...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 111 • Strona 1 z 12
  • 23 / 5 / 0
Witam
Pisze po raz pierwszy i nie jestem pewna czy wybralam odpowiedni dzial, jesli nie to przepraszam.

Jestem uzalezniona od kodeiny, biore ja juz ok 8-10 lat, od 5 systematycznie codziennie biore thiocodin w granicach 20-25tabl dziennie, czyli kilka tabletek co kilka godzin, tak by przez caly dzien, od rana do wieczora byc na takim lekkim haju (nigdy nie chodzilo o to by solidnie sie nacpac, a jedynie troche poprawic sobie samopoczucie. kodeina bardzo pomagala mi tez zapanowac nad potworna, niekontrolowana checia podjadania, ktora meczyla mnie od switu do nocy. Na marginesie to wlasnie z tego powodu siegnelam po thiocodin, bo zadne inne sposoby ani leki nie pomagaly
Poczatkowo bralam 5 tabletek co 4, pozniej co 3 godziny, pozniej, pare miesiecy temu zwiekszylam dawke do 8 tabl co 3 a nawet co 2 godz.

Liczac co 2 - 2,5 godz to przez jeden dzien potrzebowalam 5 do 6 dawek (40 do 48 tabl)

Dlaczego pisze potrzebowalam a nie potrzebuje?
Bo dzis jest 9 dzien od kiedy nie potrzebuje i mam nadzieje ze kazdy kolejny dzien bede mogla dodac do tych 9.

Zdecydowalam sie napisac, bo nie mam nikogo z kim moglabym o tym pogadac (moja terapeutka ma urlop), nikt z moich znajomych nie wie ze uzaleznilam sie od tego gowna, rodziny nie mam poza 7 letnia corka (na ktora ojciec sie zreszta wypial i alimentow nawet nie placi) ani zadnej bliskiej osoby i jestem z tym wszystkim zupelnie sama.
Moi rodzice nie zyja i ani w zyciu, ani w wychowywaniu corki, ani w detoksie nie mam nikogo do pomocy .
Kazdy kto probowal zerwac z kodeina wie ze to nie jest wcale takie proste, a ogolna dostepnosc thiocodinu bardzo pomaga takim jak ja...................... zlamac sie.

Ale ja sie NIE CHCE ZLAMAC, NIENAWIDZE TEGO CALEGO THIOCODINU, NIENAWIDZE BIEGAC NON STOP PO APTEKACH I PATRZEC FARMACEUTKOM W OCZY, NIENAWIDZE ZABIERANIA CORKI DO APTEK, JEST MI CHOLERNIE WSTYD PRZED DZIECKIEM, W TYCH PIERDOLONYCH TABLETKACH JA JUZ ZEZARLAM PIEKNY SAMOCHOD.

TE CHOLERNE TABLETKI POMAGALY MI CZUC SIE DOBRZE I FAJNIE SPEDZAC CZAS Z CORKA NA PLAZY, NA WROTKACH, HA HULAJNODZE, NA SPACERACH, W PARKU ... PO PROSTU CIESZYC SIE CODZIENNOSCIA, MIEC CHECI, ENTUZJAZM I SILE DO ROBIENIA ROZNYCH RZECZY..
TYLKO TEGO CHCE, ALE BEZ TYCH CHOLERNYCH TABLETEK.

Nie biore 9 dni i najbardziej boje sie ze nigdy nie bede miala takiego entuzjazmu, checi i sily do robienia tych wszystkich rzeczy i do codziennego zycia jak po tych tabletkach.

Chcialabym zeby ktos dal mi nadzieje......

Do detoksu podeszlam z marszu, bez przygotowania. Po prostu w momencie kiedy zauwazylam ze jeszcze chwila a ja bede musiala zrec tiokodin co 60 - 90 minut stwierdzilam ze to juz nie ma sensu. Tyle wysilku i wyrzuconych pieniedzy a efekt..... chwilowy i ledwowyczuwalny.
I wiecej nie poszlam do apteki.
Przez pierwsze 4 dni nie robilam nic poza drobnymi zakupami do domu, corka na szczescie sama potrafi przygotowac sobie cos do jedzenia, parowki zagrzac, czy pizze, bo ja czulam sie bardzo ociezala, bolaly mnie nogi, nie mialam sily na nic poza lezeniem i ogladaniem telewizji. Zreszta bylo wtedy tez strasznie goraco, temperature w moim slonecznym mieszkaniu mialam ok 35 stopni, noca powyzej 26, brakowalo powietrza. Piatego dnia nudzilam sie juz koszmarnie, jednak sil na to by zabrac dziecko do parku czy na plac zabaw jeszcze nie mialam
Od 6 dnia natomiast checi i sily zaczely powoli wracac. Z entuzjazmem jest jednak tak srednio. Mimo to juz od 6 dnia zaczelysmy jezdzic na plaze i kapac sie w wyjatkowo przyjemnej w tym roku wodzie. Co mnie cieszy najbardziej to to ze calkiem dobrze sie przy tym bawilam.

9 ty dzien i czuje sie w miare. Oczywiscie sa chwile kiedy mialabym ochote skoczyc do apteki, ale to bez sensu, przez godzine poczuje sie lepiej a potem bedzie gorzej niz teraz.

Czy to znaczy ze teraz bedzie juz lepiej, czy moze jest to tylko taka "cisza przed burza" a prawdziwy koszmar dopiero sie zacznie????????
Co moge zrobic by szybciej odzyskac dobre samopoczucie, zregenerowac organizm, miec troche wiecej sily?

blagam odpowiedzcie, napiszcie cos, najgorzej jest byc samemu.
  • 880 / 359 / 6
Jeśli brałaś tak długo jak mówisz, to entuzjazm wróci ci najwcześniej po paru miesiącach nie brania. Najgorsze (fizycznie) już za tobą, teraz przygotuj się na skutki psychiczne w postaci dużego dołka. Dobrze chociaż że masz córkę, która pomoże ci jakoś rozświetlić sobie dni.

W międzyczasie dobra dieta + sport to podstawa. Po prostu nie wracaj do kody. Życzę powodzenia w utrzymaniu abstynencji!
Everything's better with acryl. It's like bacon, but acryl.
Moje posty Ci pomogły - podziękuj mi za post!
  • 4603 / 2177 / 1
Brawo.

Zakończyłaś część fizyczną detoksu. Teraz część trudniejsza - psychiczna. Potocznie zwana parciem, czy zachowaniem abstynencji. Twój organizm już nie domaga się kodeiny ale twój mózg tak. Przez najbliższe kilka tygodni a może i 2-3 miesiące będziesz miała co jakiś czas taką wielką chęć iść do apteki i kupić thio parcie będzie silne, ale potrwa kilka godzin max. Najważniejsze to żeby nie dać się złamać. Po pewnym czasie będą te parcia coraz rzadsze, a z czasem powinny wniknąć.

Pamiętaj jednak, że nawet jednorazowy powrót do tego leku może skutkować powrotem do ciągu. Wiem, że brzmi to dziwnie, ale tak działa uzależnienie. Pomyślisz sobie. A co się może stać od jednego opakowania? Nic? Nieprawda. Takie jednorazowe wzięcie dla milionów ludzi na całym świecie skutkowało powrotem i dalszym braniem codziennie. Taj jak Ty wcześniej.

Druga sprawa to pustka psychiczna jaką człowiek ma po odstawieniu opioidów. Fajnie, ze masz dziecko i widzę że jesteś z nim mocno emocjonalnie związana. Przejścia jakie miałaś dodatkowo pomagają scalić ten związek (choć teściowa będziesz pewnie straszną;D) jak będziesz miała doła myśl o dziecku, o jego przyszłości. Spędzaj z nim czas, wychodź z domu, baw się. Tylko oczywiście wychodząc z domu omijaj apteki;>

Pomyśl o powrocie do hobby które z powodu kodeiny zarzuciłaś. Jak nie było niczego takiego to znajdź nowe. Poznaj faceta który zapewni Ci doznania, które wcześniej dawała kodeina (tylko nie może to być narkoman albo alkoholik) - to bardzo ważne.

No i jeszcze jedna sprawa - musisz uświadomić sobie, że jesteś narkomanką. Tak, wielkie słowo, ale kodeina jest narkotykiem. Tak więc jesteś narkomanką, ale chwilowo trzeźwą i niebiorącą. Taki narkoman nie może i najprawdopodobniej nigdy nie nauczy się ćpać żadnej substancji "na sportowo"

Dlatego też nie tykaj innych narkotyków i leków, be wyraźnego zalecenia lekarskiego.

Gratuluję tobie szczerze i życzę wszystkiego dobrego na nowej drodze życia. Życie bez kody może być trudne, ale jest realne a nie podkolorowane tymi pieprzonymi tabletkami.

PS. 10 lat brania kody to ogromny czas. Z pewnością poczynił on duże spustoszenia w twoim organizmie. Zacznij powoli się badać w kierunku wrzodów żołądka, uszkodzenia wątroby, problemów z kościami czy innymi organami i systemami. Nic na gwałt, ale cześć po części tak, aby wykluczyć wszystkie schorzenia, które są typowe dla wieloletniego nadużywania kodeiny.

Jeszcze raz gratuluję.

Temat przypinam jako motywator dla innych twierdzących że nie można z marszu, że trzeba substytucję buprenorfiną wprowadzać, że trzeba iść na pełny szpitalny detoks itd.

Otóż wystarczy tylko chcieć - tylko i aż chcieć.
  • 182 / 20 / 0
Gratuluję autorce tematu podjęcia ważnej i jedynej słusznej decyzji o zaprzestaniu brania kodeiny. Najważniejsza przy rzucaniu tego typu nałogów jest silna wolna i ogromna motywacja np. do normalnego życia.

Przechodziłem ciąg na opio, który trwał około 7-8 miesięcy. Z tym, że ja niestety miałem nieco utrudnione zadanie, bo grzałem środki dużo mocniejsze od kodeiny : Fu-F, U-47, MAF...
Zdecydowałem się na przerwanie ciągu praktycznie z dnia na dzień, zmniejszając nieco wcześniej dawki (bez tego bym chyba wylądował na sorze). Przez około tydzień objawy fizyczne plus psychiczne, były dosłownie jak najgorszy horror. Nie miałem nawet siły z łóżka się podnieść, żeby sięgnąć po kubek z piciem...A do tego ta bezsenność... Psychicznie nie chciałem nic robić i najchętniej bym umarł. Po tym jak objawy fizyczne ustąpiły (nie całkiem, bo dreszcze czy "gęsia skórka" dalej dawały o sobie znać) nasiliły się za to psychiczne. Dół, brak chęci do życia, ogólnie depresja hard level. Ciągle sobie powtarzałem, że wygram to i że trzeba jeszcze trochę przecierpieć, bo potem będzie znowu jak dawniej. No i miałem rację :) po miesiącu psychika wróciła do stanu w jakim powinna być na co dzień. Wróciły chęci do życia, a radość zaczęły sprawiać najprostsze codzienne czynności. Wcześniej w czasie tego doła psychicznego, przychodziły chęci "żeby sobie ulżyć" i trochę przyjąć, ale powtarzałem sobie, że to nie ma sensu i skończy się nowym ciągiem, bo prawie zawsze w takich sytuacjach tak się kończy. Zaciskałem zęby i cierpiałem, ale wiedziałem, że swoje trzeba wycierpieć i że sam sobie na własne życzenie zgotowałem taki los. Ogromny wpływ na sukces ma odpowiednio silna wola i motywacja. np. praca, dziecko czy ogólnie rodzina.
Także nie masz co się teraz martwić o brak entuzjazmu i chęci do robienia rzeczy, które na kodzie robiłaś z wielką przyjemnością. Też na początku miałem ogromne obawy i podobne lęki do Twoich, ale jak pisałem wcześniej, po miesiącu wszystko wróciło do normy i znowu cieszę się życiem jak wcześniej :) Dodatkowo mam wielkie obrzydzenie do opio, mimo, że wiele razy było cudownie jak w bajce, ale rozsądek i świadomość, do czego to prędzej czy później prowadzi wygrywa. Lepiej w takich przypadkach nie czynić kilku kroków w tył mówiąc sobie: "może spróbuję jeszcze raz, tylko raz, żeby zobaczyć i przypomnieć sobie jak to fajnie było..." , bo można się wpierdolić w bagno z którego drugi raz może nie udać się wyjść...
Szczerzę gratuluję autorce tematu i trzymam kciuki, żeby trwała w trzeźwości.
  • 1008 / 202 / 2
Nie będę powtarzać tego co napisali już przedmówcy, ale polecę dodatkowo mitingi NA lub AA (oczywiście, jeżeli masz możliwość zorganizowania jakiejś opiekunki na kilka godzin raz w tygodniu). W każdym większym mieście są tego typu grupy, łatwo je znaleźć w internecie.
Poznasz ludzi z podobnymi problemami, którzy bezinteresownie są w stanie pomóc innym w wychodzeniu z nałogu, a także możesz po prostu poznać jakiś trzeźwych ludzi, z którymi z czasem zaczniesz spędzać fajnie czas. Oczywiście nie każdemu pasuje forma mitingów, ale wbrew pozorom nie jest to żadna sekta i nikt nikogo nie zmusza do pisania programu 12 kroków, jeżeli ktoś tego nie chce. Polecam spróbować.
Uwaga! Użytkownik eth0 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 23 / 5 / 0
Dzieki wszystkim za odpowiedzi i duza dawke wsparcia, tego mi brakowalo. Nie ma to jak rozmowa z kims kto rozumie.

drugim powodem zalozenia osobnego tematu i napisania o mojej walce z koda bylo to ze chce zachecic osoby ktore sie boja detoxu i nie wierza w swoj sukces zeby nie rezygnowaly
MOZNA RZUCIC KODEINE Z MARSZU I BEZ OBSTAWY 50 INNYCH LEKOW, BEZ CALODOBOWEJ STRAZY PRZYJACIELSKIEJ I BEZ PRZEZYWANIA WMOWIONEGO SOBIE KOSZMARU,
wystarczy odpowiednie podejscie

Zanim zalozylam swoj temat czytalam tu na forum wiele innych dotyczacych detoxu po kodeinie i mowiac szczerze bylam przerazona niektorymi wypowiedziami i tym ze niektorzy sie przygotowuja jak na wojne.
Gdybym przeczytala to zanim zaczelam detoks to pewnie dalabym sobie spokoj i grzecznie podreptala po tiokodin bo uznalabym ze po prostu nie mam wogole co marzyc, nie mam szans.

- ja samotna matka, majaca cale zycie i wychowanie 7 letniej corki na swojej glowie, bez zadnej babci, dziadka , partnera czy innej bliskiej osoby do pomocy, nie mam znajomosci wsrod lekarzy i zdobycie nawet tabletek nasennych dla mnie to problem, a do tego jeszcze mam mops na glowie i caly odwyk musi odbyc sie w tajemnicy, bo mi dziecko zabiora (teraz dzieci sa zabierane nawet na podstawie "na wszelki wypadek").
Pomarzyc moge sobie jedynie o pomocy, nawet tak banalnej jak pozmywanie naczyn, zmycie podlogi czy przygotowanie kapieli i obiadu dla dziecka.

Czy to znaczy ze nie mam szans......

Te wielkie przygotowania
..wsparcie i pilnowanie cala dobe...
... tony lekow przeciwpsychotycznych, przeciwlekowych, uspokajajacych, nasennych, antydepresyjnych i jeszcze jakichs substytutow narkotykow ktore maja pomoc odstawic kodeine
.... i wiele wiele innych
Odliczanie do godziny 0 i psychiczne nastawianie sie calymi tygodniami .....


U mnie tego nie bylo i cale szczescie ze tego nie bylo, bo wyobrazenia o detoksie sa 100000 razy gorsze niz sam detox, a czlowiek potrafi wszystko sobie wmowic. powiem wiecej, jak czlowiek wyznaczy sobie date i przez kilka dni lub tygodni przygotowuje sie i czeka na koszmar ktory ma nadejsc, to on naprawde przezyje koszmar. Ale to nie detox bedzie koszmarem, tylko wiara czlowieka w to ze przezywa koszmar.
Tak dziala nasza psychika. Najlepiej sie wogole nie nastawiac i nie robic z tego wielkiego wydarzenia bo to obciaza psychike (presja jest wieksza kiedy robimy cos waznego i wielkiego a im silniejsza presja tym trudniej wytrzymac)
Wyolbrzymianie tego wydarzenia jakim jest rzucenie kody to tylko rzucanie sobie klody pod nogi, to nie pomaga, wiara (czytaj : presja) bliskiej osoby tez nie, bo jak ktos w ciebie wierzy to nie chcesz go zawiezc, prawda? A tu absolutnie nie chodzi o kogos. Tu trzeba byc totalnym egoista i zrobic to dla siebie. Miec swoje wlasne powody.

Ja nie robie tego dla corki, choc wiem ze ona jeszcze dlugo bedzie potrzebowala zdrowej mamy. Poki co mam konskie zdrowie, wiec nie czuje tego leku przed zniszczeniem sobie zdrowia tiocodinem. A na corce moje cpanie raczej pozytywnie sie odbija bo na tabletkach bylam jeszcze lepsza mama, bardziej pogodna, spokojna, mama otwarta na dziecko i jego potrzeby.

moje cpanie nie przeszkadza mojej corce, ale PRZESZKADZA MNIE. TO JA MAM DOSC.

I dlatego mam szanse z tego wyjsc.

Chcialabym tu jeszcze wspomniec o lekach psychotropowych, bo zauwazylam ze duzo osob rzucajac kode lapie sie za antydepresanty, leki przeciwpsychptyczne, nasenne itp, co moze pomoc ale tylko przy wlasciwym stosowaniu i we wspolpracy z lekarzem psychiatra do ktorego trzeba sie udac KILKA MIESIECY przed odstawieniem kodeiny. Psychiatra musi wiedziec o nalogu i o planach odstawienia narkotyku, bo jego zadaniem jest przygotowac nasz organizm do tego. Trzeba sie zapisac do jednego lekarza ktory od tego momentu stanie sie twoim dobrym przyjacielem , z ktorym bedziesz rozmawiac o wszystkim co dotyczy twojego samopoczucia i reakcj na leki. Leki psychotropowe nie dzialaja od razu ich dzialanie rozpoczyna sie, w przypadku niektorych lekow, najwczesniej po jakichs 2-3 tygodniach , w przypadku innych trzeba czekac nawet do poltora miesiaca. Wiele z tych lekow zanim zacznie dzialac to przez pierwsze 3-4 tygodnie wrecz nasila depresje i cierpienie a dopiero pozniej pojawia sie efekt antydepresyjny . Bardzo czesto bierze sie nie jeden lek tylko kombinacje kilku w dokladnie okreslonych dawkach, a zeby znalezc takie polaczenie skuteczne dla konkretnego czlowieka tez potrzeba czasu.
Dobre sa tez stabilizatory nastroju, najlepiej w polaczeniu.
Ale jak juz wspomnialam leki tak,
ale nie na wlasna reke i nie u przypadkowych psychiatrow wykupywane kilka dni przed planowanym detoxem.


[quote]
A JAK MJIE PRZYCISNIE TO POWIEM TAK :
"DZISIAJ THIOCODINU NIE KUPIE. TYLKO DZISIAJ. Kupie go sobie jutro."
jak jutro mnie przycisnie to wtedy wypowiem to samo zdanie [/quote]
  • 12008 / 2344 / 0
Powodzenia!
Też przez to przechodziłem (równie długie uzależnienie, w dodatku na znacznie większych dawkach) i muszę Cię ostrzec, że kodeina będzie Ci się śniła po nocach jeszcze przez bardzo długi czas. Albo to wytrzymasz, albo wrócisz do brania... jeśli wrócisz, to nie załamuj się, bo porażki w tej "branży" to powszechna sprawa.
  • 243 / 39 / 0
Brawo " siostro" też poproszę trochę Twojej siły i determinacji ..
  • 23 / 5 / 0
No to zaczynam 12 dzien.
Czy mnie ciagnie do kodeiny... sama nie wiem. Z cala pewnoscia jest to takie uczucie ze "czegos brakuje" . kodeina daje uczucie blogosci i przyjemnosci (chociaz po tylu latach brania bylo to juz ledwo wyczuwalne, ale bylo) i tego brak.
Ale nie jest to jakies straszne uczucie. Jak po smierci mojej mamy z ktora bylam bardzo blisko mops postanowil NA WSZELKI WYPADEK. W RAZIE GDYBYM MIALA SOBIE NIE PORADZIC Z ZALOBA I SAMOTNYM MACIERZYNSTWEM (choc nikt nie twierdzil ze sobie nie poradze) zabrac moja coreczke do rodziny zastepczej i w jednej chwili stracilam ukochana mame i 20 miesieczna coreczke, wtedy TO bylo straszne uczucie pustki. Wtedy to bylo gigantyczne parcie tyle ze nie chcialam narkotykow tylko corke i bylam gotowa zrobic i poswiecic wszystko. To byl 2 letni detox- i to taki ze doprowadzal mnie do obledu.

....a teraz czuje sie podobnie jak po odstawieniu slodyczy (a bylam od nich na maxa uzalezniona. W domu przeszukiwalam wszystkie katy i jak nie znalazlam czekolady to byla awantura)

O ile samo niebranie kody nie jest jakos specjalnie trudne, tak zalatwianie spraw i wykonywanie czynnosci ktorych doslownie nienawidze mnie przeroslo. kodeina bardzo ulatwiala robienie tego wszystkiego.
Mam do wykonania zadanie i nie wiem jak mam je wykonać bez kodeiny skoro juz na samą mysl o tym rozsypuje sie psychicznie

Juz teraz pisze o tym i wpadam w panike, bo zrobic TRZEBA BEZWZGLEDNIE a bez kody albo jakiegos innego draga typu amfa nie jestem w stanie.
I co ja mam zrobic?????????

Nie chce i nie mam ochoty brac tiokodinu, zwlaszcza teraz kiedy czuje sie juz prawie dobrze, energia i sily wracaja (2 dni temu czułam sie juz na tyle dobrze i miałam juz na tyle siły, ze zabralam corke 7 lat i siostrzenice 9 lat na Wrotkopiłke -to taka piłka reczna wymieszana z koszykówką tyle ze na wrotkach. Byl tez wrotkoberek i wyscigi. Ogolnie swietna zabawa ktora przy okazji podnosi poziom endorfin. Endorfina to taka morfina wytwarzana przez ogranizm czlowieka)

Ale muszę wykonać zadanie i pytanie co zrobić żeby to zrobić i nie musieć brać kody. A wykonanie tego zadania jest wazniejsze od wszystkiego innego.
Krąży mi po głowie taka mysl ze moze nie bede miała innego wyjscia jak obskoczyc apteki i wtedy na kodeinowym haju bede w stanie wysprzatac cale mieszkanie na blysk i przyjąć babkę z sądu. :wall: :wall: :wall:
Ale to tak nie dziala ze wcisne pauze i zrobie sobie przerwe w odwyku, a po zalatwieniu sprawy nacisne strzałkę by kontynuowac odwyk. Biorac teraz kode wszystko wroci, przypomne sobie jak cudownie mozna sie poczuc po kodeinie tym bardziej ze po 12 dniach przerwy koda zadziala lepiej niz przed odwykiem.
ALE JA TEGO NIE CHCĘ, JA CHCĘ DALEJ KONTYNUOWAĆ SWÓJ ODWYK, JA JUZ POMAŁU ZACZYNAM SIĘ ODZWYCZAJAC OD TYCH CZYNNOSCI ZWIAZANYCH Z KUPOWANIEM I BRANIEM kody, POJAWIAJA SIE TEZ NOWE DOZNANIA KTORE BARDZO PRZYJEMNIE SIE ZAPOWIADAJA JAK NP TO ZE MOJE SAMOPOCZUCIE NIE JEST UZALEZNIONE JUZ OD TEGO KIEDY I ILE kody ZEŻARŁAM ILE MAM W PLECAKU I JAK DALEKO JEST DO APTEKI W KTOREJ MOGE TO KUPIC.
A NA SAMĄ MYŚL ŻE MAM IŚĆ DO APTEKI PO THIO ODRZUCA MNIE :#: :#:

Teraz pewnie niektórzy się usmieją bo tym potwornym zadaniem dla mnie jest ...........

........... :oops: :oops: :oops: :oops: :roll: :( :( :( POSPRZĄTANIE MIESZKANIA :wall: :wall: :wall: :wall: :wall: :wall: :wall: :wall:

Tak to wielkie zadanie to posprzatanie mieszkania na błysk, a przez detoks mam straszny syf, od początku detoksu nie ruszylam w domu palcem, nie miałam na to siły.
A ze zycie jest złośliwe to akurat w tym tygodniu przychodzi do mnie zrobic wywiad nie tylko mops ale tez SĄD RODZINNY. Od 5 lat walcze z tymi instytucjami ktore sprawdzaja, wszystko kontrolują i narzucaja mi co mam robic a ja musze tańczyć jak mi zagrają bo jak nie to pod byle pretekstem zabiorą moją córeczkę do pogotowia opiekuńczego albo domu dziecka.
Od tej wizyty i opinii kuratora bardzo duzo zalezy, ja mam wypełnione wszystkie warunki, mops nie ma zadnych zastrzeżeń, przeciwnie są bardzo zadowoleni bo ja niczym wyszkolony pies z entuzjazmem wykonuje wszystko czego chca i co mi proponuja (i tylko tylko ja wiem ile mnie to kosztuje)
  • 243 / 39 / 0
Sprzątanie na trzeźwo to MASAKRA.
i też mnie przeraża .
Ale Ty dasz radę - a jak nie to sprzątnij tylko z wierzchu przed wizytacją i udawaj że jest ok.
ODPOWIEDZ
Posty: 111 • Strona 1 z 12
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.