Negatywne konsekwencje przyjmowania fitokannabinoidów i sposoby im przeciwdziałania.
ODPOWIEDZ
Posty: 1123 • Strona 55 z 113
  • 72 / 3 / 0
04 grudnia 2019suchewiadro22 pisze:
co polecacie na spadki koncetracji i kreatywnosci przy codziennym paleniu? xd
Najlepsze będzie nie codziennie palenie, łatwo mówić ale niestety nie trzeba być alfa i omegą żeby to rozkminić, przykro mi się zderzyles się z prawdą która wiedziałeś lecz nie chciałeś w nią wierzyć 😁😁
Uwaga! Użytkownik Siwyelo nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3 / 1 / 0
Siema mam 20 lat i myślę że mój przypadek jest o tyle ciekawy że serio ciężko mi coś znaleźć żeby trafiło to w sedno. Zaczałem jarać w wieku 16 lat, podczas ciężkiej głowy w sensie miałem mocną młodzienczą depresję, mimo że teraz na to patrząc dawałem rade w miare dobrze funkcjonować, miałem znajomych przyjaciół zajawki chęci pomysły jak i motywacje do zmian i poznawania świata to w mojej głowie czułem sie jak największe gówno któremu każdy robi zdjęcia. Uczucie drwienia ze mnie czy coś w tym stylu to jednak szedłem w to dalej. To gdy zajarałem pierwszego lolka faza była tragiczna no paranoje itd. Jednak w rzeczywistości ten problem zaczął sie ulatniać, szKoda tylko że deprecha z real life przeniosła się na stan upierdolenia. No i tak paliłem wsm 4 lata od 3 bardziej profesjonalnie cały czas mając nadzieje że jakoś pokonam i polubie ten stan ubakania. Ostatni rok jednak był z mojej strony totalnie nieproduktywny. Skun codziennie miałem 2 próby podjęcia pracy, gdzie zniechęciłem się po tygodniu i dniu. Żadnych doświadczeń rozwijających pouczających dosłownie stałem w miejscu. I od ostatniej sytuacji gdzie poczułem sie zgnojony psychicznie zacząłem patrzeć na to wszystko inaczej. Serio mam problem. Pamięć umarła już dawno. Myslę co powiedzieć mowie w połowie zapominam niby charakterystyczne dla tej używki, ale mam odczucie jakbym był poprostu tylko w chwili obecnej. W sensie dzieję sie coś okej reaguje staram sie to jakoś interpretować chociaż odbieranie bodźców ze świata czy tam interpretacja zachowania ludzi też u mnie umarła w porównaniu siebie z przed 3 lat czuję się wrakiem człowieka. Fakty się nie łączą, słysząc to samo zalozmy w inny dzień jestem w stanie zareagowac na to inaczej i nawet nie skminić że ten temat był poruszany. Przez poprzedni rok miałem też okres gdzie do tego leciała aneta, maty i inne takie specyfiki których skutki uboczne odczuwam głupimi myślami zamiast poszukać tego drzewa różnych dróg i rozwiązań. Ciekawe jest też to, że głupi buch potrafi dorównywać fazie z dobrego bonga i to nie zależy od tematu. Mój mózg czując że zajarałem wchodzi mi na inne fale, takie upośledzone nie nie wyciągając wniosków tylko szukając najgorszej możliwej wersji. Paląc sam czuję sie mega fajnie idzie rozkminić dużo ciekawych rzeczy które też sie sprawdzały normalnie gdzie byłem pod wrażeniem że moja chora kmina ma sens bytu w normalnym życiu. W każdym razie nawet jak czuję że cierpie uderzy to w moje uczucia to podczas tej skruchy w mojej głowie słychać taki głos niczym co by kto sobie pomyślał (jakbym robił normalne rzeczy żeby komuś pokazać jak ja cierpie). Teraz parę dni stopki otworzyło mi trochę bardziej oczy, ale po tym tygodniu gdy wczoraj zajarałem znowu poczułem to zderzenie normalnego siebie z tym czymś drugim głupim płytkim strachem tylko bardziej intenstywnie bo jednak stopka i ten impuls że coś było nie tak dała mi na chwile poczuć się sobą. Więc nie wiem odnośnie tego chciałbym zapytać:
-Czy to mogą być objawy jakiejś choroby psychicznej?
-Bycie w stanie trzeźwym w sensie jak nie będe jarał to jednak w miarę ugruntuję mi się pamięć? (bo serio ciezko mi powiedzieć co robiłem wczoraj a jeśli już to po ciężkich próbach)
-Jakieś rady co do wskoczenia na te wyższe obroty myśli działania?
-Psycholog by pomógł czy popierdoli schematem i da mi jeszcze więcej takich głupich mysli?
-Coś od siebie bo ja sie zgubiłem i szukam czegokolwiek.
Jak było coś podobnego albo sie to nie nadaje to we usuń, podeślij tamto byku a nie od razu wyzywaj lamusa i dzięki mordeczko.
  • 515 / 70 / 0
@up Koniecznie jakaś terapia jeśli nie masz bliskiej osoby co by Cię wysłuchała. Myślę, że bez leków się nie obejdzie, bo trzeźwość da Ci mocno po dupie. Im dłużej nie będziesz jarał tym bardziej będziesz się uświadamiał, że jesteś do niczego, zmarnowałeś kupe czasu, pieniędzy i świetnych życiowych okazji. Podsumowywując przez pewien czas będzie gorzej i gorzej. Pamięć i sprawność umysłowa wróci. Myślę, że po kilku miesiącach będziesz już w dużo lepszej kondycji umysłowej (tzn. przestanie Ci to przeszkadzać i przestaniesz to zauważać) Od siebie polecam zacząć grać na jakimś instrumencie i nauczyć się czytać nuty + próbowac się uczyć nie których utworów na pamięć. Mi to mega pomogło szybko stanąć na nogi umysłowo jak rzucałem mj, synth kanna i bk. Noi chyba moim zdaniem najważniejsze, czyli zacząć uprawiać sport. U mnie bieganie bardzo pomogło, nakurwiałem przez pół roku codziennie i uwieńczyłem ten "cykl" zajeciem przyzwoitego miejsca na 7km w zawodach. Do tego spróbuj nie walić konia tzn zapomnij że masz siurka. Do tego przestań oglądać seriale, grac w gry(jeśli grasz) żyj tylko swoim życiem przez jakiś czas. Tyle ode mnie. Dasz radę !
  • 3 / 1 / 0
Dzięki stary, ale jednak nastawiłem się, że mimo że będzie ciężko to wole lecieć z tym bez leków. To pomaga do pewnego stopnia, ale jak na moje depresyjne myśli przez tyle czasu mam nadzieje że w jakims stopniu mnie to uodporniło i dam rade z tym wytrzymać. Co do nut dobra uwaga do trenowania pamięci ale jednak poszukam czegoś bliżej moim zainteresowaniom. Sport uprawiam gram w piłe tylko zaraz mam operacje na kolano więc mnie to wyałtuje na dobre 3 miechy co też mi da pewnie ładnie po dupie. A co do fazy z mj idzie to jakoś przerodzić na coś pozytywnego lub dającego mi cokolwiek do życia, nie tylko zmarnowany czas? Wyniosłem tyle że do wszystkiego trzeba podchodzić z dystansem a nerwy zaburzają tylko logiczne myślenie i każdy problem ma taką wielkość jaką sobie sami nałożymy więc jest to względne. Aczkolwiek ciekawi mnie mega jak to wszystko działa że jeden ma totalny czil i luz a w moim przypadku jest wręcz pokazywaniem wszystkiego najgorszego na tym świecie (albo tylko w kontaktach z ludźmi?). Stres po buchu wskakuje na poziom trywialny wręcz obsesyjny i nie jestem w stanie nad tym zapanować mimo że bardzo starałem się zdobyć nad tym kontrolę.
  • 22 / 1 / 0
@up: mi na pamięć pomogło czytanie książek ale będąc najaranym, na początku było ciężko i musiałem czasami po 2 razy czytać jedną stronę żeby z niej cokolwiek wynieść ale z czasem nauczyłem się czytam i przyswajać treść jednocześnie kopcac bongo leżące obok. Może moja pamięć nie jest idealna ale jak na jaranie prawie codzienne to myślę że jest bardzo w porządku bo bez problemu przywołuje sytuację sprzed dnia, sprzed godziny itp.
  • 1 / / 0
Witam. Chciałbym się dowiedzieć jak walczyć z takim jakby "stresem pourazowym" i wkręcaniem złych faz, a więc do rzeczy. Pierwszy mój raz z tą roślinką zaczął się dość niedawno, jakieś dwa miesiące temu. Moje pierwsze fazy wspominam wspaniale, no po prostu roślina idealna dla mnie. Wszystko się zepsuło jak umówiłem się z paroma kumplami na palenie i oglądanie filmu. Spaliłem gdzieś sam 2,5 lufki, inne osoby podobnie i kumpel, który nigdy nie palił wciągnął całą jedną lufę na raz (odmiana sweet afgan delicius jakby to coś miało pomóc). Miałem bardzo pozytywną fazę (lubiłem jak mnie mocno łapało, dla mnie bardzo przyjemny stan), lecz po jakiś 10 minutach zaczął sobie wkręcać złą fazę. Tylko, że to nie był z jego strony po prostu strach, tylko panika. Zacząłem go ogarniać, kazałem mu się położyć, zwilżać jamę ustną wodą. Mówił, że jest mu strasznie duszno, ściskało go w klatce, biło mu bardzo serce, miał drgawki (wiem wiem, normalne objawy po zażyciu marihuany). Kazałem mu zasnąć, i chodź wiedziałem że raczej nic mu nie może się stać cały czas kontrolowałem jego stan. Po prostu bałem się o jego stan jednocześnie wiedząc że złapał po prostu złą fazę i za dużo spalił jak na swój pierwszy raz. Obudził się po półtorej godziny, zszedł mu już peak i czuł się wyśmienicie, zaczął jeść i się uśmiechać cały czas. Od tamtego momentu mam tak, że jak spale i marihuana mi wchodzi to czuję stres przez pierwsze 5-10 minut około, potem automatycznie mi to schodzi, chyba że się przepale, to jak kiedyś mi to sprawiało mega frajdę jak ogarnąłem fazę tak w tym momencie mnie to po prostu przerasta, typowe bicie serca po marihuanie może mnie stresować przez cały peak. Co do źródła to mam zaufanie 100%. Miał ktoś podobnie? Jest jakiś sposób na walczenie z tym? Przyznam, że czym dalej jest od tej sytuacji tym lepiej to znoszę, a palę dość rzadko bo tak raz na tydzień (tamta sytuacja miała miejsce około miesiąc temu).
  • 18 / 13 / 0
Musisz przestać po prostu o tym myśleć. Kiedy zajarasz, a będziesz miał to chociaż przez chwilę w swojej głowie, to podświadomie będziesz sobie wkręcał. Piszesz o tym tutaj, co utwierdza w przekonaniu, że ta sytuacja rzeczywiście może być powodem stresu. Nie ma innego sposobu moim zdaniem. Skoro po czasie jest lepiej, to poczekaj dłużej i zapomnij o tym całkowicie. Może powinieneś palić trochę mniej. Mogłeś też dostać w ręce coś mocniejszego, a uwierz mi, że krzywa faza po niektórych odmianach to nic dziwnego. Szczególnie dla kogoś, kto pali raz na tydzień jak ty i zaczął przygodę 2 miesiące temu. Sam musisz odpowiedzieć sobie na pytanie co cię niepokoi i nie myśleć o tym. Jeśli to nie okaże się problemem, to po prostu pal mniej i rób rozeznanie w tym co posiadasz . 3 lufy, dwóch różnych odmian mogą powodować zupełnie różną fazę i niekoniecznie musi być ona przyjemna. Źródło nie ma tutaj nic do rzeczy, bo ja wielokrotnie posiadałem super jakości perełki, które wyłączały mnie z życia po kilku buszkach, powodując przy tym ciężkie stany.

Więc problemem albo jest sytuacja, którą musisz sobie wyrzucić z głowy, albo mocniejsza baka, która również może powodować złe samopoczucie, szczególnie dla kogoś kto nie pali jakoś bardzo często. Albo to i to.

Sam znam przykład, gdzie kolega przeholował z ciastkami i jak to podczas konsumpcji doustnej bywa, miał fazę przez cały dzień, przy której twoje bicie serca przez 10-15 minut to pikuś. Kilka razy był bliski wykonania telefonu po karetkę, ale przetrwał. Po tej sytuacji każde palone zioło powodowało u niego złe samopoczucie. Po prostu nie mógł przestać myśleć o tamtej fazie. Tak samo jak ty możesz myśleć o fazie ziomka i masz to samo. Do tego wystarczy, że dostaniesz inny temat i masz podwójną wkrętkę. Ale to już musisz sam do tego dojść.

Jak masz banię nie do ogarnięcia to coś słodkiego, jakiś baton, colka i wracasz do żywych.
  • 2877 / 255 / 0
nie wiem, czy to do końca skutek (pewnie jakiś profesur by się przyjebał), ale jaram od 2004, może do tego czasu łącznie nie paliłem łącznie z rok), mam teraz tak, że czego bym nie ćpał, albo czego bym nie miał nawet w planach ćpać to najpierw musi być gotowe zioło, nawet jak się naćpam to czuję w sobie jakieś braki fazy, wiem że to uzależnienie swoje robi, ale czy ktoś też tak ma, że nie wyobraża sobie brać cokolwiek jak nie ma zioła?

tak trochę uprzedzę w razie czego paru mądrych - tak wem, że jestem uzależniony, jaram jakieś 15 lat prawie codziennie, ciężko być obojętnym wobec tego), ale czy to możliwe, że tak słaba używka tak mocno oddziałuje na działanie tych mocniejszych?
  • 22 / 1 / 0
@Patoor28 koleżka też tak miał że w pewnym momencie złapał zła fazę, jechaliśmy akurat na wyjazd do Holandii i przed wyjazdem wrzuciliśmy wodospad, zaczął źle się czuć, miał problem ze wzrokiem, a potem trafiliśmy do busa w którym non stop leciał terrorcore, więc żeby zasnąć zjedliśmy przygotowane wcześniej ciastka, ja spałem jak zabity a on miał najgorszy trip w życiu i potem musiał iść z nami na 10h festiwal. Po tej akcji ziomek się dosłownie zepsuł i msial odpuścić jaranie bo mu po prostu przestało służyć. Dopiero niedawno prawie 3 lata po tamtej akcji zaczyna powoli małymi kroczkami costam jarać i jest ok, tako łapał ogromnego stresa, waliło mu serce, robił się blady i ogólnie źle się czuł. Jak widać siedzą takie rzeczy w głowie i dopiero gdy się z tym człowiek oswoi lub zapomni to wraca normalny stan
  • 179 / 72 / 0
U mnie również podobna historia, co w poprzednich wpisach.
Najpierw same dobre fazy, śmiech, pragnienie mocnego zbakania i odkrywania codziennych czynności w innym stanie świadomości. No i w końcu po latach regularnego użytkowania w trakcie palenia co raz częściej zaczęły się pojawiać badtripy, introwertyzm, nieprzyjemne gonitwy myśli, stany lękowe, niechęć do ludzi. Od dobrych już 6 lat palę kilka razy w roku i generalnie jest 50% szans na złą fazę.
W każdym razie od totalnego zakochania w konopiach, chodzenia w marszach legalizacji marihuany doszedłem do myślenia, że być może legalizacja to nie jest dobry pomysł. I jeszcze kilkanaście lat temu nigdy bym siebie o to nie podejrzewał.

Być może to kwestia przejarania i nieodwracalnych zmian w receptorach mózgu, albo kwestia nastawienia. Niemniej jednak mj nie jest niewinną kochanką i myślę, że słynne powiedzonko: "pij tak abyś nigdy nie musiał przestać pić" pasuje również do THC.
ODPOWIEDZ
Posty: 1123 • Strona 55 z 113
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.