A tak swoją drogą, to piszę z telefonu i po pierwsze moje posty muszą być zatwierdzane przez moda, po drugie na telefonie coś sie dzieje z tą stroną i niektóre posty się losowo przestawiają i zaraz kurwicy z tym dostanę, ale mniejsza o to. Dlatego nie odpowiadam natychmiast i robi się tu burdel.
@Jamedris ja ci współczuję, bo twój obecny stan to w niewielkiej części twoja wina, skoro miałaś nieszczęście dorastać w takiej rodzinie. Pusto brzmią moje słowa, że życzę ci wszystkiego dobrego, bo zwyczajnie nie mam pojęcia skoro tego nie doświadczyłem na własnej skórze, jak silne mogą być uzależnienia od benzo i opio, w dodatku te twoje nieszczęsne ataki padaczki. Ty wiesz lepiej, czy da sie z tym walczyć i zwalczyć. Tak czy inaczej, jestem katolikiem - choć sam fakt obecności na tym forum swiadczy o tym, ze nie idealnym - to wierzę, że wszystko jest możliwe. Jesteś na studiach, to już cos, może jednak się odbijesz?
Twoje posty wiele mi uświadomiły, bo widzę także bardzo elokwentną dziewczynę, której w życiu po prostu się źle ułożyło. Ja natomiast jestem, zdaniem wszystkich profesorów jakich spotkałem, świetnym, dobrze zapowiadajacym się skrzypkiem - nie wybitnym, ale trzecie miejsca na konkursach ogólnopolskich moglbym miec gdyby mi sie chcialo robić cokolwiek. Niby mam gdzieś w tyle głowy te obiektywne opinie dot. moich umiejętności, ale wciąż góruje moja opinia na którą nie ma wpływu ani zajebisty profesor z Austrii, ani psychoterapeuta, ani przyjaciele - że jestem śmieciem i do niczego się nie nadaję, a tak poza tym to nic mi się nie chce i w ogóle yolo mógłbym się naćpać dopalaczami bo wszystko mam w dupie - te myśli oczywiście mają różne natężenie, czasami to co napisałem jest prawdą, a czasem funkcjonuję calkiem normalnie - zastanawiałem się już, czy nie mam jakiejś dwubiegunówki albo borderline bo na depresję mi to nie wygląda. Mam normalną rodzinę i jestem w dużo lepszej sytuacji niż ty, a jednak to ja się użalam i psychicznie jestem słabszy od ciebie. To naprawdę daje dużo do myslenia i motywuje do tego, żeby wziąć się w garść, bo w sumie nic mi sie nie dzieje.
Nie bierzcie moich rad poważnie, konsultujcie to z bardziej obeznanymi osobami a najlepiej lekarzem. Słuchacie mnie na własną odpowiedzialność.
25 sierpnia 2019Elegist pisze: Twoje posty wiele mi uświadomiły, bo widzę także bardzo elokwentną dziewczynę, której w życiu po prostu się źle ułożyło. Ja natomiast jestem, zdaniem wszystkich profesorów jakich spotkałem, świetnym, dobrze zapowiadajacym się skrzypkiem - nie wybitnym, ale trzecie miejsca na konkursach ogólnopolskich moglbym miec gdyby mi sie chcialo robić cokolwiek. Niby mam gdzieś w tyle głowy te obiektywne opinie dot. moich umiejętności, ale wciąż góruje moja opinia na którą nie ma wpływu ani zajebisty profesor z Austrii, ani psychoterapeuta, ani przyjaciele - że jestem śmieciem i do niczego się nie nadaję, a tak poza tym to nic mi się nie chce i w ogóle yolo mógłbym się naćpać dopalaczami bo wszystko mam w dupie - te myśli oczywiście mają różne natężenie, czasami to co napisałem jest prawdą, a czasem funkcjonuję calkiem normalnie - zastanawiałem się już, czy nie mam jakiejś dwubiegunówki albo borderline bo na depresję mi to nie wygląda. Mam normalną rodzinę i jestem w dużo lepszej sytuacji niż ty, a jednak to ja się użalam i psychicznie jestem słabszy od ciebie. To naprawdę daje dużo do myslenia i motywuje do tego, żeby wziąć się w garść, bo w sumie nic mi sie nie dzieje.
Znasz wyrażenie "zdolny/a, ale leniwy/a"? Na pewno. Lekka opowiastka.
Echhhh, ja też miałam romanse z polonistką, byłam perełką, "zdolna ale leniwa", wystawiana na olimpiady z poezji i nie tylko będąc w szkole informatycznej [sic!] zanim poszłam na psychologię i dostałam się wcale nie na rezerwowej liście; miałam "romans" z matematykiem który też dostrzegał we mnie potencjał, a sam był niestety alkoholikiem i tak się złożyło, że podobne miejsca mieliśmy oddawania się swojemu nałogowi (szkoła miała takie jakby bunkry pod sobą, b. stary budynek, zabytkowy) i kiedyś się w nich spotkaliśmy. Poza tym na lekcjach brzęczały mu w spodniach bojówkach setki, więc... A ja miałam swoje setki/dwusetki inne w etui na pióro, aby BROŃ BOŻE mi się nie wylało.
Mówiac romanse z polonistką, mam na myśli sytuację, gdzie po maturze jesteś jako "perła" zapraszana na... damskie pogaduszki i wino. Wino przechodzi w wódkę. Wszystko jest okej, ale okazuje się, że jest trzecia w nocy, nic nie jeździ, kasy nie ma na taksę, a nawet jeśli to 'jest przecież łóżko, chyba się mnie nie wstydzisz' - sytuacja wcale normalna, aczkolwiek w tej szkole... powiedzmy, że niewiele mnie zadziwiło. Nie podniecać się, nie doszło do zbyt wielu rzeczy, ale tak, miała lesbijskie ciągoty i było to BARDZO widoczne, pierwsza ławka, łapanie za ręce, kontakt fizyczny kiedy tylko można, siadanie na mojej ławce i noga na nogę powoli, ech. Polonistka prywatnie kumplowała się z matematykiem, a więc obydwoje wiedzieli o mojej słabości, a ja wiedziałam o ich. I tak to się żyje na tej "wsi". Ale nie chodziło tu o trzymanie się w szachu, a raczej... Wzajemne zrozumienie? Kiedyś w.w. Pani poprosiła mnie o kilka "szklanek tego mojego". Odmówiłam. I to chyba jedyna naprawdę mądra decyzja jaką podjęłam w życiu, choć nasze stosunki WYRAŹNIE się ochłodziły, wcześniej utrzymywane. Najwidoczniej miała jakiś kryzys. Ale jednego jestem pewna - nie pomogłabym jej w ten sposób, choć mogłam być kurwą i zacząć na niej zarabiać, ona nie miała pojęcia o cenach i tak dalej. Aczkolwiek... Była kobietą, która poświęciła mi czas, gdy inna osoba tego nie zrobiła. Może jestem ćpunem, ale to jest moja granica, której nie przekroczyłam i mogę to szczerze napisać; czasem lubię sobie przypomnieć, że nie jestem kurwą ostateczną, czytając nasze SMSy.
* a na kolejnym, wspólnym spotkaniu zaraz po tym pierwszym już w trzy osoby, to ja z kolei trochę przegięłam i zaliczyłam teleport taksą do domu, ale po wlaniu mi w gardło taką ilość bimbru wiedząc, że jestem na benzosach i morfinie... ważne, że nie czujemy wstydu; no ciężko czuć, skoro wzajemnie każdy złapał każdego w sytuacji, której nie da się dobrze wyjaśnić, ale nie bazujemy na szantażu.
Numery do nich dalej mam. Morał? Chyba nie ma, poza tym o niesprzedaniu "szklanki", czyli ampułki. ;) Co uważam za naprawdę najlepszą, kurwa, decyzję. Choć bardzo chciałam się z nią spotkać i miałabym wtedy pretekst.
@kicakkicakowski nie było mi dane nigdy zagrać, mogłoby być interesująco, bo mam "niezalezne" obie dłonie - tzn. jestem oburęczna, jedną mogę pisać jeden wyraz, drugą drugi, żaden nie jest koślawy; umiem też pisać jednocześnie prawą normalnie, a lewą lustrzanie, ale wtedy muszę mieć dwie przyłożone do papieru. It's not a bug, it's a feature. Myślę więc, że z gamami na pianinie problemu by nie było, ale gdzie wstawić pianino w blokach i jak udobruchać sąsiadów? Panie, tyle bimbru czy wódki to ja nie kupię, to jeszcze raz koszt pianina. ;)
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
Panie skrzypku, pianistka się melduję i pozdrawia, tylko z innej Akademii.
Z tymże mnie te studia w pewnym momencie wciągnęły w brak poczucia własnej wartości, poczucia bycia gorszym i niedopasowania do reszty. A jak to się skończyło to już wszyscy wiemy :)
@Jaylin no proszę, spotkanie innego studenta AM to chyba ostatnia rzecz jakiej mogłem sie tutaj spodziewać :)
Doskonale rozumiem, nie będę tutaj robić z siebie męczennika bo jestem muzykiem, gdyż każdy zawód ma swoje plusy i minusy, ale jednak obiektywnie nasza specjalizacja jest cholernie wymagająca i stresująca, ponadto nasza wrażliwość jest naszą największą zmorą - no bo kto inny po uslyszeniu jednego akordu jest w stanie uronić parę łez albo zaznać ekstazy (i nie mam tu na mysli wiadomej substancji XD)? Moja opinia na podstawie obserwacji swojej psychiki i osobowości moich znajomych jest taka, że muzyka z prawie każdego robi niezrównoważonego emocjonalnie świra, w mniejszym lub większym stopniu. Oczywiście tylko z tych, którzy muzykę naprawdę rozumieją i się jej w pełni oddają.
Fajna dyskusja wyżej, pozdro, będę czytał dalej.
No niestety prawda jest taka, że ten zawód jest dla jednostek silnych psychicznie albo takich z tak dużą pasją do tego, że przesłania to cały ten ciężar psychiczny który trzeba za sobą nosić all the time
W każdym razie tak, zawód jak każdy inny ma plusy i minusy, ale ten wymaga niesamowitej wytrzymałości psychicznej, moi wybitni porządni koledzy też już mieli ostatnio epizody z dragami bo ciężko tyle harować i koncertować bez jakiejś odskoczni.
@WiedzaRadosna Witaj, rzeczywiście można by już przenieść wątek do hyde parku i nic, tylko brać popcorn w łapę :D A tak swoją drogą, stworzyć trio z samych ćpunów - to by dopiero było :) Tylko że ja doświadczenie w kameralistyce już mam, teraz brakuje mi już tylko wdrożenia się w dragi ;)
Co do ostatniej historii @Jamedris - masz rzeczywiście pokręcone życie i pewnie masz rację z tym, że jesteś ekstremalnym przypadkiem - ja dla odmiany jestem typowym aspołecznym gościem z cechami osobowości unikającej i schizoidalnej, który od kilkunastu lat nie wychodzi ze swojej tzw. piwnicy kiedy nie musi, a więc nawet nie ma szans, żeby jakiekolwiek przygody mnie spotykały, przynajmniej na razie.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.