Organiczne substancje psychoaktywne oddziałujące na receptory opioidowe.
Więcej informacji: Opioidy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 224 • Strona 18 z 23
  • 1100 / 265 / 0
10 lutego 2019crocodilla pisze:
Gdyby ktoś jeszcze pytał co na biegunkę to Laremid/Stoperan.

Pytanie do ekspertów. Czym można załagodzić wyrzut noradrenaliny na odstawieniu? Leki na nadciśnienie to właściwy kierunek, czy źle kombinuję?
lek przeciwnadciśnieniowy klonidyna jest z powodzeniem stosowana przy odstawce i chwalona, nie wiem tylko czy jej działanie ogranicza się tylko do wyrzutu norki.
no, i to silny lek, trzeba uważać z nim
Uwaga! Użytkownik 3ldritch nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 440 / 121 / 0
Ratowanie się kodeiną na trampkowym skręcie, to nienajlepszy pomysł. kodeina raz, że działa krótko, a dwa to pomimo chwilowej ulgi, wydłuża tylko cierpienia, gdyż morfina, aktywny składnik kodeiny jest silniejszym agonistą receptorów opioidowych niż tramadol, to przecież oczywista oczywistość. Na tramadol sugerowałbym zastosować standardowy zestaw przeciwskrętowy jak ja to określam,a więc benzo, pregabalinę, kwas walproinowy, loperamid i mianseryna na spanie. Na dłuższą metę, to lekiem najbardziej podobnym strukturalnie do tramadolu jest wenlafaksyna i jest to dobry wybór na potramalową depresję. Najlepiej zacząć leczenie tym specyfikiem już w czasie skrętu, bo jego działanie ujawnia się dopiero po ok 2 tygodniach. Odstawianie za pomocą bupry jest dość komfortowe, ale ma tą wadę, że tą buprę też trzeba w końcu odstawić. Leczenie buprą zostawiłbym na skręta po długich ciągach na naprawdę mocnych opioidach. Wspomaganie się benzo jest dobre, jeżeli skręt jest uciążliwy, zwłaszcza w nocy ("zespół niespokojnych nóg"). Co do szalejącego układu współczulnego, to pregabalina działając na kanały wapniowe ogranicza napływ do szczeliny synaptycznej stresorów jak kwas glutaminowy i noradrenalina. Kwas walproinowy z jednej strony działa podobnie do pregabaliny biorąc udział w syntezie dekarboksylazy kwasu glutaminowego, z drugiej strony hamuje degradację GABA. Jedyną rzeczą, na którą trzeba uważać na skręcie i po nim, to nie wjebać się w benzo. A więc po minięciu najgorszych objawów stopniowo odstawiać benzo (w grę wchodzą właściwie jedynie rolki). Można oczywiście próbować zamiast benzo włączyć takie leki jak baklofen (w który też można się wjebać), tolperyzon czy tyzanidyna. Jednak optowałbym mimo wszystko za benzo, gdyż jego działanie nie dubluje się z działaniem pregabaliny, co ma miejsce w przypadku innych leków działających zwiotczająco na mięśnie. Dawka pregabaliny na skręcie to co najmniej 300 mg/d, a nawet 600 mg/d, czyli 300 rano i 300 wieczorem.

------------------

No tak, zapomniałbym że mianseryna gryzie się z tramadolem (ryzyko ZS). W takim razie tylko krople walerianowe, chyba że spróbować usnąć na samych rolkach albo zastosować nielubiane przeze mnie neuroleptyki (najmniej "inwazyjny" jest chlorprotixen w dawce 50 mg).

Scalono. taurinnn
  • 23 / 3 / 0
Leczę się w PLB. Biorę codziennie wg zaleceń lekarza oksykodon retard 2x20 mg, duloksetyna 60 mg rano. Na bóle przebijające był Sevredol, czyli szybka morfina w dawce 30 mg. Brałam czasami 90 mg dziennie.
Dodatkowo jadę na dwóch lekach przeciwpadaczkowych, bo mam epilepsję: lewetiracetam i lamotrygina.

Ostatnio mnie nie boli, odstawiłam tę morfinę całkiem i się strasznie męczę, gdy już mija 10h i oksy całkiem nie działa. Pocę się potwornie, nawet łydki mam mokre. Z nosa i oczu leci woda, potworna bezsenność.
Na sen brać zolpidem? Co na inne objawy?
Czy chociaż rzucić te 10 mg morfiny raz dziennie? W przeszłości tak czasem robiłam, jak już nie mogłam wytrzymać. Ale ileż można.
Ogólnie to będę powoli próbować wyjść całkiem z opioidów. Nie działają na mnie pozytywnie, więc nie biorę ich wcale rekreacyjnie, tylko na ból. Po kilku dawkach morfiny mam najwyżej słowotok i taką otwartość w mówieniu, lekkie zawroty głowy i takie dziwne uczucie na ciele. Dla mnie to nie jest przyjemne, wolę sobie wino obalić.
  • 25 / 5 / 0
Czesc,
wracam na forum po dłuższej przerwie, z konkretną sprawą.
Od 6 lat byłem na programie metadonowym(syrop 1mg/ml), zacząłem od dawki 35mg, doszedłem do 65mg(w karcie, zdarzało się wypić po 120mg). Na początku byłem bardzo zadowolony ale później zacząłem czuć, że jest to już dla mnie tylko smycz i dam radę się wyzerować. Przez ostatni rok, zszedłem do dawki 10mg na której byłem z 3 miesiące. Podjąłem próbę odstawienia. Z dnia na dzień zszedłem na 7mg, utrzymałem taka dawkę dwa dni. Potem przyszedł czerwcowy długi weekend(Boskie Ciało) i stwierdziłem ze zejdę niżej gdyż mam wolne od pracy. Pierwszy dzień wolnego 3mg, następne 2 dni byłem na dawce 2mg, tutaj zaczęły pojawiać się objawy odstawienia. Loperamid + mj na sen, czasem melisa. Na takiej minimalnej "obstawie" dotarłem do dawki 1mg na której było dość stabilnie. Nie było to komfortowe ale dało się funkcjonować w pracy. Nie widziałem opcji, żeby zmniejszyć dawkę bardziej bo 0,5mg mi nie leczyło skręta. Nie czułem się na siłach zejść z tego 1mg do zera. Przeskoczyłem na kodeinę, okazuje się że połowa syropu Pini (stawiam jakoś 50mg) leczy mnie na 24h. Powiedzcie co dalej? Jak wygląda taki skręt po przejściu na słabszy i krócej działający opioid? Będzie jak skręt po tych 50mg(czy do ilu uda mi się zejść) czy będzie się ciągnął długo jak ten po metadonie?
  • 559 / 125 / 0
25 maja 2019Sadgirl1 pisze:
Leczę się w PLB. Biorę codziennie wg zaleceń lekarza oksykodon retard 2x20 mg, duloksetyna 60 mg rano. Na bóle przebijające był Sevredol, czyli szybka morfina w dawce 30 mg. Brałam czasami 90 mg dziennie.
Dodatkowo jadę na dwóch lekach przeciwpadaczkowych, bo mam epilepsję: lewetiracetam i lamotrygina.

Ostatnio mnie nie boli, odstawiłam tę morfinę całkiem i się strasznie męczę, gdy już mija 10h i oksy całkiem nie działa. Pocę się potwornie, nawet łydki mam mokre. Z nosa i oczu leci woda, potworna bezsenność.
Na sen brać zolpidem? Co na inne objawy?
Czy chociaż rzucić te 10 mg morfiny raz dziennie? W przeszłości tak czasem robiłam, jak już nie mogłam wytrzymać. Ale ileż można.
Ogólnie to będę powoli próbować wyjść całkiem z opioidów. Nie działają na mnie pozytywnie, więc nie biorę ich wcale rekreacyjnie, tylko na ból. Po kilku dawkach morfiny mam najwyżej słowotok i taką otwartość w mówieniu, lekkie zawroty głowy i takie dziwne uczucie na ciele. Dla mnie to nie jest przyjemne, wolę sobie wino obalić.
Jeśli jest taka możliwość to redukować stopniowo, a nie od razu do zera. Brać tyle, żeby dało się przetrwać dzień, a nie tyle ile daje komfort.

Mnie na zejściu z Fentanyli lekarka na bezsenność dała Lorafen. Mówiła, że nie obciąża wątroby.

-----------------------

@avant przejście na kodeinę z metadonu ma sens, bo skręt po niej będzie znacznie krótszy. W teorii trzeba pobyć na kodzie tyle ile by trwał skręt na metadonie, a potem redukcja kody.

Scalono. taurinnn
  • 86 / 6 / 0
Siema. Właśnie rzuciłem opioidy i opiaty i chciałbym napisać coś, czego sam szukałem na forach i nie znalazłem. Nie chwalę się, robię to tylko dla kogoś kto ma lub będzie miał taką sytuację jak ja. Zaczęło się od kody, bo pomagała na ostre przeziębienia, dało się funkcjonować (na 3-4 dexa capsach bez tolerki i 400mg ibupromu też się da i dużo bezpieczniej, więc nie próbujcie tego nawet, pisze to po to, żeby ktoś mógł się zidentyfikować z taką sytuacją jak ja miałem). Oczywiście miałem twarda psychikę i w życiu bym nie wpadł w nałóg. Byłem kozak bo i wśród ziomków mam opinie kogoś, kto przeżył wszystko i byłem ogólnie największym hardcorem podejrzewam, że w województwie. Każdy kto tak myśli to lamus i nic nie znaczy, mówię to tylko po to, żeby sobie jakiś kozak, jakim ja byłem zdał sprawę z tego, czym są opiaty. Co do hardcora, to się przechwalam, chociaż to prawda, jak ziomki na test biorą porcje, to ja brałem 4, czegokolwiek nowego, najwyżej mnie sponiewiera i tyle.cco mnie nie zabije, to mnie wzmocni. To prawda. Prawdą również jest to, że kilka razy prawie zszedłem. Zawsze mądrze dzwoniłem po karetkę, po czym musiałem mieć mnóstwo wstydu. Chociaż widok min lekarzy, którzy dla innych byli chamscy i olewczy, jak słyszałem, jak przyjmowali innych pacjentów na sorze, jak byłem w kolejce, a po moich opowieściach bledli i byli mili - bezcenne.

Czyli początek, jestem kozak i się nie wwale w nic (dodam że skończyłem wiele lat temu z jakimikolwiek używkami poza drobnymi wyjątkamI, ale teraz już zupełnie nic - każda używka to zło i zastępstwo prawdziwego szczęścia i spełnienia, ale nie o tym teraz mowa, nie odpowiadające na to w komciach.

Podejrzewam, że jedna osoba na milion umiała by grzać na sportowo, chociaż obstawiam, że nie ma takiego kozaka. Kwestią są tylko "lata".

Jeśli jednak nie bierzesz przykładu z mądrzejszych i nie uczysz się na cudzych błędach, to czytaj dalej. To jedyny sposób, w jaki udało mi się przez około 3 miesiące różnych męczarni wyjść. Raz w życiu udał mi się cold turkey ale to przy około 800-900mg kody, chociaż to nie znaczy, że i Tobie się to uda.

Ważne jest tylko jedno - bylo dużo różnych rzeczy, a ostatnia tolerka, to około 4mg fenta i.v. dobrze wyekstrahowanego i reszta (około 12mg) pod język (lubiłem ten smak). UWAGA! To nie jest dawka rekreacyjna! Nigdy tego nie próbujcie ani za pierwszym razem ani najlepiej za żadnym, bo zgon murowany, jak nie masz obycia!

Więc tak: próbowałem różnych sposobów, saun, wszystkiego, ale 3 dzień od dnia 0 to katorga, nie umiałem psychicznie znieść więcej jak 5 dni męczarni. Pakowanie się przy takiej tolerce w metadon albo biorę to pakowanie się w kolejną rzecz, z której trzeba zejść w bardzo długim czasie. Ja opiszę krótszy, ale bardziej psychiczny sposób. Od ostatniej dawki fenta, która opisałem, dorzuciłem jeszcze chyba 400mg morfiny i.v. i 200mg doustnie, nie pamiętam dokładnie, i na tym koniec. Następnego dnia 5 mg bupry w postaci bunondolu podjęzykowo. 2 dnia 1.2mg rano, i 0.4mg czyli tabletka co jakieś 4h. 3 dzień nic. 4 dzień - dzień 0. Męczyłem się i straciłem cały dzień na męczarniach nie do opisania, nigdy więcej czegoś takiego. Zaczynam liczyć od dnia 0, i chociaż w nim było czysto, to nastepny dzień był gorszy i nie dałbym rady jak większość z nas, więc:

Dzień pierwszy:
- metkat, którego umiem dobrze robić. Porcja z 2x720mg pseudoefki czyli 2xAcatar uratowało.

Dzień drugi:
4xAcatar przerobiony na metkata.

Dzień trzeci:
6xAcatar przerobiony na metkata. Oczywiście przez cały dzień popijałem co jakiś czas, jak i w poprzednich dniach.

Dzień czwarty do szósty:
Przez 3 dni zrobiłem 5g mefa, praktycznie nie spałem ale nie przeszkadzało mi to. 3 dnia miałem tak rozdarte sapy, że zacząłem go pić rozdrobnionego z niebieskim magnezowym Oshee.

Dzień 7-8:
W końcu minęły zimne poty! Zostały poty mefowe i smród potu mefowy, ale jaka to ulga nie czuć tego zimnego potu! Uczucie nie do opisania, wygrana batalia. Tutaj trochę pospałem między 6/7 dniem. Oczywiście pod żadnym pozorem na takich dawkach z nikim nie rozmawiać, bo sobie przypału narobicie, jak ja. Tutaj poszło 7g mefa w dwa dni. Po ostatniej porcji byłem tak odwodniony, że miałem mroczki przed oczami, raz widziałem czarno, a raz obraz. Musiałem siąść i chwilę przeczekać. Sorki, dwie ostatnie porcje. Jeszcze jedna i by mnie chyba zabiło. Wiecie, hemoglobina, proszki, taka sytuacja. Oczywiście na mefie szły same jogurty białkowe - najlepsze są Skyry Mango-Marakuja, chyba Bakomy, takie po około 400g w kwadratowych buteleczkach, plus Oshee magnezowa i witaminy Falvit - póki witaminy mogły być lekiem, to Falvit nim był, więc pewnie receptury nie zmienili po wejściu tego przepisu, że już nie mogą być lekiem. Olimp też jest ok.

Dzień 9:
Tutaj osiągnąłem sukces. Ciśnienie zniknęło, jedynie na mefa było, więc trzeba uważać. Tutaj poszło 60mg DXM czyli 3 dexa caps - nie wiem czego, ale dexa caps w tej samej ilości nie ryje tak bani jak np. Tussal, czy mój stary ulubiony, a teraz znienawidzony Acodin. Podejrzewam, że to przez melisę i przez lipę - ma ich dość spore dawki. Fajny jest też dexa Pico, ten to już w ogóle sama Lipa w mega dawce - dobrze się po nim poci. Przez cały dzień małe dorzutki co parę godzin.

Następne dni:
Zwiększanie dawek o jedną tabletkę w każdym dniu, aż do dojścia do 6 dexa caps na raz. Nie uważam za dobre branie tego powyżej momentu, gdy tracimy inteligencję - Ci co się tym bawili, wiedzą o co chodzi. Najlepiej trzymać się przed, czyli pierwszy dzień 3 dexa caps, za 4h kolejne 2, za 3h kolejne 2, itp itd, tu każdy musi znać swój organizm. Następny dzień zaczynamy od 4 dexa caps, kolejny od 5, a jeszcze kolejny od 6. Następnego dnia 7 już nie ma co, bo działanie terapeutyczne jest takie samo, jedynie możemy czuć się za mało pofazowani, a my przecież tylko chcemy zejść z czegoś innego, więc tu uwaga, nie wkreccie się w to. A i zapomniałem, po odstawieniu mefa koniecznie 400mg 5htp dziennie aż do plus 3 dni od zakończenia kuracji DXM. Kuracja DXM powinna trwać, aż wróci siła do nóg. Dziś mam już któryś kolejny dzień na DXM, pierwszy dzień siłownia, wcześniej 3 ostatnie dni - długie spacery. Na DXM nie czuć tak bolących nóg - tutaj musimy poczekać, aż organizm wróci do normy. Ibuprom nic nie da, próbowałem. Na DXM przy dawce "przed odmóżdżającej" nie czuć tak tych nóg i da się spać.

Zapomniałem dodać - przez cały czas, aż do ostatniego dnia brania mefa, miałem mega dużo noradrenaliny. Ciągle zryta bania, a na mefie wiadomo, chociaż spokój bo w domu to jednak uczucie, że sra się pod siebie że strachu przed nie wiadomo czym. I uwaga: ostatniego dnia brania mefa, z rana, nie czułem nic a nic noradrenaliny, ani żadnego spisa. Organizm się przestawił w drugą stronę i zaczął wytwarzać coś, co mnie uspokajało. Przestałem mieć zryta banie i zacząłem mieć normalna psychikę od tej pory. Zacząłem stopniowo jeść pokarm stały. Nie dodałem wcześniej - aż do 3 dnia mefa brałem około 1-2g dziennie phenibutu, Stress Control Olimpu i Forsen Olimpu - po 3 caps tego i tego na porcje, a brałem, jak miałem zbyt mocno zryta banie spodem od ketonów, czy to metkata, czy mefa. Dodam, że to był prawdziwy mefedron, a nie jakieś cmcki z kofeina, czy lidokaina - po takim czymś mogło by nie być tak kolorowo ze względu na tachykardię.

The end.


Post akceptuję ze względu na ilość pracy jaką włożoną w jego napisanie. Jednakże: nie zaleca się, a wrecz należy unikać używania produktów typu metkat na odstawieniu opioidów. Jest wiele substancji, które spokojnie można zastosować, by uzyskać odpowiedni efekt, bez skutków ubocznych,które mamy przy metkacie DexPL
  • 86 / 6 / 0
A no nie napisałem tego. Jakbym miał wybór drugi raz, to bym w ogóle metkata nie ruszał, tylko mefem samym leciał. Po nim normalnie funkcjonowałem i na nim nie czułem praktycznie zwały i pracować mogłem, tylko trzeba było się ogarniać mocno, żeby nikt się nie poznał, no i nie wdawać się w rozmowy. I pity dużo lepiej działał, nie rył bani, tak jak donosowo. Wiadomo, że jest dużo różnych substancji, ale często łatwiej jest załatwić sobie mefa, niż np. klonidynę od lekarza, gdzie mi nikt nie chciał przepisać itp. dlatego pisałem to pod tych, co nie mają dostępu do różnych fajnych wynalazków.
  • 348 / 4 / 0
Trochę negatywnie mnie nastroił ten wątek będąc przez odstawka kodeiny. Uzależnienie psychiczne to najgorsza kurwa, a podobno tak ciężko przez nie przejść i się nie skusić na paczuszkę thio.
Prawie rok wjebana, na początku raz na pare tygodni, potem częściej, powrot do rzadszego brania i potem to już równia pochyla, aż do prawie 1g dziennie, codziennie.
Dziś minęła doba po ostatniej dawce, czuje bóle kości, zaczyna się od piszczel. Wysmarowane maścią bengay (akurat miałam w domu), 4 klony są, mydocalm, hydro, zolpi, olanzapina (nada się?).
Boje się, ze się złamie od razu, bo ostatnio moja silna wola nie istnieje jeśli chodzi o kupowanie kodeiny.
Powodzenia i pomódlcie się za mnie.
  • 317 / 77 / 0
A ja się muszę pochwalić że odtrułam się w domu, z sukcesem, schodziłam całkowicie na sucho. Odważnie, bo ciąg na majce w dawkach ok. 300mg na strzał. Zeszłam cold turkey, wycierpiałam się niesamowicie, 3 doby nie przespane potem już się złamałam i wzięłam zolpidem bo psychika mi już schizowała z braku snu. Fizycznie jeszcze może było to do zniesienia, ale psychicznie piekło. W nocy latałam po mieszkaniu, szukając jakiejkolwiek igły, która mogłam sobie wjebac w żyłę dla efektu placebo. 4 dni to był jakiś koszmar, byłam kompletnym wrakiem, dopiero po powrocie do mojego środowiska (odtruwałam się w domu rodzinnym) jakoś odżyłam. Jechałam na ten detoks z nastawieniem że raczej robię przerwę na zbicie tolerki, ale między czasie coś mi chyba odkliknęło w mózgu i tym razem naprawdę CHCĘ wyjść z tego gówna. Jestem na ssri, biorę też pregabaline, która stabilizuje mi nastrój do czasu aż ssri się rozkręci. Tylko ze spaniem mam duży problem, mam nadzieję że to minie za jakiś czas, bo nie chce brać neuroleptykow a tym bardziej benzo.
Powodzenia wam wszystkim i za mnie też trzymajcie kciuki ;)
  • 1179 / 123 / 0
Gratuluję! Jak z psychiką? Pamiętaj, że kryzysy będą się zdarzały, uważaj na nie!
ODPOWIEDZ
Posty: 224 • Strona 18 z 23
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.