Napój o działaniu psychodelicznym, zawierający DMT – sposoby przyrządzania, opisy rytuałów, rady i wątpliwości.
Więcej informacji: Ayahuaska w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 1075 • Strona 93 z 108
  • 370 / 101 / 16
Wizje powodowane przez DMT bardzo często nie idą w parze z przekazem płynącym od ayahuasci ime. Często rozjeżdzają się w innych kierunkach, także nie sądzę aby były tak ważne w uzdrawianiu per se, ale te żeczy działają na każdego inaczej, więc trzeba eksperymentować i szukać idealnego połączenia dla siebie :)

MDMA może być przydatna przy terapii, ale jej neurotoksyczność https://erowid.org/chemicals/mdma/mdma_ ... ity1.shtml pozostawia wiele do życzenie, w przeciwienstwie do neuroprotekcyjnych, neuroplastycznych i wielu innych korzyści płynących z przyjmowania harmali ( syntetyczne imao nie posiadają takich właściwości )
Uwaga! Użytkownik Banzi nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 38 / 9 / 0
Stresowi oksydacyjnemu można w dużym stopniu przeciwdziałać (kofeina oraz antyoksydanty wraz z przyjęciem MDMA), zaś poprzez odpowiednią suplementację (tryptofan, 5-htp) można starać się pomóc odbudować zapasy serotoniny oraz skrócić okres jej deficytu po zażyciu. Można w ten sposób zminimalizować ryzyko i uczynić je akceptowalnym, w porównaniu do uzyskiwanych korzyści terapeutycznych.
Mój publiczny klucz PGP
  • 370 / 101 / 16
Tak, wiem ;)

Sam stosuję 2g vitC i magnez godzinkę przed candyflipem i czasami w trakcie, ale tylko czasami hehe :-D ...jak nie zapomnę.

Trip na MDMA jest zbyt hedonistyczny, abym mógł zrobić z nim coś konstruktywnego. Podejrzewam, że w obecności jakiejś fajnej terapeutki sprawy wyglądały trochę inaczej i terapia mogłaby okazać się owocna :)

Wracając do aya..
Mojerto ,jak twoje eksperymenty z akacją i moklo? Długo cię nie widziałem i jestem ciekaw jak sprawy się potoczyły.
Uwaga! Użytkownik Banzi nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 38 / 9 / 0
Ja ciągle szukam swojego świętego grala. Z akacji zrezygnowałem na rzecz pozyskiwanego z niej DMT (60 mg oralnie + iMAO), po czym miałem epizod z samodzielną hodowlą grzybków psylocybinowych. Czyli zacząłem odchodzić od czystych wizji (zwłaszcza po moklo są one zimne i krystalicznie czyste) w kierunku miękkiego i ciepłego grzybowego impresjonizmu. Od pół roku zaś w ogóle nie używam psychodelików, bo każda taka przygoda otwiera jakąś furtkę do podświadomości, a zbyt wiele takich otwartych kanałów przeszkadza w "normalnym życiu" (o ile coś takiego jeszcze w moim przypadku istnieje).

Ostatnio zaś testuję substancje terapeutyczne, czyli mogące pozytywnie wpłynąć na funkcjonowanie, nastrój i samopoczucie w dłuższym okresie. Pozytywnie wypadła ketamina (130 mg oralnie), po której odnotowałem dwa tygodnie wyjątkowo dobrego samopoczucia, pomimo ciężkiego zimowego okresu. Także MDMA (150 mg + 100 mg kofeiny w kawie) jest bardzo obiecujące. Na mnie działa wyjątkowo refleksyjnie i ostatnio pozwoliło zarówno przepracować pewien paniczny lęk gdy byłem raz bliski śmierci, jak też wprawiło mnie w tak błogi stan, że z łatwością przebaczyłem spore przewinienia pewnym moim zajadłym wrogom. Ta substancja ma potencjał, więc przeprowadzę z nią jeszcze kilka prób.
Mój publiczny klucz PGP
  • 370 / 101 / 16
Moklo nie brzmi zachęcająco. Wyobrażam sobie taką mieszankę jak palenie DMT z ekstra wydłużonym czasem działania, tak jak napisałeś - zimne i mechaniczne.

Czytałem na którymś z forów, że jako inhibitor można także użyć passiflory, ze względu ma zawartość harmaliny. Jedyny problem w tym, że naprawdę duże ilości są potrzebne, także nie sądzę aby było to opłacalne, gdy ruta kosztuje grosze - Napewno warte uwagi dla tych, którzy mieszkają w Pl i chcieliby uświadczyć pełniejszego działania molekuły.

Grzyby to świetny zamiennik ayahuasci. Wysokie dawki posiadają podobną siłę.
Prawdę mówiąc, to większość naturalnych psychodelików zabiera do tego samego miejsca przy odpowiedniej ilości - w końcu pochodzą od tej samej matki, co nie? ;)
Sam rozważam opcję hodowli, ale to dopiero na lato. Na razie jest za zimno, a nie chcę kupować maty podgrzewającej. Jeszcze troche poczekam, niczego mi nie brakuje.

Czytałem o antydepresyjnym działaniu kety, ale osobiście tego nie uświadczyłem - przynajmniej sobie nie przypominam, bo było to dawno temu, gdy w miejscu gdzie mieszkam ( uK) było jej więcej niż MDMA w cenie mniejszej od butelki wódki. Bardzo fajna substancja, ale w tamtym czasie, zdecydowania była przez nas używana w niewłaściwy sposób.

Napewno masz jakieś pojęcie o szałwii. W moim odczuci, żadna inna substancja / roślina nie ma tak dobrego wpływu na samopoczucie i centrowane umysłu. Warunek jest tylko taki, że muszę ją używać po przez żucie - palenie nie jest już tak skuteczne i długotrwałe. Materiału także aż tak dużo nie potrzeba - 3g już wystarczają.
Uwaga! Użytkownik Banzi nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 123 / 10 / 0
Na samym początku powinienem uczciwie ostrzec, że zamiast składnie zredagowanego trip raportu z ciekawego doświadczenia macie przed sobą kolejny bełkot z jakimiś filozoficznymi mądrościami pseudo-oświeconego psychonauty hehe

Wstęp:
Przed wypiciem napoju jak i po zachowałem dietę. Jadłem kaszę gryczaną, ryż i kisiel. Piłem wodę i zieloną herbatę.

Rozdział I

Fajnie jest.

Wszystko ma miejsce u mnie w domu, czyli mojej warowni w której czuje się najlepiej.
Cały dzień przygotowywałem napój. Tuż przed wypiciem zmieniłem sobie pościel (żeby zasrać czy zarzygać czyste prześcieradło haha),i wykąpałem się. Wybór ubioru do ceremonii potraktowałem pół żartem pół serio, bo moje ceremonialne szaty to białe bokserki i biały podkoszulek.
Przed ceremonią nie miałem żadnych obaw. Bo po pierwsze moja matka i siostra wiedziały, że będę ćpieć, więc nie musiałem się kitrać, ani nic z tych rzeczy, choć stara miała jakąś taką kwaśną minę. A po drugie dawki użyte do sporządzenia napoju były b. małe (7g chalipongi, 24g Ayahuasci)i to miało być takie zapoznanie z ayahuascą. Nie chciałem się od razu rzucać w głębiny oceanu, to z resztą nie w moim stylu. Jestem do przesady ostrożnym nudziarzem.

20:00 piję około 300 ml Ayahuasci (idzie to opornie ze względu na ilość i smak napoju, 20:04 butelka była już pusta)
Idę zamknąć kotłownię i po wiaderko żeby sobie postawić koło łóżka. Początkowo nic nie czuję. Później też nic nie czuję, ale wydaje mi się że dźwięk inaczej brzmi i zaczyna mi jakby piszczeć w uszach i kręcić się w głowie. Coraz bardziej mi się kręci w głowie. Jestem bardzo słaby nie wiem czy to od tej diety czy od Ayahuasci. Leżę na łóżku, w pokoju jest zapalone światło, mam zamknięte oczy i czekam aż upłynie 30 minut żeby wypić chalipongę. Z żołądkiem jest wszystko ok, radzi sobie dzielnie.
Jest 20:30 myślę sobie poczekam jeszcze pięć minut. Jest 20:35 wypijam około 120 ml chalipongi. Wstaję gaszę światło. Siadam w pozycji kwiatu lotosu. Jestem słaby więc plecami opieram się o ścianę. Po wypiciu chalipongi to kręcenie w głowie nasila się, coraz bardziej się w tym pogrążam. Dalej nie jestem biernym obserwatorem doświadczenia tylko próbuję za pomocą moich działań jakoś wpływać na doświadczenie. Potem są już tylko myśli, myśli i myśli. W pewnej chwili zdaje sobie z tego sprawę, ale nic z tym nie mogę zrobić myśli nadal się sączą. Dobiega do mnie dźwięk TV z drugiego pokoju myślę sobie, że to jest inne słyszenie niż to normalne, i tak inne, jakby ku mojemu lekkiemu zaskoczeniu, niż to np. po marihuanie. Zakładam słuchawki i włączam medytację 7 czakr. Momentami udaje mi się po prostu słuchać, ale tylko momentami, bo nadal sączy się paplanina myśli i chcąc nie chcąc skupiam się na niej. Następuje chwila kiedy zdaję sobie sprawę jak moje ciało rozmywa się w otoczeniu. Nie ma żadnej różnicy pomiędzy mną a otoczeniem. Jednak żeby tego doświadczać muszę się na tym uczuciu skupiać. Przy dźwiękach czakry trzeciego oka dostrzegam wszystkowidzące oko gdzieś na wysokości czoła. Jest to dziwaczne uczucie, jakieś takie diaboliczne. (Wtedy choć tego doświadczyłem to cały czas zachowałem dobry nastrój dopiero później mnie jakoś to przytłoczyło).
Przez cały (ubogi chciałoby się dodać) trip nie mam żadnych halucynacji czy wizji wszystko dzieje się tak jakby w pobudzonej wyobraźni.
Medytacja 7 czakr kończy się i z ulgą kładę się na plecach. Jestem taki słaby fizycznie. Włączam sobie jakieś icaros ściągnięte z yt. Przy tych dźwiękach ukazują mi się jakieś małe nieokreślone ludziki jedne przebiegają z lewa do prawa, drugie z prawa do lewa trzymając w kilku jakąś gałązkę paproci czy coś w tym stylu. Potem na powrót pogrążam się paplaninie myśli. Np. myślę sobie czy kiedyś znajdę jakąś lady dla siebie i w wyobraźni (jakby ayahuasca w odpowiedzi na moje pytanie odpowiadała )ukazała mi się istota(dziewczyna) tak anatomicznie wspaniale zbudowana, może nawet było to trochę groteskowe, z wszystkimi krągłościami i takim zrozumieniem dla mnie kiedy patrzyłem się w oczy tej istoty i czułem takie samo zrozumienie dla niej. Przeszła mi przez głowę myśl jak spotkanie z tą istotą może dalej się potoczyć , sam sobie zadałem pytanie czy serio chcę sobie roić jakieś porno ? Odpowiedziałem, że nie chciałbym aby to szło w takim kierunku i wszystko się rozmyło.
Wszystko było wspaniale czułem się świetnie psychicznie, fizycznie nadal jakiś taki osłabiony, ale to nie stanowiło problemu. Jakby duch matki ziemi, jakaś niezwykle troskliwa kochająca istota mówiła mi „jesteś osłabiony i dlatego leż sobie spokojnie. Wszystko jest dobrze.”
Wielką radochą było wysłuchanie Love Generation Boba Sinclara, choć wydawało mi się że leci jakoś wolno.
Już przeszło godzinę trzymam chalipongę w żołądku. Myślę sobie mówią, że paw to część ceremonii, więc pójdę do łaźni się spawiować . Niby mi ciąży, ale jakoś szczególnie ciężko nie było jej tam utrzymać. Może przez krótką chwilę zaraz po wypiciu do ust zaczęła napływać jakaś ciągnąca się ślina. Ale potem było względnie ok.
No więc idę. Nie zauważam żadnych problemów z koordynacją. Wchodzę do łaźni. Zapalone światło i rzut oka na lustro nie sprawiają mi problemu, a czytałem że niektórym to psuło banię. Ja mam cały czas banana na gębie i wszystko wydaje mi się zabawne. Nad klopem rozdziawiam gębę nic nie leci. No więc wkładam paluchy. Raz! Dwa!! Trzy!!! Trzy piękne pawie, które wydostały się ze mnie z jakimś demonicznym dźwiękiem samoistnie wydobywającym się z krtani. Mówię wam dźwięk normalnie jak w jakiś egzorcyzmach. Wkładam jeszcze raz paluchy jednak czwartego pawia nie będzie. Wystarczy, zdaje się mówić matka ziemia. Wracaj do łóżka. Ucinam sobie krótką pogawędkę z obsraną matką, mówię jej żeby się nie martwiła, że to jest część ceremonii.

Rozdział II

Druga strona medalu.

Po powrocie do łóżka czuję się jakoś inaczej. Boli mnie gardło od tego pawiowania. Zastanawiam się nad tymi dźwiękami które wydobywały się z mojej krtani. Jestem w konsternacji.
Myślę sobie, że już od tak długiego czasu nosiłem się z zamiarem wypicia ayahuaski, że od kilku lat byłem jakby opętany tą chęcią i teraz oto ta chwila nastąpiła, zostałem opętany przez tego ducha. Dołączyłem do grona innych ludzi którzy w swojej naiwności myśleli że to jest jakieś pozytywne doświadczenie, pełne miłości i dobroci a jest wręcz odwrotnie. To jakieś narzędzie zła. Od teraz moje życie będzie podlegało temu duchowi już nie ma odwrotu. Wypiłem to, zobaczyłem te oko (narasta we mnie poczucie trwogi)i za ten wgląd będę teraz musiał zapłacić. Powoli staczam się w jakąś paranoję. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że odkryłem smutną prawdę o świecie. Przywołuję jakieś myśli o iluminatach o Cejrowskim i jego gadce nt. ayahuaski. Czuję się coraz bardziej pusty wewnętrznie.
Jednak nie utraciłem do końca zdrowego rozsądku wiedziałem, że jest źle, tak inaczej od tego czego doświadczałem prędzej i szukałem jakiegoś rozwiązania. Czy rzeczywiście jest możliwe żeby tak było? Oczywiście zawsze jest rozwiązanie i momentalnie przyszły mi z pomocą myśli o tym, że nie ma teraz we mnie za grosz pokory. Za kogo ja się uważam żeby myśleć, że odkryłem jakąś ostateczną prawdę? Ostateczną prawdę? Dobre sobie. W tym świecie gdzie rządzi Tao? Zakładanie jakiejś ostatecznej prawdy, którą można uchwycić to czysty nonsens. Nie istnieje coś takiego. Zdałem sobie sprawę, że ten błysk w szyszynce, który zinterpretowałem jako coś stałego, niezmiennego, co się dokonało i jest i zawsze będzie takie samo to nie żadne spojrzenie w tajemnicę świata. Interpretacja tego w taki sposób powoduje, że świat staje się bezsensowny, jakiś diabolicznie nieznośny, a ja sam jestem na granicy jakiegoś obłędu. Myśl np. o miłości i próba poczucia jej w sobie była niemożliwa przez tę natrętną myśl. To był tylko niezrozumiały koncept i miłość nie miała w sobie nic. Była pusta jak wszystko inne o czymkolwiek bym nie pomyślał. I każda kolejna myśl byłaby tylko potwierdzeniem poprzedniej…
Po jakimś czasie powoli świat znowu stawał się tym czym zawsze był, czyli wielką niezrozumiała zagadką a ja coraz mniej wagi przywiązywałem do tej strasznej myśli. Potem długo nie mogłem zasnąć. A nazajutrz rano byłem rozbity przez krótki sen no i trochę w konsternacji.

Teraz sobie myślę, że może mogłem nie pawiować na siłę, to bania do końca by została dobra.


Wszystko działo się z soboty na niedzielę tydzień temu. Wtedy myślałem sobie, że nigdy więcej nie wypije ayahuaski. Dzisiaj myślę sobie, że właściwie chciałbym to powtórzyć. Ale zamiast chalipongi to z Charcuną albo samą ayahuaskę w dawce powiedzmy 50 g.


Ze względu na małą ilość składników było to raczej doświadczenie ubogie i nie pełne. Wszystko co najlepsze działo się w pierwszej godzinie od wypicia.
A no i jeszcze jedno. Jak pogrążałem się w tych posępnych myślach to wtedy umarłem. To znaczy też miałem to charakterystyczne uczucie o którym donoszą ludzie. To znaczy coś gwałtownego zaczęło się dziać w ciele. Przyśpieszyło mi tętno i ogarnęła mnie słabość fizyczna jeszcze większa niż dotychczas. Czułem sie jakbym miał zaraz zemdleć albo stracić świadomość, tak jak przy gwałtownym spadku cukru we krwi.
Uwaga ludziska chyba zwariowałem oddam* Codeine Phosophate 30 mg! Zainteresowanych zapraszam na priv :korposzczur:
  • 42 / 1 / 0
nigdy nie mialem okazji skosztowac, ale jak mi sie nadarzy szansa, to jej nie zmarnuje, chociaz najlepiej by bylo to zrobic z jakims szamanem w transie :D
Uwaga! Użytkownik Ancymon jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 123 / 10 / 0
Już tydzień mija jak opisałem swoje doświadczenie z ayahuascą. Nikt nic nie napisał póki co, może nikt tego nie czytał, a przyznać się muszę że liczyłem na jakieś opinie.

Mam takie pytanie czy pawiowanie jest koniecznym elementem w ceremonii czy jak organizm jakoś sobie radzi to można to pominąć?
Uwaga ludziska chyba zwariowałem oddam* Codeine Phosophate 30 mg! Zainteresowanych zapraszam na priv :korposzczur:
  • 370 / 101 / 16
[quote=drybler post_id=2456639 time=1488740238 user_id=60118]

siemanko drybler

Fajnie, że poczułeś namiastkę mocy, ale jeśli chciałbyś sobie uprościć sprawę, to musisz wziąść pod uwagę kilka ważnych ( ime ) kwesti. Pierwsza z nich to ilość płynu, którą masz zamiar spożyć. Należy redukować wywar do min, ilości ( twoje 300ml to przegięcie...jeśli miałbyś większe stężenie harmali, to miałbyś dopiero ,, la purge ,, :gun: ). Mniejsze ilości płynu lepiej wchodzą i nie generują tak mocno mdłości wywołąnych nadmierną objętością. Polecam shoty 50 - 70ml - najlepiej jeśli będą ciepłe - smak jest delikatnie lepiej tolerowany.

Spokojne, zaciemnione miejsce z dobrą, inspirującą muzyką i jakieś kadzidła ( palo santo, copal ) stworzą piękną, ceremonialną przestrzeń w której będziesz czuł się bezpiecznie. aya lubi spokój ale także ważne jest abyś ty sam się oddał jej działaniu . Pamiętaj, że jesteś tylko pasażerem :hug: . Chodzenie i zwiedzanie to nie jest najlepszy pomyśł, gdy w grę wchodzą większe ilości..

Ilości caapi, których użyłeś to absolutne mninimum, aby aktywować molekułę. Następnym razem zrób tak jak napisałeś ( 50g solo) - ewentualnie podkręć ilość caapi x2 , pozostwiając taką samą ilość liści. Uwierz mi, że liana wnosi bardzo wiele - nawet jeśli stęrzenie DMT nie jest zbyt wysokie.
Na początek , celowałbym w 50 - 75 caapi i tyle samo chali ( 7 - 10, zależy ) ... nie bój się wymiotów czy dyskomfortu bo to jest częścią doświadczenia. Gdy się wyrzygasz i napięcie opadnie to wszystko się unormuje ( przynajmniej powinno ) i wtedy poczujesz spokój oraz jedność z aya...uwierz mi :-)

pozdrawiam


edit: synchronizacja :yay: ... pisałem, gdy ty wstawiłeś swojego posta, nie zdając sobie z tego sprawy :-D...btw wybacz za delay
Uwaga! Użytkownik Banzi nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 123 / 10 / 0
[quote=polytoxic post_id=2465219 time=1489266135 user_id=156463]
Dzięki za odpowiedź.
Mówiąc szczerze to trochę mnie postraszyło ostatnim razem, bo najpierw było fajnie a potem trochę taka krzywa jazda się zrobiła. Nie chcę się powtarzać, bo wszystko jest opisane wyżej ale po pawiowaniu trip jakby się zmienił na gorsze. I się zastanawiam jakbym odpuścił sobie rzyganie to czy czasami ekstaza nie utrzymała by się do samego końca? No i słyszy się że chaliponga to "zabawka" raczej dla doświadczonych szamanów. Jak ją kupowałem to nie znałem tej informacji, po prostu wybrałem coś taniego z DMT, bo na charcune by mi chyba wtedy nie starczyło o ile dobrze pamiętam.
Dyskomfortu się nie boję (w końcu wypiłem aż 300 ml wstrętnego napoju :-D, po prostu jak trzeba to trzeba), ale tego że znowu po pawiu zmieni się trip na gorszy.
Teraz skłaniałbym się do tripu po samym caapi w dawce powiedzmy 50 g, albo jakieś 30-35 g caapi i do tego najmniejsza zalecana dawkę charcuny.

Następnym razem jak będę robił wywar to planuję mniej wody lać i na koniec zostanie mniej płynu do odparowania i co za tym idzie do wypicia. Już będę mądrzejszy przy gotowaniu, jakieś tam doświadczenie już jest :old:.
Uwaga ludziska chyba zwariowałem oddam* Codeine Phosophate 30 mg! Zainteresowanych zapraszam na priv :korposzczur:
ODPOWIEDZ
Posty: 1075 • Strona 93 z 108
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.