Matka wie że na tych imprezach lubię czasami cośtam wziąść... wtedy jeszcze było niewinnie i bez przypałów jakiś większych więc nie było problemu z tym.
Wchodzę do mieszkania staram się ogarniać ale nie wyszło.
"No cześć mamo cześć, boooże ale było no nie wyobrażasz se o boże normalnie no normalnie ale kurde ja się już kładę spać kładę się bo muszę odpocząć wiesz juz ten no położyć się trzeba coś przespać bo noc długa była i nadrobić trzeba trzeba nadrobić. Kurde ok to ja lece spać, nie przeszkadzam pa lecę pa"
"Ty chyba jeszcze nie teges?"
"Nie no mamo co ty już wiesz ten odespać muszę odespać, bo zmęczony jestem bardzo zmęczony..."
"Znaczy kurde dobra chyba masz racje, ale to ja się kładę pa"
Jego matka, poczciwa kobiecina z problemem alkoholowym i bogatą przeszłością szczególnie w kwestiach przemocy domowej, jak i okazjonalnej rozwiązłości mówiła:
- Karolek to dobry chłopak, tylko towarzystwo ma złe - zawsze na koniec kręcąc bezsilnie głową i wzdychając głośno.
Jasne. Jakimś dziwnym trafem, niesamowitym zbiegiem okoliczności, oraz dużym zasobem ludzkiej pomocy Karolek mógłby zostać światowej sławy kardiologiem, lub sędzią trybunału konstytucyjnego. No... nie został. Niestety, przez znakomitą większość matek Karolek był uznawany na osiedlu za najgorszego z najgorszych przedstawicieli "towarzystwa". Rekordowo, bo już w wieku 12 lat znalazł się w kartotece policyjnej za sprawą uszkodzenia ciała kilkudziesięcioletniej babcinki, która pobierała pieniądze z bankomatu. Na cześć tego zdarzenia wytatuował sobie na lewym przedramieniu HWDP (z błędem), oraz z bliżej nieokreślonych przyczyn "śmierć wrogom ojczyzny" na prawym przedramieniu, skutecznie zamykając sobie drogę na uniwersytet medyczny.
Karolek był jednak dobry z chemii. Szczególnie chemii rekreacyjno-użytkowej. Istnieją podejrzenia, że Porsche króla dopalaczy zostało sfinansowane w dużej mierze z jego środków. W czasach kiedy sklepy istniały stacjonarnie Karolek dwa tygodnie po wypłacie udawał się co rano do sklepu, dwa tygodnie przed wypłatą natomiast - wstępował uprzednio do lombardu. Matka wracając z pracy nigdy nie była pewna jakie sprzęty gospodarstwa domowego, lub RTV zastanie w domu.
Karolek latami wiódł życie osiedlowego idola zdeprawowanej młodzieży. Aż do feralnego weekendu na którym miałem niestety okazję być. To miał być zwykły grill, popijawa, spotkanie ze starymi znajomymi do których Karolek się zaliczał.
- Patrz to - rzucił Karolek w moim kierunku i wsadził do gęby trzy pigułki. - Jak to mnie sponiewiera to ty se nawet nie wyobrażasz.
Rzeczywiście jak się okazało potem - nie wyobrażałem. Karolek poruszał się w charakterystyczny sposób dla osiedlowych wojowników. Ramiona szeroko rozstawione, ręce luźne od łokcia w dół i finezyjne wyrzucanie stopy przed siebie niczym skrzyżowanie makaka z ośmiornicą. Po dwóch godzinach od przyjęcia pigułek Karolek poruszał się już tylko pełzając po ziemi wydymajac usta jak ryba wyjęta z wody.
Właśnie w tym momencie postanowił sprawdzić, czy człowiek może bezkarnie skoczyć z drzewa na bombę. Owszem... może, choć bezkarność jest dyskusyjna. Dzisiaj Karolek jest właścicielem ręcznie napędzanego wózka i dumnym nosicielem pieluchomajtek.
Morał z tej anegdoty jest prosty - skaczesz na bombę, wybierz pomosty.
Moja ostatnia historia.
Wyskoczyłem do tzw "trafiki". W środku akurat pusto. Była tylko sprzedawczyni i jakas laska z tabletem w ręku, jak się okazuje przeprowadza ankiety.
Podchodzę do lady a ankieterka do mnie:
- Przepraszam, pali pan papierosy?
Ja na to uczciwie, stanowczo i szybko:
"Nie", co też zamknęło dalszą rozmowę.
Do sprzedawczyni zaś rzucam hasło:
- Poproszę jedną lufkę szklaną.
Mina ankieterki bezcenna xD
"Rutyna to rzecz zgubna "
- Niech Pan sobie nie zartuje, wczoraj Pan spal na spolecznosci wieczornej, a jak się przebudzal to belkotal jakies głupoty.
Kumpel nic się za bardzo nie odzywal. Ja jeszcze probowalem żeby psy nas do domu zawioly te 25km do domu :-D Po wielu przepychankach słownych- i moim telefonie do pani ordynator o godzinie 9 rano w niedziele w końcu odpuscilismy udając się na przystanek z którego miał nas zabrać nasz dylizans, wypijając jeszcze wczesniej po piwie.
- Ale to zwykła kurwa jest - powiedział Młody popijając browara w kącie klubu.
- Co ty pierdolisz. Zobacz jaka fajna dupa - wskazał palcem Chudy na niewiastę tańczącą na parkiecie z podejrzanie wielkimi oczami. - I zobacz jaka spizgana. To będzie łatwa sprawa. A ty, że kurwa.
- No dobra. To jest skrzyżowanie jelonka Bambi z kurwą. Piękne, przyznaję, wielkie oczy, dupa niezła, cyc sterczący, ale ona ma przebieg większy niż mój Citroen Saxo - Młody zapalił ukradkiem papierosa i ukrył w dłoni przed czujnymi oczami pracowników klubu.
- Chuj. Raz się żyje - pognał Chudy na parkiet ustawiając się w zasięgu wzroku dziewczyny.
Próbował jej zaimponować tańcząc do rytmu, unosząc ręce w gorę i napinając biceps. Problem w tym, że ani nie tańczył do rytmu, ani biceps nie był imponujących rozmiarów. Śmię zaryzykować, że laska miała większe ramiona od niego. A już na pewno zgrabniej się poruszała. Młody z dezaprobatą pokiwał głową i odwrócił się w moim kierunku.
- Widzisz to? - wypuścił kółeczko z ust. - Widzisz kurwa Chudego? A za dwa dni znowu przyjdzie i będzie mędził, że go fiut swędzi i mu się sączy ropa z grzyba.
- Halo! - tubalny głos odezwał się z boku - Tu nie wolno palić - powiedziała poważna łysa głowa przyczepiona do 120kg mięśni z kompletnym zanikiem szyji.
- Dobra, dobra, tylko dopalę do końca.
- Jakie do konca. Tu n i e wolno palić. Kurwa
- Spoko, się nie stresuj, zobacz, dwa buchy i nie ma - Młody zaciągnął się głęboko.
- Ja ci kurwa zaraz tego kiepa przez dupę w mordzie zgaszę.
- No dobra, dobra - powiedział Młody i wrzucił niedopałek do kufla z piwem.
- Jaja se kurwa robisz? Chcesz wyjść?
- Przez dupę do mordy, czy ...
- Wyjmij to kurwa i wyrzuć do śmietnika.
Młody zanurzył palce w kuflu, wyłowił pomarańczowego marynarza i udał się w kierunku ubikacji. Ja tymczasem obserwowałem poczynania Chudego na parkiecie. Nasze tabletki też już zaczynały działać. Stare, dobre rolexy. Wiem, wiem - to nic nie znaczy. Każda wytwórnia może sobie wytłoczkę kupić, ale to były naprawdę te stare, dobre, różowe skurwesyny. Czyste MDMA. Czysta miłość. Czysta ekstaza. A i w przypadku Chudego - prosta droga do dermatologa.
- Obrzydliwe - wrócił Młody.
- Przecież to twój kiep był.
- Nie to kurwa. Chudy i ta pizdeczka. Wjeżdża ci?
- Trochę.
- Ruchałbyś ją już?
- Jeszcze nie.
- Hmmm - Młody wyciąga papierosa z paczki i miętosi w palcach - ja już trochę. Ale wiesz, z gumą.
- No raczej.
- Masz ognia?
- Ty weź na dwór wyjdź, bo zaraz cie wyjebią.
Młody ruszył na dwór, a ja zająłem się dotykaniem mięciutkiej poszewki kanapy. Zdecydowanie tabsy wjechały. Chudy nadal próbował coś zdziałać, ale Bambi ewidentnie nie była zainteresowana. Przeszła na drugą stronę parkietu, Chudy za nią jak cień podążał. W końcu niewiasta poszła do koleżanek, a Chudy wrócił do mnie i opadł na sofę.
- Jaka dupa - westchnął.
- Masz gumki?
- Ja tam nie lubie. Ale mam jeszcze antybiotyk z ostaniej kuracji. Będzie dobrze.
- Przecież ona ma cie kompletnie w dupie.
- Jeszcze, Typie. Jeszcze.
No dobra. Wrócił Młody z dziwnie radosnym wyrazem twarzy.
- A ja coś mam - wyciągnął palec przed siebie i uniósł rękę w geście tryumfu.
- Kategorię D, kretynie - Chudy najwyraźniej wpadł w niezbyt optymistyczny nastrój po koszu od Bambi.
- Nie, to nie. Typie patrz - wyciąga zaciśniętą pięść z kieszeni. - Tam, tam, tam, taram, tam, tam - nuci marsz imperialny z gwiezdnych wojen i otwiera dłoń.
- Co to jest? Ciemno tu kurwa i nic nie widać - odpowiedziałem, bo rzeczywiście nic nie było widać.
- Papier, karton, kwasiorki, Hoffmanki - wskazał na miejsce na dłoni w której ciągle nie było nic widać. - A propos, wiecie że baba na rowerze, to tak naprawdę nie ba...
- Młody, kurwa. Nie musisz za każdym razem tego opowiadać. Tak wiemy, to Hoffman na rowerze. Skąd masz?
- Oto jest tajemnica wiaryyy - zaśpiewał obniżonym głosem.
- Jego brat tu jest - powiedział Chudy.
- To jest właśnie ta tajemnica wiaryyyy - znowu popisał się talentem wokalnym Młody.
Żeby nie przeciągać. Wrzuciliśmy. Odczekaliśmy bawiąc się na parkiecie, obserwując niezliczone podchody Chudego do Bambi, sukcesywnie kończące się niepowodzeniem. Po instalacji LSD klub zrobił się ciasny i znaleźliśmy się nad Wartą. Kto z Poznania to wie, że z SQ nad Wartę to rzut kartonem pod język. Znaleźliśmy się tam wraz z... Bambi i koleżankami. Nie wiem, czego Chudy im naobiecywał, ale ciągle się pytały "gdzie to ognisko". Oprócz Bambiego była jej koleżanka w stylizacji smutnej Emo, co to żyletki w portfelu nosi i gruba Berta, która prawdopodobnie zamiast żyletek nosi pączki, albo saszetki smalcu w przegródkach przeznaczonych na karty bankomatowe.
Zastanawialiście się czemu w 90% grupek dziewczyn zawsze jest jedna co wygląda jakby zjadła pozostałe? W każdym razie dziewczyny też nieźle zrobione były, także fazowaliśmy sobie nad Wartęłką. W pewnym momencie Chudy, najwyraźniej chcąc zaimponować Bambi postanowił przejść się po przęsłąch mostu Królowej Jadwigi. Kto z poznania to wie, że w sobotę w nocy nie można zrobić nic bardziej przypałowego. Kto nie z poznania - to jak podpalić tęczę w Warszawie i stać po drugiej stronie oddając mocz na nią.
Oczywiście samo wyjście znad Warty kompletnie urobionemu Chudemu zajęło kilka prób, zdążył się stoczyć ze schodów, śmiać z krzywo rosnacej trawy (to był mlecz), oraz odlać się z fiutem w naszym kierunku. Jak krzyczeliśmy, żeby się obrócił to odpowiadał, że nic nie słyszy bo stoi tyłem do nas. To wszystko wskazywało, że wspięcie się na przęsła mostu mogło być delikatnie mówiąc nienajmądrzejszym pomysłem.
- Zjadła bym coś - powiedziała Berta.
"Pierdolisz" pomyślała cała reszta.
- Zaraz pójdziemy chyba na kwadrat do nas, jak chcecie to się zabierzcie z nami - rzuciłem.
- A macie coś do jedzenia?
"Kurwa, mieliśmy nadzieję, że ty nie pójdziesz" zgadaliśmy się telepatycznie z Młodym.
- Coś się zamówi - powiedziałem. Chociaż TIRy mają zakaz jazdy w weekend pomyślałem.
- Patrzcie na to - krzyknął Chudy. - Widzieliście, żeby ktoś tak chodził po Jadwidze?
No nie. Nigdy nie widzieliśmy, żeby ktoś rozbierał się 20 metrów od przęsła i wchodził na barierkę w samych gaciach. Bardzo geometrycznie rozlanych gaciach. Wizja była już u nas ostro zaburzona, zatem Chudy miał trudne zadanie. Jasne. Moglibyśmy go powstrzymać... ale kto nie chciałby tego zobaczyć.
Zanim Chudy zdążył wejść na przęsło przyjechała straż miejska. Był na tyle daleko, że nie widzieli związku z nami, także tylko obserwowaliśmy jak pakują go do samochodu. I to w sumie był koniec melanżu dla Chudego. Jedyne co słyszeliśmy to:
- Kurwa. A spodnie?
I wtedy mi się film urwał. Absolutne zamroczenie kolorami i geometrycznymi figurami. Urywki podpowiadały, że pojechaliśmy taksówką do nas. Że ktoś ciągle pierdolił o jedzeniu, zatem Berta była obecna i że byliśmy na stacji po browary... i hot-doga.
Budzę się rano. Jeszcze lekkie powidoki, kołdra fajnie faluje, odwracam wzrok... o kurwa. Bambi. Dupa fajna, cyc mniejszy niż w klubie, czyli push-upki i oboje nago. Ja pierdole. Trzeba będzie antybiotyk od Chudego wziąć. Idę do młodego do pokoju. Pukam. Pukam. Pukam. Jak Sheldon z Big Bang. Wyłania się Młody. Ręce trzęsące. Fajek w ręce. Zatrzasnąl drzwi zaraz za sobą.
- Masz ognia?
- Mamy gazówkę. Daj szluga - wyciągnałem ręke w jego kierunku. - Kurwa... Bambi u mnie w łóżku.
- Fajnie. Fajnie - odpala fajkę od gazówki. - Nie powiesz nikomu?
- Ale co?
- Ale nie powiesz?
- No nie...
I wychodzi Berta z pokoju.
- A. To - odpalam fajkę od gazówki.
Historia kończy się dobrze. Berta schudła i okazała się fajną laska... żartuje. Nie schudła, a nawet gdyby schudła to nie byłaby fajną laską. Ale kończy się i tak dobrze, bo tydzień później zmieniliśmy mieszkanie i przestały dzwonić domofonem. SQ co prawda spalone na jakiś czas.
Chudy natomiast trafił na izbę i wrócił dzień później.
- Ja ją miałem ruchać!
To słyszałem przez następny tydzień.
Morał z tej anegdoty? Chcesz zaliczyć laskę z imprezy i ćpania... udaj się do jej mieszkania.
I się kończy happy-endem.
niech Bóg będzie ze mną jak autodestrukcja
masz wyraźny kształt, a świat to iluzja
jakbym te twoje pieniądze miał to bym je puszczał
słabo czuje, zapijam go piwem i stwierdzam, że jadę po bakłażana a akurat musiałem na drugi koniec miasta misja w choooooj. Ale nic, w końcu czuje się trzeźwo.
Pamiętam ustawke z ziomkiem juz na sztosie ale pamiętam nawet podróż powrotną wysiadam z tramwaju i pach : zrywa mnie się film xD
Skutki: obudziłem się rano cały poobijany (ktoś mnie zaczepil, ja kogos, nie pamiętam lol) bez portfela i dokumentów. Pakiet był w portfelu.
Dokończyłem przez następne dni ponad pół paczki i praktycznie tydzień wyrwany z pamięci, relacje świadków delikatnie ujmując nie prognozowaly dobrze ;/
Moralniaki jak chu! plus obawy ze zobaczę się w wiadomościach albo psy mi wjada xD
Od tamtego czasu uważam z benzodiazepinami, po kolejnym przypale w ogóle z nimi opuściłem i nawet nie ma za czym tęsknić.
06 maja 2017TenTyp pisze:
- Ale to zwykła kurwa jest - powiedział Młody popijając browara w kącie klubu.
- Co ty pierdolisz. Zobacz jaka fajna dupa - wskazał palcem Chudy na niewiastę tańczącą na parkiecie z podejrzanie wielkimi oczami. - I zobacz jaka spizgana. To będzie łatwa sprawa. A ty, że kurwa.
'Co za piękna dama, z energią,
podbijam do niej i wyrywam ją na "dawaj, nie pierdol"
07 maja 2017Procent pisze:To widać, że Chudy chciał iść w myśl:06 maja 2017TenTyp pisze:
- Ale to zwykła kurwa jest - powiedział Młody popijając browara w kącie klubu.
- Co ty pierdolisz. Zobacz jaka fajna dupa - wskazał palcem Chudy na niewiastę tańczącą na parkiecie z podejrzanie wielkimi oczami. - I zobacz jaka spizgana. To będzie łatwa sprawa. A ty, że kurwa.
'Co za piękna dama, z energią,
podbijam do niej i wyrywam ją na "dawaj, nie pierdol"
Generalnie smutno-wesoła postać. Zależy jak spojrzysz. Jak masz go w rodzinie to raczej smutno, ale poza tym to barwny typek:)
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.