Organiczne substancje psychoaktywne oddziałujące na receptory opioidowe.
Więcej informacji: Opioidy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 224 • Strona 22 z 23
  • 3345 / 512 / 0
@dzojov spróbuj wenlafaksyny jest to antydepresant.
"Ty mi powiesz nie rób nic: ja Ci powiem i tak już wiele zrobiłeś."
  • 915 / 231 / 0
03 czerwca 2022OpiatowaMaligna pisze:
(...)Czy ktoś z was zna chociaż jedną osobę, której opioidy sie mocno spodobały i miały spore doświadczenie i z tego wyszły? jak tak to na ile, jeżeli padnie liczba 5, 10 lat, bądź do końca życia, ale musi to być dłuższy okres czasu, a nie odstawka na 2dni i wykitował to zwracam honor- lecz nawet jeżeli jest taka osoba to nie 1:100 tylko 1 do (śmiało mogę zaryzykować) 1 000 000 a nawet i więcej!
Mój terapeuta w OKTU grzał heroine i inne mixy przez kilka lat, jak się tam leczyłem nie ćpał już 15 lat, było jeszcze 2 terapeutów, którzy grzali i mieli dwie dekady trzezwosci.
  • 21 / / 0
Panie i Panowie, z niekrytą dumą ogłaszam wam że odstawiłem kodeinę, zszedłem z dawek i zero kody od dwóch dni. Mój staż to 3 lata ćpania, 2 lata trzeźwości w kryminale, oraz powrót do nałogu po kilku miesiącach na wolności. Teraz miałem ciąg około roku i dawki 300 mg dwa razy dziennie, okazyjnie tramal i eksperymenty z oxy. Od razu zmniejszyłem ilość kody do 300mg dziennie i zmniejszałem codziennie o 15mg (jednego thiocodina). Gdy zszedłem do dawki ok. 15 tabsów (nie chce mi sie liczyć ile to mg) dziennie to gdy schodziła kodeinowa jazda brałem 1mg Xanaxu. Dzięki temu mogłem w miarę bezboleśnie chodzić do roboty. Btw. Wiem że benzo to też straszne gówno, ale wychodzę z założenia że będzie mi potem łatwiej odstawić xanax niż kode po tylu latach wjebania. Gdy zszedłem do dawki 60mg dziennie, zacząłem trochę balować na amfetaminie i zażywałem ją do pełnego odstawienia kodeiny (tak, też gówno, patrz wyżej). W porównaniu z odstawianiem na sucho to była bajka, mało kiedy odczuwałem brak kody. Chciałem się podzielić moją historią z Wami moi drodzy współćpunowie, dziękuję za uwagę i pozdrawiam;D
  • 241 / 87 / 0
@Up

Od dwóch dni. Od dwóch dni ? Serio ? Całe dwa dni. 48 GODZIN BEZ OPIO.

Dobra, koniec sarkazmu. Dwa dni to nic. Przepraszam - mniej niż nic. Z czego ty się cieszysz tak mocno, że aż posta napisałeś... bo moim zdaniem nie ma z czego.
  • 116 / 24 / 0
Jestem załamany. Ponad 3 lata wjebany w opio. Głównie PST, koda. Jakimś cudem udało mi się zrealizować od początku do końca pewne cele będąc wjebanym, ale to w 2021. Doszedłem do wniosku, że jako tako się ustawiłem i czas skończyć z tym co odbiera mi smak życia. Wziąłem wtedy parę dni wolnego na gwiazdkę i detoks. Wytrzymałem tydzień.

Wcześniej grzałem, robiłem co trzeba, lub mi się podoba i byłem dobrze funkcjonującym opiowrakiem. Od początku 2022 skończenie z tym gównem stało się moją paranoją. W tamtym roku chyba z 10-15 razy próbowałem rzucić, łącznie wszystkich dni na skręcie to chyba z 3 miesiące. Żyję w sinusoidzie, bo przecież jak co chwile ma się skręta, to potem trzeba dopierdolić dawkę, żeby w końcu przestało boleć i zapomnieć o przebytej męczarni. Normalnie jakbym rozdwojenia jaźni dostawał, strasznie zaczęło mi to siedzieć na bani. Blokuje mnie to w chuj ze wszystkim, wegetuje, a czuję jakbym się cofał. Jakieś sytuacje życiowe typu jest fajna dziewczyna, wiem że coś by z tego mogło być, ale w głowie blokada i bezsensowność, że będąc wjebanym nie ma sensu niczego zaczynać dopóki tego nie pokonam.

To taki background mojej sytuacji.

W związku z tym mam mega motywację, żeby to skończyć, więc wypatrywałem w kalendarzu okazji i znowu gwiazdka 2022. Wziąłem parę dni wolnego, bo więcej nie mogłem. Zacząłem w wigilię, 5 dni na czysto i w pracy oczywiście mega ważne rzeczy do zrobienia, więc 2 dni koda, żeby coś zrobić. Następnie 4 dni na czysto i znowu 2 dni koda, żeby cokolwiek w tygodniu zrobić w pracy. Tutaj się ostro wkurwiłem, bo minęły 2 tygodnie z czego 9 dni skręta, ale te wyskoki przez jebaną pracę resetowały całe cierpienie. Mega mnie to wkurzyło, bo tak naprawdę, to gówno, a nie detoks. Mimo wszystko powiedziałem sobie, że nie ma bata i to jest ten czas kiedy z tego wyjdę. Spierdoliłem projekt, który miałem robić od początku roku w pracy z myślą, że jak w końcu wstanę i będę czuł się zajebiście, to pozapierdalam po 12h dziennie i wszystko ogarnę. Dalej twardo leciałem, wczoraj był 8 dzień tego przerywanego detoksu, plecy dzień wcześniej całkowicie przestały mnie boleć, co było dla mnie jakąś abstrakcją, że to jeszcze na trzeźwo poczuję, tylko był jeszcze lekki ból i mrowienie w nogach. Siadam do roboty, a tu uderza we mnie całkowita anhedonia i brak zainteresowania. Zero skupienia, jakby ktoś mi przyłożył pistolet do głowy i kazał pracować, to bym nie dał rady. Projekt w dupie, ja w dupie i się złamałem. Nie mogę sobie tego wybaczyć, bo byłem tak blisko i nie miałem żadnego głodu.

No i teraz próbuję wyciągnąć z tego jakieś przemyślenia.

Moim zdaniem to tak naprawdę nie stworzyłem sobie warunków, żeby przejść prawdziwy detoks. Kilka dni wolnego, a potem ważne obowiązki bez żadnego wytchnienia. Nie racjonalizuję sobie potrzeby ćpania. Miałem zajebiste nastawienie, ani razu głodu, stosowałem pregabalinę i ciągle jarałem, co bardzo ułatwiało przeżycie objawów fizycznych. No i czułem się powoli coraz lepiej, wracała energia, żeby przejść się gdzieś indziej, niż do apteki, jakoś tak zaczęło przychodzić mi do głowy, żeby posprzątać, zmyć naczynia. No tylko, że jak w końcu musiałem zmierzyć się z pracą, to mnie rozjebało. Jestem programistą i nie byłem w stanie patrzeć na kod, nawet ze wsparciem pregi i baklo. Niestety muszę zmienić plan i mam pytanie do Was, bo tego boję się najbardziej.

Uważam, że to był zbyt krótki czas, żeby od razu mierzyć się z wysokim wysiłkiem intelektualnym. Przecież chemia w mózgu po takim ciągu leży i kwiczy. Poza pracą już naprawdę zaczynałem się czuć spoko, sam z siebie chciałem robić jakieś interesujące rzeczy.
Czy faktycznie taki gówno detoks i brak warunków jest tego przyczyną? Boję się, że nigdy nie będę w stanie programować na trzeźwo, a wtedy to już kaplica. Najlepiej jakbym w tej chwili rzucił robotę, ale nie mogę. Planuję w takim razie wrócić do tego ścierwa i popracować do kwietnia - maja, a potem się zwolnić, żeby mieć co najmniej miesiąc na detoks albo i więcej jeśli będzie trzeba.

Sorry za taką ścianę tekstu, ale chciałem nakreślić całą sytuację i bardzo was proszę o opinię. Może jakieś rady lub innego powinienem zrobić.
  • 21 / / 0
Czy oksykodon zaleczy skręt morfinowy?
  • 2344 / 543 / 0
Oczywiście.
  • 171 / 4 / 0
13 lat na opio, koda, tramal, morfina, bupra, metadon. Odstawiony ostatni metadon bez schodzenia z dawek. Dorosłem i znienawidziłem opiaty. Trzeba sobie postawić cel i do niego darzyć. Zamiennikiem ćpania jest spacer, bieganie, sport jakikolwiek. Ja mam l koty i psa oraz kobietę która kocham. W końcu wszystkie uczucia powróciły, dużo negatywnych, ale znalazłem w tym szczęście ;) trzeba być po prostu gotowym na zmianę ;)

Edit: najlepiej się przeprowadzić do małego miasta gdzie nic nie kupisz ;) i dojeżdżać do pracy. I ważne żeby zapierdalać ciężko i jak najwięcej. Ja do tego robię sobie dzień wcześniej plan co muszę zrobić i to robię. Zrobienie nawet małej rzeczy, które się zaplanowało zamiast odkładania na później daje dużo sadysfakcji.

Fuzja - D5
14 stycznia 2023randomowyUser pisze:
Jestem załamany. Ponad 3 lata wjebany w opio. Głównie PST, koda. Jakimś cudem udało mi się zrealizować od początku do końca pewne cele będąc wjebanym, ale to w 2021. Doszedłem do wniosku, że jako tako się ustawiłem i czas skończyć z tym co odbiera mi smak życia. Wziąłem wtedy parę dni wolnego na gwiazdkę i detoks. Wytrzymałem tydzień.

Wcześniej grzałem, robiłem co trzeba, lub mi się podoba i byłem dobrze funkcjonującym opiowrakiem. Od początku 2022 skończenie z tym gównem stało się moją paranoją. W tamtym roku chyba z 10-15 razy próbowałem rzucić, łącznie wszystkich dni na skręcie to chyba z 3 miesiące. Żyję w sinusoidzie, bo przecież jak co chwile ma się skręta, to potem trzeba dopierdolić dawkę, żeby w końcu przestało boleć i zapomnieć o przebytej męczarni. Normalnie jakbym rozdwojenia jaźni dostawał, strasznie zaczęło mi to siedzieć na bani. Blokuje mnie to w chuj ze wszystkim, wegetuje, a czuję jakbym się cofał. Jakieś sytuacje życiowe typu jest fajna dziewczyna, wiem że coś by z tego mogło być, ale w głowie blokada i bezsensowność, że będąc wjebanym nie ma sensu niczego zaczynać dopóki tego nie pokonam.

To taki background mojej sytuacji.

W związku z tym mam mega motywację, żeby to skończyć, więc wypatrywałem w kalendarzu okazji i znowu gwiazdka 2022. Wziąłem parę dni wolnego, bo więcej nie mogłem. Zacząłem w wigilię, 5 dni na czysto i w pracy oczywiście mega ważne rzeczy do zrobienia, więc 2 dni koda, żeby coś zrobić. Następnie 4 dni na czysto i znowu 2 dni koda, żeby cokolwiek w tygodniu zrobić w pracy. Tutaj się ostro wkurwiłem, bo minęły 2 tygodnie z czego 9 dni skręta, ale te wyskoki przez jebaną pracę resetowały całe cierpienie. Mega mnie to wkurzyło, bo tak naprawdę, to gówno, a nie detoks. Mimo wszystko powiedziałem sobie, że nie ma bata i to jest ten czas kiedy z tego wyjdę. Spierdoliłem projekt, który miałem robić od początku roku w pracy z myślą, że jak w końcu wstanę i będę czuł się zajebiście, to pozapierdalam po 12h dziennie i wszystko ogarnę. Dalej twardo leciałem, wczoraj był 8 dzień tego przerywanego detoksu, plecy dzień wcześniej całkowicie przestały mnie boleć, co było dla mnie jakąś abstrakcją, że to jeszcze na trzeźwo poczuję, tylko był jeszcze lekki ból i mrowienie w nogach. Siadam do roboty, a tu uderza we mnie całkowita anhedonia i brak zainteresowania. Zero skupienia, jakby ktoś mi przyłożył pistolet do głowy i kazał pracować, to bym nie dał rady. Projekt w dupie, ja w dupie i się złamałem. Nie mogę sobie tego wybaczyć, bo byłem tak blisko i nie miałem żadnego głodu.

No i teraz próbuję wyciągnąć z tego jakieś przemyślenia.

Moim zdaniem to tak naprawdę nie stworzyłem sobie warunków, żeby przejść prawdziwy detoks. Kilka dni wolnego, a potem ważne obowiązki bez żadnego wytchnienia. Nie racjonalizuję sobie potrzeby ćpania. Miałem zajebiste nastawienie, ani razu głodu, stosowałem pregabalinę i ciągle jarałem, co bardzo ułatwiało przeżycie objawów fizycznych. No i czułem się powoli coraz lepiej, wracała energia, żeby przejść się gdzieś indziej, niż do apteki, jakoś tak zaczęło przychodzić mi do głowy, żeby posprzątać, zmyć naczynia. No tylko, że jak w końcu musiałem zmierzyć się z pracą, to mnie rozjebało. Jestem programistą i nie byłem w stanie patrzeć na kod, nawet ze wsparciem pregi i baklo. Niestety muszę zmienić plan i mam pytanie do Was, bo tego boję się najbardziej.

Uważam, że to był zbyt krótki czas, żeby od razu mierzyć się z wysokim wysiłkiem intelektualnym. Przecież chemia w mózgu po takim ciągu leży i kwiczy. Poza pracą już naprawdę zaczynałem się czuć spoko, sam z siebie chciałem robić jakieś interesujące rzeczy.
Czy faktycznie taki gówno detoks i brak warunków jest tego przyczyną? Boję się, że nigdy nie będę w stanie programować na trzeźwo, a wtedy to już kaplica. Najlepiej jakbym w tej chwili rzucił robotę, ale nie mogę. Planuję w takim razie wrócić do tego ścierwa i popracować do kwietnia - maja, a potem się zwolnić, żeby mieć co najmniej miesiąc na detoks albo i więcej jeśli będzie trzeba.

Sorry za taką ścianę tekstu, ale chciałem nakreślić całą sytuację i bardzo was proszę o opinię. Może jakieś rady lub innego powinienem zrobić.
Jak tu niby jesteś zmotywowany jak nawet odstawiając kode ja brałeś?
Jarales i odurzając się innymi substancjami? Pregabalia powinna wystarczyć. A że depresja i brak motywacji cię dopadła? To chyba logiczne. Polecam wenle 225 i mianseryne z 30mg. Zacznij brać z miesiąc wczesniej naset z koda. Depresja minie w 2/3 miesiące. A jak nie możesz spać to nie śpij jak odstawisz. Popracuj wtedy. Kurwa chcesz iść na łatwiznę. Ja też tak byłem zmotywowany każdego dnia jak byłem nagrzany. To już ostatni raz. Jutro wezmę mniej. I tak w kółko. Nie chcesz mieć kobiety, normalnego libido ?? Tak chcesz żyć ? Zastanów się nad szoitalnymx2 tyg detoxem ziom...
  • 280 / 14 / 0
Ja jutro robię ostatnie podejście co do wychodzenia z kody. Mam już tego opio. Na szczęście mam tydzień przestoju w pracy, więc cały detoks fizyczny będzie się odbywać w domu przy udziale pregabaliny. Wcześniej też mi pomagała.
  • 3 / / 0
Info dla modernatora nie spamuje temat wydaje mi się bardziej trafny oraz dyskusja aktywna co jest ważne więc proszę o umieszczenie posta.

Witam was serdecznie.
Piszę nowego posta bo chodzi o konkretny przypadek teorie znam bardzo dobrze jeśli chodzi o metadon ale praktyki nie.
Mój 1 detoks duże dawki oxy i tramadolu odtruwał mnie lekarz metadonem doszedł do 40mg po czym po paru dniach zacza schodzić po 5mg co 3 dni aż wyzerował (od pierwszej dawki metadonu do ostatniej miną około miesiac) wyszedłem skończyłem detoks beż żadnych praktycznie skrętów.
Mój drugi detoks (przed chwilą)
Brałem przez 3-4 miesiące tramadol w dawce 2 tysiące miligramów na dobę plus wiadomo klonazepam.
Poszedłem teraz na detoks wybłagałem odtrucie metadonem bo już czułem że mam struty organizm od tramadolu i prosiłem żeby go odciąć z dnia na dzień lekarz się zgodził.
1 dzień 30mg
2 dzień 40mg
3 dzień 40mg
4 dzień 40mg
5 dzień 40mg
6 dzień 50mg
7 dzień 50mg tego dnia bardzo wysokie ciśnie (3 raz w ciągu doby mi zbijali), nieregularne bicie serca, szum w uszach, zawroty głowy pielęgniarki wiadomo wyjebane wielka łaska żeby pójść zmierzyć cisnienie.
8 dnia przed lekami poszedłem do lekarza omówić sprawę nic się nie dowiedziałem zostałem zbyty ogólnie pić dalej metadon to nie od tego.
Może zrobiłem głupotę ale wypisałem się z obawy na swoje zdrowie/życie.
Mija 4 dzień od wypisu dostałem lekkiego skręta po 2 dobach od ostatniej dawki metadonu.
Umiarkowany ból nóg i pleców.
I tutaj sedno problemu silne pocenie się.
Myślicie ze przez tydzień brania metadonu i nagłego przerwania organizm mógł się już tak uzależnić fizycznie że to będzie teraz miesiąc się utrzymywać jak to z metadonem bywa?
Od ostatniego tramadolu minęło 10 dni więc to nie on.
Pytam bo chciałem wracać do pracy ból jest do wytrzymania tylko to że zalewają mnie poty to jest problemem.
Biore 2x dziennie 75 mg kodeiny oraz na noc 400mg ibuprofenu na ból nóg i pleców.
W tydzien na detoksie też zszedłem z 8 klonazepamów na 3 i tego się trzymam.
Opisałem też pierwszy detoks bo wiem z doświadczenia jak to jest ze jak się raz od czegoś uzalezni czlowiek w sensie ma skręta pierwszego od danej substancji to teraz mi wystarcza 2 dni brania tramadolu i parę dni musze to odchorować (przynajmniej ja tak mam).
Może miał ktoś podobna sytuację i mógł mi doradzić na co się nastawić?
Nie wiem czy dzwonić umawiać się na powrót do pracy czy to zaraz minie czy tak mnie teraz będzie miesiąc to zalewanie potem męczyło?
Dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam.
ODPOWIEDZ
Posty: 224 • Strona 22 z 23
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.