nie, pregabalina podbija dzialanie kody, ale na odwrót to nie działa.

ej, jak grzejecie powyżej godziny 22 to czujecie, jakby was słabiej grzalo?
spowolniony metabolizm nocny ma z tym coś wspólnego?

U mnie to nie jest kwestia tego, że nie klepie, po prostu działanie jest inne. Pomiędzy 400 a 600mg nie ma praktycznie żadnej różnicy. Kilka razy pokusiłam o spróbowanie grama na raz i za pierwszym razem było cudownie - nigdy nie brałam mocniejszych opio, ale odniosłam wręcz wrażenie, że po morfinie/ heroinie mogłoby być bardzo podobnie. Normalnie po mnie nie widać, że biorę, ale wtedy to już się zaczęłam martwić, że ktoś się domyśli, bo akurat musiałam pojechać na zajęcia na uczelni XD To była trzygodzinna walka najpierw w tramwaju, a potem na wykładzie, żeby nie zasnąć i trzymać oczy otwarte + błoga euforia i sedacja. Powtórzyłam to po tygodniu i znów było miło, ale już bez tego zaskakująco mocnego wejścia. Kolejne próby kończyły się niezbyt przyjemnym stanem, ale jakoś mnie to nie dziwi, bo to w końcu 70 tabletek na raz. Generalnie, u mnie 800mg jest taką granicą. Jeśli jej nie przekroczę, to nie ma wielkiego znaczenia, czy to będzie 300, 450 czy 600mg. Mało tego, czasem nawet nie poczuję 600mg, a na drugi dzień 240mg grzeje cudownie. Tak więc, raczej nie warto brać zbyt wielkich dawek - im więcej tabletek, tym większa szansa na mdłości, a wtedy, to tylko się leży i czeka aż to minie, więc efekt jest odwrotny od zamierzonego - zamiast być miło, jest beznadziejnie.

Pękłem dzisiaj i zapodałem 300mg kody. Biorę pregabalinę, bacope, ashwagande i kwetiapine na sen. Działanie jakby słabsze, wydaje mi się że to przez bakozydy z bacopy, bo czytałem badania że hamują efekty morfiny. Być może pregabalina spłyciła też euforie, bo czuje że grzeje i to dosyć mocno.
Dawka mała, ale po dłuższej przerwie od opio musiałem coś poczuć, spodziewałem się większej euforii.

Pregabalina napewno nic nie spłyciła, w jakiś tam sposób nawet wykazuje synergie z opio, niewielką ale jest :)

Wczorajszy i pierwszy mix od dawna. 2mg alpry + za 4 godziny 300mg kody i mały korek palenia. Fajny stan miłej euforii z dozą chilloutu. Po dopiciu 1 piwka zajarany kolejny korek i tutaj już znany nam wszystkim 'godmode'. Szedłem sobie przez miasto pijąc kolejnego desperadosa i czułem się jak młody bóg. Później już tylko wiadro i kolejne wiadro

Mam pytanie, czy ktoś doświadczył niebywałego skurczu/bólu brzucha po kodzie lub innych opiatach. Parę lat temu za moim pierwszym podejściem do kody.Po uprzednim zjedzeniu paczki thiocodinu tydzień wcześniej raz 4 tabletki i za 2 godziny 6 aby sprawdzić czy nie jestem uczulony. I tydzień po tym zapodałem całą paczkę thio, wykręcało mi brzuch leżałem na łóżku i wiłem się z bólu. Właściwie miałem myśli żeby dzwonić po karetkę. Po całe sytuacji pomyślałem że to sulfogwajak. Skutecznie mnie to odstraszyło od dalszych eksperymentów, ale parę tygodni temu zrobiłem sobie PST. To był mój 3 raz. I zaczęło się dokładnie to samo, opisałbym to jako okropny skurcz górnej parti mięsi brzucha, niesamowicie utrudniający oddychanie i bardzo bolesny. Co ważne nadchodził falami. 2minuty katorgi poczym jakby juz trochę puszczało i znowu. Nigdzie nie znalazłem informacji na ten temat

Mnie również boli brzuch gdy wezmę większą dawkę kodeiny, niekoniecznie z thiocodinu. Przy morfinie czy tramadolu tak nie mam.

No tak, tylko to nie jest zwykły ból brzucha. Wykręca mnie, ledwo oddycham i błagam żeby już się skończyło, dodatkowo przy PST jeszcze wymiotowałem . W sumie może i dobrze bo odechciało mi sie dalej próbować opio.

macie problem z zoladkiem, najwyraźniej słaby. niekoniecznie spowodowany thio, tylko czymś innym. ile macie lat, dużo pijecie alkoholu? mieliście jakieś zatrucia w przeszłości?

Mala tolerka, chujowy mak, sulfo. Po pierwszych razach tak bywa.