Luźne dyskusje na tematy związane z substancjami psychoaktywnymi.
ODPOWIEDZ
Posty: 67 • Strona 5 z 7
  • 26 / 4 / 0
@WrakCzlowieka Napisałem, że nie działają psychoaktywnie, bo nie powodują żadnego out-of-this-world experience (nie umiem znaleźć polskiego sformułowania), jak wyobrażam sobie działanie narkotyków - nie latam też na różowej chmurce narkomanii, bo jak już napisałem w pierwszym poście, żaden ze mnie cpun i praktycznie niczego nie próbowałem.
A tak swoją drogą, to piszę z telefonu i po pierwsze moje posty muszą być zatwierdzane przez moda, po drugie na telefonie coś sie dzieje z tą stroną i niektóre posty się losowo przestawiają i zaraz kurwicy z tym dostanę, ale mniejsza o to. Dlatego nie odpowiadam natychmiast i robi się tu burdel.
@Jamedris ja ci współczuję, bo twój obecny stan to w niewielkiej części twoja wina, skoro miałaś nieszczęście dorastać w takiej rodzinie. Pusto brzmią moje słowa, że życzę ci wszystkiego dobrego, bo zwyczajnie nie mam pojęcia skoro tego nie doświadczyłem na własnej skórze, jak silne mogą być uzależnienia od benzo i opio, w dodatku te twoje nieszczęsne ataki padaczki. Ty wiesz lepiej, czy da sie z tym walczyć i zwalczyć. Tak czy inaczej, jestem katolikiem - choć sam fakt obecności na tym forum swiadczy o tym, ze nie idealnym - to wierzę, że wszystko jest możliwe. Jesteś na studiach, to już cos, może jednak się odbijesz?
Twoje posty wiele mi uświadomiły, bo widzę także bardzo elokwentną dziewczynę, której w życiu po prostu się źle ułożyło. Ja natomiast jestem, zdaniem wszystkich profesorów jakich spotkałem, świetnym, dobrze zapowiadajacym się skrzypkiem - nie wybitnym, ale trzecie miejsca na konkursach ogólnopolskich moglbym miec gdyby mi sie chcialo robić cokolwiek. Niby mam gdzieś w tyle głowy te obiektywne opinie dot. moich umiejętności, ale wciąż góruje moja opinia na którą nie ma wpływu ani zajebisty profesor z Austrii, ani psychoterapeuta, ani przyjaciele - że jestem śmieciem i do niczego się nie nadaję, a tak poza tym to nic mi się nie chce i w ogóle yolo mógłbym się naćpać dopalaczami bo wszystko mam w dupie - te myśli oczywiście mają różne natężenie, czasami to co napisałem jest prawdą, a czasem funkcjonuję calkiem normalnie - zastanawiałem się już, czy nie mam jakiejś dwubiegunówki albo borderline bo na depresję mi to nie wygląda. Mam normalną rodzinę i jestem w dużo lepszej sytuacji niż ty, a jednak to ja się użalam i psychicznie jestem słabszy od ciebie. To naprawdę daje dużo do myslenia i motywuje do tego, żeby wziąć się w garść, bo w sumie nic mi sie nie dzieje.
  • 2198 / 709 / 0
No to mylisz pojęcie "psychodeliczne" i "psychoaktywne". Wiem o co ci chodzi, ale w tamtym poście to brzmiało śmiesznie i absurdalnie po prostu. Gdyby nie działały psychoaktywnie to ludzie by się od nich tak łatwo nie uzależniali.
Autor tego posta jest żywym (?) przykładem że selekcja naturalna nie działa.
Nie bierzcie moich rad poważnie, konsultujcie to z bardziej obeznanymi osobami a najlepiej lekarzem. Słuchacie mnie na własną odpowiedzialność.
  • 26 / 4 / 0
@WrakCzlowieka Wyraziłem tam moją opinię, ale oczywiście mam na ten temat żadne pojęcie więc dobrze, że zostałem szybko wyprowadzony z błędu. Ojciec mojego kolegi, skrzypek naprawdę z wysokiej półki (kiedyś laureat konkursu Wieniawskiego, następnie wieloletni koncertmistrz jednej z najlepszych orkiestr w Polsce), od lat bierze alprazolam i w dodaktu dużo pije, czemu sie zresztą w ogóle nie dziwię. Stanowisko koncertmistrza to w cholerę stresująca praca pełna presji, ale to nieistotne. Kolega mowił, że jest tępym benzowrakiem, ale łączyłem to raczej z jego alkoholizmem. Najwyraźniej muszę zrewidować moje poglądy nt. benzo i się troche bardziej kontrolować póki jestem w całkiem dobrym stanie wolnym od używek.
  • 0 / 1 / 0
Dobra stawka te 15 zł, ale wyższa szkoła "napierdalania" w klawiature to pianino i tak można jeszcze więcej zarobić.
  • 2024 / 584 / 0
25 sierpnia 2019Elegist pisze:
Twoje posty wiele mi uświadomiły, bo widzę także bardzo elokwentną dziewczynę, której w życiu po prostu się źle ułożyło. Ja natomiast jestem, zdaniem wszystkich profesorów jakich spotkałem, świetnym, dobrze zapowiadajacym się skrzypkiem - nie wybitnym, ale trzecie miejsca na konkursach ogólnopolskich moglbym miec gdyby mi sie chcialo robić cokolwiek. Niby mam gdzieś w tyle głowy te obiektywne opinie dot. moich umiejętności, ale wciąż góruje moja opinia na którą nie ma wpływu ani zajebisty profesor z Austrii, ani psychoterapeuta, ani przyjaciele - że jestem śmieciem i do niczego się nie nadaję, a tak poza tym to nic mi się nie chce i w ogóle yolo mógłbym się naćpać dopalaczami bo wszystko mam w dupie - te myśli oczywiście mają różne natężenie, czasami to co napisałem jest prawdą, a czasem funkcjonuję calkiem normalnie - zastanawiałem się już, czy nie mam jakiejś dwubiegunówki albo borderline bo na depresję mi to nie wygląda. Mam normalną rodzinę i jestem w dużo lepszej sytuacji niż ty, a jednak to ja się użalam i psychicznie jestem słabszy od ciebie. To naprawdę daje dużo do myslenia i motywuje do tego, żeby wziąć się w garść, bo w sumie nic mi sie nie dzieje.
Osobiście bliżej mi do buddystki, ale powiedzmy, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Dziękuję serdecznie, mój post nie miał na celu wypłakania się, miał na celu pokazanie, do jakich absurdów dla zdrowych ludzi - bo ja obiektywne spojrzenie zatraciłam, to naturalne - może dojść. Osobiście uważam, że dużo w tym mojej winy; może inaczej, ZAuważam, ale to temat na głębszą dyskusję, a nie chcę robić sobie tutaj wyzal-sie-pl.

Znasz wyrażenie "zdolny/a, ale leniwy/a"? Na pewno. Lekka opowiastka.

Echhhh, ja też miałam romanse z polonistką, byłam perełką, "zdolna ale leniwa", wystawiana na olimpiady z poezji i nie tylko będąc w szkole informatycznej [sic!] zanim poszłam na psychologię i dostałam się wcale nie na rezerwowej liście; miałam "romans" z matematykiem który też dostrzegał we mnie potencjał, a sam był niestety alkoholikiem i tak się złożyło, że podobne miejsca mieliśmy oddawania się swojemu nałogowi (szkoła miała takie jakby bunkry pod sobą, b. stary budynek, zabytkowy) i kiedyś się w nich spotkaliśmy. Poza tym na lekcjach brzęczały mu w spodniach bojówkach setki, więc... A ja miałam swoje setki/dwusetki inne w etui na pióro, aby BROŃ BOŻE mi się nie wylało.

Mówiac romanse z polonistką, mam na myśli sytuację, gdzie po maturze jesteś jako "perła" zapraszana na... damskie pogaduszki i wino. Wino przechodzi w wódkę. Wszystko jest okej, ale okazuje się, że jest trzecia w nocy, nic nie jeździ, kasy nie ma na taksę, a nawet jeśli to 'jest przecież łóżko, chyba się mnie nie wstydzisz' - sytuacja wcale normalna, aczkolwiek w tej szkole... powiedzmy, że niewiele mnie zadziwiło. Nie podniecać się, nie doszło do zbyt wielu rzeczy, ale tak, miała lesbijskie ciągoty i było to BARDZO widoczne, pierwsza ławka, łapanie za ręce, kontakt fizyczny kiedy tylko można, siadanie na mojej ławce i noga na nogę powoli, ech. Polonistka prywatnie kumplowała się z matematykiem, a więc obydwoje wiedzieli o mojej słabości, a ja wiedziałam o ich. I tak to się żyje na tej "wsi". Ale nie chodziło tu o trzymanie się w szachu, a raczej... Wzajemne zrozumienie? Kiedyś w.w. Pani poprosiła mnie o kilka "szklanek tego mojego". Odmówiłam. I to chyba jedyna naprawdę mądra decyzja jaką podjęłam w życiu, choć nasze stosunki WYRAŹNIE się ochłodziły, wcześniej utrzymywane. Najwidoczniej miała jakiś kryzys. Ale jednego jestem pewna - nie pomogłabym jej w ten sposób, choć mogłam być kurwą i zacząć na niej zarabiać, ona nie miała pojęcia o cenach i tak dalej. Aczkolwiek... Była kobietą, która poświęciła mi czas, gdy inna osoba tego nie zrobiła. Może jestem ćpunem, ale to jest moja granica, której nie przekroczyłam i mogę to szczerze napisać; czasem lubię sobie przypomnieć, że nie jestem kurwą ostateczną, czytając nasze SMSy.

* a na kolejnym, wspólnym spotkaniu zaraz po tym pierwszym już w trzy osoby, to ja z kolei trochę przegięłam i zaliczyłam teleport taksą do domu, ale po wlaniu mi w gardło taką ilość bimbru wiedząc, że jestem na benzosach i morfinie... ważne, że nie czujemy wstydu; no ciężko czuć, skoro wzajemnie każdy złapał każdego w sytuacji, której nie da się dobrze wyjaśnić, ale nie bazujemy na szantażu.

Numery do nich dalej mam. Morał? Chyba nie ma, poza tym o niesprzedaniu "szklanki", czyli ampułki. ;) Co uważam za naprawdę najlepszą, kurwa, decyzję. Choć bardzo chciałam się z nią spotkać i miałabym wtedy pretekst.

@kicakkicakowski nie było mi dane nigdy zagrać, mogłoby być interesująco, bo mam "niezalezne" obie dłonie - tzn. jestem oburęczna, jedną mogę pisać jeden wyraz, drugą drugi, żaden nie jest koślawy; umiem też pisać jednocześnie prawą normalnie, a lewą lustrzanie, ale wtedy muszę mieć dwie przyłożone do papieru. It's not a bug, it's a feature. Myślę więc, że z gamami na pianinie problemu by nie było, ale gdzie wstawić pianino w blokach i jak udobruchać sąsiadów? Panie, tyle bimbru czy wódki to ja nie kupię, to jeszcze raz koszt pianina. ;)
You wouldn't? Yes you would. You would lie, cheat, inform on your friends, steal, do *anything*
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
  • 317 / 77 / 0
[/quote]Ja natomiast jestem, zdaniem wszystkich profesorów jakich spotkałem, świetnym, dobrze zapowiadajacym się skrzypkiem - nie wybitnym, ale trzecie miejsca na konkursach ogólnopolskich moglbym miec gdyby mi sie chcialo robić cokolwiek. Niby mam gdzieś w tyle głowy te obiektywne opinie dot. moich umiejętności, ale wciąż góruje moja opinia na którą nie ma wpływu ani zajebisty profesor z Austrii, ani psychoterapeuta, ani przyjaciele - że jestem śmieciem i do niczego się nie nadaję, a tak poza tym to nic mi się nie chce i w ogóle yolo mógłbym się naćpać dopalaczami bo wszystko mam w dupie - te myśli oczywiście mają różne natężenie, czasami to co napisałem jest prawdą, a czasem funkcjonuję calkiem normalnie - zastanawiałem się już, czy nie mam jakiejś dwubiegunówki albo borderline bo na depresję mi to nie wygląda. Mam normalną rodzinę i jestem w dużo lepszej sytuacji niż ty, a jednak to ja się użalam i psychicznie jestem słabszy od ciebie. To naprawdę daje dużo do myslenia i motywuje do tego, żeby wziąć się w garść, bo w sumie nic mi sie nie dzieje.[/quote]

Panie skrzypku, pianistka się melduję i pozdrawia, tylko z innej Akademii.
Z tymże mnie te studia w pewnym momencie wciągnęły w brak poczucia własnej wartości, poczucia bycia gorszym i niedopasowania do reszty. A jak to się skończyło to już wszyscy wiemy :)

  • 26 / 4 / 0
@kicakkicakowski Ja w pianino "napierdalam" już od 12 lat - skrzypce to główny instrument, a fortepian dodatkowa miłość i pasja. Oczywiscie w zawodzie jako pianista pracować nie będę (choć życie pisze różne scenariusze) to wierz mi, że jako pianista musisz być k u r e w s k o dobry zeby coś zarobić XD ale jaka to przyjemność, jaka satysfakcja, kiedy grasz sobie to co kochasz, a nie musisz. Na skrzypcach jako instrumencie obowiązkowym to jednak szybko sie można wypalić.
@Jaylin no proszę, spotkanie innego studenta AM to chyba ostatnia rzecz jakiej mogłem sie tutaj spodziewać :)
Doskonale rozumiem, nie będę tutaj robić z siebie męczennika bo jestem muzykiem, gdyż każdy zawód ma swoje plusy i minusy, ale jednak obiektywnie nasza specjalizacja jest cholernie wymagająca i stresująca, ponadto nasza wrażliwość jest naszą największą zmorą - no bo kto inny po uslyszeniu jednego akordu jest w stanie uronić parę łez albo zaznać ekstazy (i nie mam tu na mysli wiadomej substancji XD)? Moja opinia na podstawie obserwacji swojej psychiki i osobowości moich znajomych jest taka, że muzyka z prawie każdego robi niezrównoważonego emocjonalnie świra, w mniejszym lub większym stopniu. Oczywiście tylko z tych, którzy muzykę naprawdę rozumieją i się jej w pełni oddają.
  • 434 / 107 / 0
Elo, ja też z Akademii, właściwie to już pracuję, instrument dęty, nie powiem jaki, bo łatwo o identyfikację ^^ Ale chciałbym tylko się zgodzić z tym, że benzo + praca w orkiestrze to diabelnie uzależniające połączenie.

Fajna dyskusja wyżej, pozdro, będę czytał dalej.
  • 317 / 77 / 0
@up niezła nam się orkiestra zrobiła :D no dobrze, zespół kameralny. Zawsze coś.
No niestety prawda jest taka, że ten zawód jest dla jednostek silnych psychicznie albo takich z tak dużą pasją do tego, że przesłania to cały ten ciężar psychiczny który trzeba za sobą nosić all the time
  • 26 / 4 / 0
Już z pół godziny moja odpowiedź oczekuje na zatwierdzenie, a że już Xanax dzisiaj przyjęty, to średnio pamiętam nawet, co tam napisałem, a może wcale nie wysłałem, dlatego jej nie ma? Cholera wie.
W każdym razie tak, zawód jak każdy inny ma plusy i minusy, ale ten wymaga niesamowitej wytrzymałości psychicznej, moi wybitni porządni koledzy też już mieli ostatnio epizody z dragami bo ciężko tyle harować i koncertować bez jakiejś odskoczni.
@WiedzaRadosna Witaj, rzeczywiście można by już przenieść wątek do hyde parku i nic, tylko brać popcorn w łapę :D A tak swoją drogą, stworzyć trio z samych ćpunów - to by dopiero było :) Tylko że ja doświadczenie w kameralistyce już mam, teraz brakuje mi już tylko wdrożenia się w dragi ;)
Co do ostatniej historii @Jamedris - masz rzeczywiście pokręcone życie i pewnie masz rację z tym, że jesteś ekstremalnym przypadkiem - ja dla odmiany jestem typowym aspołecznym gościem z cechami osobowości unikającej i schizoidalnej, który od kilkunastu lat nie wychodzi ze swojej tzw. piwnicy kiedy nie musi, a więc nawet nie ma szans, żeby jakiekolwiek przygody mnie spotykały, przynajmniej na razie.
ODPOWIEDZ
Posty: 67 • Strona 5 z 7
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.