Nie było mnie na tym forum ładnych pare lat.
Dzisiaj troche z przypadku, troche z ciekawosci , (funkcja synchronizacji przegladarki chrome przywrocila mi historie i stare zakładki) Ponownie tu zajrzałem. Przeczytałem kilka swoich starych postów i przypomniał mi sie koszmar w ktorym żyłem przez +/-5 lat w uzaleznieniu od opioidów i benzodiazepin. Wogole nie powinienem nic tutaj pisać i czytać postów by się niepotrzebnie nie nakrecać, ale zrobie to by być moze zamknąc pewien rozdział w swoim życiu i może natchnąc, zainspirować, przestrzec, dać komuś nadzieje. Ktoś pisał o ćpaniu opioidów na sportowo. Kochani TAK SIE NIE DA, Opioidy tak zrobią nam dobrze ze od pierwszego razu jesteśmy uzależnieni psychicznie. Pozniej chcemy ten stan wciąż tylko powtarzać. Na początku z przerwami większymi... celebrując i oczekujac na tę chwile np. w weekend... pozniej dojdzie jeszcze razik w tygodniu i na tym etapie juz jesteśmy dosc mocno wjebani. Oszukujemy sie ze mozemy to zakonczyc i ze mamy nad tym kontrole. to trwa zwykle od miesiaca do pol roku... po tym czasie bierzemy juz codziennie albo prawie codziennie i zdazylismy sie zorientować że po 2 dniach od wziecia ostatniej dawki narkotyku poprostu jesteśmy chorzy, zle sie czujemy, ze wszystko boli. Tak wlasnie nasze ciało daje nam znac ze domaga sie narkotyku bo jestesmy juz uzaleznieni fizycznie. Mało kto na tym etapie decyduje sie na odwyk. Przeważnie godzimy sie z sytułacją i bierzemy co drugi dzien lub codziennie. No i jesteśmy już moi drodzy w szponach tego spierdolonego nałogu, ktory bedzie nam już tylko odbierał... czastka po cząstce aż nic nie zostanie z naszego zycia .Naszą rodzine, przyjaciół, status i szacunek społeczny, dobrą prace, partnera cheć do życia... nie zostawi na nic miejsca, nie lubi sie nami dzielić. Bedzie nas trzymał na bardzo krotkiej smyczy i bedziemy juz jego niewolnikami. Dlatego ci ktorzy sa na poczatku tej przygody z tą szmata (ktorej na imie bedzie heroina) niech z nią zerwą teraz odrazu!! Lepszego momentu nie bedzie! Mnie ten nałog trzymal w szponach 5,6lat. Ci co są wjebani i chcą z tego wyjsc niech posłuchają... JEST TO KUREWSKO TRUDNE ALE DA SIĘ!!. Trzeba poprostu zapisać się na leczenie. Najlepiej odrazu na dluższy czas do osrodka. Najlepiej zróbcie to ze sporym wyprzedzeniem bo na miejsce w osrodku czeka sie kilka tygodni. Moja droga wyglądała tak że zapisałem sie na metadon. To dłuższa droga ale też czasami pomaga zacząć powrót do nazwijmy to powrotu do normalniejszego zycia. Poprostu zmienimy dilera, na takiego ktoremu juz nie trzeba bedzie placić. Zapisujemy sie, rozmawiamy z lekarzem, ustalić dawkę. Po syrop trzeba przychodzic, na poczatku prawie codziennie, pozniej co kilka dni, raz w tygodniu albo i 2. metadonem nie naćpamy się ale co najważniejsze zaspokoi nasz głód fizyczny. Moim zdaniem czasem jest to dobra opcja dla osob ktorzy potrzebują chwili oddechu. Oddechu za ciągłą pogonią za dilerami, i pieniedzmi na narkotyki. Bedzie mozna znow wrocic do zycia w społeczenstwie. Ja na metadonie byłem jakieś 18 miesięcy. Wciąż jest to smycz ale już inna. Pozbierałem sie na tyle żeby znow mieć ambicje a ta smycz choć legalna to i tak bardzo mi ciążyła. I generalnie powiem wam że skręty po heroinie to pikuś w porównianiu do skrętów po metadonie. Nie chodzi tu o ich siłe ale o długość trwania... Ciężko odstawić metadon ale znalazłem odpowiedniego lekaża ltory rozpisał mi jak to w miare bezboleśnie zrobić redukując dawki. Wraz z decyzją o odstawieniu metki podjełem decyzje o zapisaniu się do ośrodka leczenia uzależnień na terapie indywidualą. Tam trafiłem na cudowną panią psycholog, która pomogła mi powoli wszystko prostować, poukładać sprawy i poprostu zdrowieć. Przez następne 12-13 miesięcy schodziłem z dawek aż do 0. Gdy zjechalem z metadonu i byłem już czysty, mogłem zacząć uczęszczać na terapię grupową. Z czasem zaczełem też chodzić na meetengi NA. Teraz jestem czysty juz od 18 miesiecy. Moje życie znowu ma sens. Czerpie radość z zycia na trzeźwo. Nie było łatwo ale też nie było to jakieś super mega trudne. Po prostu zachciałem zmiany, poszukałem pomocy, wytrwałem przy terapi. Dalej jestem chory... jestem chory na chorobę ducha. Jestem narkomanem i będę nim do konca życia, ale dzieki terapi w osrodku i uczeszczaniu na spotkania Anonimowych Narkomanów, znów jestem sobą. Znów sie uśmiecham, mam dobra prace, kochaną dziewczyne, nowych przyjaciół. Strasznie sie rozpisałem ale mam nadzieje że ktoś to przeczyta, ze odnajdzie w tym jakiś sens. Potrzeba tylko przyznać się przed sobą do swojej bezsilności wobec nałogu. Samemu sobie nie poradzicie. Poszukajcie pomocy! BO WARTO mowie to wam ja i powie wam to każdy inny (trzeźwy)ćpun ze wspólnoty NA.
Powodzenia i Pozdro :)
https://www.anonimowinarkomani.org/
Gratuluje i życzę ci szczerze powodzenia. Sam wiem jak to jest wyjść z nałogu. Też wiem jak to jest wyjść i wrócić po paru latach. Trzeba orient trzymać. Ale ja nie o tym. Zdanie - metadonem nie naćpamy się jest nieprawdziwe. Sam doskonale wiesz, że nie ważne czy walisz 30, 100, 200, 400 jesteś w jakimś stopniu ugrzany, zwłaszcza pijąc czy waląc stężony. Syrop ma to do siebie, że pobudza i w małym stopniu stymuluje. Inni będą nawet zaliczać narciarza. Oczywiście później występuje efekt tolerancji i stan ten normalnieje. U niektórych ta metadonowa normalność jest ostro weryfikowana przy 0, tak jak było u mnie, a piłem go 7 lat. Schodziłem powoli , tak że końcową moją dawką było 0,1 stężonego. Jest też częściowym pierdoleniem terapeutów, że poniżej 5mg normalnego syropu, to jest już tylko efekt placebo.
Oczywiście, jak metadonowcy z Kazunia dostawali zamiast 5mg co drugi dzień mieszankę z glukozą, a po jakimś czasie, zwiększali im odstępy, to taki nieświadomy mózg da się oszukać. Nie neguje, bo jest to zajebisty myk. Tylko że w warunkach ambulatoryjnych przepaść między końcową małą dawką, a normalnością jest duża. U mnie była ogromna. Powrót z takiej wojarzy boli. To tyle. Trzymaj się i ciesz się trzeźwością.
with regards, przodownik
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.