Ja od jutra mam trochę wolnego i planuję dłuższy wypad w teren. Odwiedzę aktualny spot i pójdę w górę rzeki szukać potencjalnie dobrych. Teraz jest najlepszy moment na ew. karczowanie terenu.
W moim przypadku krzak doszedł w drugiej połowie października, ale miał sporo przejść, które pewnie go opóźniły.
Pleśń zjadła bardzo dużo, ale równie dużo udało się uratować. Kilka pałek było praktycznie w całości do wyrzucenia.
W pierwszym tygodniu października, była jeszcze bardzo niedojrzała i cięcie jej byłoby bezsensowne. Gdybym nie stracił większości krzaka, wyszedłbym właśnie w tych okolicach (500+ jak nic).
Za to rok wcześniej trymowałem w lesie (swoją drogą polecam ciepło się ubrać - może być słońce, ale w lesie nie i jest zimno, a to może trwać dobre kilka godzin), byłem jakieś 200 m od wyjścia i napatoczył się nagle (teren tak ukształtowany, że nie mogłem go widzieć wcześniej) jakiś chłop... W torbie śmierdzący potężnie Passion, a on myślał, że grzyby. Zagadał do mnie oczywiście, ja szybko odpowiedziałem, że "nie, nie grzyby" i poszedłem szybko przed siebie.
Generalnie chodzę rzeką aż do wejścia na osiedle. Do pokonania ulicami mam niecały kilometr.
Trzeba iść spokojnie jakby nigdy nic i mieć oczy szeroko otwarte. Oczywiście niczego to nie gwarantuje, ale trzeba : D
Kondycyjnie jest dobrze, bo biegam regularnie (w tym po lasach i szeroko pojętym terenie).
03 kwietnia 2021jezus_chytrus pisze: Kondycyjnie jest dobrze, bo biegam regularnie (w tym po lasach i szeroko pojętym terenie).
Problemy uniemożliwiające aktywność fizyczną są zrozumiałe (w sensie rozumiem, że nie możesz i współczuję - ja bym się chyba pochlastał, tyle znaczy dla mnie aktywność).
Wiek tak naprawdę nie jest żadną przeszkodą. Najlepsi maratończycy są bliżej 40-tki, niż 30-tki (mówię tu o profesjonalnym sporcie).
Często mijam "dziadków", którzy sobie powoli truchtają, a mają z 70 lat.
Jak człowiek przekracza 30-tkę, to wydaje mu się (błędnie), że jest już za stary na sport. Nic bardziej mylnego (ja też tak myślałem). Wystarczyło pewnego zimowego wieczoru zebrać się pod wpływem jakiegoś dziwnego impulsu (będąc zjaranym do tego), wyjść i przemęczyć pierwsze kółko wokół osiedla. Z każdym kolejnym razem było coraz lepiej. Bardzo szybko potrafiłem już przebiec 5,6,7 km w tempie ok 4:30 na km (to bardzo dobre tempo).
Przez te 4 lata biegania moje ciało zmieniło się nie do poznania. Wszystkie żyły powychodziły na wierzch, na brzuchu zero tłuszczu, uwydatnione kości policzkowe (musiałem uczyć się golić na nowo) i jakieś 12-13 kg spalone. Kondycja taka, że mogę być w ruchu pół dnia.
Do tego kilka lat wcześniej zacząłem ostro ćwiczyć pompki, brzuszki i inne ćwiczenia z użyciem ciężaru ciała. Może nie wyglądam, ale siły mam w k...e - szczególnie w nogach, które są jak maczugi. Codziennie ćwiczę też low kick'i na starym fotelu. Wg. mnie to najprostszy i najbardziej skuteczny cios przy ew. konfrontacji - skutek jest taki, jakbyś przywalił kijem bejsbolowym (tylko trzeba go wyprowadzić poprawnie technicznie). Unikam konfrontacji, ale czasem nie wszystko zależy ode mnie. Raz mnie jakiś łepek na rowerze zaczepił w sprawie fajka. Zacząłem wyciągać z paki, a on wyrwał mi ją z ręki i powiedział, że teraz to jego... w sekundę się zagotowałem, zjebałem go z tego roweru na glebę i zabrałem mu te fajki. Jak wstał, to okazało się, że mały nie jest. Adrenalina była tak wysoka, że w tym momencie nic innego się nie liczyło - tylko powalić go raz jeszcze. Miałem na sobie ciężkie buty i wystrzeliłem mu tuż pod kalano low'a tak, jakbym kopał piłkę. Pamiętam, że chłop niemal zrobił salto bokiem i znowu był na glebie (jestem pewny, że kilka dni nie mógł ustać na tej nodze). W tym momencie pojawiły się psy, on się zebrał, pokuśtykał po rower i zaczął uciekać w osiedle - psy za nim. Adrenalina trzymała mnie już do końca dnia. Inna dobre opcje na szybkie zakończenie konfrontacji to mocny cios w nasadę nosa, albo wątrobę - nie ma bata, żeby ktoś kontynuował. Tylko tu już trzeba trafić precyzyjnie. Dlatego low kick moim zdaniem to najlepszy ruch na początek...
Ale offtop pier***łem : D Żeby nie był totalny - wczoraj zwapowałem sobie (drugi raz) tego małego sk......na. Jest mega zbity, klejący, żywiczny i klepie potężnie. To zdecydowanie najmocniejsze palenie, jakie wyszło spod mojej ręki. Szkoda, że taki mały kikut.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.