...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 7224 • Strona 597 z 723
  • 15 / 4 / 0
20 dzień detoxu od trawy (po 3 latach palenia prawie codziennie). Zauwazylem u siebie rozdrażnienie, lekka depresja. Powrocily tez sny ktorych dawno nie mialem (teraz mam po kilka podczas jednej nocy; duzo koszmarow)
  • 505 / 89 / 0
Stosujesz jakieś wspomagacze czy lecisz z odstawką na surowo?
  • 8104 / 897 / 0
U mnie objawy po 3 latach palenia non toper były takie: depresja, totalna amotywacja, koszmary senne.Przeszło po około miesiącu-dwóch.
Bądź twardy i nie daj się wciągnąć jeszcze raz w ciąg.Obiecaj sobie, ze będziesz palił ``od święta``.
Lekoman :tabletki:
Nie zapomnę pierwszy nastuk
W wieku lat piętnastu
Później zarzucanie różnych wynalazków
  • 567 / 50 / 0
u mnie pyklo teraz rowne 2 tygodnie .Non stop z przerwami czuje taka lekka przewlekla nude i tez mysli ze fajnie by bylo zapalic,tylko nie ma skad kupic.Ale ogolnie jest lepiej.Nawet dzisiaj mi sie snilo ze jaralem.Az myslalem ze sen sie sprawdzi czy cos xd.
THC :liść:
  • 15 / 4 / 0
23 czerwca 2019AbsintionOpium pisze:
Stosujesz jakieś wspomagacze czy lecisz z odstawką na surowo?
wspomagam się ginkgo biloba na poprawe pamięci. dużo pomogła mi moja przyjaciółka, nie wiem czy bez niej dałbym radę odstawić zioło. Bez niej nie miałbym motywacji żeby odstawić, bo jaranie dawało mi poczucie "ukojenia" i "bezpieczeństwa". Jestem bardzo aspołeczny. Wiele moich dni wyglądało tak że jarałem tylko po wstaniu z łóżka i siedziałem sam w pokoju. Do tego dochodzi niska samoocena, uważałem że nie mam nic do zaoferowania dla nikogo i czułem się niepotrzebny, ale poznałem moją przyjaciółkę która dała mi bezinteresowną miłość i dowartościowałem się przez to. Teraz już wiem że każdy kto żyje ma w sobie wielką wartość bo jesteśmy częścią jednej rzeczywistości którą doświadczamy, więc obwinianie się, wracanie do bolesnych chwil z przeszłości i koncentrowanie się na swoich wadach to tylko strata czasu.
  • 23 / 16 / 0
Hehe, w końcu widzę, ze trafiłem do właściwego działu, bo wcześniej połowę historii życia przewinąłem pod innym tematem.
Aktualnie minęły mi właśnie 1 msc i 3 tyg bez trawki (za tydzień równe 2 msc). Jak to wyglądało do tej pory? Od 7-8 lat smażenie praktycznie codziennie. Pierwsze 2 lata mniej siana w kieszeni, to tez rzadziej, z opcja bywały problemy, ale co najważniejsze palenie tylko w towarzystwie. Później zaczęła się mocniejsza jazda po przeprowadzce do stolicy i usamodzielnieniu. Nowe opcje, lepsze tematy, tak sie wkrecilem, ze kolejne 5 lat zamieniłem w chmurę, jaralem codziennie.
Po każdym życiowym upadku (różne niepowodzenia) wielki moralniak i oczywsicie jaranie, oszukiwanie siebie, ze przecież „kazdy pali”, trawka to nie narkotyk i inne tego typu brednie. Zawaliłem przez ten okres mnóstwo spraw, towarzystwo krecilo sie praktycznie w 100% wokół trawy. Taki stan utrzymywal sie jakieś 2 lata, najkrócej rzecz ujmując brak świadomości. Po każdej porażce wyrzuty sumienia i 1-2 dniowy detox, pozniej powrót do jarania dzień w dzień. Przez cały okres po przeprowadzce jaralem 60% sam, a resztę wolnego czasu przepalałem w towarzystwie.
Pomiędzy 4/5 rokiem palenia nałogowego pojawiła się iskra nadziei - świadomość. Z rożnego typu sprawami byłem już tak w dupsku, ze zacząłem lekko zagłębiać się w temat detoxu, odstawienia. Niestety sucha praktyka, nadal jaranie dzień w dzień, chociaż bomby coraz mniejsze. Niestety większe zarobki przyczyniły się do zwiększenia ilości, dodatkowo opcja dowozu 5tki pod drzwi stworzyła idealne warunki do rozwoju uzależnienia. Wiedziałem, ze mam problem, ale nikomu nie chciałem sie do tego przyznać. Pojawiało się coraz większe poczucie winy, bo widziałem ze od tych 5 lat stoję w miejscu, najdłuższa przerwa może z 4-5 dni i to właściwie przez to, ze byłem za granica w okolicznościach wykluczających palenie.
6-7 rok mojej przygody z paleniem, to właściwie ciąg nonstop, zacząłem się zastanawiać czy kiedykolwiek będę w stanie zrezygnować z palenia. Marzyłem o emeryturze, żeby nie musieć już w ogóle wychodzić z domu tylko móc kisić i smażyć 24/7. Po drodze zmienia pracy (z każdej poprzedniej byłem praktycznie wypierdalany za powolność, spóźnienia, „urlopy na żądanie” (w wiadomym celu ;)) i tu nastąpił mały przełom, w nowym miejscu spotkałem osoby sporo starsze ode mnie, które tez mialy rozne tematy za sobą, widziały po mnie co jest cięte, ale dały mi szanse, bo jakimś cudem w tym roztrzepanym ćpunie zobaczyły potencjał. Mało co swojej szansy nie przejebalem, bo nadal kopcilem dzień w dzień.
Ostatni rok to już praktycznie ciagłe zadręczanie się myślami, ze muszę się ogarnąć, jeżeli coś w życiu chce osiągnąć. Spojrzałem na siebie z boku i chłodno przekalkulowalem, ze ja naprawdę nie chce takiego życia, gdzie trawa jest moim głównym hobby. Nadal jaralem opór, ale to już bardziej nawykowo, bo bomba trwała mimo bardzo dobrego tematu niezwykle krótko, a później już tylko zmuła i zadręczania się. W końcu po kilku sytuacjach być albo nie być decyzja : rzucam.
Do ostatniego etapu w „karierze” podszedłem bardzo zdeterminowany, powiedziałem najbliższym osobom (z wyjątkiem rodziny, która wiedziała ze cos jest na rzeczy, nie miała pojęcia co), ze podejmuje takie ruchy, kilka osób musiałem skreślić, bo siedząc i rozpamiętując wszystkie lata doszedlem do wniosku, ze łączyła mnie z nimi tylko mj, w tym pożegnałem osobę którą uważałem za mojego przyjaciela, znajomość od 13 roku życia, na początku wiadomo trochę przykro, ale w gruncie rzeczy teraz widzę tego pozytywy. Grono zawezilem do dokładnie... 4 osób. Moja ukochana, ktora przechodziła przez to moje całe piekło razem ze mną (zawsze mieliśmy o to spiny, czasem paliła ze mną, ale tego nienawidzila, większość czasu paliłem tak, żeby sie nie zczaila co jest 5, a ze jestem sprytna bestia to mi to wychodziło), wyspowiadalem jej się ze wszystkich tych lat, na początku był szok, ogromna złość za niezliczona ilość kłamstw, ale później jasny komunikat „jestem z Tobą”, kolejne 3 osoby to przyjaciele, ze wszystkimi paliłem, ale po mojej deklaracji (na początku oczywiście myśleli ze to znowu 1 dniowy zryw) pokazali szczere intencje, ze będą mnie wspierać. Tutaj abstrahując super można ludzi prześwietlić, kto jest z Tobą dla chmurek, a kto zostanie cokolwiek by się nie zrobiło. Zacząłem rzucanie.
Tak, celowo nie używam słowa „detox”, ponieważ ja rzucam, nie chce już do tego wracać. Aktualnie, jak wskazałem wyżej trwa to 7 tygodni (wiem, niewiele), ale chce w końcu wstać z kolan i wyrwać się z tego bagna. W podziale na tygodnie zaobserwowałem następujące rzeczy :
1 tyg - checi są, motywacja jest, ale jednak wbita przez tyle lat rutyna daje o sobie znać. Zmieniłem podejście, zamieniłem myślenie „nie będę palił do x.y.z / nie będę palił x dni” na „dzisiaj nie zapale, co by się nie działo po prostu nie zamawiam nic. Zaobserwowałem lekkie rozdrażnienie, niezadowolenie z życia, spadek optymizmu i problemy ze snem.
2-4 tyg - każdy z mojej świętej czwórcy zobaczył, ze tym razem to jest już na poważnie, ja sam również szedłem zgodnie ze strategia „1 dnia bez”, w końcu z dnia na dzień obserwowałem mniejszy ciąg do palonka. Chęci do życia zaczęły wracać, sny również.
5 tyg - tutaj dopiero udało się zebrać 3 przyjaciół w 1 miejscu i poważnie o tym pogadać, zrobiliśmy sobie balecik, co prawda wjechał koksik, ale do speedow, z którymi miałem styczność przez te lata nigdy nie miałem słabości. Raz zdarzył mi się maraton 3 dniowy i powiedziałem nigdy więcej. Wiedziałem również, ze to fajna nagroda po ponad miesiącu bez trawy, mój mózg odebrał to identycznie, jedna noc poszaleliśmy, a kolejnego dnia nie było nawet chęci na więcej. Podczas baletu 2 ziomków jarało trawę, mnie nie ciągnęło kompletnie, sam zapach wręcz mnie odpychał.
6-7 tyg (czyli właściwie teraźniejszość) : czuje się o wiele lepiej, mam większa chęć do czegokolwiek, zacząłem prostować sprawy, które zaniedbywalem przez lata, ochoty na trawkę kompletnie brak, nawet jakby ktoś mi przywiózł teraz skreconego idealnie sytego blancika to bym odmówił. Zaczynam widzieć w końcu pozytywy w życiu, zachęcam przyjaciół do rzucenia również (tez są uzależnieni, boja się tego przed samym sobą przyznać), ale generalnie nie hejtuje. Są osoby które trawę palą „sportowo” i nie ma wtedy nic z tym złego. Ja wiem, ze gdybym teraz wrócił znowu wpadłbym w ciąg palenia nonstop, wiec to nie dla mnie.
Co będzie dalej? Kontynuuje ogarnianie życia, trzeźwość jest naprawdę okej, dostrzegam emocje, które trawa przez lata zabijała, z tymi negatywnymi uczę się radzić sobie bez „wspomagaczy”, aby stawać się dojrzalszym człowiekiem. Jeżeli chodzi o inne narkotyki to pewnie 1/rok zarzucę LSD, co jakieś 2-3 msc wjedzie jakiś speed albo piguła. Oczywiście moje uwielbienie do odmiennych stanów świadomości nie zniknie, ale nad wszystkimi substancjami powyżej panuje perfekcyjnie, tym bardziej ze nie nadają się one do brania samemu, a to dla mnie ogromny atut.
Trzymam kciuki za wszystkich, którzy robią detox lub rzucają, początki są najgorsze, później jest coraz lepiej. Mam nadzieje, ze pozostanę silny w swoim postanowieniu i jedyny dym, ktory wyleci z moich ust to tytoniowy (po miesiącu od rzucenia baki zapaliła mi się lampka, żeby nad tym tez popracować, ale nie wszystko na raz ;)).
Dużo wytrwałości dla wszystkich rzucających i błogosławieństwo, jeżeli komuś chciało się czytać te wypociny do końca. Pozdro ;)
  • 567 / 50 / 0
nie jaram tego 3 tyg i dalej mam na to badziewie ochote.
THC :liść:
  • 995 / 104 / 0
Ja chyba sie troszke rozpedzilem i musze przyhamowac. Jest 6:25 a ja juz po 2 lolach i 1 lufie. Odbiem sobie jeszcze 1 lufke na wieczor i planuje zrobic przerwe, co najmniej tygodniowa. Dodatkowa swiadomosc, ze sloiku mam 4.5 g, daje jakies tam poczucie bezpieczenstwa, ale bedzie to test silnej woli. W tym tygodniu musze miec czystosc umyslu.
Uwaga! Użytkownik siostrorelanium jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 567 / 50 / 0
Tylko przez ta trawe zrobil sie ze mnie politoksyman czy jak to sie pisze,ktory braku trawy chlalby % albo acodin jadl z nudow.Glupie ale zajebiscie przyjemne przyzwyczajenie przez trawe fazowania po czyms.I co gorsza ta chec fazowania nawet po oczysczeniu z THC nie mija zawsze zostaje w glowie.
THC :liść:
  • 3345 / 512 / 0
Nie pale, ale jak mi sie zdarzalo zaiebac zimne mleko litr dwa pomaga.
"Ty mi powiesz nie rób nic: ja Ci powiem i tak już wiele zrobiłeś."
ODPOWIEDZ
Posty: 7224 • Strona 597 z 723
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.