Negatywne konsekwencje przyjmowania fitokannabinoidów i sposoby im przeciwdziałania.
ODPOWIEDZ
Posty: 1123 • Strona 12 z 113
  • 304 / 13 / 0
Tak, macie racje.
To jest Polska, tutaj ludzie nadal żyją (a przynajmniej duża część) punktem widzenia starszych babć i dziadków, wychowanych konserwatywnie i bazujących na rzeczach tradycyjnych w aspektach odurzania się. Dlatego palenie marihuany jest dla innych czymś z zupełnie innej beczki. Ludzie po prostu boją się palaczy, czują niepokój przed nimi, gdyż przez wiele lat palacze byli uznawani za wywrotowców, narkomanów, złe towarzystwo. Tutaj panuje kult picia wódy i smolenia fajek. Nie mówię że ludzie są zacofani, ludzie odziedziczają niewiedzę starszych pokoleń. Dzięki temu, teraz inni boją się palić trawe, palaczy trawy lub wręcz nawet są agresywnie nastawieni do nich. Dzisiaj zarzygany i zaszczany pijak jest dla społeczeństwa bardziej okej niż młody człowiek palący gdzieś na boku blanta i cieszący się światem dookoła. No i dlatego jarający wolą unikać ekspozycji na to wszystko.
Pozdrawiam
  • 3215 / 413 / 0
+1
Mimo to uważam, że alienacja jako skutek uboczny będzie stopniowo coraz mniejsza ze względu na to, że w wielu miejscach jest to depenalizowane a i u nas w młodszym pokoleniu pali stosunkowo więcej osób niż w starszym.
Może będąc juz 80 letnimi dziadkami nie trzeba będzie sie chowac z blantem gdzies po krzakach
Uwaga! Użytkownik Fatmorgan nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3649 / 987 / 2
I jak z tym ChADem(mój post wcześniejszy), ktoś może wytłumaczyć te skurcze mięśni?
Gdy możesz być kim chcesz. Bądź sobą. No chyba, że możesz być Son Goku, wtedy zawsze bądź Son Goku.
Posiąść wszelką wiedzę leży w zasięgu możliwości człowieka ~ Leonardo da Vinci
Szukaj mnie na: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/
  • 304 / 13 / 0
@up
Też mam takie drgawki i wzdrygi po zajaraniu, a nawet na trzeźwo, lecz w mniejszym stopniu. Myslę że to przez nerwicę po prostu. Lekarz mi kiedyś powiedział że to od stresu
Pozdrawiam
  • 335 / 116 / 0
18 kwietnia 2017FajnieJest pisze:
Dokladnie. Alienacja ze srodowiska wynika z podejscia spoleczenstwa do narkotyku.
Bzdura. Ten sam koleś, który odcina się od swoich starych znajomych, jednocześnie nie ma żadnych oporów, aby wydzwaniać gdzie się da i pytać o jaranie (nawet nie stosując słów kluczowych, jakiejś "kryptografii"), wręcz błagając się o przypał. Wypisuje na FB - mimo, że zerwał kontakt telefoniczny, to w takiej potrzebie i tak dzwoni. "Siema, dałbyś radę coś tam ogarnąć, od tego .. albo gdzieś tam..?". Zauważyłem, że im ktoś bardziej jest wpierdolony w jaranie, tym bardziej ignoruje potencjalne zagrożenie przypałem i mniej się tajniaczy. Kiedyś, jeszcze w czasach liceum, miałem takiego kumpla-regularnego jaracza, który nie czaił się wcale, palił w miejscach publicznych, w parku czy na plaży. Ja pytam się go, czy się nie boi, bo przecież łatwo o kłopoty przy takim postępowaniu - ale zignorował to, skoro do tej pory nic się nie stało, to jest wszystko git.

Ja, jak paliłem codziennie, to nie miałem żadnych oporów przed tym, by jeździć najaranym autem. Nie miałem oporów, by iść i spotykać się z różnymi dziwnymi kolesiami w celu ogarnięcia jarania. Potrafiłem jeździć autem, z kieszeniami napełnionymi ziołem (po czym w aucie było czuć intensywnie tylko jeden zapach), miałem wszystko W DUPIE. Dopiero gdy odstawiłem jaranie, zacząłem sobie zdawać sprawę z tego, jak wielkie ryzyko na siebie ściągałem i jak głupie to wszystko było.
  • 683 / 106 / 0
@Obrazoburca

Taka dyskusja jest bez sensu. Argumentujesz wyłącznie z własnej autopsji, negując przy okazji doświadczenia innych (chyba że źle zrozumiałem Twoje założenia i po prostu uznałeś, że FajnieJest odniósł się stricte do przypadku Twojego znajomego - w takim razie zgoda, aczkolwiek wydaje mi się że jego wypowiedź miała raczej charakter ogólnej diagnozy i mogłeś źle ją zinterpretować).

To ja dla odmiany pociągnę temat moich doświadczeń i nastawienia, bo mam dokładnie na odwrót niż Ty i Twój ziomek: im bardziej wkręcałem się w mj, tym więcej zacząłem odczuwać nieufności do otoczenia, wliczając w to bliskich znajomych. Już nawet nie chodziło o podejrzenia o konfidenctwo, choć paranoje że jeden z drugim donosi na psiarnię też kilka razy zaliczyłem - po prostu spotkałem się z tyloma stereotypami i debilnymi uprzedzeniami odnośnie weedu i jaraczy ze strony laików, że odechciało mi się tłumaczyć jak bardzo tkwią w błędzie. Ba, samo przebywanie w ich towarzystwie zaczęło rodzić we mnie agresję, mimo świadomości że stan ich (nie)wiedzy to raczej skutki wieloletniej propagandy i demonizowania zjawiska przez wszystkie kolejne rządy, kościół i opiniotwórcze media - więc rzecz nie do końca przez nich zawiniona.

Z kolei w przeciwieństwie do Ciebie, mimo (?) bycia nałogowcem, nigdy ale to nigdy nie prowadziłem pod wpływem. Nigdy na wariata nie kołuję stuffu, mając w pamięci jak głupio kiedyś wpadłem (możliwe też, choć nigdy nie udało mi się tego zweryfikować, że zostałem wystawiony i to przez osobę, którą miałem za kolegę - ot, kolejna cegiełka do gmachu mojej alienacji) i zawsze staram się zaopatrzyć z wyprzedzeniem: nawet mam wyliczone dokładnie, ile przez miesiąc zużyję, z uwzględnieniem potrzeb znajomych i ewentualnych wspólnych imprez, więc siłą rzeczy zawsze wychodzi "z górką" i praktycznie dna wora nigdy nie widzę. Dostawców staram się zmieniać najrzadziej jak to tylko możliwe i trzymam się tych, po których widać że interesują się i wdrażają BHP dilera (nie będę wnikał w szczegóły, bo po co ułatwiać pracę smutnym niebieskim panom przeglądającym to forum?). O unikaniu miejsc publicznych już pisałem, więc nie będę się powtarzał.

I na koniec ciekawostka: wśród niewtajemniczonych znajomych, zwłaszcza z roboty, uchodzę raczej za osobę, która nie boi się kontaktów międzyludzkich, nieważne jak trudnych. Zresztą moja praca wymusza przebywanie z ludźmi, mielenie ozorem i nawijanie makaronu na uszy (przedstawiciel handlowy), więc przynajmniej muszę starać się uchodzić za jednostkę prospołeczną. I kurwa jakimś cudem, jarając praktycznie codziennie od 10 lat, jeszcze nie zostałem zdemaskowany jako aspołeczny typ, z głową (mniej lub bardziej) non stop w oparach zioła. Wiem, że nie jestem jedynym prowadzącym z niekumatym otoczeniem taką grę: poznałem m.in renomowanego chirurga, który zamiast (jak to zazwyczaj u lekarzy) odstresowywać się wódą, sięga codziennie po lolka. Czasem w pracy... Gość koło 60stki, jakbyś go zobaczył i chwilę pogadał to w życiu byś nie zgadł jakie ma "hobby". Prawników i to dobrych w swoim fachu, już nawet nie zliczę, podobnie poznanych dziennikarzy "z tych klimatów"...

Nie chcę wynosić zioła pod niebiosa, jego ciemne strony zdążyłem wielokrotnie poznać i mam nadzieję że ten post nie zostanie odebrany jako laurka na cześć mj i jej amatorów. Po prostu niektórzy trochę się zapędzają ze swoimi generalizacjami, więc chciałem dla odmiany pokazać nieco inne oblicze zjawiska.
Ekonomiczna i technologiczna struktura społeczeństwa jest o wiele ważniejsza od jego struktury politycznej w
wyznaczaniu stylu życia przeciętnego człowieka
---
Natural Born Sociopath
  • 335 / 116 / 0
19 kwietnia 2017KaramakatE pisze:
@Obrazoburca

Taka dyskusja jest bez sensu. Argumentujesz wyłącznie z własnej autopsji, negując przy okazji doświadczenia innych (chyba że źle zrozumiałem Twoje założenia i po prostu uznałeś, że FajnieJest odniósł się stricte do przypadku Twojego znajomego - w takim razie zgoda, aczkolwiek wydaje mi się że jego wypowiedź miała raczej charakter ogólnej diagnozy i mogłeś źle ją zinterpretować).
Masz rację, trochę przesadziłem z tamtym postem - opis własnych doświadczeń to oczywiście nie jest żaden argument i nie powinienem w ten sposób prowadzić dyskusji. Po prostu jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności większość nagminnie jarających ludzi z mojego otoczenia prędzej czy później zaczęła się alienować (zarówno ode mnie jak i innych ludzi, z którymi niegdyś tworzyło się ścisłą paczkę) - podczas gdy z niepalącymi znajomymi w ogóle takiego problemu nie ma. Podobnych sytuacji jest tak wiele, że naprawdę trudno mi to nazwać zbiegiem okoliczności czy jakimś przypadkiem. Nie pochwalam alkoholu, ale nawet ci codziennie piwkujący funkcjonują społecznie zdecydowanie lepiej od tych wszystkich nabakanych zmulasów.
Nie przypominam sobie, by ktoś od jarania dostawał schiz czy paranoi - w 99% przypadków każde bakanie przebiegało w fajnej atmosferze, bez żadnych krzywych wkrętów i innych strasznych historii, które są opisywane chociażby w tym temacie. Ale ta alienacja i wyzbywanie się relacji społecznych, kontaktów towarzyskich - to w moim odczuciu jest bardzo ewidentne i na pewno nie wiązałbym tego z aspektem kulturowo-społeczno-politycznym, na który składa się m.in. presja społeczna, strach i obawa przed konsekwencjami prawnymi. Zarówno w moim przypadku, jak i wielu innych - mj wręcz usuwa wiele lęków, człowiek żyje trochę w takiej bańce percepcyjnej i ma na wszystko wyjebane.
Ale oczywiście zgadzam się - nie można generalizować.
  • 683 / 106 / 0
20 kwietnia 2017Obrazoburca pisze:
[T]a alienacja i wyzbywanie się relacji społecznych, kontaktów towarzyskich - to w moim odczuciu jest bardzo ewidentne i na pewno nie wiązałbym tego z aspektem kulturowo-społeczno-politycznym, na który składa się m.in. presja społeczna, strach i obawa przed konsekwencjami prawnymi. Zarówno w moim przypadku, jak i wielu innych - mj wręcz usuwa wiele lęków, człowiek żyje trochę w takiej bańce percepcyjnej i ma na wszystko wyjebane.
Ale oczywiście zgadzam się - nie można generalizować.
Wiesz, ogólnie to nie neguję że weed sam w sobie ma potencjał ku generowaniu/wzmacnianiu postawy odcięcia się/alienacji. Ale potencjał =/= konieczność, wszystko rozbija się o to na jakie jednostki trafi. Poznałem też ludzi, którym opisywane przez Ciebie pomarihuanowe wyjebanie na wszystko i relaksacyjne działanie zioła raczej pomogło przełamać nieśmiałość, kompleksy itp ujawniające się przy nawiązywaniu kontaktów międzyludzkich. Summa summarum przeobrażali się w bardziej towarzyskie zwierzęta niż przed znajomością z mj.

Mam też znajomego anglistę, jak trafiają mu się zajęcia z dzieciarnią to kilka buszków przed lekcją stosuje jako skuteczny patent na utrzymanie nerwów na wodzy, jak mu dzieciaki zaczynają za bardzo dokazywać. Zwłaszcza że za uczeniem dzieci to on generalnie nie przepada i lekki wkurw łapie go na samą myśl o takiej perspektywie.

Cóż, ilu ludzi tyle sytuacji.
Ekonomiczna i technologiczna struktura społeczeństwa jest o wiele ważniejsza od jego struktury politycznej w
wyznaczaniu stylu życia przeciętnego człowieka
---
Natural Born Sociopath
  • 42 / 27 / 0
Temat bardzo ciekawy i generalnie dodałbym że dosyć głęboki.

Zacznę od stwierdzenia.
Nie paliłeś mj? Nie próbuj ... powiem tak, to nie jest tego warte.

Okej, być może będziesz osobą która akurat nie zatraci się w tym, znam takich ludzi którzy potrafią zapalić raz na ruski rok - okej, jest to możliwe ale nie wiesz czy akurat właśnie marihuana nie jest tym co Cię przyzwyczai w dość podstępny sposób.

marihuana to cholernie przyjemna używka dająca pozory uspokojenia i przede wszystkim odrealnienia tzw możliwości patrzenia na świat z nieco innej perspektywy., stan sam w sobie wydaje się być bardzo naturalny a jednocześnie niestety prowadzący do ogłupienia i zaburzenia odbierania świata takim jakim jest, faza po mj to jedynie "wyobrażenie" "sen na jawie" "tworzenie poczucia własnego świata"

Ileż doskonałych pomysłów przychodzi nam na fazie, a ile z nich realnie jesteśmy w stanie wprowadzic w życie na trzeźwo? niewiele

Sam problem mj , polega na tym że zwyczajnie uzależnia zwłaszcza jeżeli jest się podatnym na jej działanie co w momentach kryzysów życiowych oznacza ucieczkę w ten nałóg dla osoby po prostu lubiącej zapalić

Nie piszcie że kawa też uzależnia i tego typu pierdoły, to są dwa zupełnie inne mechanizmy działania na mózg.

Wystarczy mały kryzys w życiu by po prostu stracić rachubę i palic tygodniowo po 10g. Każdy palacz który ma nieco pokory w sobie i resztki chęci realnego spojrzenia na swoje życie - wie że tak jest.

Psychoza po zapaleniu? Moim zdaniem bzdura, mówie oczywiście o paleniu z przerwami i całkowicie zdrowym układzie nerwowym tzn. bez żadnych schorzeń psychicznych. Faza odzwierciedla samopoczucie, wkręcasz sobie źle? Będzie źle. Wkręcasz sobie dobrze? będzie dobrze, tak działa faza na mj, kwestia nastawienia, potrzeba czasu by to kontrolować.

Najdłuższy ciąg? - 3 miesiące, mega mnie ścieło, paliłem codziennie, zupełne odmóżdżenie,brak motywacji, kurewskie wymęczenie mózgu - totalny LAG, delikatne stany lękowe podczas palenia w plenerze ale przy takich ilościach i codziennym paleniu to naturalna kolei rzeczy. NIE POLECAM!

Aspekt duchowy(który nie każdy uznaje co szanuje)

Jeżeli jesteś bez spowiedzi, bez eucharystii , bez Jezusa i palisz mj mogą na samej fazie dopaść Cie kurewsko szatańskie myśli i pomysły, nie to nie oznacza że marihuana to diabeł itd.. jestem daleki od demonizowania tej używki, natomiast widzę różnicę w momencie gdy nie żyłem wiarą, a gdy wiarą żyje - sama regularna modlitwa dała mi większą świadomość na samej fazie i odrzucanie złych myśli, gdzie wiem jak było wcześniej i co próbowało mnie atakować gdy byłem bez duchowej obrony.

Szatan po prostu jest w stanie wykorzystać każdy moment naszej nietrzeźwości czy to marihuana czy alkohol czy inne narkotyki by oddalić nas od Boga, zauważcie że na narkotykach rodzą sie mega popierdolone myśli i to bardzo często, jedni za nimi idą - drudzy nie.

Czasem droga popełniania w tej kwestii błędu jest nieunikniona, żeby zbliżyć się do Kościoła - tak znienawidzonego, z beznadziejną opinią a jednak dającego nam sakramenty które bronią nas np.przed fantazjowaniem o stosunku z własną matką (wiecie o czym pisze) czy inne tego typu gówno które przychodzi do głowy po narkotykach zwłaszcza kiedy hormony buzują.

Delikatny temat, nie chce go zgłębiać bo zdaniem niektórych to po prostu mózg płata figle będąc w innym stanie świadomości.

Otóż tak, natomiast pojawiają sie często będąc na używkach - myśli których nie tworzymy my , a tym bardziej nasz mózg bo często te myśli są po prostu "z dupy" lub są bardzo złe i to złe duchy mogą sie przyczepiać do nas zwłaszcza gdy "łykamy" te złe myśli.

marihuana używana z głową? OK ale kto to potrafi panowie i panie... kto?
Prędzej czy później to zjada..

Nie masz problemu z mj? Spoko, temat Ciebie nie dotyczy.

Jezus Chrystus istnieje a Duch święty daje mądrość, pisze wam to mordka z osiedla który tego wcześniej nie doświadczał.

Pozdrawiam, dużo mądrości i ostrożności.
Uwaga! Użytkownik kebec nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 249 / 19 / 0
Ja potrafie używać z głową, jak i wielu ludzi z tego forum oraz moi znajomi. Stary wszystko siedzi w twojej głowie, to nie szatan, to tylko twój mózg. Chemia i biologia, dwie potężne nauki. Skonczmy w końcu to pieprzenie o diabełkach itp. Zrozum chodź trochę swoje ciało i procesy zachodzące w mózgu a sam zobaczysz, i nie tyczy się to tylko mj. Co do skutków ubocznych, oczywiście wielki leń, amotywacja, i dziury w mózgu. Ale duuużo łatwiej (przynajmniej mi) ją odstawić niż papierosy. Nie tak dawno znajomy powiedział mi że czuł sie lepiej jak jarał (co wcale nie znaczy że czuje się teraz źle, wręcz przeciwnie), z powodu wyjazdu pali bardzo okazjonalnie. Co jednym nie służy, innym może pomóc, mnie np mj wyleczyła z nieśmiałości i pokazała kilka innych cennych rzeczy których wcześniej nie mogłem dostrzec. Jak dla mnie więcej plusów niż minusów, choć nie ma co ukrywać, negatywy też są, a wtedy robi się przerwy. High life ;-)
ODPOWIEDZ
Posty: 1123 • Strona 12 z 113
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.