Negatywne konsekwencje przyjmowania fitokannabinoidów i sposoby im przeciwdziałania.
ODPOWIEDZ
Posty: 1123 • Strona 61 z 113
  • 12 / 1 / 0
Opowiem Wam jak kurewsko zioło mnie uzależniło.
Jak zaczynałem palić w liceum, to nie polubiliśmy się z panią trawą, chujowe te tripy były... czas leciał, ja zachorowałem na depresję (aktualnie chyba mam ChAD) no i się zaczęło, po 3 miesiącach zdychania w łóżku sięgnąłem po skuna (wcześniej piłem baardzo dużo alko). W stanie depresji zakochałem się w tym działaniu- było dziwne- niby smutek i przygnębienie się pogłębiały po paleniu, ale jakimś cudem zioło działało na mnie przeciwlękowo i pozwalało wytrzymać z tym gównem w głowie- niejako oswoić się z np. myślami samobójczymi. (teraz wiem, że CBD ma takie działanie)- więc często przed wyjściem do szkoły (3 liceum) paliłem jointa w wannie, może nie codziennie ale co 2/3 dni na pewno, jak nie w wannie, to pod szkołą- na długiej przerwie, po szkole i wieczorem.Przez pierwsze 6 miesięcy minimum 2 jointy dziennie- antydepresanty nie działały- wina zioła. Po tym okresie ( już prawie kończyłem liceum) prawdopodobnie dostałem okresu manii- z dnia na dzień mi się polepszyło o 180 stopni. Co się stało? Zacząłem jarać kurwa jeszcze więcej, na potęgę- bo po joincie czułem się jak bóg- założyłem firmę- wszystko robiłem zjarany, wszystkie rodzinne święta, spotkania... Przez pierwszy rok ciągu nie miałem problemu z jaraniem- zawsze było pod ręką, ale wyjątkowo jak mi się nie udało zmotać, to wpierdalałem wszystko co się dało- głównie żeby zasnąć. Po ponad 12 miesiącach jarania zrozumiałem, że to już jest kurwa problem.
Przeprowadziłem się- miałem chujowy dostęp do zioła, więc zdarzało się, że czasem go nie było. Co robiłem takiego dnia? Spędzałem około godzinę z latarką w łapie grzebiąc w dywanie (miałem taki z długimi włosami), żeby uzbierać okruszki na bucha z bonga- Miałem jedno miejsce do kręcenia jointów w domu, więc zawsze tego bucha się uzbierało- oczywiście przed nim kilka szybkich piw z pregabaliną, żeby mocniej zadziałało...
Dywan wyczerpał się dosyć szybko- miałem jeszcze przecież grinder! To samo- chuj, że plastikowy- 30 minut skrobania nożem "niby haszu" na jednego bucha. Kilka razy miałem taką sytuację, że nie miałem totalnie nic- alee mam taki nawyk, zawsze jak skręcałem jointa i go zamykałem, to odgryzałem ogonek i zazwyczaj chowałem do kieszeni w szlafroku, dresach, czy gdzieś go wywalałem w domu, rzadko do kosza. No to kurwa! JAZDA! SZUKAMY! W jednym takim ogonku był jeden czasem może dwa okruszki skuna- w dzień, w którym wpadłem na ten pomysł uzbierałem ich z 20 i było na bucha :D
Cybuch w bongu pewnego razu skruszył się od opalania (był metalowy).
Mieszkałem w domu gdzie wcześniej mieszkał brat- przeszukałem go x razy- by znaleźć jakąś starą lufę do opalenia- dosłownie spędzałem 2h na szukaniu KURWA LUFKI! Raz znalazłem stare krzaki w doniczkach- ścięte- chyba automaty- zostały same łodygi i trochę liści z dolnych pięter- jako, że nie znalazłem wtedy nic, wpadłem na świetny pomysł, że robię makumbę z tego syfu. Nie wiem co tam kurwa było (spleśniałe musiały być) ale dostałem omamów- siedziałem i widziałem jak ktoś biega po moim pokoju :D
Nie wspomnę o wysypywaniu końcówek spalonych, wywalonych jointów żeby coś uzbierać ... Próbowałem z tym kończyć wiele razy- oczywiście jak spaliłem wszystko co miałem hehe.
Przynajmniej 4 razy w ciągu ostatnich 3 miesięcy byłem pewien, że to już koniec- kręciłem zazwyczaj wielkiego blunta 1,5-2g żeby się "przejarać", dostać krzywej fazy (podczas ciągu nigdy się to nie zdarzyło)- myślałem, że obrzydnie mi jaranie, ale za każdym razem było zaaajebiście... Mówiłem dość, a wieczorem zapierdalałem samochodem po 50/100 km żeby coś zmotać;
- 0.6 za 50zł? Pojebało Cię człowieku, za grama Ci tyle zapłace- dorzuć z drugiej paki.
-Nie. Sprzedaję takie sztuki.
-CHUJ! DAJ! KURWA MUSZE SIĘ ZJARAĆ!

Wiele razy jadłem kwasa (robiłem sobie bad tripy- joint wieczorem w pustym domu na peaku- taka w kurwę nieprzyjemna faza, sprawiała, że objawy depresji na co dzień to był chuj. Rozumiałem, że codzienny lęk- określmy go "x", będzie niezauważalny, gdy przeżyję go w kwasowej wersji 1000x- i wiecie co? Działa XD)
Po ok. 18 miesiącach jarania przeżyłem wreszcie :"Tego tripa" po grzybach- to było dwa tygodnie temu- z dnia na dzień odstawiłem zioło na 5 dni bez żadnego ciśnienia albo abstynencyjnych objawów (wielki sukces, strasznie się cieszyłem) oczywiście, że po tych kilku dniach znowu jarałem, ale od tego tripa nie mam tego zjebanego ciśnienia, już nie muszę jarać, żeby jarać (zobaczymy na jak długo haha).

Co do negatywnych skutków nie widzę ich dużo- w ciągu dnia funkcjonuję normalnie- mam firmę w kurwę spraw na głowie- daję rade (zbyt krótki okres jarania prawdopodobnie) na pewno wielkie uzależnienie- stałem się więźniem THC.
Zauważyłem też że zamknąłem się w jakimś jebanym kręgu- (Chad mam na 90%- 4 lekarzy mi to diagnozowało- możliwe też dysocjacyjne zaburzenia osobowości więc w połączeniu z ziołem, źle to działa na pewno). Co do kręgu to: odkąd dopadła mnie depresja (nie liczę krótkich epizodów manii), to słucham tej samej muzyki (kurwa czaicie, lil peep od 18msc? Chuj, że znam na pamięć wszystko- dalej słucham i mi się podoba), oglądam kurwa to samo na netflixie 2 jebane seriale (rick and morty, rozczarowani) Chuj, że znam na pamięć i obejrzałem po 5 razy? każdy odcinek- dalej to oglądam i mi się podoba (wtf)... Czasem coś zrobię nowego- ale mi się nie chce ;/ Choroba i zioło zamknęło mnie na nowe doświadczenia, powoli to zmieniam. Duży minus to przyzwyczajenie do stanu nietrzeźwości- nie byłem trzeźwy ani jednego dnia odkąd zacząłem palić (wczoraj zasnąłem pierwszy raz bez skuna, alko, benzo... no trzeźwy! :) ).

Próbowałem wielu drugów, nic mnie nie przyciągało do siebie tak jak skun- kodeina? Blee przyjemne w chuj, aczkolwiek wolę się zjarać (wyrobiłem receptory). Benzo? Zajebiste, kocham je, zwłaszcza, jak mam koszmarne lęki- leczyłem się alprą ponad miesiąc, potem używałem i używam tylko rekreacyjnie od czasu do czasu- Ale... wolę zajarać- nie uzależnia/ nie kręci mnie to. Nic nie zastąpi mi zioła- żadne stymulanty, MDMA, nic...
Na pewno nie zrezygnuję z jarania, ale nie będę już nigdy jebanym więźniem.

Mam taką fajną zasadę odnośnie benzo i jakbym wiedział o niej, gdy zaczynałem jarać, to bym ją na pewno zastosował. Otóż nigdy nie biorę benzo w ciągu 3 dniowym- nawet podczas leczenia po 3 dniach musiała być przerwa- ryzyko uzależnienia się zmniejsza. Zrozumiałem, że trzeba panować nad tym co się zażywa, bo potem będzie lipa ;/

Reasumując- zioło jest zajebistą używką, ale jak widać potrafi uzależniać i to ekstremalnie, nie można go bagatelizować na początku przygody "przecież to tylko zioło, chuj tam jaram sobie dalej, co się złego stanie?"
  • 84 / 1 / 0
Mam pytanie. Bralam trawe od jednej osoby ktora powodowała ze male ilości porobiły łącznie czasami z halucynacjami małymi , był dziwny smak ( chociaz to różnie bywa) , i jak juz przestawało działać to miałam kołatanie serca i na nastepny dzien podobnie. Plus pozniej kilka dni lęku. Jak kupowałam u kogos innego to takich nieprzyjemnych skutkow ubocznych nie było, a faza w trakcie mocna. Oznacza to wiec ze ten pierwszy maczał w czymś , zeby zaoszczędzić ? Wydaje mi sie ze taką wywietrzala trawe maczają dilerzy w maczankach. Mylę sie ? Jestem ciekawy odpowiedzi.
  • 967 / 241 / 0
^UP
Mogłaś też mieć "szczęście" do bardzo dobrej sativy z dużą ilościa THC i praktycznie bez CBD , do tego cechy osobowe mogą dać taki rezultat.
Jak chcesz drążyć temat to poczytaj sobie posty i TR mnichów Zakonu Maczanego na tym forum i próbuj dopasować ewentualne działanie którego doświadczyłaś do opisywanych przez nich wrażeń po syntetykach.
@Bacanon
Chłopie, jaranie jak smok przy takich problemach psychicznych nie może się skończyć dobrze.
THC może być używane w terapii dwubiegunówki, bo jak wieść niesie jest w stanie "spłaszczać" peaki zarówno pozytywne jak i negatywne, ale to trzeba robić z głową - jak z lekarstwem.
Nic nie piszesz o ewentualnych lekach , a podejrzewam że skoro piszesz o 4 lekarzach którzy diagnozowali ci dwubiegunówkę to na pewno dostałeś jakieś cukierki. A z cukierkami i ziołem trzeba ostrożnie bo wchodzą w interakcje.

Dodatkowo - umartwianie się świadomie indukowanymi bad tripami po LSD - przyjacielu drogi, przecież od takich psychosamobiczowań to można dostać pierdolca - nie potrzeba do tego ani dwubiegunówki ani marychuanen.
  • 178 / 72 / 0
20 marca 2020trzykrotnie pisze:
Mam pytanie. Bralam trawe od jednej osoby ktora powodowała ze male ilości porobiły łącznie czasami z halucynacjami małymi , był dziwny smak ( chociaz to różnie bywa) , i jak juz przestawało działać to miałam kołatanie serca i na nastepny dzien podobnie.
Brzmi jak jakaś maczana, ale raczej z tych słabszych.
Ja po jednym buchu jakiejś maczany miałem derealizację, depersonalizację, gonitwę myśli, walkę psychiczną z "czy już tak mi zostanie" i generalnie mięsno-gównianą fazę.
  • 35 / / 0
Zawsze jak kończyłem ciąg (ciąg u mnie to palenie co wieczór po pracy/szkole, palenie przez całe dnie w dni wolne) miałem lekkie stany lękowe. Przed sylwestrem, po powrocie z rodzinnego domu, złapałem dwa buchy z bonga na podkładzie z dwóch browarów i dostałem ataku lęku. Mimo, że w głowie sobie tłumaczyłem, że to tylko przepalenie to i tak trząsłem się z zimna i strachu. Usnąłem dopiero w środku nocy, ubrany w dresy bluzę i przykryty szczelnie kołdrą. Tym sposobem nabawiłem się "zaburzeń lękowych" i "derealizacji" na 3 miesiące (pisze to w cudzysłowie, bo nie zostałem nigdy zdiagnozowany przez lekarza). Najgorsze uczucie w życiu jak boisz się sam nie wiesz czego, jak w stresujących sytuacjach czujesz jakbyś nie miał władzy w rękach i jakbyś się wydłużał, jak w gorsze dni cały czas masz rozmazany obraz, jak przy usypianiu masz realistyczne cevy i gonitwę myśli, albo jak jadąc rano do pracy czujesz, że zaraz zemdlejesz w komunikacji. Trzy razy byłem zapisany do psychiatry, ale zawsze coś mi wypadało, albo stan na chwile się poprawiał. Zrobiłem pełne badania krwi, moczu, kału - zdrowy jak ryba, mimo że co chwile wkręcałem sobie że coś mi jest. Od początku miesiąca jest już dobrze, jedyny atak paniki jaki miałem ostatnio był związany z epidemią, reszta objawów ucichła. Współczuje wszystkim nerwicowcom w tym okresie, w sumie na co dzień też. Aktualnie ciągnie mnie do marihuanowej fazy, szczególnie że mam jakieś zapasy i nudzę się na kwarantannie, ale nie jest to warte tych skutków ubocznych. Na koniec cieszę się, że nie poszedłem jednak do psychiatry. Być może właśnie leżałbym na antydepresantach, które mają skutki uboczne lub chodził na terapie i się wkurwiał (jestem trochę aspołeczny). A może sprawniej uporałbym się z tym problemem, kto wie. Ciesze się, że to już za mną i przyjmuje to jako kolejne doświadczenie życiowe. :)
  • 12 / 1 / 0
@Kobyszcze

Co do leków, to wiadomo bylo ich w kurwę-po kilku terapiach (2 tyg zazwyczaj na jednym ssri) stwierdziłem, że chuja to działa przez jaranie i szybko zrezygnowałem bo jednak wydaje mi się że mogą namieszać w głowie w połączeniu z ziołem. Przyjmuję jedynie pregabalinę.
Co do tych badtripow to już dłuższy temat, moje były kontrolowane dosyć mocno (nie ukrywam że się zdarzyło iż za bardzo się wkręcilem i potem pod językiem musiała kwetiapina lądować po peaku LSD np.)

Co do skuna to zauważyłem, że jak nie palę w ciągu, tylko np 2 razy w tygodniu ostatnio, to odczuwam ogromny spadek motywacji drugiego dnia.

@6BEEN

Ja bym nie palił na Twoim miejscu, lęk to najgorsze skurwysyństwo. Ale jak ciągnie Cię do fazy ziołowej to polecam albo kupić sobie grama CBD (nie kieruj się bardzo procentową zawartością, 5% będzie w sam raz) i wymieszać zamiast tytoniu w bacie 1:1 np. Albo jak masz dostęp to kilka kropli koncentratu cbd na język... ja najbardziej lubię liquid do e fajki z CBD tylko dosyć mocne stężenie. Możesz też stosować cbd w ciągu dnia, jak znajdziesz swoją dawkę to jesteś w stanie zabić te lęki.
  • 5 / / 0
Dałbym sporo aby poczuc faze taką jaką czułem w początkach palenia maryśki. Ta faza odrealnienia, smianie sie ze wszystkiego bez powodu. To było około 10 lat temu. Przez kilka lat paliłem co 3 miesiące a moze i rzadziej, nie ciągneło mnie w ogole, do tego zawsze paliłem z kimś dla towarzystwa. Później zacząłem palić co raz wiecej i wiecej. No i taki okres przyszedł częstego palenia, w sumie to na studiach, buchałem praktycznie codziennie. Zle sie czułem, gdy towar sie konczył i nie było jak go załatwic i nie dość ze cieżko było mi to załatwić to jeszcze nie miałem dużego wyboru, a jak to jest z różnymi źródłami i jakością to sami wiecie. Sporo kasy wydane, sporo czasu zmarnowane, był taki czas, ze jedyna rzecz o jakiej myslałem po powrocie z uczelni to strzelenie sobie buszka. Zamiast wstać i porobić cos konkretnego dzien zaczynał sie od mj i ten wewnętrzny dyskomfort, ze marnujesz czas kiedy mógłbys zrobić cos pozytecznego. Samodyscyplina podczas takich ciągów nie istnieje. Na szczescie juz kilka dni po tym jak nie paliłem ta chęć spadała. Po studiach juz było tego mniej przez okres okolo pół roku, pozniej wróciłem do codziennego rytuału jak zacząłem pracowac. I tak jeszcze 2 lata temu po skonczonej pracy było wypicie piwka i spalenie mj, nie ukrywam, było elegancko, relaks, odstresowanie sie, czas dla siebie - pomagało. W zeszłym roku zaczałem palic co raz mniej. Chyba ten okres częstego jarania minął. Teraz staram sie zyc zdrowiej, uprawiam sport, ograniczyłem mocno alko i razem z tym mj.
Moje wnioski są takie:
- ziółko to wciąż moja ulubiona używka rekreacyjna, najlepiej wypic 2-3 dobre piwka do tego (zapaliłem w zeszły piątek do piwka po dłuzszym okresie niepalenia - błogosc i odprezenie :) )
- palić od czasu do czasu, po skonczonym dniu, kiedy wszystko juz zrobione i mamy czas dla siebie, czy jestesmy na imprezie, w towarzystwie, swietujemy jakis sukces

Minusy mj wg mnie:
- uzaleznia (nie mam porownania do twardych dragów ale wiem co to chęć zapalenia mj, i frustracja związana z brakiem posiadania)
- moze pogłbiać stany lękowe, nie palic w trudniejszych okresach zycia, sytuacjach stresowych bo pogarsza
- pamiec krótkotrwała szwankuje
- zamula

Ja z mj nigdy nie zrezygnuję, uwielbiam i uwielbiać będę. Jednak ograniczyłem mocno i cieszę sie z tego powodu.
p.s post dziewki @trzykrotnie wyjasnia czemu powinnismy miec dostep do legalnej rekreacyjnej maryski.
  • 12 / 1 / 0
@wieslaww1

Jeśli tęsknisz za tą fazą to polecam mango. Jest taka legenda,że jak kilka h przed paleniem zjesz mango to zioło dużo mocniej zadziała (Ja jadłem 3szt całe zblendowane, odstały 2 dni na parapecie-skórka mega miękka byla). Faktycznie coś w tym jest, pamiętam że mimo (wtedy chyba rok ponad) ciągu, joint porobił mnie jak dawniej.
Co do zwiększania efektu THC, to zakochałem się po uszy w miksie pregabalina+ zioło.
  • 967 / 241 / 0
Mango to nie legenda ale mocnko koloryzowana sprawa
Mango zawiera mircen ( konopie też ) terpen który obniża bariere krew mózg dla cannabioidów.
Zaiwra go też trawa cytrynowa.
  • 188 / 39 / 0
4 min temu
Mój organizm po jakimkolwiek paleniu (sativa/indica) reaguje lękiem, strachem czy szeroko pojętym złym samopoczuciem, po jakimś czasie przechodzi. Szczerze mówiąc tak chyba było zawsze jednak ostatnio się to nasiliło. Czasem nawet sama myśl o zapaleniu powoduje u mnie lęk. Podpalam sobie już od prawie 10 lat, obecnie wróciłem do mj po kilkumiesięcznej przerwie. Uważam że mj (+ duuuza ilość stresu) przyczyniła się do rozwoju nerwicy u mojej osoby.

W celu zredukowania szkód właśnie czekam na paczuszkę z waporyzatorem i suszem CBD, mam nadzieję że coś pomoże ;)
ODPOWIEDZ
Posty: 1123 • Strona 61 z 113
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.