Zastosować mniejszą dawkę ketaminy, względnie bezpieczne połączenie, znane mi z autopsji.

W moim przypadku dostalem SSRI po probie samobojczej, byla to paroksetyna na ktorej ciagnalem 6 miesiecy (20mg-40mg w koncowym okresie) - Strasznie mnie zmulala, moje zycie zmienilo sie w niezmienny krag pobudka -> praca -> obiad -> sen, bez checi na cokolwiek, 0 libido i wedlug mnie najgorsze, stepienie wszystkich uczuc (niepokoju, lekow ale tez satysfakcji czy milosci...).
Wszystkie ketony, amfetamina, lizergamidy, kodeina, fentanyl i u47 dzialaly prawidlowo w standardowych dawkach nie powodujac przy okazji zadnych efektow ubocznych. paroksetyna eliminowala zjazdy po stymulantach... Co spowodowalo iz z weekendowego cpaka zmienilem sie w pozeracza rckow.
Przy wenlafaksynie sprawa ma sie w zasadzie identycznie. Przyjmujac 250mg dziennie wciaz latam czasami na wszelakiej masci sub psychoaktywnych, bez zadnych jak do tej pory konsekwencji. A robilem takie mixy jak 600mg dexa + 4CMC, MDAI + 4CMC, MDMA (w zasadzie nie zadzialalo, czyli wsio ok) + amfetamina, DXM+u47...
Podsumowujac ryzyko ZS przy laczeniu SxRI i substancji psychoakt. dzialajacymi na serotonine jest wysoce indywidualne, i zapewne kazdy z nas ta granice ma wyzej badz nizej, mnie jednak nic nieprzyjemnego nie spotkalo i pewne z mixow uwazane za niebezpieczne poprostu takie dla mnie nie sa (albo sa ale przekonam sie o tym zbyt pozno),

O to szczęściarz jesteś, skoro 4CMC Ci działa. Mi wenlaflaksyna raczej kastruje wszelkie odczucia z tych specyfików. Generalnie staram się ciągnąc leczenie bez wpadek, ale czasem różnie to bywa.

Co do ZS to jedna niechlubna impreza na 3 i 4CMC nie spowodowała u mnie ZS, za to kolega który ładował nieco więcej, doznał przykrych konsekwencji swojego dawkowania i otarł sie o ów zespół, drgawki, poty, gorączka i te sprawy.

Hmm... na paroksetynie rzeczywiscie w pierwszym okresie leczenia (jakies 2 miesiace) czulem jeszcze ten serotoninowy wjazd klefa, pozniej zniknal on wraz z uplywem czasu i zwiekszaniem dawek tego SSRI. Jednak po odczekaniu 2 dni po ostatnim tabsie i dorzucenia do 4-CMC MDAI znowu moglem poleciec w kosmos cieszac sie pelnym spektrum dzialania klefedronu
Od momentu przerzucenia sie na wenlafaksyne 250mg 4-CMC dzialalo bardzo slabo, nawet po laczeniu z MDAI, gdzie ZS przy takiej konfiguracji powinien byc gwarantowany. Probowalem wczesniejszej metody z odstawieniem wenli na 2-3 dni przed zarzucaniem relaserow sero, ale nie przynosilo juz to skutkow.
Dlugosc terapii tymi gownianymi SxRI musi miec kluczowy wplyw na zmiany w mozgu... zastanawiam sie czy beda one wogole odwracalne po odstawce tego syfu? Teraz mam straszny zal do lekarza ktorzy mi wcisnal ta paroksetyne... Nie dosc ze czlowiek chodzi wypruty z emocji, nic cie nie rusza ani nie cieszy, to jeszcze chuj nie staje, nie chce sie ruchac i w dodatku relasery serotoniny nie dzialaja jak trzeba, nosz kurwa mac! wenlafaksyna przynajmniej daje mi sily zeby wstac z lozka i pozwala dobrze spac, tylko ciekawe jak dlugo...

Znajomy połączył jednokrotnie b-k ze 150mg wenlafaksyny - czuł się fatalnie, domyślam się, że wystąpił lekki ZS.

Po moklobemidzie i 75mg wenlafaksyny miałam okropne uderzenia ciśnienia do głowy.

33mg ALD-52 na escitalopramie wystarczy, żeby napisać esej? nie bede mial ZS?

Nie będziesz miał nawet na maksymalnej dawce.

Najpierw najszczegółowiej jak tylko się da (dla chętnych lub znudzonych przeglądaniem pustych przestrzeni wielu tematów forum :P )

Właśnie leci "mój ziomek" na amf (ok. gr) + duleksetyna (dulsevia - 2 pigułki 30mg wzięta kilkanaście godzin temu - "leczniczo"). Plus-minus, pół godziny temu kolejne 90mg donosowo (jakby ktoś nie chciał myśleć na poziomie podstawówki - 90mg łącznie). Trzeba przyjąć że pierwsza dawka była wzięta bardzo dawno temu. Zjadł ok. 2000kcal w ciągu dnia. Dodam do tego że wypalił dziś kilka papierosów (a to ponoć zmniejsza stężenie dulsevii we krwi o <aż> 50%... Ciekawe czy dlatego bo papierosy wpływają na dopamine lub <bądź dodatkowo> na krążenie... To nie miałoby chyba sensu, ale jak się mylę to poprawcie). Chętnie się doinformuje.

Żeby doinformować (szybko) leniwych :

DULSEVIA (inaczej Cymbalta) to lek antydepresyjny, aktywujący z grupy SNRI (tutaj błagam bym nie musiał tłumaczyć na co wpływa). Dulsevia ma postać mikro-kuleczek (mają chyba jakąś otoczkę, ale ciężko stwierdzić) i zawarty jest w pigułkach (które notabene, podobno rozpuszczają się dopiero w jelicie <nie pytajcie którym, może grubym :D >. Kapsuły kolegi (czasu? xD) mają (każda) po 30mg. Można je łączyć, dawka lecznicza zaczyna się od 60mg na dobe (można przyjmować przy zaleceniu specjalisty do 120mg na dobre). On przyjął (jak wspomniałem) 90mg. Więc wynik jego "wpierdalanka" jest równy:

=

KRÓTKO I ZWIĘŹLE DLA NIELUBIĄCYCH EPOPEI ;)

1. Czy połączenie amfy/efki + SNRI (ponad max. dawka) = efekty rekreacyjne? Jeżeli tak, to jakie lub czego się można spodziewać.

2. Może ktoś brał z Was Wenlafaksynę (choć Duloksetyna jest znacznie łagodniejsza w działaniu dla "użytkownika") i chętnie zapoda mi trip-raport na privie lub (w skrócie) pod postem? :D

THX z góry!

Władek z Dulsevią działa na mnie fajnie. Troche więcej jest noradreanlinki i spiny, ale ogólne samopoczucie wypada na +.
Mefju, krystyna i Mati działają mniej euforycznie niestety, ale bardziej pobudzająco.
Dysocjanty (z wyjątkiem DXM) wcale nie powodują śmierci czy chociażby ZS w rozsadnych dawkach.
Zioło działa znacznie lepiej.
giebel też na pewno super się łączy.
Psychodeliki działają miniamalnie słabiej.

Ostatni raz akceptuję taki bełkot typu "mefju" i "mati" - Fene

jestem ponad 2 miesiace na paroksetynie, w weekend picie i do tego doslownie 3 krechy meff i paroksetyna nie dziala juz prawie tydzien. Lęki, śpie po 13 h, wiec nie warto zdecydowanie