baclofen to droga donikąd i moim zdaniem jedna z mogących mocno zaszkodzić substancji.
Rzeczywiście z początku miałem tak jak Ty i po ketonach, kiedy przyjmowałem baclo, nie miałem parcia na dorzucanie. Tak jednak dochodzimy do meritum. Jak ze wszystkim tak i z baclo mamy do czynienia z kwestią tolerancji. Zwyczajnie zaczyna się dziać coś takiego, że jest ciągle dorzutka aby się zaspokoić a po jakimś czasie od zaspokojenia wszystko kumuluje się w wątrobie i nas wypierdala z adidasów.
Pierwszy raz - obudziłem się jak po pigułce gwałtu - ostatnio pamiętałem 14:00 a teraz była 4:00 ja zaś kompletnie nie wiedziałem w jakim mieście i na jakiej dzielnicy się znajduje. Nie chce mi się do tego wracać ale każdemu bym to baclo odradzał także dlatego, że jako jedyny popierdolił mi (wróciło na szczęście do normy) głowę do tego stopnia, że po odstawieniu, po dłuższym braniu, przez tydzień nie dałem rady nawet na chwilę zasnąć niezależnie od zmęczenia. ODRADZAM.