Podchodne tryptaminy, które zostały rozbudowane przy pierścieniu w pozycji czwartej – np. 4-HO-MET, lub psylocybina.
ODPOWIEDZ
Posty: 2791 • Strona 274 z 280
  • 13 / 2 / 0
11 września 2019Migomat pisze:
Prędzej dawka do 10 mg jeśli mówimy o świeżym dobrym sorcie.
Dzięki za radę,spróbuję te 8-10mg. Sort jest ok. Zależy mi przede wszystkim aby pozbyć się egoistycznych zachowań i nabrać trochę empatii..Po klonie zaczynam się robić coraz to bardziej chamski i psuje mi to związek.Wybrałem do tego mipro,ale może masz pomysł na jakaś inną substancję która będzie w tym lepsza.Z góry dzięki.

------------------
11 września 2019ImaneAnys pisze:
10 mg to już nie jest microdosing, poza tym pewnie takiej ilości też nie poczujesz. Nie wiem ile musiałbyś miprocyny załadować, żeby poczuć chociaż falowanie obrazu przy dużych dawkach benzodiazepin.
Niepotrzebne mi falowanie,kolorki itp Nawiasem mówiąc przy 20mg czułem nawet za mocno oczywiście będąc na klonie.Za mocno mam na myśli,że było po mnie porządnie widać.

Scalono. taurinnn
  • 1 / / 0
Mój pierwszy post, kawałek historii życia. Pierwsze mocniejesze narkotyki niż (nielubiane) jaranie - około 30 stki. Ojciec muzyk totalny, mocny freak, fan wszystkiego co klepie, matka dziennikarka (kiedyś kiedy otwarcie zaleciła - grzyby, otwierają duszę, ubogacają - zrób to). Ja sam - młody, pewny siebie, pasja szybko stała się pracą, więc leader, szef, firma, jakieś tam pieniadze, wszystko samo przyszło. Dzik. 30 lat i nagle, z nudów, z krakowskiego wódczanego melanżu, nagle, znalazły mnie, wraz z przyjacielem - nocne zdrażki - a były to czasy 3/4 CMC. Fascynacja, totalna, miłość, apartamenty, wyznania, powroty, wynajmy domków, worki w każdej ilości, bez hamulców, bez dna, na codzień. Ile chceliśmy. Piękny czas. Tak też się oświadczyłem (miłość wielu lat), tak się ożeniłem (mądra siostra, uczona, z Wwy, przed ślubem zabrała mef i zapodała dla gości ponad 10g dobrej kolubmii prosto od Cezarego P., twierdząc, że obecni goście i rodzina nie zniosą tych krzywych mefkowych paszczy, najlepsza). Szaleliśmy mogąc wszystko, aż się znudziło. Przstało działać. Wyhamowało. Piękne czasy... piękne imprezy, empatia wylewała się uszami. Wszystko dziś zwolniło, kto pamięta, ten wie. Fetka pierwszy order na stówkę, byle nie zmieszana, inne substancje po dyszkach, i wszystko przeszło, zjedzone, wybawiione (raz dla atrakcji,pojechałem do lasu, była pełnia, spaliłem kawał pudła z całą tablicą mendelejewa w ognisku, miałem potrzebę zmiany, na chwilę hehe niestety). Emocje zostały, związek małżeński lepszy niż wiele innych, zajebisty, mimo obaw dało się zejść z tej euforii na smaki normalnego dobrego życia...tak, tęsknimy razem za tamtymi emocjami. I wtedy, niedawno, samotnie, trochę nieświadome zbadałem, sam na sobie, z potrzeby sprawdzenia jak te bitcoiny się wyysła - ze 20mg HOMIPTA, hej,,, jazda bez trzymanki. Coś niesamowitego, odkrycie. Sceptycznie nastawiony, nielubiący niczego co nie stimuje., nie szukający siebie w psychodeli.. odkryłem potęgę. Sama radość. Fun. Fizyczna euforia. Wyjątkowa substancja. Czy tak niebezpieczna? U mnie same najlepsze emocje, byłem bestią, zajebistą. Sam dla siebie. Nagrałem cały cykl filmików, dla przyjaciół, monologu. Mega ciekawa trip relacja (na trzeźwo). Mało duchowości, dużo fizyczności. Zabawa. Wyjątkowe przeżycie, człowieka, z dwoma psami, u siebie, w domu, cała nos. Rano podczas ostatniego klipu, na moim ogródku, z kubkiem kawy i petem, prawie miałem łzy w oczach kończąc relacje wzruszony. A więc jednak. Dobra ta substancja, ciekawa. Wybitna? Chyba zależy od głowy. Mojej to siadło. Da się lepiej?

@hexenek, ale co to ma wspólnego z tym wątkiem tematycznym? Tak czy inaczej zostawiam, bo chciałeś z nami podzielić się swoją historią i to Twój pierwszy post - blackgoku
  • 93 / 12 / 0
Jak wygląda bad trip po miprocynie? Brałem ją 4 razy z czego 2 w galerii handlowej. Dla mnie ta substancja jest zbyt wesoła i kolorowa aby wystapil po niej bad trip. Dla przykładu dxm zawsze powoduje u mnie wkręty typu "przedawkowalem zaraz umre".
Uwaga! Użytkownik frankoxdd nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 684 / 150 / 1
@frankoxdd

Bad trip po miprocynie wygląda tak jak po każdym innym psychodeliku serotoninergicznym, nakręcająca się panika, negatywne myśli, dziwne wkręty. Dodatkowo ta substancja potrafi dać fizycznie w kość, nie zawsze są to zwykłe wkręty, ja przykładowo pociłem się dość mocno i serducho odczuwałem mocniej niż zwykle - nie było to wynikiem paniki jako takiej, miałem po prostu fizycznie ciężki trip.
  • 2 / 2 / 0
Psychodelików próbowałem za gówniarza: (miałem 16-18 lat) ciężko było wtedy wiele wyciągnąć z tripów prócz 'wizuali'. Poprzedniego dnia rano spróbowałem około 5mg, tak delikatnie, aby sobie przypomnieć 'stare czasy' (teraz mam 27 lat). Bardzo pozytywne efekty, działanie euforyczne, podzwoniłem po rodzince i pogadałem z nimi o takich codziennych sprawach, co mi sprawiało bardzo przyjemne uczucie, że w końcu znalazlem na to czas, i że powinienem robić to częściej - dbać o bliskich. Pojawiły się nawet jakieś delikatne efekty wizualne, coś w stylu 'wijącej się podłogi'

A teraz do tej konkretniejszej części tripa (ciąg dalszy tego samego dnia, tyle że tamto rano, a teraz już późny wieczór).
Wróciliśmy do domu z rodzinnej imprezki, gdzie wypiłem 2 drinki, tak samo jak i narzeczona - jej chciało się spać, a mi nie bardzo. Stwierdziłem więc, że to chyba jest ta pora, aby pobyć sam ze sobą, przemyśleć sobie parę spraw i oddać się działaniu 55mg 4-ho-mipt.
Wiem, że samo wejście wywołało u mnie pewną dozę niepokoju, ale od razu przetłumaczyłem sobie, że to tylko body load i ogólnie trzeba się poddać temu co nadchodzi. A nadeszło sporo. Pokój zmienił się nie do poznania już po 25-30minutach od podanej dawki. Po podłodze i ścianach...jeździły i snuły się różne warstwy, fraktale. Po następnych paru minutach, ale nie wiem dokładnie ilu, świat nie był już tym samym światem, a ja nie wiedziałem czy jestem na ten nowy świat gotów. Przedmioty w oddali 'tańczyły' układały się w różne zwierzęta, mrugały one do mnie setkami oczu.
Musiałem pójść do łazienki - normalnie moja łazienka jest wielkości 4m2, lecz wtedy wydawała się ogromnym miejscem, które tańczyło i wyginało się w każdą stronę. Popatrzyłem się w lustro. Moja twarz zaczęła przybierać lejące się, nieprzypominające nic kształty - pojawił się pewien tunel, który wiedziałem, że zabiera mnie w bardzo, bardzo daleką podróż. W jakiś sposób doszedłem do krzesła do pokoju, ale nie wiem też ile czasu stałem wcześniej przed lustrem.
Kolejną rzeczą, którą pamietam to wszechogarniające światła, przepiękne tunele z wieloma barwami i mnóstwem pojedynczych 'uśmiechających' się do mnie oczu, które mówiły mi 'będzie dobrze, nic się nie martw, jesteś dobrym człowiekiem'. I tak też wiedziałem :) że będzie dobrze. A potem...pufff i wszystko znikło. Byłem tylko ja pośrodku ogromnego jeziora z przepięknym niebem pełnym gwiazd. Stałem na środku, na tafli wody. Dotknąłem palcami powierzchni wody i poczułem jej konsystencję, wilgotność.
Zacząłem zastanawiać się co to wszystko znaczy. Gdzie ja jestem? Kim jestem? Czy wciąż jestem człowiekiem? Przestałem czuć własne ciało... w mojej wizji jeziora i gwieździstego nieba zacząłem zmieniać się w ciecz i mieszać z wodą z jeziora. Po raz kolejny z daleka usłyszałem, a w zasadzie to już 'nie słyszałem ja', tylko gdzieś nad taflą wody, którą wtedy byłem rozeszło się pytanie 'kim(czym) jestem i o co w tym wszystkim chodzi?'.
I wtem mnie olśniło. Tam daleko istnieje tylko pojedyncze jezioro, wszechogarniająca pustka i nie ma głębszego przekazu. Nie ma odpowiedzi na nasze pytania. Nie ma nic do zrozumienia...
Nie wiem ile czasu byłem w takim 'odciętym' stanie, ale gdy odzyskałem wzrok (choć pokój cały czas wił się i 'jeździły' po nim dziwne wzory i fraktale) - pamiętam, że płakałem :) Tak normalnie ze szczęścia :)
Chwiejnym krokiem wziąłem ze sobą butelkę wody i wyszedłem na dwór przed blok, aby poobserwować naturę. Wszystko wyglądało jakbyś ktoś rysował świat pastelami, a mi ktoś zamontował duuuuże spowolnienie w widzeniu. Posiedziałem tak 15 minut, myśląc o tym co przed chwilą się stało, uświadamiając sobie, jak ciężkie i mocne było to przeżycie, i że mam szczęście, że wylądowałem 'na cztery łapy'.
Wróciłem do domu i położyłem się koło mojej narzeczonej. Przytulanie jej sprawiało jeszcze większą radość niż normalnie i czułem z nią ogromną bliskość (ogólnie też jesteśmy bardzo blisko, ze sobą). Mając jeszcze mocne OEVy i CEVy, zasnąłem gdzieś między jakimiś dziwnymi myślami, sam już nie pamiętam o czym :)

Jaki był cel mojej podróży? Dowiedzieć się czegoś więcej o sobie i zrobić rachunek sumienia, czy moja podświadomość jest spokojna i 'wolna od bad tripów'. Na egzystencjalne pytania tłoczące się w mojej głowie podczas tripa dostałem niestety smutną odpowiedź: 'Nie ma nic do zrozumienia'.
Uczucie to było tak silne, że nawet teraz parę dni po tym doświadczeniu wciąż w nie wierzę.
Wiem jak duża była to dawka, ale czegoś takiego właśnie potrzebowałem.
Jednym słowem. W dużych ilościach bardzo mocna substancja, lepiej mieć poukładane w głowie i podejść do niej (jak i do każdego psychodelika) z szacunkiem.

Muzyka, która towarzyszyła mi w trakcie tripa i pewnie wiele uratowała:
Danit Treubig - Guacamayo
Danit - Naturaleza (Mose Edit)
Tzen Tze Re Rei - Loli Cosmica
Cuatro Vientos - Danit
Phaxe & Morten Granau - Long Story Short (Static Movement Remix)
  • 2 / 2 / 0
Ok...wydarzyło się coś bardzo dziwnego. Bardzo spodobało mi się działanie miprocyny i jak wyżej można przeczytać próbowałem nawet dawki 55mg (było grubo, ale bardzo przyjemnie).
Gdzieś tam później (po zachowaniu odstępów przynajmniej 10 dni) zdarzyło się jeszcze około 10mg i później około 15mg i było bardzo fajnie, przyjemnie - tak lajtowo jak po małej ilości grzybków, czyli dużo śmiechu, bardzo pozytywne myśli - bez fajerwerków i głębszych przeżyć, ale po prostu tak chciałem, lekko i przyjemnie (wystarczyło mi raz te 55mg, wziąłem je bardziej w celu 'terapeutycznym').
Spodobało się na tyle, że postanowiłem zamówić sobie więcej, jak już skończyło mi się to co miałem. Ten sam vendor, towar przyszedł w dokładnie takim samym stanie jak ten poprzedni i teraz chciałbym się podzielić z Wami tym co się stało.

Miprocyna: dawka ~14mg
Zaczęło wchodzić po 5-6 minutach, w sposób w jaki nie pokarała mnie jeszcze żadna tryptamina. Atak paniki, piekąca skóra, wymioty, biegunka i od razu mindfuck, ale to jaki mindfuck... Myśli zapętliły mi się po 15 minutach od przyjęcia miprocyny. Zacząłem baaaaardzo, baaaaaardzo dziwnie czuć swoje ciało. Jakbym był t-rexem... myślałem, że moje ręce mają po 3cm, takie króciutkie kikutki, a reszta mojego ciała jest ogromna. Ściany w domu zawalały mi się na głowe, łóżko było tak ogromne, że nie wiedziałem czy dam radę się na nie wspiąć. Panika i strach 'co to jest? co się ze mną dzieje?'.
Ogromna dysocjacja - jak 10 lat temu biorąc 900 DXM (co mi się wybitnie nie podobało).
Okropny dyskomfort ciała. Co chwila siku, biegunka, wymioty i to w takim stanie, że praktycznie nie widziałem nic na oczy, obijałem się o ściany. 'Dzwonić po pogotowie?' 'Umieram?' 'Oszaleję?'
Próbowałem sobie przetłumaczyć 'coś pomylili, to coś innego, ale cokolwiek to jest musisz to przetrwać...NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO BALKONU - NIE MYŚL O 'TYM''. Straszne, ale naprawdę przeszły mi przez głowę takie myśli.
'Musisz się uspokoić - włącz muzykę, zamknij oczy i po prostu odpłyń, zacznij medytować'
Tak, też zrobiłem. Cały się trzęsąc położyłem laptopa na łóżku i włączyłem bardzo spokojną, miłą muzykę. Nie pomagało. Bardzo drażniła zmysł słuchu, nie brzmiała naturalnie, wręcz jakby ktoś specjalnie ją nagrał, aby mi jeszcze bardziej pogorszyć mój stan psychiczny. Kolejna piosenka, to samo. W międzyczasie, gdy muzyka leciała w tle, ja byłem w stanie agonalnym. Nie mogłem mieć otwartych oczu, bo mnie to wszystko przytłaczało. Przy zamkniętych oczach nie mogłem odpłynąć na tyle, aby przestać czuć własne ciało (które było w realnym fizycznym bólu - okropny skręt kiszek, mdłości, piekła mnie skóra), które wiło się na łóżku niczym człowiek po ciężkich poparzeniach.
'Proszę, musisz postarać się poddać temu co się dzieje i jakoś to przeżyć' powtarzałem sobie co chwila leżąc, starając się jakoś to przetrzymać. A potem jeszcze gorzej. Muzyka zaczęła strasznie zwalniać. Każda minuta wydawała się pełnym dniem, a ja poczułem się jak uwięziony w tym piekle na zawsze.
Jeśli ktoś przeżył parę bad tripów, to wie, że to właśnie ten najgorszy z najgorszych - być uwięzionym w stanie agonalnym, gdzie czas zwalnia do tego stopnia, że nie wiesz czy dasz radę to przetrzymać i myślisz o jedynym rozwiązaniu, które może uwolnić Cię od tego stanu.
I tak uwięziony na skraju poczytalności, rozpływania się mojego ego (właśnie to było najgorsze, że ani w tę, ani w tę stronę - nie mogłem ani czuć się sobą, ani odpuścić, aby porwał mnie 'wir') jakoś wytrzymałem 2 godziny takiego stanu. Potem przez kolejne dwie wciąż było mi źle (przede wszystkim fizycznie), ale już trochę się uspokoiłem. Wstanie z łóżka i pójście do łazienki było już trochę łatwiejsze (przez cały trip czyli około 6-7 godzin wymiotowałem i miałem biegunkę, a ile razy oddałem mocz to nie zliczę). Po około 3.5h od podania substancji stwierdziłem, że znajdę termometr i zmierzę sobie temperaturę (gdy kładłem rękę na sercu czułem, że bije miarowo i spokojnie - co przy takim mindfucku naprawdę mnie zdziwiło, więc nie mierzyłem pulsu i ciśnienia) - termometr wskazał 39.2 stopnia C. Czyli już naprawdę spora gorączka - wiem, że tak jak i grzyby, ta substancja też może podnieść temperaturę ciała, ale żeby aż o tyle?
Gdy całość zaczęła się o 9.40, dopiero o 13.30 byłem w stanie porozmawiać przez telefon i poprosić, aby narzeczona wróciła wcześniej z pracy, bo po prostu boję się o swoje zdrowie.
Mój zamiar był taki, że biorę małą dawkę, których już próbowałem i wiem jak na mnie działały - euforycznie i kreatywnie. Mam kreatywną pracę zdalną i właśnie od czasu do czasu lubię zapodać sobie bardzo małą lub małą dawkę psychodelików, bo po prostu super mi się po nich pracuje, najlepsze swoje projekty zrobiłem na takich właśnie małych dawkach. Taki też był zamiar tym razem - popracować na małej dawce miprocyny.
Odżywiam się bardzo zdrowo, chodzę regularnie na siłownie, biegam, nie biorę żadnych leków, alkohol piję raczej sporadycznie i w niewielkich ilościach. Tego dnia nic nie jadłem, przed podaniem miprocyny zjadłem tabletkę lokomotivu (zawiera wyciąg z imbiru) i popijałem zwykłą herbatę z cytryną i miodem.
Fakt, że oprócz miprocyny, której zacząłem używać jakoś 2 miesiące temu, miałem przerwę od psychodelików prawie 10 lat, ale kiedyś jadłem bardzo dużo i w bardzo dużych ilościach. Grzyby, LSD (300 ug max), DOC, DOI, bromodragonfly, meskalinę i wiele, wiele innych, chcę po prostu powiedzieć, że doświadczenie mam całkiem spore i nie panikuję z byle powodu. Zdarzało mi się zaliczać kompletny stan ego death. Jestem w dobrym momencie życiowym, w zgodzie z samym sobą, z moimi bliskimi, jestem naprawdę szczęśliwym człowiekiem.
Naprawdę nie wyciągnąłem praktycznie nic z tego 'doświadczenia'. Niewiele też pamiętam z niego...mam ogromne luki w pamięci. Nie uświadczyłem też praktycznie żadnych wizuali, oprócz tego powyginanego, zdeformowanego świata (był bardziej zdeformowany niż ten po 300 ug LSD).
Pytanie do kogoś mądręgo : co to było? Czy to faktycznie miprocyna, która po prostu postanowiła tak na mnie podziałać tym razem? Jeśli coś innego, to co to mogło być... vendor się pomylil i wysłał mi coś innego? Ech... mam tego jeszcze ponad 200mg i nie mam pojęcia co z tym zrobić. Zwyczajnie boję się tego spróbować po raz kolejny nawet w dawce 5mg. Nie mam, też komu tego dać w dawcę na test uczuleniowy, bo raczej nie afiszuję się z tym, że przyjmuję psychodeliki i nie mam takich znajomych, którzy by używali psychodelików.
Napisałem do vendora czy się nie pomylił i czy to ta sama partia, którą zamawiałem wcześniej, zobaczymy co odpisze.
Czy ktoś z Was miał podobne przeżycia w dawce poniżej 20mg? Wiem, że w dużych dawkach to wszystko może sponiewierać, ale tu była naprawdę lajtowa dawka. Ba, te 55mg, które przyjąłem jakiś czas temu zahaczało o ego death, ale przy tym miałem piękne OEVy i CEVy, dość czysty headspace, bez problemu mogłem się poruszać, a tu po prostu rozwaliło mi całkowicie motorykę.

Coś co powinni wszyscy wyciągnąć z tego posta to to, aby zawsze testować substancję najpierw w małych ilościach, bo nigdy nic nie wiadomo. A jak czytam tutaj, że ktoś się pyta czy na pierwszy raz 40mg styknie, to niech taka osoba najpierw przeczyta ten post i się zastanowi dwa razy. Niezależnie od tego czy to faktycznie była miprocyna czy też vendor się pomylił - nie chce myśleć co by było, gdybym wrzucił większą dawkę.

Jeśli moderator uzna, że można połączyć ten post z moim poprzednim to proszę bardzo. Wiem, też że jest to post pod postem, ale bardzo proszę, aby został on zaakceptowany. Jest to bardzo ważna wiadomość i potencjalnie może uratować komuś tyłek.

Pozdrawiam i życzę spokojnych i przemyślanych lotów.
  • 1 / / 0
Hej na wstępie dodam że to mój pierwszy post i liczę na waszą wyrozumiałość :). Zacznę od tego że moje doświadczenie to tylko etanol,marihuana(dużo), oraz mdma. Chciałem spróbować czegoś mocniejszego a mianowicie psychodelików, aby ewentualnie odejść od stymulantów poza pięknym zielem. Przy okazji poznałem coś takiego jak scena rc ?. A więc moje pytanie to : Czy kupowanie rzeczy ze stron z rc ma sens ? Oraz czy substancja w tytule byłaby dobra na pierwszy raz z psychodelą. Od razu też powiem że wolałbym żeby trip nie trwał więcej niż 5h (mocniejszy trip) . Dzięki za jakikolwiek odzew :*

Przeniesiono temat do wątku ogólnego - przed założeniem nowego tematu sprawdź czy taki już nie powstał.
Wycięto nazwę sklepu - nie rozmawiamy na temat źródeł substancji poza działem S+. | STR88
  • 684 / 150 / 1
@JanoMarichuano Tak. Miprocyna to dobry psychodelik na pierwszy raz, bardzo podobny do grzybów. Działanie nie jest już tak silne po pięciu godzinach od wejścia.
  • 2104 / 458 / 37
Zgadzam się, że miprocyna jest idealna dla świeżaka. Warto wziąć wcześniej preparat z imbirem albo wypić napar z korzenia, żeby uniknąć nieprzyjemnego bodyloadu. Jest rzeczywiście trochę podobna do grzybów, ale mentalnie jest dużo bardziej euforyczna i mindfuckowa. Grzyby są enteogenne i momentami wręcz mroczne, ale małych dawkach miewam śmiechawę niemal identyczną z miprocynową.
Lubisz koks?
  • 712 / 82 / 2
Jak z legalnością miprocyny? Po udanym pierwszym zderzeniem z psajko (metocyna) zamierzamy spróbować z dziewczyną. Ona nie ćpunka, chce spróbować po prostu 'innych wymiarów' Jakbym miał tolerancję od metocyny to zamierzam kupić 60mg tego związku.
Uwaga! Użytkownik kofel nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 2791 • Strona 274 z 280
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.