Zgadzam się z Chytrusem: sen i apetyt w normie (2-5mg/doba od ponad roku), da radę wyrwać bibułę od internisty. Odkad
bupra nie jest na różowe (czy jaki one teraz mają tam kolor..) recki, coraz więcej lekarzy, zwłaszcza tych z ciśnieniem na dokształcanie, dowiaduje się o niej więcej. Niestety, to ciągle mniejszość. Ja czasem trafiam na jedną babkę, co odmawia plastrów, ale butlę Trama chętnie daje, "zamiast", ha ha! :nuts:
Co do skręta: w moim przypadku nie jest lajtowy. Rozwija się powoli, ale w maksimum natężenia praktycznie eliminuje mnie z normalnego funkcjonowania. Co istotne, samo "maksimum" trwa ok. tygodnia, a potem jeszcze przez 10 dni (dalej nie dałem rady..)
bupra nie pozwoliła o sobie zapomnieć nawet na chwilę.. :-|
W skręcie (porównanie ze skrętem po dużych dawkach trama bądź
kody, ew. po tygodniu z
makiwarą) silnie zaznaczone są zaburzenia w odczuwaniu temperatury (ładnie to brzmi, ale pewnie wiecie, jaki hardkor ma na myśli: czujesz w środku sopel lodu, a jednocześnie ubrania parzą skórę i pot płynie strumieniami), deprecha, poczucie braku siły oraz motywacji do działań. I to cholerne, "wymuszone" ziewanie, z dreszczami i łzawieniem :-/
Moim zdaniem ten strasznie długi okres półtrwania jest ogromnym plusem
bupry. Pozwala na skuteczne redukowanie dawek: znacznie prostsze, niż w przypadku Trama czy
kody. Bardzo polecam robienie sobie zapasu, nawet niewielkiego, gdy jest taka możliwość. W razie czego zawsze macie wtedy w plecaku spadochron.. :-)
Odstawienie ułatwia jeszcze jedna fajna cecha
bupry: jeśli zredukujesz dawki do takich, które dla Ciebie nie będą już odurzające, to ciśnienie na to odurzenie jest nieporównywalnie słabsze, niż przy tramie czy
kodzie, nie wspominają nawet o M.