Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 118 • Strona 12 z 12
  • 296 / 19 / 0
A może by tak zrobić jakiś ocet ziołowy? Na przykład na bazie octu jabłkowego. Czytałem wczoraj na jakimś zielarskim forum, że przeziębienie da sie zatrzymać w początkowej fazie psikając gardło octem jabłkowym. Ale na drożdżyce powinny też trochę takie octy ziołowe pomóc. Mam ochotę z tym poeksperymentować.
http://www.herbiness.com/octy-ziolowe/

Poza tym polecam surowy topinambur. Nie ma chyba lepszego naturalnego probiotyku. Jesli tylko macie możliwość uprawy, surowe bulwy topinamburu można wykopywać jesienią i wczesną wiosną, po odwilży. Jesienią warto też zażywać kurkumę. A czasami mozna sie naćpać gałka muszkatołową czy DXM. drożdżaki chyba tego nie lubią. A później następnego dnia uzupełnić dietę topinamburem.

Probiotyki zawierają żywe bakterie i wprawdzie można wziąć 2 tabletki zamiast jednej. Ale nie o to chodzi żeby je dostarczyć, tylko żeby utrzymać je przy życiu. A w tym celu wlaśnie surowy topinambur jest dobry i ogólnie surowe warzywa.
Dlatego mimo druty, wieże i strażnice
tam chcemy dotrzeć gdzie nam dotrzeć zabroniono;
Bezużyteczne, śmieszne posiąść tajemnice
Byleby jeszcze raz gorączką tęsknot płonąć
  • 394 / 10 / 0
Doszedłem do wniosku, że mam kandydoze. Powoli zaczynam kurację jakieś tam specyfiki sobie wybrałem... A niedługo i zakupie. Choć już teraz od 2 dni zaczałem stosować pewny naturalny specyfik... Tylko kurwa, ta dieta. Jak same specyfiki nie pomogą to dorzucę dietę.. Zdrówka ludzie
Uwaga! Użytkownik BetterThan nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 70 / 8 / 0
Warto też by załatać sobie jelita L-glutaminą, wytępić robactwo, a dopiero potem zasiedlać się probiotykami. Szkoda, żeby się namnażały i balowały po całym organizmie.
@up, myślę, że suple to za mało bez diety. Też trzeba przy okazji zadbać o cały organizm, choćby wątrobę, bo tępienie grzybów itd. może zalać syfem organizm, jeśli wątroba nie będzie nadążała z detoksem. Albo stosować glinki dla zmniejszenia toksyczności ustroju. A jak się bawić z np. olejem z oregano, można sobie zaszkodzić wątrobie i wybić wszystkie bakterie, w tym dobre. Należy też zwiększyć odporność i doprowadzić system hormonalny do porządku, jeśli byłby rozchwiany.
Myślisz, że jak nie robisz nic, to nie robisz nic złego?
  • 17 / 3 / 0
Rzucilem fajki, kawe, zero pasteryzowanego zarcia, bardzo malo cukrow a juz na pewno zadnych z marketow. Ogolnie unikac kupowania z marketow, zero chleba, bulek, wpierdalac dziennie jajek tyle ile sie da(kupowac u rolnikow), na tluszczu zeby witaminy sie wchlanialy. Ruch, spacery, mleko pic (ale prosto od krowy, bron boze ze sklepu). Pic kiszonki (np. woda z ogorkow kiszonych od babci). Ogolnie wrocic do tego co jadly nasze babcie i unikac syfu... dopiero 4 miesiace (oprocz fajek ktorych nie pale juz 1.5 roku) i widze ogromna poprawe. Jeszcze z rok-dwa i bedzie git :)

A i jeszcze https://www.youtube.com/watch?v=cmXBxMx4t8Y
  • 46 / 5 / 0
Na candida dobre jest płukanie ust H2O2, o nieco wyższym stężeniu niż w standardowej wodzie utlenionej, ale w granicach bezpieczeństwa.
Uwaga! Użytkownik Darth Sidious nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2 / / 0
Żyję z tym gównem już 10lat. Bieganie po lekarzach odpuściłem sobie po kilku miesiącach, przez ok. 2 lata próbowałem wszelkiego rodzaju bio-specyfiki ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że to ściema. Generalnie to pogodziłem się, że to chujstwo mnie nigdy nie opuści. Staram się trzymać candide na pewien dystans tzn. jak się nasilają objawy i gorzej się czuję to przechodzę na dietę jak jest lepiej to pozwolę sobie zjeść coś normalnego. Ja mam tak, że w okresie wiosenno-letnim im jest cieplej tym objawy są mniej dokuczliwe i mogę żyć prawie normalnie-bez przegięć natomiast gdy lato się kończy grzyb mnie zaczyna wpierdalać i bez diety funkcjonować normalnie nie daje rady. amfa używana rozważnie również w znaczny sposób niszczy grzyba tzn nie można walić dzień w dzień tygodniami, bo wyniszczamy się i spada nam odporność co w efekcie potęguje objawy. Próbowałem wszystkiego i nie wierzę w to, że da się z tego całkowicie wyleczyć. Zacząłem w pewnym okresie mieć taką wizję, że kluczowe znaczenie ma odporność organizmu, która z jakiegoś powodu nie domaga np z powodu rozwijającej się nieuleczalnej choroby co powoduje namnarzanie candidy. Jakoś nauczyłem się z tym żyć "na pół gwizdka", a na lekarzy i cuda-specyfiki szkoda mi zwyczajnie nerwów, czasu i kasy.
  • 5 / / 0
Jestem już totalnie zdesperowany jeśli chodzi o temat kandydozy, jak i w ogóle swój stan zdrowia. Źle się czuję od dłuższego już czasu i co rusz wydaję mi się, że wreszcie znalazłem źródło swoich kłopotów to nagle się okazuje, że to jeszcze nie jest to i zabawa w chowanego dopiero się rozkręca.

W lipcu robiąc sobie TSH i widząc wynik ponad 7 co było dwukrotnym przekroczeniem normy spadł mi kamień serca, bo myślałem, że to jest właśnie to i po lekach na niedoczynność tarczycy wreszcie się poprawi i wyjdę w końcu z tej beznadziej sytuacji. Lekarka rzecz jasna od razu przepisała mi pro hormon w dawce 50 i powiedziała, że trzeba będzie trochę poczekać, ale zmiany w końcu nastąpią, a tutaj miesiąc i nic, kolejny i też wielkie g. Po 3 miesiącach miałem kolejną wizytę i nic się nie poprawiło chociaż wyniki jak mówiła Pani endokrynolog były idealne, dodając, że problem leży, gdzie indziej.
Byłem bardzo przybity z ogólnej niemocy tego wszystkiego, ale zerkając na swoje wyniki zobaczyłem, ze T3 ( aktywny hormon ) względem ostatniego badania nic się nie poprawiło i dalej był w dolnych widełkach. Także zacząłem sobie czytać co może być powodem tej upośledzonej konwersji i tam jedną z przyczyn była infekcja grzybami candida, czyli kandydoza. Nie za bardzo ogarniałem temat candidy, więc im więcej czytałem na ten temat, tym bardziej zdumiony byłem ile objawów mam z nią związanych i generalnie ile pokrywa się z niedoczynnością tarczycy: niemożność skupienia się, niskie libido, ekstremalne zmęczenie, mgła mózgu. Do tego też inne, czyli kłopoty z zaśnięciem, brak apetytu, a zwłaszcza biały język i cuchnący oddech, który jak ktoś słusznie tutaj napisał w porównaniu z gnojówka nie miałby się czego wstydzić. No i wcześnie jakieś pół roku temu przeżywałem przez jakieś 2 – 3 tygodnie tortury, bo przez kilka minut dziennie dostawałem wysypki skórnej. Bardzo to było bolesne i gdyby to trwało dłużej niż te 3 – 4 minuty to pewnie bym udał się do szpitala ( niby ta pokrzywka, wysypka to jakieś usuwanie nadmiaru toksyn przez organizm ). Także no cóz to było na początku listopada i znowu odzyskałem nadzieję, że może jednak to nie jest dla mnie koniec i jeszcze można te życie uratować. Czytałem o tym wszystkim coraz więcej, a im więcej czytałem to coraz bardziej się umacniałem w przekonaniu, że cierpię na ten syf. Miała pomóc dieta i specyfiki ziołowe. Cukier został wywalony od razu i nie było to w sumie jakieś nadmiernie trudne, bo chociaż raz na jakiś czas się zjadło coś słodkiego to w obliczu profitów jakie można osiągnąć nawet nie było chwili zawahania. Gorzej było z chlebem, który prawie co dzień się jadło, ale tutaj też korzyści przyćmiły niedogodności i od około 28 listopada węglowodany zostały mocno ograniczone. W sumie jedynie do warzyw, chociaż raz na jakis czas jakąś kaszę też nie jest źle spożyć. Ale niestety…

Czas mija, dzien po dniu i mimo stosowania rygorystycznej diety i specyfików ziołowych ( ostropest, święta bazylia, czosnek, ekstrakt z pestek grejpfruta, probiotyki ) nie widzę żadnych zmian. Ostra dieta od ponad dwóch tygodni, a suplementacja od miesiąca i ani odrobina poprawy zmusiła mnie do zastanowienia się nad dwoma rzeczami, czyli głodówką i lekarzem. Na głodówkę przyjdzie jeszcze czas, więc umówiłem się dzisiaj na spotkanie z lekarzem rodzinnym, który myślałem, że przepiszę mi fluconazol, ale niestety tak się nie stało. Babka w ogóle nie podzielała mojego przekonania co do kandydozy gadając coś o tym, że jest to napompowane medialnie. Zleciła tylko jakieś badania krwi? ( miałem je przy badaniu TSH co jej wspomniałem, a ona na to, że tym zrobi się rozszerzone ). Jestem po prostu załamany przebiegiem tej akcji i generalnie chyba to nie był dobry pomysł, żeby z taką sprawą iść do rodzinnego. Tylko jaki lekarz może tutaj mieć pojęcie w temacie? Internista, zakaźnik? Do kogo można iść z takim problemem. Mam tez możliwości ogarnięcia sobie jakiegoś leku po znajomości, tylko jaki byłby najlepszy na tę ogólna wersję kandydozy?
  • 5 / 1 / 0
Bigboy8830 jak tam, poradziłeś sobie z candida?
ODPOWIEDZ
Posty: 118 • Strona 12 z 12
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.