Negatywne konsekwencje przyjmowania fitokannabinoidów i sposoby im przeciwdziałania.
ODPOWIEDZ
Posty: 1123 • Strona 53 z 113
  • 12012 / 2344 / 0
Z częścią powyższych stwierdzeń zgadzam się w 100%. Z innymi już mniej, ale to tzw. kwestia osobnicza. O ile leń jest niezaprzeczalny, można nad tym pracować i ograniczyć jego skalę.
Gastro czasem zaspakajam, a czasem nie - w zależności od aktywności fizycznej w danym dniu. Jeśli przebiegłem min. 10 km, albo grałem w kosza min. 1 h, to z czystym sumieniem wsunę coś kalorycznego. Jeśli cały dzień padał deszcz i nie ruszałem się, to odpuszczam - kwestia dyscypliny.
Uzależnienie psychiczne naturalnie występuje. Można je dość łatwo oszukać - tzn zrobić przerwę mając zapas tematu. Nie ma wtedy żadnego parcia na załatwianie, irytacji że nikt nic nie ma, no i przede wszystkim jest komfort psychiczny - jak będziesz chciał zapalić, to masz co. Stosowałem takie przerwy wiele razy i było o wiele łatwiej przestać palić. Jak jakiś czas temu przyszła susza, to z desperacji próbowałem załatwić tutaj i niestety zostałem trafiony przez jednego kasztanka.
  • 156 / 59 / 0
Sprawiłeś, że mam ochotę spróbować z niepaleniem, mając, chociaż to nie będzie proste. Co masz na myśli z trafieniem przez kasztaniaka?

Nie cytujemy posta nada swoim.lobo
  • 9 / 6 / 0
Cześć i czołem.

Przeczytałem tu od deski do deski kilka wątków o paleniu mj, a skłoniła mnie do tego przerwa w paleniu, którą obecnie sobie zrobiłem (swoją drogą chyba 3 dłuższa w mojej całej karierze). Posty innych dały mi do myślenia, nie będę ukrywał że były to raczej posty bardziej doświadczonych forumowiczów chociaż nikomu nie umniejszam. Tym sposobem pomyślałem, że dodam swoje trzy grosze, może i moje doświadczenia komuś pomogą.

mj palę od 10 lat, zacząłem w wieku 18 lat. Już pierwsze 2 lata to bardzo częste palenie ale nie dzień w dzień i głównie w towarzystwie, bardzo rzadko samemu, a jak już to 1 fifka i spokój, lubiłem te spotkania z kumplami. Później wyjechałem na studia i coraz częściej paliłem w ciągach i przede wszystkim częściej sam. Tak minęły kolejne 4 lata bo rok powtarzałem. Studia skończyłem, podjąłem pracę, obecnie prowadzę małą ale własną firmę czyli niby nie tak źle. Te pozostałe 4 lata to praktycznie palenie codziennie, przerwy wymuszone suszą.

Już jak zaczynałem to lecieliśmy ze znajomymi na grubo, każdy po 4 wiadra na głowę i ultra ciężkie ale (przynajmniej w naszym wypadku) przyjemne fazy, jak się spotykaliśmy to musiał być przynajmniej 1 gramik na 2 głowy inaczej czuć było ogólne niezadowolenie ale też bez przesady, raczej każdy się łatwo godził jeżeli tak nie było. Później jak paliłem to już głównie sam (ewentualnie ze współlokatorem z którym się spiknąłem pod koniec studiów) wtedy też się trochę nauczyłem ograniczać tzn. rzadko waliłem wiadra, raczej w ruch wchodziła lufka (eko tryb) albo jointy.

No i tak praktycznie wszystko w życiu robiłem najarany, często zdarzało się zajarać w przerwie między lekcjami w szkole średniej jak i po lekcjach. Potem w dorosłym życiu czyli powiedzmy od tych 21 lat paliłem czasem przed zajęciami na studiach, po zajęciach częściej, a także wieczorami. Jarałem nawet przed egzaminami, po egzaminach jak wracałem na chatę, w trakcie nauki też się zdarzało, przed imprezami, w ich trakcie i po imprezach. Oczywiście jak łatwo się domyślić potem kopciłem przed pracą, w trakcie pracy, po pracy, wieczorami, na imprezach, w parkach, w domu, w samochodzie u kumpla no praktycznie każda okazja była dobra, a nawet jak ja nie miałem jazzu to ktoś inny ze znajomych go miał.

Skutki uboczne w moim wypadku to na pewno ogólnie pojęte lenistwo, syndrom amotywacyjny no nazwijcie to jak chcecie, zaniedbywanie obowiązków w szkole, w pracy, w domu jednak też nigdy do przesady, nawet najarany miałem wbite w ten mój zakuty, a chyba raczej skuty łeb, że jakieś granice są. Zbakany nie lubiłem rozmawiać z obcymi, załatwiać spraw jeżeli nie byłem do tego zmuszony, dużo rzeczy odkładałem w czasie. Wiele rzeczy było dla mnie obojętnych, a im dalej w las ogólne samopoczucie było coraz gorsze ale bez jakiś stanów depresyjnych czy walki ja kontra wersalka. Rzadziej wychodziłem na imprezy czy spotykać się ze starymi znajomymi, trochę mi się nie chciało, a trochę też dlatego, że oni coraz bardziej lubowali się w stymulantach, którym ja powiedziałem stanowcze nie - widziałem co to gówno potrafi zrobić z niejednym ziomeczkiem, podobnie jak opio to dla mnie tragedia. Fazy w okresie tych ostatnich 4 lat i to mnie trochę dziwi że tak późno to zacząłem odczuwać, nie były już fajne, a palenie stało się moim nawykiem. Mój dzień zaczął wyglądać tak że wstawałem i paliłem 3 lufki, szedłem do roboty, wracałem paliłem 3 lufki, potem coś porobiłem przy kompie i na trening - rower albo bieganie albo siłownia, myślę że ta aktywność fizyczna (praktycznie codzienna) mi trochę pomogła w tym żeby zupełnie nie oderwać się od rzeczywistości. Oczywiście na wieczór trzeba też było zapalić najlepiej pacynke solo im grubsza tym lepsza. Zaczęło mnie wkurwiać to, że wieczorem pod prysznicem mówiłem sobie nie jedź jutro do dilca po kolejną 5, odpocznij chociaż dzień lub dwa, a potem po robocie już wracałem ucieszony z nowym towarem. Radość oczywiście chwilowa, odprężenie po kilku buchach, a potem często złość że znowu wszystko kończy się tak samo. W tej mojej karierze palacza miałem dwie przerwy - 2 tygodnie, 3 miesiące no i teraz leci mi trzecia przerwa na która zdecydowałem się około 2 tygodnie temu i trwam przy swoim. Dla mnie ciężkie jest to że mj stała się moim sposobem na odprężenie, wyluzowanie, nie pragnąłem jakiejś super fazy, po prostu trawą paliłem swoje stresy jakkolwiek głupio to dresiarskie hasło brzmi.

Podsumowując ten długi wywód, który dla mnie jest niejako oczyszczeniem - czy mj uzależenia? Na pewno psychicznie tak! Czy łatwo o przerwę? Nie, nie jest łatwo jeżeli ma się taki staż jak ja. W skrajnych przypadkach jeżeli ktoś nie umie sobie powiedzieć nie to polecam niech się oderwie od swojego środowiska, wyjedzie gdzieś na 3 dni koniecznie bez żadnego jazzu i da się to przeżyć, oczywiście jedni zniosą to lepiej a inni gorzej. Na początku może być ciężko, nawet bardzo ciężko, trudno zasnąć, pocisz się w wyrze, pojawia się nerwowość i poczucie pustki w życiu, że niby życie nie ma sensu, że niby jak mam nie jarać skoro jaram już tyle ale uwierzcie, że da się to zrobić. Skoro ja mogłem to praktycznie każdy może. Czy mj jest dla każdego? Uważam, że nie bo niektórzy mają predyspozycje do wpadania w depresję, stany lękowe, są bardzo wrażliwi, a dragi nie usuwają problemów tylko na chwilkę je zagłuszają. Maria jest narkotykiem, z pozoru nieszkodliwym bo jest na dole drabinki ale jak przejmie nad Tobą kontrolę to można sobie zrobić w życiu niezłe bagno. Osobiście sam nie wiem kiedy moją przerwę zakończę, wciąż biję się z myślami, nie wiem czy w moim przypadku tak naprawdę jest wskazane żebym do tego wracał kiedykolwiek. Nie czuję, że mj zrujnowała mi życie, chociaż przejarałem już przyzwoity samochód. W moim przyppadku 2 tygodnie i moje samopoczucie jest zupełnie normalne. Kontrolujcie się i czerpcie z palenia przyjemność, a nie popadajcie w rutynę jak ja :-)

Jeżeli komuś chciało się to czytać to fajnie, jeżeli komuś pomogłem jeszcze fajniej, jak ktoś ma ochotę zadać pytanie to śmiało. Nie uważam się za żadnego znawce temat ale podyskutować mogę. Pozdrawiam!
  • 24 / 7 / 0
trawa uzaleznia ale trzeba sie o to postarac.
Pale od 15 lat codziennie, 0.5g :bongo: wieczorami. Nie pale szlugow, nie pamietam kiedy bylem pijany.
Oprocz trawki ( haszu, olejkow, waxu ), jadlem jedynie trufle w Amsterdamie.
Dopoki nie przeczytalem tego forum, nie sadzilem ze moje uzaleznienie, jest tak destrukcyjne.
Kiedy spodziewac sie konsekwencji uzaleznienia? Samo w sobie jest zle, ale cos wiecej.
Straty przyjaciol, pracy? Zony? Czy z psychoza sie nagle obudze?
Syndrom amotywacyjny? Wystepuje, jak jestem upalony ale to normalne.
Bo tak w ciagu dnia to trzeba pracowac. Nie wyobrazam sobie, ze mialbym zapalic i isc do pracy.
Moje palenie nie wplywa na moja prace, a pracuje umyslowo.
Jesli to wszystko ma mnie nagle dogonic i wjechac z buta na glowe to mnie przestraszyliscie.

Zgodze sie co do faktu, ze po trawce czlowiek czuje sie dobrze z nuda, przez co moze robic mniej produktywnych rzeczy.
Tu chodzi o ta dana osobe, ten co caly dzien jara i nic nie robi, bez trawy tez bedzie gowno robil.
Jakby wszyscy nie palacy robili nie wiadomo co.

A no i poce sie pierwsza noc na trzezwo, czy to nie podchodzi pod uzaleznienie fizyczne?


O ironio, miejsce w ktorym trawa jest demoralizowana, nalezy do opiatowcow i lekomanow.
Sorry, za brak polskich znakow.
  • 563 / 104 / 0
trawa uzaleznia tylko ze psychicznie bardziej niz fizycznie
  • 1950 / 299 / 0
Najgorsza jest LĘKLIWOŚĆ i taka defensywa postawa. Wyolbrzymia się negatywne emocje innych ludzi.
Walker, there is no path, The path is made by walking.
  • 567 / 50 / 0
a serotoniny nic nie rusza jaranie ? bo jak wiem to przy odstawieniu ma sie wyraznie obnizona dopamine nawet to czuc,a serotonine tez ?
THC :liść:
  • 3396 / 528 / 2
A co Wy opowiadacie. Jak sie pali z czarnego rynku (60-70%marycha reszta h*jstwo od Chinoli) to pozniej tak bywa.

Moj kumpel jest w Holandii juz ladne pare lat pali prawdziwe ziolo holendra i po rozmowie na messgr godzinami normalnie sie zachowywal pracuje bormalnie od razu odpowiadal na pytania zero dziur w mozgu.

To co jest na rynku to syf z dodatkiem maczanek nieraz. Ciezko o dobre ziolo.

Wiadomo nawet dobra ganja niszczy po pewnym czasie receptory w mozgu odpowiedzialne za pamiec i te tzw. Dziury w glowie lecz jest to calkowicie odwracalne choc znam osoby ktore przestaly palic i wpadly w schizofrenie paranoidalna i jada na neuroleptykach od psychiatry. Znam rowniez tez osoby ktore po odstawieniu czuja sie super zaczely biegac i w ogole joł.
Uwaga! Użytkownik Mefistofeles1945 jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3396 / 528 / 2
04 listopada 2019Karolrdm99 pisze:
a serotoniny nic nie rusza jaranie ? bo jak wiem to przy odstawieniu ma sie wyraznie obnizona dopamine nawet to czuc,a serotonine tez ?
Mylisz sie. Tak jak podczas odpalania papierosa tak podczas odpalania gibona na jakis czas skacze dopamina w mozgu w sumie racja pozniej powoli spada stad gdy spada ochota na kolejnego.

A seratonina tego nie wiem wiec wole sie nie wypowiadac na ten temat. Jednak gdybys mial kiedys ziolo obsypane amfetamina to seratonina po takiej trawie skacze jaralem taka trawe 2-3 lata temu na sylwestra. Polecam dla starych palaczy co stale sa ospani kupujesz worek fety i po prostu wkladasz tam ziolo i machasz pare minut. Wyciagasz ziolo i palisz butle. Ziolo na fecie fajnie orzezwia. Nie ma takiej zamuly.
Uwaga! Użytkownik Mefistofeles1945 jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 24 / 7 / 0
Zaraz, zaraz, trawa z amfetamina polecana, w temacie o skutkach ubocznych, co jest z Wami nie tak xD Kto tak robi w ogole.
Potem zaskoczenie, ze sie leki pojawiaja.
ODPOWIEDZ
Posty: 1123 • Strona 53 z 113
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.