różni haj od fety? Zapewne amfetamina też jadłeś? To co może człowieka przekonać żeby zamiast dopałów walił koke, powiedzieć można ze to koka a ktoś kto nie wie jak sprawdzić to może sobie pościągać, albo zajebać w strunę.
Przy kokainie stymulacja, euforia i tak dalej występuje jedynie w mózgu, z zewnątrz po prostu nie widać, że ktoś jest porobiony, między innymi dlatego też lubię królową (chociaż już dłuższy okres nie wciągałem). Kokę mogę wciągać w klubie, mogę w burdelu, mogę na randce z dziewczyną, a mogę też na urodzinach babci, weselu czy chrzcinach. W każdej z tych sytuacji nikt się nawet nie połapie, że jestem porobiony, a w głowie mam pierdolony god mode, mogę wszystko. Po koksie nie napierdalam głupot w stylu amfetaminy, mówię powoli, logicznie i z sensem (w przeciwieństwie do amph), elokwentnie, mam coś do powiedzenia na każdy temat. Jestem duszą towarzystwa, ale nie w wydaniu amfetaminowym, tylko po prostu wyglądam na mocno ekstrawertyczną osobę, nie ma szczękościsku, nie ma wystrzelonych oczu etc. Po przerobieniu koperty kładę się do łóżka i maksymalnie dwie godzinki później już śpię jak dziecko, na drugi dzień budzę się bez zwały i wspominam sobie dzień wczorajszy (chyba, że leciało mocno alko to wiadomo, że będzie kac).
Oczywiście zgoła inaczej to wygląda przy przyjebaniu zbyt dużej dawki, wtedy zdecydowanie widać, że coś z kimś jest nie tak, dlatego trzeba znać swoją dawkę i czystość materiału, a przynajmniej ja już tak mam, że muszę to wiedzieć. Wiem, że jeśli sort ma te 70% wystarczy mi jedynie 50mg (albo i mniej, zależy od sytuacji) żeby dobrze się bawić przez 40 minut, a później dociągnę. Jeśli ktoś wali linie po 100mg i więcej może być pewny, że zbyt dużo tej koki w swoim pakiecie nie ma.
Minusy kokainy to na pewno ostry wpierdol dla serca, przy ciągach zdarzają się też mocne psychozy kokainowe (nie mogę porównać do amfetaminowych, bo tych nigdy nie miałem), dosyć mocno uzależnia psychicznie, więc jeśli ktoś ma kwit pod ręką, a nie ma wystarczająco silnej woli może ostro popłynąć, co niestety czasem też mi się zdarzało.
Nie świadczę pomocy w załatwianiu substancji psychoaktywnych (legalnych bądź nie). Proszę, aby do mnie nie pisać w tej sprawie!
Nie cytujemy posta bezpośrednio nad swoim. taurinnn
Jeśli ktoś lubi mocne jebnięcie w stylu ketonów albo amfetamin niech sobie nawet nie zawraca głowy kokainą, po prostu się zawiedzie.
Przy okazji zdarzało mi się czasem przywalić za dużo i to naprawdę nie jest miłe uczucie. Serce napierdala jak oszalałe, człowiek cały w zimnych potach, ręce chodzą, nogi chodzą, oddycha się ciężko, wypowiedzieć logicznie jedno zdanie to jest w ogóle jakaś abstrakcja, a w głowie walka z samym sobą czy dzwonić już po pogotowie, czy może jednak nie umrzesz i będzie git. Z góry odpowiadam: dzwonić bez zastanowienia. koka mocno ryje organizm (w szczególności serce) i autentycznie przedawkowanie może się skończyć zapaścią bądź zawałem serca. Szkoda ryzykować swoim życiem.
Nie świadczę pomocy w załatwianiu substancji psychoaktywnych (legalnych bądź nie). Proszę, aby do mnie nie pisać w tej sprawie!
Co do dyskrecji to wydaje mi się, że na urodzinach babci, chrzcinach czy innych imprezach odbywających się w gronie osób nie mających z narkotykami nic wspólnego jestem bardziej dyskretny dociągając 50mg w toalecie co 40 minut i nie wyglądając jak naćpany człowiek, aniżeli po setce amfy, po której nie umiałbym wysiedzieć w miejscu, gadał głupoty, mielił ryjem i miał wyjebane gały :)
Tak jak już pisałem i jakoby potwierdzasz to empirycznie - osoby lubujący się w amfetaminach kokainy nie polubią.
Nie świadczę pomocy w załatwianiu substancji psychoaktywnych (legalnych bądź nie). Proszę, aby do mnie nie pisać w tej sprawie!
moze tez kwestia podejscia, ja przy ludziach nie majacych nic wspolnego z dragami nic nie bralam, bo musialam miec odpowiedni klimat. a jak byl klimat to sie nie czekalo tylko sypalo :D
09 listopada 2019UltraViolence pisze: Co do dyskrecji to wydaje mi się, że na urodzinach babci, chrzcinach czy innych imprezach odbywających się w gronie osób nie mających z narkotykami nic wspólnego jestem bardziej dyskretny dociągając 50mg w toalecie co 40 minut i nie wyglądając jak naćpany człowiek, aniżeli po setce amfy, po której nie umiałbym wysiedzieć w miejscu, gadał głupoty, mielił ryjem i miał wyjebane gały :)
O niech nikt nie odbierze tego złe ale feta jest strasznie „ćpunska” - chcesz się konkretnie nacpac i to lubisz to ona będzie lepsza dla Ciebie.
Po fecie latasz jak nienormalny w kółko w skrócie gadasz jak potłuczony - może nie głupoty ale gadasz. To jest moja opinia.
Po dobrym koksie i odpowiedniej dawcę nagle ROBI SIĘ DOBRZE wszystko jest przyjemne ale w naturalny sposób - jak gadasz to myśli same przychodzą do głowy jakby chwile wcześniej.
Muzyka brzmi dobrze, gadka się klei ale nie o jakiś pierdołach tylko gadasz na poważne tematy.
Jazda się zaczyna jak już nakumuluje któraś kreska i uboki wchodzą - zaczyna się sztywność i zaczyna być widać po człowieku ze coś brał.
Po kokainie po prostu słońce wychodzi zza chmur w skrócie ;)
Jak nie walisz cała noc to idziesz spać do godzinki tak - w moim przypadku a już z relanium to szybciutko.
W Ameryce Pld. jak brałem robiliśmy naprawdę mikro kreski bo się robiło nieprzyjemnie po takich jak w Polsce czyli fakt - w Polsce jest zeniona ale na pewno nie tak ze masz tam 20% mysle ze koło 50-60 % się kręci temat za 300 zł.
Zeniona jest przez hurtownika - jak masz normalnego dila to nie dzieli jeszcze przez 2 a jak robisz biznesy z „seba” to się nie dziwie ze później 20% zostaje.
I fakt kokaina siada na serce mocno - kardiozwala jest często odczuwalna - zwłaszcza jak zaczynasz - później się organizm jakby przyzwyczaja ale to mówię z obserwacji, a nie ze pewny jestem tego.
Na pewno nie powinni ludzie z chorym układem krwionosnym się tykać za stymulanty.
I nie zgodzę się ze po koksie jest zjazd psychiczny - jest ciśnienie na jeszcse ale nigdy nie czułem nawet odrobiny tego co pamietam jak lata temu wziąłem kilka razy amfe - przecież to depresja totalna.
A jak po koksie się kładę zostaje tylko żal ze już koniec ale żadnych smutow itp czy wkretek tego rodzaju
Nadmienię, że w życiu waliło się władka, mefczana i nawet meth (kurwy nienawidzę) ale nie chodzi mi o mierzenie długości prącia tylko o rzetelną odpowiedź.
Sprawa wygląda następująco - mam dostęp do dwóch opcji koko. Sam już nie wiem po przerobieniu x gram która jest dla mnie lepsza, czytaj żeniona mniejszym gównem. Fajny ze mnie chłopak. Zawsze mam hajs, nie wyglądam przypałowo, jestem punktualny. Jednak za długo odurzam się nielegalnymi substancjami żeby myśleć, że diluchy to koledzy i chcą dla mnie jak najlepiej. Postaram się jak najdokładniej zcharakteryzować oba tematy tak aby jakiś odkurzać pomógł mi wybrać typa z którym mam zbijać piątki.
Tematos numero uno - gruda, błyszcząca. Zapach samej grudy neutralny jednak po operacji hot plate mocno wyczuwalny chrzan. Na pierdolniecie odrazu zamraża mi mordę, jak wezmę na dziąsło to mrozi. Po spływie nie ciągnie mnie na rzyganie. Normalnie spię ale z kilkunasto minutowym poduszkowcem. Efekty fazy jak najbardziej spoko plus mogę opierdalać przystawki, sery, szyneczki. Wali ok, dla wyskalowania dajmy mu 5/10. Pod znak zapytania biorę temat dlatego, że ziomek który jest sprawdzonym miłośnikiem śnieżnych atrakcji marudzi, że strupy w nosie, psycho zwała i generalnie mu się średnio podoba a z typem nie raz nie dwa przegięliśmy pałę.
tematos numero duo - pył, bezwonny. Po hot plate wyczuwalna benzyna. Słabo. Pierdolniecie 7/10 (w porównaniu do tematos numer uno). Jednak obrzydliwie ścieka. Nie mrozi. Ciągnie opór na rzyganie. Cały czas czuje, że gówno ścieka mi po gardle. Na dziąsło mrozi o dziwo bardzo lekko. Lepiej po nim śpię, jak nafukam się mocno lepiej kontroluje bajerę. Po worku pierwszego na trzech potrafię pierdolić kocopoły. Po tym szajsie wogóle nie biorę szamy do ust (jadłowstręt opór).
Oba tematy wagowo są podobne, cenowo też. Generalnie wydaje mi się na podstawie zerowej wiedzy, że pierwszy ma dokładkę lidokainy (mróz) a drugi kofeiny (gorzki obrzydliwy ściek)
Niechaj jakaś dobra dusza pomoże mi rozkminić czym się truć w piątek. Jeśli info jest zbyt mało dokładne to postaram się napisać więcej.
Miejcie na uwadze, że moje posty podlegają moderacji.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.