...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 9 • Strona 1 z 1
  • 2 / 1 / 0
Cześć :) chciałbym krótko podzielić się z wami moimi kilkoma ostatnimi lata mojego życia, kiedy zacząłem przygodę z lekkimi używkami. mam nadzieję, e niektórzy znajda chwilę czasu na lekturę.

Palenie zacząłem ość późno. W wieku o 24 lat. Nie pamiętam dokładnie. Pierwszej próby nie biorą pod uwagę, kiedy po prostu na mnie nie zadziałało.
Było to w Holandii. Nie pamiętam, skąd miałem towar, chyba z CoffieShoppu „Hobbit”.


Pamiętam jak się ucieszyłem, że zadziałało. Ugięte nogi, pełen relaks. Coś wspaniałego. Zioło wprowadziło mnie w stan, którego wcześniej nie znałem.
Wtedy jeden joint starczył mi na tydzień, dwa. Paliłem co kilka dni, nie byłem uzależniony. Potrafiłem robić bardzo długie przerwy.
Zioło pokazywało mi świat, którego nie znałem, a do którego pragnąłem dążyć. Zmieniało moją wizję na świat. Uwielbiałem testować ten stan: jak będzie smakować baton, cola, sok, zapach wiatru, dźwięk. Oglądając serial w tv czułem się jak w teatrze. Coś wspaniałego.

Kilka miesięcy później zacząłem palić coraz częściej. Aby przywaliło jak najmocniej. Do dziś pamiętam, jak przed wyjściem do pracy zapaliłem i tak mną trzepnęło, że musiałem położyć się na podłodze i błagałem, aby ten pisk w głowie ustał (to była Amnesia z Coffie Shoppu). Nie zrobiłem z tym nic i nie widziałem powodu, by palić dalej.

Zjarany przychodziłem do pracy (w Holandii na sklep, piekarka była bardziej zjarana niż ja!). Paliłem w drodze do domu, jeżdżąc na rowerze. W tym czasie uwielbiałem wycieczki rowerem (Holandia ma naprawdę piękne tereny). Uwielbiałem wtedy jeździć po ich lasach będąc zjaranym, słuchając muzyki, będąc przez chwilę w innym świecie. Wtedy jeszcze zioło zmieniało moją percepcją postrzegania świata.
Paliłem coraz częściej i więcej. Zaniedbywałem dietę, siłownię. Chodziłem na nią zjarany. Pojawiły się momenty gdy wolałem zostać na parkingu i palić, niż iść na trening. Pojawił się potężny popęd seksualny. Uwielbiałem porno będąc na haju, głownie spy camera. Oglądałem fimy romantyczne tęskniąc za związkiem.

Pierwszy kryzys miałem dość szybko. Pamiętam jak dziś, siedząc w pokoju pod nieobecność rodziny (mieszkałem z matką i jej konkubentem), będąc totalnie spalonym miałem fazę, jak powoli zbliżam się z zewnątrz do okna i widzę siebie w aktualnej pozycji, bez nikogo, ciągle z matką mając 30 lat. Tutaj była moja życiowa decyzja – wracam z Holandii do Polski, pod pretekstem studiów, a tak naprawdę uniezależnić się od matki i znaleźć dziewczynę. W końcu byłem sam 5 lat!

Przez rok po powrocie, mieszkając ze studentami zapaliłem ze dwa razy. Nie miałem dostępu, a koledzy niekiedy mieli. Nie miałem żadnych problemów z tego powodu.

Postanowiłem się wyprowadzić do lepszego miejsca. Lepszy pokój, niemal brak współlokatora, pełna prywatność itd.
Nie miałem dostępu do zioła, więc z nudów zacząłem szukać. W tym czasie próbowałem zażyć acodin i (czego do dziś żałuję )tantum rosa, po którym miałem halucynacje (karły, pająki w ścianach, żaby, kule ciepłego powietrza i bezsenna noc).

Zioło znalazłem je w dark necie. Zaryzykowałem i zamówiłem na fikcyjne nazwisko. Towar był dobry, więc zacząłem zamawiać coraz bardziej regularnie.
Zacząłem też eksperymentować. Wziąłem LSD. Najwspanialszy narkotyk.

Tutaj chciałbym wspomnieć, że w czasie, gdy zjechałem do Polski byłem bardzo pewny siebie. Było to spowodowane utratą 30 kilo, zainteresowaniem się psychologią. Byłem starostą roku, uczestniczyłem w kołach studenckich, jeździłem do kancelarii na spotkania, miałem znajomych, wychodziłem prze publiczność i mówiłem. Gdy w Polsce w moim życiu zaczęły się narkotyki, to wszystko zaczęło się ode mnie oddalać. Na siłownię wracałem 3 razy w miesiącu, chociaż karnet miałem opłacony. Zaczęły się problemy z koncentracją. Moja pewność siebie spadła.

Poznałem dziewczynę, ale nie wyszło. Po pół roku się rozstaliśmy. Kochałem ją, ale było mi obojętne, jej chyba też. Wolałem palić, a moja miłość do niej (słowa: jesteś najwspanialszą osobą, która znam" pojawiały się tylko po spaleniu). W tym czasie paliłem codziennie sam, rzadziej ze współlokatorką, która ma podobne zainteresowanie w tym temacie co jaw temacie narkotyków. Kręciłem ją, ale ona mi nie pasowała z wyglądu. Chociaż dzisiaj żałuję, że jej nie wygrzmociłem za wszystkie lata będąc totalnie zjaranym.

Pokazałem jej LSD, lubiliśmy oglądać YT i filmy mając fazę. Nie wydała mnie, gdy sam próbowałem hodować zioło na sprzedaż. W Growboxie wyhodowałem na 1,5 m roślinkę, ale spanikowałem i wszystko zakończyłem, bbo wszystko to było w pokoju 3x4 metry w którym spałem. Do dziś nie wiem, co sobie wtedy myślałem, tym bardziej, że nie poszło by to na handel, ale na spożycie. W końcu, gdy mój brat dał mi 500g zioła z NL, na sprzedaż, to wszystko poszło z dymem. (zioło było dla mnie w zamian za telefon, on miał za grosze).

Będąc sam spożyłem LSD, potem dwa razy ze znajomą, potem znowu sam. W Wielkanoc. Po przeprowadzeniu do nowego miejsca, bo w starym przeszkadzała mi odległość do pracy. (Nie zważałem na to, że za drzwiami są dziewczyny, przed snem wypadało zapalić przy uchylonym oknie po kryjomu).

Wszyscy współlokatorzy przy wyjechali na święta Wielkanocne, a ja celowo zostałem sam, by zażyć LSD w parku w centrum miasta. Nie przeszkadzała mi niska temperatura. Było pięknie. To było ostatni raz, jak brałem LSD. 3 lata temu.
Pamiętam, jak po tripie, po powrocie do mieszkania, zobaczyłem przez okno, jak kradną komuś samochód. Stary grzech, ale widziałem cała akcję od początku do końca, włącznie z reakcją właściciela po powrocie mi płacz jego dziecka. Nie zadzwoniłem na policję tylko z tego powodu, że nie potrafiłem jeszcze normalnie gadać po zażyciu dawki, a jak kazali by mi złożyć zeznania zobaczyli by moje źrenice. Chciałem nagrać wszystko, ale w tym czasie telefon się całkowicie rozładował (Cholerny Note).

W tym okresie, kupowałem sobie 3 piwa na wieczór i je piłem przy filmie, dzięki czemu mogłem przestać palić zioło, taki wieczór był dla mnie furtką wyjścia.
Po pewnym czasie wróciłem do starego mieszkanie (tego drugiego, fajnego, chociaż daleko od centrum). Poza ziołem z darknetu miałem kontakt do dilera z miejsca zamieszkania. Zdecydowanie gorszej jakości, ale pod ręką. Korzystałem w miarę potrzeb.

Przeszedłem na sativię dividorum. Jazda na maksa. Mało schodzi, kopie nieziemsko. Ale ma jedną wadę. Zaczęły się bad tripy znacznie częściej niż dotychczas. Z okazjonalnych faz zaczęły się częściej. Czym się objawiały?
  • Żałowanie niemal wszystkiego, co powiedziałem w ciągu dnia (mogłem to zrobić inaczej),
  • Że nie lubią mnie, bo nie gadam i unikam ludzi.
Potem próbowałem DMC. Trzy próby i ani razu się nie udało.
Potem kupiłem najmocniejsze benzo. Wykorzystywałem je do zwiększenia pewności siebie na randkach.
Dwa razy wziąłem extasy, w domu. Fajne uczucie, ale od razu widać źrenice. No i te uczucie gorąca.

Ostatni etap to pojawienie się ziół, które każdy z nas zna. Sławna kompozycja 2v2. Na miejscu, legalnie, działanie, którego oczekiwałem. Byłem zachwycony. Paliłem kilka razy dziennie, przez rok.

W tym czasie poznałem nową dziewczynę, z która jestem do dziś i oczekuję dziecka. Gdy wyjeżdżałem do niej na weekend robiłem kilku dniowe przerwy w paleniu. Nie miałem z tym problemów. Zmieniłem pracę na mocno umysłową (analityka), Ale zaczęły się problemy z moją znajomą od palenia i innymi. Zacząłem unikać towarzystwa. Wracałem do domu i już nie szedłem na film. Wolałem walić sam i walić do porno. Codziennie. Kontakt się oziębił a ja przeprowadziłem się do dziewczyny. Znajoma nie chce minie w ogóle znać przez to, jak ją olewałem. Nie dziwię się.

Przez około rok nie paliłem w ogóle. Kompletnie nic. Nie chciałem przy dziewczynie i jej rodzinie. Tym bardziej, że z mojego doświadczenie wiedziałem, że będę wyłączony z życia przez ok 3 godzin (ah, te początki z ziołem). W tym roku coś jednak we mnie pękło. Zacząłem coraz częściej planować, że gdybym kupił 3g, to starczyło by mi na miesiące. Raz w piątek, po pracy, tylko odrobinę. Zamówiłem.

Za pierwszym razem 3g starczyło mi na około miesiąc, półtora. Trzymałem się na wodzy. Wykorzystywałem okazje i alkohol jako preteskt (że to on na mnie tak działa) by zapalić. Zaczęły się moje problemy psychiczne. Pojawiły się lęki i urojenia. Drastyczny spadek wartości siebie. W pracy wydawało mi się, że nikt mnie nie lubi, że nic nie wiem, że spiskują przeciwko mnie (aby nie było, uczucia te były zwykłym nasilaniu, nie wpadłem w paranoję). Przy pierwszej okazji zmieniłem pracę.

Moja dziewczyna wyczuła ode mnie palenie. Była zszokowana, ale obiecałem jej że przestanę. Nie przestałem. Wyczuła kolejny raz., ale dała mi szansę i powiedziała, ze mogę palić przy niej raz na jakiś czas. Zapaliłem tylko raz w towarzystwie, ale poza nim palę codziennie. Przed wyjazdem do pracy, po pracy, gdy mam godzinkę.

Wspominałem, że bałem się, ze będę wyjęty z życia przez 3 godziny? Dzisiaj jak zapalę mocniej, to powracam po ok 30 minutach do świata. Czasami muszę poczekać do godziny, gdy pojawią się przekrwione oczy. Teraz, gdy pociągnę z lufki to nic po mnie nie widać. Z zapachem poradziłem sobie jedzeniem. Kupię słodką bułkę, batona lub coś innego o mocnym smaku. Czegoś się napiję (najczęściej zimna kawa po drodze do domu) i idę do domu. Nikt po mnie nie widzi, ale ja czuję się zjarany.

Za każdym razem obiecuję sobie, że to ostatni raz. Ale nigdy tak nie jest. Gdy się kończy, to zamawiam znowu, bez znaczenia na kondycję finansową. Przepaliłem cała wiosnę, lato, teraz jesień. Moja koncentracja jest słaba, nie mogę się na niczym skupić, wiele rzeczy nie pamiętam. Od marca do dzisiaj przepaliłem 1700 zł na samą kompozycję (nie wliczam zakup zioła, sprzętu, żarcia). To była moja decyzja, ale może dzięki wycofaniu 2v2 i 2 łatwiej mi będzie rzucić.

Najgorsze są jednak te lęki. Rozsadza mnie od środka. Mam fobię społeczną, nie rozmawiam ze znajomymi z pracy i obcymi. Moje problemy z koncentracją (jestem analitykiem) i strach przed konwersacją spowodowały, że straciłem pracę. Wyrzucili mnie za brak efektów. Nic dziwnego, nie szkolę się w mojej dziedzinie.

Zostałem z długami, brakiem pewności siebie, brakiem szacunku do siebie za to co robię, bez znajomych, bez pieniędzy, z dzieckiem w drodze. Ale mam co palić.
Na nic nie mam ochoty, nie mam wewnętrznej motywacji. Jestem w tragicznej sytuacji i powinienem się za siebie wziąć, ale kończy się tylko na obietnicach. Czasami zacznę robić coś, aby poprawić swoją sytuację, ale kończy się na myśleniu „a zapalę sobie”. Zrzucałem to wszystko na nudę, ale mam tyle zaległości w obowiązkach prywatnych, że to tylko wymówka. Nie dygoczę, nie czuję się przytłoczony, bardziej to wygląda na zasadzie „zapomniałem, ze obiecałem sobie”, lub „ostatni raz, by wszystko przepalić nie nie mieć pokusy”)

Mój bad trip, który jest niemal za każdym razem przez większość fazy wygląda tak:
• Co ja zrobiłem? Przecież miałem już nie palić!
• Ostatni raz i wyrzucam sprzęt (często tak robię i kupuje nowy drugiego dnia)
• Musze zacząć się uczyć (zawód, szkolenia, język)
• Jestem debilem, nic nie umiem.
• Nic nie osiągnąłem w życiu

Potrzeby seksualne nie zniknęły. Ciągle oglądam porno i fantazjuję. Ale teraz zamiast spy camera to myślę o zdradzie (oglądam ogłoszenia roksa i wyobrażam sobie ją ze mną). Z drugiej strony nie zamierzam zdradzić. Zaraz żałuję tego co robiłem i wyłączam roksę nie wyobrażając siebie, aby mógł mojej coś takiego zrobić.
Podczas bad tripu czasami słyszę różne głosy krzyczące na mnie („nieeeee”, „ciiiii”, „nie rób, nie rób” itd.), ale one zawsze były gdzieś z tyłu mojej głowy, jako wytwór wyobraźni i "samo nakręcenia się" więc brałem je jako skutek fazy. Zresztą zawsze trwały tylko chwilę

Co zadziwiające, traktuje życie na trzeźwo i na fazie jako dwie osobne osobowości. Przypominam sobie wszystko, co zapomniałem gadając do siebie i obiecując poprzednio po zapaleniu (ale nie pamiętam już o czym myślałem, gdy wytrzeźwieję, chyba że zapiszę). Gdy zapalę, i mam tripa, wydaje mi się, że myślę bardziej trzeźwo. Nie ciągnie mnie do zaciąganiu długów ale ich szybszej spłaty, zdaję sobie sprawę z moich problemów, widzę, jak zaniedbuję moją dziewczynę czy rodzinę i chcę to naprawić, czasami wpadam na genialny pomysł (dlaczego nie pomyślałem o tym wcześniej!), ale po wytrzeźwieniu staje się to dla mnie bez sensu, zapominam o tym , albo nie chce mi się robić tego, co postanowiłem.

Co się stało dzisiaj?
Dzisiaj, po zapaleniu siedząc w aucie, z wyłączonym silnikiem i radiem, w całkowitej ciszy, na parkingu, ok 6. rano, nagle usłyszałem przeraźliwy głos, który wypowiadał jedynie wolne gardłowe EEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE. Trwało to mniej więcej kilka sekund i było tak realistyczne, jakby ktoś robił to za moją głową. Z przyśpieszonym biciem serca od razu sięgnąłem do radia będąc pewien, że ten dźwięk wydobywa się z głośników, ale radio było wyłączone. Niemal natychmiast, gdy włączyłem radio, zaczęła grać delikatnie muzyka, a głos zniknął.

Siedziałem w aucie kilka minut bojąc się ściszyć radio, czy chociaż przełączyć audycję z obawy, że ten głos gdzie tam jest. Gdybym był wierzący, uwierzyłbym w demona.

Sytuacja może wydawać się śmieszna, ale nie dla nie. Nigdy nie słyszałem czegoś tak realistycznego jak to, co dopiero przeżyłem.
Zdecydowałem się napisać tutaj, ponieważ zauważyłem, że mam niemal wszystkie objawy wymienione w fazie 1 tego artykułu, które pojawiły się wraz z coraz częstszym paleniem, w tym lęki i fobia społeczna. poradnikzdrowie[kropka]pl\zdrowie/psychiatria/schizofrenie-powoduja-zaburzenia-w-wydzielaniu-dopaminy-aa-4AYb-gdqR-uKeQ.html (wstaw kropkę do adresu. Nie jestem spamerem linków :))

Chciałbym przetrzeć wszystkich przed tymi wszystkimi narkotykami miękkimi, które nie szkodzą. Mi zniszczyły psychikę, i nie wiem, czy z tego wyjdę. Mam nadzieję, ze tak. Nie potrafię nawet rzucić tego nałogu, chociaż wydaje mi się, że teraz nie mam wyboru. Chociaż nie doprowadziło mnie to do twardych, to i tak zrobiło ze mnie narkomana. Niestety trzeba nazwać rzeczy po imieniu. Wpadłem w ciąg i nie patrzę na konsekwencję.

Wbrew temu, co napisałem wyżej, nie jestem całkowitym przeciwnikiem palenia, pod warunkiem że robi się to okazjonalnie, raz na miesiąc, rzadziej, może trochę częściej. Trzeba z tym uważać, bo można stracić kontrolę i obudzić się za późno. Wszystko jest dla ludzi, ale pod kontrolą

...........
Czy komuś z was również przytrafiło się nabawić, lęków, objawów schizofrenii czy fobii społecznej (nie koniecznie po tym, co ja palę)?
Czy uważacie, że powinienem się z tym iść do psychiatry/psychologa? Czy lepiej dalej samemu próbować się wyleczyć (zdecydowanie nie zamierzam już kupie już nic nowego, i myślę, że mi się uda).

Przepraszam, jeżeli uraziłem czyjś światopogląd, że kanabinole i różne zioła z grupy tzw. „miękkich” nie uzależniają. Jak widać, mnie uzależniły. Coraz częściej, coraz częściej i każdy może wpaść w tę pułapkę.
  • 7 / / 0
Myślę że zdecydowanie pomoc psychiatry/ psychologa może być przydatna. Tylko nie zrażaj się jeśli pierwszy do którego pójdziesz będzie nie szczególnie dobrym specjalistą, czasem trzeba odwiedzić kilku, żeby któryś naprawdę pomógł.
  • 12012 / 2344 / 0
Z ciekawości - w jakim czasie poszło z dymem to 500 g : ) Jak wyglądała konsumpcja? Sam to zjarałeś, czy częstowałeś kogo popadło? : D
  • 428 / 259 / 0
Bardzo dużo mógłbym przepisać do tematu opowiadającym o moich przygodach z mj. Początkowy zachwyt, porno, udawanie pijanego... jednakże udało mi się z tego wyjść znacznie szybciej, gdy już robiło się nieciekawie i w głowie miałem tylko jedną myśl - by zapalić. To był dla mnie sygnał, że coś jest nie halo. Zerwałem kontakt z typem, od którego miałem dobry temat. Wyprowadziłem się na drugi koniec Polski, poszedłem do roboty, w której istnieje spore ryzyko wyrywkowych badań na obecność substancji psychoaktywnych. Dużo też dało urodzenie się syna, więc może Twój potomek potrząśnie Tobą w podobny sposób.
Pokażę Wam to, czego nie ma.
  • 39 / 1 / 0
Nie kazdy jest na tyle odpowiedzialny co ty. dla jednego testy beda czyms mobilizujacym zeby sie ogarnac dla drugiego to bedzie adrenalina + chec testownia swojego szczescia.

Zamiast na ostatnie lata trzeba spojrzec na pierwsze lata z narktykami, dlaczego z zabawy przypadkowej pojechalo sie dalej w glab drogi narkotykowej szukajac kolejnych dodatkow.
  • 372 / 9 / 0
Nie jestem pewien czy cała, winna leży po stronie mj . Często ludzie uciekają właśnie w używki z powodu problemów jakie mają w życiu.
  • 12012 / 2344 / 0
^
Dokładnie tak jest - oczywiście po latach twierdzą, że to przez trawę sięgnęli dna.
  • 39 / 1 / 0
ucieczka od problemow w palto nic nie da. wiecej rozmyslan wtedy nad problemami niz bez palenia.
  • 52 / 13 / 0
Wydaje się że u Ciebie problemem oprócz palenia widać problem z porno i masturbacją. Zespół amotywacyjny, paranoje po paleniu + prawdopodobnie uszkodzona gospodarka dopaminowa i wysoka prolaktyna spowodowana kompulsywną masturbacją. Co robić? Psychiatra i ssri na kilka miechów(jeżeli nie da rady odstawić na sucho jaranka i pornusów) + suplementy i jak najszybciej psychoterapia(prawdopodobnie długoterminowa)-dogrzebać się do głębokich problemów, zrozumieć i przepracować je a dzięki temu zmienić siebie i swoje życie. W między czasie powoli wprowadzać do swojego życia dobroczynne "dodatki" takie jak medytacja, ćwiczenia fizyczne, zmiana diety. Bardzo ważne jest dziecko które może być dla Ciebie bardzo mocnym impulsem do zmiany. Można by powiedzieć że na szczęście to "tylko" jaranie i porno, wielu ma cięższe problemy jak np. wjebanie w ketony,opio albo diagnozę psychozy/schizofrenii, zaburzenia borderline/narcystyczne lub wykorzystywanie seksualne. Oczywiście każdy jest inny ale jeżeli bardzo będziesz chciał się zmienić to jest droga która do tego prowadzi. Pamiętaj że już nie jedna istota przebrneła przez to-korzystaj z tej wiedzy! Działaj!

scalono.lobo

W twojej sytuacji olałbym rozkminy o paleniu od czasu do czasu i próbie kontroli tego, musisz skończyć - podjąć decyzję, że raz na zawsze kończę z tym. Wtedy tak naprawdę jest dużo łatwiej.
Proszę o scalanie
ODPOWIEDZ
Posty: 9 • Strona 1 z 1
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.