Dyskusja na temat różnych odmian maku i ich działaniu psychoaktywnym.
Więcej informacji: Mak lekarski w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 517 • Strona 36 z 52
  • 950 / 40 / 0
Niemniej doszukałem się jej - walki - gdzieś w Twojej podświadomości w tych zacytowanych fragmentach. :-D

Ja niestety jestem po którejś próbie, ostatnia na buprze (redukcja od 4 mg do 0,6 mg) i nie umiem zrobić tego ostatniego kroku, czyli całkowitego odstawienia. Dwa dni maksymalnie.. Chuj już tam z fizycznym skrętem. Psychiki nie umiem przeskoczyć.
  • 11996 / 2343 / 0
0.6mg to nie powinien być ostatni krok : ) Ja redukowałem do ~0.05mg (ćwiartka z tabletki 0.2mg) na dobę.
  • 950 / 40 / 0
Wiem, że nie powinien. W tym wypadku po prostu szybciej się to skończyło porażką.
  • 600 / 68 / 0
Witajcie

Szybki wstep , ostatnio przechodzilem trzeci , przymusowy detoks. Bylo znacznie gorzej niz poprzednie dwa razy , znacie to , co bede tlumaczyl.
Wizyta u rodziny , kody nie da rady ekstraktowac , wiec doslownie umieram udajac dobra mine (co nie wychodzilo oczywiscie :) )

Do meritum , przypomnialo mi sie , ze na amerykanskim forum czytalem kiedys o loperamide , wykorzystywaniu tej substancji do lagodzenia objawow.
Jako bardzo zdesperowany czlowiek , dotoczylem sie do apteki. Przyjalem 32mg , popilem solidnie woda.
Po ok godzinie przestaly mnie napierdalac nogi , plecy i rece zrobily sie suchsze.
Bylem w stanie zjesc obiad jak czlowiek. W nocy przespalem za jednym zamachem 6 h ! Co wczesniej byloby nie wyobrazalne.
O braku sraczki nawet nie wspominam bo to oczywiste :)
A co dziwne nie mialem wiekszych problemow , z toaleta na drugi dzien rano.

Wady
Mimo tego ze pilem ogromne ilosci h20 , mialem bardzo wysuszona i popekana skore.
I czulem momentami ogromne pragnienie
Dwa razy lekko zabolalo mnie serce.

Nie chce powiedziec ze jest to "wonder drug" , nadal czulem sie chujowo ale zabralo to ok 90% skreta gdzie naprawde nie moglem juz wytrzymac.
Testowalem to przez kilka dni , mocno zmniejszajac dawki i jakos przetrwalem skreta :)

Chcialem tylko dodac ze problem polega na dawkowaniu , hamburgery podaja dawkowanie od 20mg do 70mg. Wiec calkiem spora rozbierznosc
Jakiekolwiek pytania chetnie odpowiem.
Pozdrawiam
  • 714 / 45 / 0
@up, wiadoma sprawa, trochę loperamidu przechodzi przez barierę krew-mózg, mimo zapewnień producentów hehe.
  • 600 / 68 / 0
Tak wlasciwie to loperamid przekracza bariere krew-mozg , tylko ze prawie natuchmiast zostanie wywalony z CNS.
Ciekawe dlaczego nikt wczesniej o tym nie wspomnial na forum.
  • 320 / 20 / 0
Ja wspominałem, w wątku o loperamidzie. Loperamid w połączeniu z chinidyną (inhibitorem glikoproteiny P) jest w stanie działać jako opioid, a przynajmniej powodować depresję oddechową (jeden z objawów działania na MOR). Jednak samego bym go nie stosował, bałbym się w takich dawkach jakichś zaburzeń ze strony przewodu pokarmowego. Naprawdę, lepiej kupić paczkę kody.
TO BOWIEM, CO NIEWIDZIALNE, TO ZNACZY JEGO WIECZNA MOC I BÓSTWO, SĄ WIDZIALNE
OD STWORZENIA ŚWIATA PRZEZ TO, CO STWORZONE, PO TO, ABY ONI BYLI BEZ WYMÓWKI.
Rz 1:20
  • 714 / 45 / 0
Ja też wspominałem. Nawet pisałem o tym, że przy użyciu pewnych substancji (już mi się nie chce wymieniać) spróbowałem "osłabić" barierę krew-mózg i przy paru paczkach loperamidu czuć było opiatowe działanie. Wpiszcie sobie w duckduckgo "loperamid mega dosing" i będzie w chuj wątków na zagranicznych forach.
  • 11996 / 2343 / 0
iuhanna pisze:
Naprawdę, lepiej kupić paczkę kody.
Również dziwi mnie trochę, że autor skręta nie pokusił się o kupienie Thiocodinu : ) Gdybym ja był na skręcie w aptece i miał $$ ...
  • 138 / 42 / 0
^bo w detoksach chodzi właśnie o to, żeby NIE BRAĆ substancji, od której jest się uzależnionym, a co najwyżej środki, które przytłumią ośrodki w organizmie odpowiedzialne za skutki niedoboru owej substancji. Jak dla mnie przyjemnie było to przeczytać, gdyż akurat się odtruwałem, a co ciekawsze właśnie miałem takowe wrażenie, że po zażyciu kilku tabsów loparemidu na apogeum skręta, tak jakby ciutkę organizm mi popuścił, ale nie potrafiłem sobie tego wyjaśnić za Chiny :-) Oczywiście jakakolwiek terapia substytucyjna powinna się opierać na środkach do tego stricte przeznaczonych, aczkolwiek warto to wiedzieć i pamiętać (później siła autosugestii też zrobi swoje, a na przepotężnej kulminacji objawów odstawienia nawet takie detale potrafią odrobinę ulgi przynieść).

Jako, że jestem już po najcięższym pod względem fizycznym okresie odstawiania, chciałem podzielić się kilkoma spostrzeżeniami oraz zapytać o dalsze kroki, jakie powinienem podjąć. Resztki ostatnich działających serii szybko znikają w całej Polsce i nie zanosi się na cokolwiek, co by mogło je zastąpić, więc mam nadzieje, że ten temat zyska trochę życia (a nie, że działy nt. mocniejszych opio zyskają nowych bywalców...).


Po krótce, moja sytuacja: 2 lata ostrego ciągu na PST, wcześniej jakiś rok była kodeina i sporadycznie przepłuczka, ale od tych dwóch ostatnich lat jest to średnio co 2-3 dni, najdłuższe nieplanowane przerwy max 5 dni, a próby detoksu to były żałosne klęski. Teraz, nie tylko jestem zmotywowany psychicznie do zmiany (a raczej naprawy) swojego życia, ale też dosłownie nie ma skąd ogarnąć działającego maku, ba, nie ma nawet nadziei, że się go znajdzie jadąc na poszukiwania. Taki wygląd spraw jest BARDZO pomocny, gdyż w walce, jaką jest detoks od opio, każdy, nawet najbardziej zdeterminowany i pewny siebie opiowarek dozna tych momentów ekstremalnego zwątpienia i nagłego napadu planu pojechania do sklepu po mak, żeby chociaż na chwilę sobie ulżyć, żeby pozałatwiać arcyważne sprawy, żeby siebie nagrodzić bo przecież 'już tyle wytrzymałem'. A zaś do pójścia do apteki po kodeinę w chwilach kryzysu aż tak nie ciągnie, bo po pierwsze trzeba byłoby zakupić ogromną ich ilość, a efekt i tak byłby mizerny, a po drugie będąc po redukcji dawek właśnie kodeiną (czy tam czymś innym), niszczymy sobie efekty owej redukcji dla kilku godzin wątpliwej namiastki ugrzania. Choć trochę doświadczony użytkownik przepłuczki sam do tych wniosków doszedł empirycznie.

Tolerancje miałem ogromną, dlatego też bez redukcji czymkolwiek po prostu nie dałbym rady sam z tego wyjść, skończyłoby się detoksem szpitalnym (a tam redukcją na czymś ;-)). Jak ktoś ma dostęp to wiadomo, niech sobie załatwi jakąś buprę czy co tam chce, jednakże nie lekceważyłbym najprostszej możliwości, czyli zejścia na kodeinie. Płukałem średnio co 2 dni dwa kilo najmocniejszego maku, jaki aktualnie był dostępny w sklepach. Całe szczęście przez ostatnie 3 miesiące był to Bakador .44/.45, który był dobry, ale dupy nie urywał jak np. zeszłoroczny bakalland. Redukcja trwała 14 dni, zacząłem od ilości 3 paczek thiocodinu, gdyż taka ilość zażyta rano przed pracą pozwalała mi przetrwać dzień roboczy i nawet wieczorem zasnąć bez problemów. Codziennie brałem o 2 tabletki mniej i tak do wyzerowania zasobów. Gorsze samopoczucie zaczęło mi doskwierać jak dotarłem do 10 tabletek dziennie. Pod koniec redukcji wiadomo, skręt już na wypasie, ale i tak opcja schodzenia z dawek w takiej formie gwarantuje dużo bardziej znośnego skręta niż mordobicie, jakiego doznawałem usiłując rzucić z dnia na dzień cold turkey albo wspomagając się jedynie benzosami,

W momentach kryzysów psychicznych lubię sobie poczytać po necie o negatywnych skutkach siedzenia w opio, o mechanizmach i działaniu uzależnień, nawet ten temat dobrze się czytało, w sensie, że pomagał mnie zmotywować, gdy starzy userzy opisywali jak bardzo na plus zmieniło się ich życie po wyjściu, jak szybko ich życie zaczęło przyjmować pozytywny wymiar pod każdym względem po wytrzymaniu tych dwóch tygodni walki ze sobą itp. itd. Doskonale rozumiem sens ośrodków leczenia uzależnień, w ogóle żałuję, że nie zapisałem się na jakieś otwarte spotkania grupy wsparcia, jestem pewien, że wiele by to wniosło w kwestii motywacji do zmiany. Obejrzałem też wszystkie sezony Rodziny Soprano, a wieczorem oglądałem po necie ciekawe filmy dokumentalne, takie pierdoły fajnie przyspieszają upływ czasu w najcięższym tygodniu, kiedy nie da się ani siedzieć, ani leżeć, a człowiek nie ma siły iść po szklankę wody, a godzina trwa minutę.

5 dni L4 w pracy wziąłem, jak skończyła się kodeina. W dniu tym zrobiłem grunt pod zwolnienie w pracy, gdyż widać było po mnie, że delikatnie mówiąc 'źle się czuje'. Zaplanowałem to tak, żeby L4 było pn-pt, czyli aby mieć 9 dni wolnego pod rząd.

Skręt fizyczny zaczął konkretnie znikać po tygodniu od odstawienia kodeiny (którą brałem w śladowych ilościach przecież, skręt się zaczął już podczas redukcji). Dać o sobie zaczęła bardzo silna, potężna powiedziałbym anhedonia poopiatowa. Nosz kurwa jego mać, ja nie potrafiłem się zmobilizować, żeby iść pod prysznic, nawet jak już sam czułem własny smród. Najprostsze czynności stały się ogromnym problemem i wysiłkiem, w pracy udawałem, że coś robię, męcząc się i zmuszając do każdego kliknięcia myszką. Tutaj pomogła (a raczej pomaga) mi amfetamina. Mam dostęp do wyjątkowo czystej i mocnej, czyni ona cuda, czynności będące godzinę wcześniej awykonalne, nagle zaczynam robić z przyjemnością i zaangażowaniem. Ilości mocno staram się ograniczać do minimum, nie biorę codziennie, na sen mam Triticco. I zielsko. Duuuużo zielska. Jaram trawę od samego początku detoksu, praktycznie codziennie, dopiero kilka dni temu zacząłem ograniczać. Mocno pomaga. Jeszcze jeśli o fetę chodzi - dopiero po tygodniu od zakończenia redukcji kodeiną zacząłem się nią wspomagać, jak już nie było fizycznego skręta, gdyż bałem się, że na 'zwale' pobiegnę po thiocodin.

Benzosów nie biorę żadnych. Za każdym podejściem do detoksu je brałem, najróżniejsze, ale za każdym razem kończyło się identycznie - zażywałem co chwilę 'jeszcze jednego' z nadzieją, że każdy kolejny bardziej mnie uspokoi, a później wiadomo, film urwany, przypały odjebane, a ja się budzę chuj wie w jaki dzień i o której z pustą paczką po benzosach w kieszeni i ostrym skrętem. Ja nie potrafię brać benzosów, nie potrafię ich brać nawet jak normalny ćpun %-D (a kiedyś, jak przy próbie detoksu owymi benzosami były klony, obudziłem się w domu z plecakiem pełnym maku obok łóżka, gdzie nie pamiętałem ani sklepu, w którym go kupiłem, ani nawet czy ja go kupiłem czy ukradłem czy skąd on się wziął).


MOJE PYTANIE:

Nie mogę cały czas jechać na fecie, chciałem tylko ten najtrudniejszy okres przetrwać w jakikolwiek sposób, żeby wyjść z maku i się nie złamać. Wiem, że głęboka amotywacja i niemoc psychiczna jak i depresja mnie i tak dopadną, dlatego muszę zacisnąć zęby i zaczął walczyć, aby odzyskać choć trochę z motywacji i zajebistości, jakie we mnie drzemały przed zniszczeniem się opiatami. Polecacie jakieś antydepresanty na taką kurewsko silną anhedonie? Czy jak pójdę do konowała i mu wszystko opowiem, że mam tak mocne objawy ponieważ właśnie rzuciłem opiaty, to wypisze mi coś adekwatnie mocnego, czy odeśle do specjalisty ds. uzależnień? Ja chyba po prostu poczytam w odpowiednim dziale jaki antydepresant w tym przypadku miałby największą szansę się sprawdzić i konkretnie po niego pójdę do psycha, bo chuj go wie jak zareaguje na moje wyznania. Z drugiej strony wolałbym, żeby leki, które mają mnie WYLECZYĆ, dobierał specjalista zajmujący się tym całe życie, a nie ćpuny na forum w necie. Polecacie coś na działanie doraźnie motywujące do okazjonalnego zażywania przed pracą podczas najbardziej skurwiałych dni? Brałbym EPH ale już nielegal, zastanawiam się nad 4f-mph. Zielsko oczywiście też pójdzie w odstawkę, chętnie zajarałbym np. raz w tygodniu w weekend żeby odreagować, ale przeczucie mi mówi, że zarówno jaranie jak i feta mogą jeszcze bardziej blokować chęci do działania/pracy i nigdy nie dojdę do siebie...

Aha, leki, minerały, kurkumy, nootropy itp. zacząłem już zażywać, chociaż ja tam za każdą poradę będę wdzięczny.

Dziękuję wytrwałym co doczytali i pozdrawiam, trzymajcie za mnie kciuki, tak jak ja trzymam za Was :hug:
ODPOWIEDZ
Posty: 517 • Strona 36 z 52
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.