Organiczne związki chemiczne oddziałujące na receptory kannabinoidowe w mózgu.
Więcej informacji: Kannabinoidy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 95 • Strona 8 z 10
  • 1131 / 218 / 7
12 marca 2017zjadaczRC pisze:
Już wtedy zauważyłem halucynogenne działanie tego środka. Widziałem twarze w każdym mijanym przedmiocie. Sygnalizacja świetlna, śmietniki - wszystko układało się w twarz człowieka, niektóre twarze były nawet ruchome
Czyżby halucynogenne działanie kombinacji CMC + kannabinoid?
post1927654.html#p1927654
Życie to trip, więc dbaj o set&setting.
ENTEOGENY PRAWEM, NIE TOWAREM!
Układ nagrody kurwą jest.
  • 104 / 6 / 0
Najgorszy wymiar kary otrzymałem po zapaleniu z wiadra czystego prochu z mieszanki (am2201, AKB48). Praktycznie odrazu dostałem klasyczny obuch w głowę po czym upadłem na ziemie, wstałem po kilku chwilach i jak ostatni zarzygany narkoman powędrowałem w strone łóżka. Tam otrzymałem wiele ukrytych wiadomości od dziwnej istoty (na które ponoć odpowiadałem). Nie obyło się oczywiście bez zwrotu pokarmu na dywan kolegi. Całość fazy zamknęła się w okolicach 2 godzin. Do dziś dziękuję, że jedynym elementem rozwagi był odpowiedni dobór kolegów, przy których nie nakręcałem się w fazie.
  • 5435 / 1041 / 43
To jest to !
Najlepsze jak jesteś w środku miasta albo w miejscu pracy - i taka kara.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 37 / 1 / 0
Jak dla mnie trzeba miec wybita tolerancje albo glowe pod sufit zeby takie cos lubic. Wymioty, drawki, psychodela i dysocjacja - to nie dla mnie, nie jestem masochista...
  • 105 / 17 / 0
Jak tak sobie czytam to widzę ,jak te czasy się zmieniają. Za moich czasów nie było dopalaczy itd. Więc moje kary wyglądały całkiem inaczej. Pierwsze dotyczyły oczywiście mj . Po wypiciu w czterech około 3 litrów wódki (Własnej roboty ze spirytusu),koleżka przyniósł konkretną samarkę,dobrego palenia. Szczerze powiem iż za wiele z tego nie psmietam,ale na pewno pamiętają do dziś co niektórzy ludzie. Jedyną rzeczą o której powinienem powiedzieć był fakt iż (podobno) puściłem największego pawia na świecie. Takiego Żyga żygów. Na długość bloku 7 klatkowca. Podobno szedłem przez całą długość bloku i cały czas leciał paw. Gdyby nie dodać do tego ,pobicie sąsiada,chłopaka mojej siostry. Zwyzywanie połowy osiedla i spanie na ławce jak żul to wszystko było by oki. Takich przygód było wiele,lecz zaczęła się amfa no a kiedy prześliśmy na wyższy lvl. No i poszły kable w ruch a były to lata 90 więc towar zawsze dobry był. Po jakimś dłuższym ciągu około tygodnia brania non stop. Miałem jeszcze trochę towaru na dnie worka po 25 gramach . Wyglądało to jak taki większy gram. Biorąc pod uwagę moje możliwości ,postanowiłem przyjebać wszystko. Wsypuję do kartonika (który miałem zawsze przy sobie ,ten sam od lat) i coś mi się na oko ten gram wydaje trochę wiekszy. Mówię naćpany jestem to mi się wydaje. Do pompki i ciach (igła 8 to poszło jak do rzeki). Jak tylko wyjełem ,to już wiedziałem " za dużo) . Była to mocna zimą więc wyleciałem szybko z piwnicy na podwórko w krótkim rękawku. Położyłem się na śniegu ,dopiero zaczęłem oddychać. Jakoś udało mi się dojść do siebie ,na tyle by ogarnąć wszystko i iść do domu. Jednak jazda dopiero się zaczeła. Temperatura tak mi skoczyła iż już zacząłem zastanawiać się nad pogotowiem. Tylko co przypał po całości. Wziełem z zamrażarki lód do drinków i położyłem na chustę i przełożyłem do czoła. Nagle słyszę jak ten lód topi się od mojego czoła i pęka. Wyleciałem na balkon i obłożyłem się śniegiem. Tak spędziłem tak dużo czasu,że potem musiałem się ratować ,gorącymi herbatami przykryty dwoma kołdrami w ubraniach . Poczym dostałem gorączki że pływałem w ubraniach. Jak by tego było mało ,nad ranem złapały mnie takie schizy i lęki. Miałem gazówkę w domu i ubzdurało mi się iż sąsiad chce mi ukraść towar z piwnicy. Czekałem w oknie jak będzie szedł to zacznę strzelać do niego(dobrze że obudziła się moja mama). Inaczej nie wiadomo co by się stało. Takich mniejszych zatruć fetą bywało wiele więcej. Po wielu latach udało mi się skosztować kokainy,no i co za tym idzie,uzależniłem się od palenia craca. Oj zrujnował mnie ten skórwysyn. Jak już,byłem skończony i nie było kasy na craca udało się zrobić tydzień detoxu,wracam do domu a tam widzę pod moją klatką ekipę całą z 10 osób i mówią mi ,że czekają na mnie bo każdy dwójkę kupił i idziemy palić do mnie. ( Nie mówię,że się nie ucieszyłem). Tak minęły nam trzy dni i na trzeci dzień wieczorem( nie wiem ile poszło,nie da się obliczyć) koleś mówi do mnie teraz ci nałożę konkretnie i nałożył. Masakra ,też była mocna zima a ja w momencie byłem cały czerwony jak burak od stóp do głowy. Serce rozwalałe klatkę piersiową a żyły na czole grubości palca. Śnieg ani zimna woda nic nie pomagały. Jak już zjeżdzałem po ścianie to wezwali karetkę . Pamiętam tylko urywki jak mnie reanimowali. Po trzech dniach obudziłem się w szpitalu z workiem mokrych ubrań(zima) pod całą aparaturą. Kurwa tak się wystraszyłem,że prawie pięć lat nic ,nawet szluga ani alkoholu. A potem po staremu . Takie kary mnie spotkały
  • 3 / 4 / 0
15 marca 2017hydroksy pisze:
12 marca 2017zjadaczRC pisze:
Już wtedy zauważyłem halucynogenne działanie tego środka. Widziałem twarze w każdym mijanym przedmiocie. Sygnalizacja świetlna, śmietniki - wszystko układało się w twarz człowieka, niektóre twarze były nawet ruchome
Czyżby halucynogenne działanie kombinacji CMC + kannabinoid?
post1927654.html#p1927654
Masz racje. Przespałem się z tym i doszedłem do wniosku, że to tylko i wyłącznie moja wina, a nie samych kanna, mixowałem kilka różnych środków w ten dzień. Z deka przesadziłem. Nie tylko CMC + kanna. Niektóry z mixów zagrażał życiu (takie są fakty). Tu poprosze sobie o mały wstep związany z benzodiazepinami, bo na chwilę obecną wydaje mi się to istotne podczas pisania tego postu gdyż wszystko jest powiązane (tak btw. polecam serial holistyczna agencja dirka gentleya, czy jakoś tak). Ufff może wreszcie przejde do rzeczy. Z rok temu przeżyłem bez tolerki skonsumowanie pięciu 2mg klonów i wypiciu 8 piw. Nie chwale się, raczej jestem zażenowany swoją nieodpowiedzialnością. Po skonczeniu imprezy "wsiadłem" na rower i to raczej w dużym cudzysłowie. Wrócenie lub chyba raczej "doczołganie się" trwało bodajże 5 godzin 5kilometrową prostą drogą, do domu. Wynika z tego że poruszałem się z prędkościa 1km/h. Zresztą zaczynam lać wodę, a to nie jest temat o benzo i przypałach na nich. Miewałem gorsze, ale na szczęście nic się nie stało. Inni takiego szczęscia nie mieli. Tak więc do rzeczy. Wrócmy na szybko do tego feralnego dnia z mym bad tripem bo post miał być krótki. Lekko jestem wystrzelony i poprawiam ten post już chyba z 20 razy (ciężko się skupić). Nieistotne.
Ogólnie jak wale 4CMC, staram się kupować mało bo jak miałem 5czy10czy15g to zjadałem to i tak w ciągu całego weekendu (w dzień bad tripa miałem tylko 3g dla siebie) to do tego musi być oczywiście browarek i paczka fajek. Popijam, siedze, relaksuje sie po robocie. Kiedyś zdarzyło się że zrobiłem sobie małego mixa z Henrykiem w małych ilościach np. 200mg 4cmc i 50mg henryka. Wydaje się to mało, ale jak zjem całą czwórke i mam reszte heńka to i tak go zeżre, lecz może nie całego grama w jeden dzień(nie polecam walić tego w ciągach. Osobiście to nie dla mnie). Do tego dalej pije browary i profilaktycznie przed Henkiem kolejne pół tabsa eti. Mam niską tolerkę na benzo bo biore tylko jak trzeba. Gdy stymulacja, a raczej zjazd po hexie w mixie z 4cmc mnie zaczyna męczyć to zarzucam etizolam 2mg. Wtedy zaczyna być lepiej i wszelki niepokój, lekki strach że serce ma przyspieszone bicie znika. Nie mam nadciśnienia, ale jakiś tam niepokój pozostaje że przez te wszystkie nasze cukieraszki serce nie da rady. Oby później niż wcześniej]. Wiem że pewnie to wkrętka i czasami przeginam. Jak już przejdzie niepokój i załaduje się etizolam zmixowany w małej ilości np. z 8 piwami, to zawsze jest tak że "poczułem sie lepiej" i nie mam większych problemów z kordynacją czy bełkotliwą mową. Wtem stwierdziłem że tego kanna spróbuje. Może nie jest takie złe jak piszą w prasie? Jak wiadomo w organiźmie nie znika wszystko tak o - Gdy się lepiej poczujemy, substancje toksyczne i jej metabolity pozostaja jakiś czas i człowiek nie jest świadom jak jego organizm wewnętrzny musi się męczyć i przepompować z krwi to całe gówno którym się trujemy. Mix 4CMC z Kanna bardzo mi się spodobał. Podbijał euforie, aż z domu zachciało się wyjść. Co jakiś czas dopalałem te maczanke z kioskówki, piłem browary, paliłem fajki, wciągałem resztki 4CMC. Wtedy jak biegłem już do autobusu powrotnego to stwierdziłem ze te maczany nie są takie złe i walne troche mocniej i potrzymam troche dłużej w płucach. Cóż to był za błąd i jakież zdziwienie. Ale karania po syntetykach to ja nie chce już przeżyć nigdy. Mam dostęp na własny użytek do czystej mj. Alfe-PVP potrafiłem spuścić w kiblu to jakiś susz niewiadomego pochodzenia tym bardziej, zwłaszcza że gratis) Ogólnie o ile dobrze po lekkim wstawieniu i lekkim wniuchaniu napisałem i nic nie pomyliłem - to chronologia moich spożytkowanych substancji była następująca: alkohol(depresant) około 12sztuk harnasia rozłożonych do wieczora, 4cmc(stymulant mimo wszystko) 3g przez cały dzień - oszczędzałem na początku, odważyłem 300mg na 1 sniff i później tak zważyłem z 2 razy i stwierdziłem że walić i węgorze szły po stole na oko w miare jakichkolwiek resztek mojego rozsądku, benzodiazepina(depresant), etizolamu zeszło ale mało, reszte wyrzuciłem w panice tak mi się wydaje bo nie znałem interakcji benzodiazepin z tyloma ilościami środków które przyjąłem. Dla niektórych to pewnie amator jestem i gorzej kończyli. Obym nie musiał opisywać tu gorszych moich przypadków i proszę żeby nikt nie wywyższał się ile więcej wypił, wyćpał i jak tam na OIOMIE było. Ja hyperreal traktowałem i nadal traktuje jako portal edukacyjny i chciałbym aby tak to pozostało. POZDRAWIAM.
  • 1 / / 0
Ja ostatnio palilem pierwszy raz cokolwiek ze sztucznymi kanna a byl to fake hash, który na domiar złego był trzymany w dealu po 4cmc przez mojego kumpla (zostalem poczestowany). Sciągnąłem ok. godziny 21 w krzakach wiadro na pół z kumplem i ruszylismy nad rzekę gdzie czekała na nas reszta ekipy. Kumpel byl baaardzo odprężony i gadal caly czas z innym znajomym, gdy ja wygllądałem jak totalne zombie. Jedyne co bylem w stanie z siebie wydukac to "yyyyy", "uuu", "co" i "taaak" XDDDD. Obraz bardzo klatkowal a chujowy set and setting (bylo ciemno a jedynymi zrodlami swiatla bylo parę latarni) i kardiofaza dawala sie we znaki. Skręcilismy w boczną drogę gdzie czekało na nas 30 minut drogi w absolutnej ciemnosci. Tu zaczelo byc naprawdę srogo a fake hash z okruchami 4cmc pokazał równiez swoj psychodeliczny potencjał. Mimo tego ze droga byla prosta to caly czas wydawalo mi się że wszędzie są ostre zakręty i pogubilbym się samemu. Mialem mało skomplikowane OEVy (CEVów nie uswiadczylem) w postaci latającej neonowej głowy lwa, gdy na kałużach które odbijały ciemne niebo widziałem wielokolorowe sześciokąty. Do wszystkiego doszły pod sam koniec omamy słuchowe w postaci jakiegoś dziwacznego kobiecego chóru. Całe szczęście nie dałem za wygraną i koniec konców doszlismy do reszty ekipy. Dosłownie 5 metrów przed nimi, jakby zaklęciem wszystko spłynęło jak woda ze mnie XD
  • 319 / 50 / 0
Wątek podesłał mi kumpel po tym jak mu opowiedziałem co mi się przytrafiło, więc i tu się podzielę. Nie będzie to jednak coś dla mnie "zajebistego" czy "pozytywnego" Nie rozumiem w sumie jak takie stany mogą się komuś podobać no ale ok.
Jakieś 3 tyg. temu pierwszy raz z tego źródła dostałem mj. No właśnie, miało być po prostu mj. Zaczęliśmy palić na miejscu, wszystko git pięknie, jak to po zielsku, później w domu też, nazajutrz również, wieczorem tego dnia znowu nabijam lufę. No i w tej przeklętej kulce był horror. Jak część było spalone i wszystko było git, tak to co upchnąłem było posranym gównem o którym nawet nie wiedziałem. Wziąłem dwa małe buszki. Dwa małe bo jak zwykle chciałem spokojnie i powoli się delektować i najwyżej dopalać.
No i bum. Ciemno przed oczami, nogi się uginały, mega nacisk z tyłu głowy tak jakbym czuł w chuj ciśnienie, no i ten pisk w uszach. Wszystko dookoła ucichło tylko słyszałem ten pisk jak przy startowaniu samolotu tylko że da razy bardziej. Serce? Zapomnij że można było nazwać to biciem. To było jakby zesrała Ci się jakaś maszyna. Trrrrrr. Normalnie w życiu bym się nie spodziewał że serducho może iść na takich częstotliwościach.
Oczywiście drgawki, cały blady jak trup, mega sińce pod oczami i tylko myśli żeby się uspokoić, żeby oddychać, żeby nie było jakiegoś wylewu. Oczywiście mimo że nie wiedziałem że to była jakaś maczanka najwyraźniej, to byłem świadomy że dostałem jakieś gówno w mj. Nie miałem nic pod ręką żeby to zbić. Być może ratowała mnie kodeina która zarzucana była przed buchami, co prawda jej najlepsze działanie już zeszło jak brałem buchy, ale przecież czas odstępu był śmiesznie mały więc we krwi na pewno tam krążyła.
Śmiechem żartem, wyszedł bieda-speedball.
Którego o ironio, nigdy nie chciałem doświadczyć bo zwyczajnie z teoretycznego punktu widzenia nie ciągnęło mnie do czegoś takiego.
Podtrzymuję.
Siedziałem półtorej godz. przy otwartym oknie bo chłodne powietrze mi pomagało, popijałem jakiś mocniejszy wywar z melisek. Generalnie uspokoiło się po ok. 4h a pospałem sobie może ze 3h
W dzień byłem po prostu rozyebany, jak to po ćpaniu z dziwnym pustym dodatkiem we łbie.
To było o k r o p n e. Przerażenie lvl hard ale mimo tego stanu nawet nie potrafiłem się denerwować. Ledwo gadałem.
Mehh, to chyba tyle, zdrówka życzę.
Every time just like the last
On her ship tied to the mast
To distant lands
Takes both my hands
Never a frown with golden brown
  • 2187 / 356 / 0
Pojebane, że tak mj wałować..
rozumiem, że ktoś przytnie sztuke.. ale dawać jakieś śmierdzące lepkie gówno ?

Klei się jak skurwysyn, iskrzy się przy paleniu jak sztuczne ognie, zapach chemicznych wypocin.
a wyglądało jak susz konopi przemysłowej

Efekty podobne: boli głowa, rzygać się chce, schizy, serce..


kolega po ciągu na takim ''ziole'' wyglądał jak Frankensztain




ale znowu inni znajomi zachwalają maczany ''mmm, przecież klepie jak marihuana mmmm, dobre, ale mam czerwony ryj.. dobre mmm''
Tam..tutaj, jestem no tak, hehe xd
  • 1131 / 218 / 7
Pozwolę sobie wkleić opis mentalnej kary po kannabinoidach... naturalnych, wygrzebany w koszu.
Docieram do domu, spożywam obiad i postanawiam zapalić sobie bongo. Dodam tylko dość ważną informację . 25.10 zażyłem 235 jednostek LSD, ale już dzień później nie odczuwałem praktycznie żadnych najmniejszych efektów tego specyfiku, ponadto 26.10 i 27.10 również paliłem w takiej samej ilości jak dziś 28.11 i nic co przypominałoby w najmniejszym stopniu wydarzenia z dziś nie miało miejsca. No i sytuacja rozwija się w następujący sposób: Nabijam dość spory cybuch zioła, rozmyślam o mało istotnych sprawach i przed odpaleniem zapalniczki, przypominam sobie o fragmencie książki, którą dziś rano czytałem, mianowicie był tam opis człowieka, w stanie ogromnego przerażenia, autor opisał go w następujący sposób ,,wyglądał jakby diabeł po 7 latach przyszedł spełnić warunki paktu". Jak sobie to przypomniałem to uśmiechnąłem się i pomyślałem, ,,O kurwa ciekawe jak może wyglądać taki człowiek". No i teraz nastaje moment kulminacyjny, ciężko mi do tej pory uwierzyć, że to wydarzyło się naprawdę.Odpalam bongo, zaciągam naprawdę spory buch i siadam spokojnie przed laptopem. Nagle przed oczami, nie ważne czy były one zamknięte czy otwarte, zaczynają mi się pojawiać małe trójkąciki, mienią się i iluminują na wszystkie kolory tęczy- typowe kolory jak przy tripie LSD. Na początku bardzo się ucieszyłem, i śmiałem się do siebie, że fajnie bo fleszbeki wchodzą. Nie mijają 3 minuty i zaczyna się koszmar, coś za wszelką cenę chcę mi pokazać pewną historię.Widzę przed oczami taki labirynt, dungeon (kto grał w Diablo II będzie wiedział, chodzi mi o tę minimapę) z lotu ptaka, oraz postać która się po nim porusza, od razu poczułem, że to ja nią jestem, taki wysublimowany archetyp. Postac porusza się po wyznaczonej ścieżce w labirynicie, na końcu jest czerwony krzyżyk. Lekko mnie to zmartwiło, przeciarałem oczy, próbowałem o tym nie myśleć ale tylko się pogarszało. Nagle zorientowałem się, że im bardziej postać zbliża się do tego czerwonego krzyżyka tym szybciej i intensywniej bije mi serce. Wpadłem w lekką panikę, byłem przekonany że po prostu pierdolnę na zawał,czułem jak nie mam władzy nad własnym ciałem a nigdy mi się to nie zdarzyło, serce było jak bomba, chciałem już dzwonić po pogotowie i do rodziny ale zdołałem się opanować, wizję zaniknęły. Widziałem swoją twarz w lustrze i dała mi ona jasną odpowiedź na pytanie, które postawiłem sobie podczas odpalania bongo. Co mam o tym wszystkim myśleć ? Kwas mi zrobił taką jazdę 3 dni po aplikacji?
źródło: post3281297.html#p3281297

i jeszcze trip raport t.rydzyka z makumby: https://neurogroove.info/trip/levantate ... r-el-cielo
Życie to trip, więc dbaj o set&setting.
ENTEOGENY PRAWEM, NIE TOWAREM!
Układ nagrody kurwą jest.
ODPOWIEDZ
Posty: 95 • Strona 8 z 10
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.