Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 139 • Strona 8 z 14
  • 22 / 1 / 0
Ja tam uwielbiam smakowe gorzałki, ich najmocniejszą zaletą jest to, że nie trzeba popijać
Soplica mirabelkowa mniami, wlewam setkę na raz, ale to z rzadka.
Uwaga! Użytkownik poczaskany jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2025 / 584 / 0
Ostatnio wyszła Saska - kawa z nutą brandy.
O JAKIE TO JEST DOBRE. Tego nie trzeba popijać, to się pije z przyjemnością. A woltaż ma.
You wouldn't? Yes you would. You would lie, cheat, inform on your friends, steal, do *anything*
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
  • 1008 / 202 / 2
19 kwietnia 2018Jamedris pisze:
W moim sercu tylko white russian - pozdrawiam kojarzących. :-)
https://d3c1jucybpy4ua.cloudfront.net/d ... oByOne.jpg

%-D
Uwaga! Użytkownik eth0 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 449 / 26 / 1
Temat powinien brzmieć: "hipokryzja użytkowników alkoholu (i nikotyny)". Ćpun to ćpun - jak go przyciśnie to też się upije. No chyba, że macie myśli smarkaczy, co wciąż są zafasynowani zielonym ;-)
Don't get high on your own supply. Of course, not everyone follows the rules, hmm?
  • 608 / 126 / 0
Ja tam dobrze wspominam grubsze melanże, oraz te mniejsze, okazjonalne picie piwka. Czystej wódki nie piłem od pół roku tak samo jak i fajek nie paliłem od pół roku ( na samą myśl o wypiciu 50ml czystej mnie skręca ). Ale lubiłem raz na jakiś czas jak się trafiła pixa MDMA też było fajnie, ale moim chlebem powszednim były wszelakie stimy :) Chociaż znałem takich ćpaków którzy gardzili tymi pijącymi wódkę...ale oni grzali buprę - to chyba dlatego...
  • 1131 / 218 / 7
Wracając do tematu hipokryzji...
Zauważył ktoś poza mną prawidłowość że osoby pijące regularnie* częściej deprecjonują psychodeliki** niż osoby które piją rzadko lub wcale?
Zazdroszczą nam bezkacowej fazy ale sami nie spróbują bo januszowy lęk przed "ZŁYMI NARKOTYKAMI" jest zbyt silny?

* można to też podciągnąć pod niektóre osoby biorące benzo
** a także dysocjanty, empatogeny
Życie to trip, więc dbaj o set&setting.
ENTEOGENY PRAWEM, NIE TOWAREM!
Układ nagrody kurwą jest.
  • 837 / 78 / 0
Ogół społeczeństwa z dużym odsetkiem pijących alkohol, ale nie biorących nic innego w większości przejawia wrogość wobec narkomanów często sami nimi będąc. IMO wynika to z lęku i propagandy, której nasłuchali się przez lata.

Ćpunów nienawidzących alkoholu spotkałem bardzo niewielu i jeśli to przez profil działania etanolu, która im się nie podoba. Zauważyłem niechęć nałogowych palaczy marihuany i ludzi na tripach do najebańców, ale wcale mnie to nie dziwi, bo gdy sam z tym przesadzałem z dymem unikałem ich towarzystwa (i speedziarzy) jak tylko mogłem. Nie wyobrażam sobie także iść na alkoholową imprezę na tripie. Upalenie nie idzie w parze z najebaną swołyczą, albo nieprzestającymi gadać, a w ekstremalnych sytuacjach psychotycznymi i agresywnymi nafukańcami.

Pewna osoba pijąca codziennie bardzo lubi psychodeliki, ale wiem, że jej tripy są mniej mistyczne niż innych niepijących, bądź pijących rzadziej, z którymi rozmawiałem. Równie dobrze może to być kwestia osobnicza, albo światopoglądowa (sceptyczne podejście do religii, systemu wierzeń, negacja możliwości doświadczeń mistycznych po psychodelikach), nie wiem. Generalnie wydaje mi się, że traktuje to jako zabawę i robiła tak od początku, gdy inni podchodzili do tego z innej strony.
Who Jah bless, let no man curse
?Are you dreaming?
I Never Asked For This
Wszystkie moje posty to fikcja literacka.
  • 1831 / 488 / 0
Będąc gnojem zafascynowanym kulturą psychedeliczną, gardziłem alkoholem jako używką prymitywną, nie dającą przyjemności, za to skutecznie skracającą rozum. Przeciwstawiałem jej działaniu marihuanę, która według mojego ówczesnego spojrzenia powodowała ciekawe rozważania, potęgowała i modyfikowała działanie zmysłów, rozświetlała wyobraźnię. Nie żadna tam kretyńska, pijacka agresja, a boski czilałt. :-D Była w połączeniu z psychorapem, fink floydami czy psy transem moją pierwszą kwintesencją psychodeli, bo innej jako gimbus zaznać nie mogłem, czytając w tym czasie często o Albercie Hoffmanie i kminiąc, skąd można załatwić te (nie)sławne grzyby. Sceny z życia po THC wydawały się jak akty w teatrze, pełne głębi, o różnorakich możliwościach interpretacji. W tym stanie interakcje społeczne wyglądały dla mnie z boku zazwyczaj jednak płasko i topornie, prostacko umotywowane, kurewsko smutne. Moja percepcja zarzucała stale ich aktorom (bo sądziłem, że każdy coś "gra") egoizm i łaknienie uwagi innych, gdy ja sam przybijałem siebie myślą, że niczym się od pozostałych ludzkich zwierząt nie różnię. Może prócz rojenia sobie poczucia pewnej wyższości, wynikającej z jak wtedy sądziłem większej samoświadomości od przeciętnych ludzi. ;-) W tym mojego biologicznego ojca, kompletnego alkusa, który lat kilka później miał zachlać się szczęśliwie dla siebie i świata na śmierć. Sam już o wiele wcześniej przed tą "tragedią" obiecywałem sobie, że nie wdepnę w tak idiotyczne bagno, a moja nienawiść do alkoholu była, ogólnie mówiąc, silnie ideologiczna.

W toku dalszych moich "badań" innych stanów świadomości i zarazem kwestionowania zastanych w społeczeństwie wartości -niebezpieczne w cholerę połączenie- poznałem oblicza tych stanów na wszelkie sposoby, próbując jednocześnie czasami (ze śmieszną pogardą, połączoną z nieznośną ciekawością wariata badającego kijem pole minowe) ze stymulantami czy depresantami. Byłem ostrożny, robiłem dłuższe i krótsze przerwy pomiędzy kolejnymi "eksperymentami". W tle wciąż jednak tkwiła moja deprecha i labilność emocjonalna, raczej wrodzona, co miało wytyczyć dalszy kierunek wsiąkania w ten temat. Stale byłem już na jakichś antydepresantach. W końcu, po w sumie jakichś 7 latach rekreacyjnego pizgania różnych środków widziałem doskonale swoją raczkującą politoksykomanię, ale przestało mi zależeć na moim życiu, więc i przestała mnie ona kłopotać. Marzyłem, by w końcu coś w życiu móc na co dzień odczuwać i półświadomie (bo inaczej nie da się opisać decyzji podjętej z powodu niewątpliwie zaburzeń psychiki i odczuwania) podjąłem decyzję o rozpoczęciu "zabawy" na maksa, choćby miała zakończyć się moją w końcu śmiercią.

Od tego momentu, gdy nie czułem jeszcze żadnego pociągu do alkoholu, do pierwszego alkoholowego delirium tremens minęło zaledwie kilka miesięcy. Ciągi na GBL, GHB, baklo i benzo wpuściły mnie wprost w objęcia butelki. Pamiętam, gdy pierwszy raz zalałem objawy odstawienia giebla wódą, a nagle zalała mnie euforia i ulga. Można powiedzieć, że pomijając wtedy typową substytucję uzależnienia fizycznego od innych gabanergików, od tamtego momentu często chciałem wrócić do uczucia tego rushu, gdy wlewasz w siebie na raz 150ml wódki, która gasi w świadomości lęk, przygnębienie, dyskomfort. Dawała przy tym motywujący, pozytywny nastrój. Zatem profil działania alkoholu ewidentnie się zmienił, przez co kolejne dwa lata butelka przyrosła do dłoni i życia, dając mi przyspieszony kurs alkoholizmu, którego skutki wspominam koszmarnie. Ciężko było się opamiętać. Wtedy też na własnej skórze doznawałem społecznych schematów, które wrośnięte w kulturę tworzą klimat akceptacji, a nawet sympatii do używania tego środka, jako synonimu dobrej zabawy. Nie ciągnie mnie już do picia, do innych rzeczy niestety wciąż mocno.

W każdym razie, nigdy nie mów nigdy, czy nie tak powiadają? :-D
Ostatnio zmieniony 15 czerwca 2018 przez NegatywneWibracje, łącznie zmieniany 2 razy.
życie jest zbyt krótkie, by dwa razy oglądać to samo porno.

Powiadacie, że dobra sprawa uświęca nawet hejting?? A ja Wam mówię: dobry hejting uświęca każdą sprawę.
  • 8104 / 897 / 0
alkohol jest spoko, dobrze miesza sie z klonem.Nie lubie tylko wódki i innych wysoko procentowych alkoholi.
Lekoman :tabletki:
Nie zapomnę pierwszy nastuk
W wieku lat piętnastu
Później zarzucanie różnych wynalazków
  • 1 / 1 / 0
Biorę wszystko co apteczne.
Ale alkoholu nie tykam. Mam obrzydzenie i sadzę ze to największy syf.
Spirytus tylko do ekstrakcji wykorzystuje. No i do opalania palnika.
Uwaga! Użytkownik OpioKurwa nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 139 • Strona 8 z 14
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.