polubiłem Cie chłopie bo piszesz autentycznie, od siebie, swoje spostrzeżenia. dlatego pozwól, że jako stary przećpaniec powiem Ci tak:masz 2 opcje w żywocie. pierwsza to to, że pozostaniesz trzeźwy(oj słabo to jednak na tym etapie widzę ;)). przeczytasz ten post za lat hmmm 10 i powiesz wtedy thx Boże Wszechmogący, żes mnie wtedy przed piekłem ocalił. druga opcja to powrót do ukochanego opiatowego "ciepełka"-za te 10 lat nic nie przeczytasz bo albo bedziesz juz u naszego Pana, albo całym Twym dobytkiem będzie stara reklamówka z brudnymi szmatami. niemniej jednak gdyby jakimś cudem udało Ci się przeżyć i go przeczytac, to wstyd jaki Cie ogarnien tez będzie wszechmogacy jak nasz stwórca. zaczniesz robić o tak :wall: na samą mysl, że to kiedys wyszło spod Twej ręki.
a tak reasumując to wszystkie cpaki sa uzależnione nie tylko od dragów co świetnie widać na przykładzie postu tur3k i niektórych opisów czy podpisów choćby tu czy na fb. ot przykład- "zycie na krawędzi". może nawet te osoby nie zdaja sobie sprawy z drugiego, bardzo ciężkiego uzaleznienia od którego uciec bedzie po stokroć ciężej niż od dragów, bo wpisane jest ono w osobowosć. tym uzależnieniem jest uzależnienie od ryzyka. to ono sprawia, że nie umiemy przystosować sie jak inni do rzeczywistości. dla ludzi cierpiących na takie uzależnienie włąśnie wtedy jest ona szara i bezbarwna. nie potrafimy znaleźć w niej, tak jak inni bez tego destrukcyjnego genu, sensu i barw. dlaczego tak wiele osób cieszy się tym "szarym" zyciem chocby dziecmi, nowym domem rodzina sukcesem w pracy? nie są uzależnieni od ryzyka. dla nich takie zachowania, jakie przejawia narkoman sa odstręczajace i nie do przyjecia. po prostu boją się ich. to normalny mechanizm przystosowawczy, obronny, dajacy żyć przeżyć i cieszyc sie z życia. cpun sie nie boi, nie boi się niczego tak naprawde prócz braku narkotyku. podejmie najwieksze ryzyko dla zdobycia go. a potem bedzie sie cieszył. dla normalnego człeka takie zachowanie jest nie do przyjecia, bo bałby sie, po prostu strach go hamuje.
uzalezniony od ryzyka tego strachu nie ma. to uzależnienie przejawia się nie tylko w braniu narkotyków ale i w innych ekstremalnych zachowaniach. bo czy normalnym jest zdobywanie k2 w zimie od najcięższej ściany. llot wahadłowcem, skok w przepaśc z opóxnionym otwarciem spadochronu itp itd? czy Ci ludzie sa normalni-nie nie sa. ich umiłowanie ryzyka własnie tak sie objawiło. nie każdy ma ochote na dragi, tak jak i nie kazdy ma ochote na skoki spadochronowe. człowiek uzależniony w ten sposób zawsze wybierze coś ekstremalnego, bo spokojnie życ nie umie, nie potrafi i nie chce. ba nawet jesli ktos lub cos, jakies okoliczności zyciowe zmusza go do porzucenia ryzykownych zachowań, to będzie to tylko czasowe. taki człowiek żyjac "normalnie" po prostu sie meczy, cierpi i w pewnym stopniu obumiera. dlatego prędzej czy później zrobi wszystko by znowu nadac życiu barwe i smak. a nimi jest właśnie ryzyko.
w tych dywagacjach posunę sie jeszcze dalej. a mianowicie zaryzykuje stwierdzenie, że cała populacja ma gen uzalezniajacy od ryzyka. tylko u jednych jest on dominujacy a u innych ekspresja tego genu jest mało nasilona.. ta recesywnosc w ekspresji jest tu troszeczke inna, bo ujawnia sie jednak u wszystkich. czy wspaniała zona i matka, czy przykładny ojciec rodziny robiący skok w bok sa uzaleznieni od ryzyka? tak, ale to uzaleznienie jest słabo nasilone i jego ekspresja jest niewielka. zaryzykuje nawet stwierdzenie, że uzależnienie od ryzyka jest atawizmem. prehistoryczna pozostałością pozwalajaca danemu gatunkowi przeżyć.
Byłem tam ponad dwa miesiące, raz jadłem thio kupione w polskim sklepie (da się da :D), i nie potrafiłem zrozumieć czemu wpierdalałem tego tyle w Polsce. W opio siedziałem dwa lata dosyć częstego napierdalania...cóż poprawka siedzenia w tym gównie znowu. 2 paki antka, 3 tabsy tianeptyny to dzisiejsza ma kolacja. Pięknie się ugrzałem, wieczorek z dobrymi kumplami.
I teraz wyobraźcie sobie że czujecie się jak w bio-chemicznym raju (tak teraz 2 paki dodatkowo wzmocnione tianeptyna dały raj-haj) pełnym złudzenia że to prawdziwe szczęście, i czujecie że nic nie zniszczy tego...skurwiałe złudzenia...powrót do domu i wyrzuty, i wcale nie dlatego że naćpany (ciężko po mnie spostrzec). Rodzina tak wspaniała że doceni to w postaci potraktowania człowieka jak śmiecia. I to tylko dlatego że człowiek zmienił się na lepsze, docenił pracę, szacunek do rzeczy i do tego że pieniądze nie biorą się z drzewa, do tego przestał napierdalać kode która powodowała pustkę i wyzwalała maksymalny egoizm. I zaczynamy schemat, wczoraj takie same wyrzuty. kodeina dla mnie jest teraz jak kochanka która mówi
- No chodź skarbie, ja Cię otulę dam Ci maksymalne szczęście tylko odwiedzaj mnie codziennie, pamiętaj jednak że zniszczę Ci za kilka lat życie, jestem samolubną suką i uwielbiam Cię niszczyć tak samo jak Ty kochasz spędzać czas ze mną tylko we dwójkę. Daje Ci wybór, zostań tu ze mną prowadź sobie życie jakie prowadzisz z rozkoszowaniem się ze mną wieczorami, ale kiedyś będziesz tylko mój. Druga opcja wypierdalaj zagranicę zapomnij o mnie i przyjaciołach.
Przynajmniej pisząc to wkurwienie mi przeszło, ale ciepło razem z wkurwem. No cóż bywa. Ale racja życie narkusa to ryzyko, ryzkować żeby mieć złudne poczucie szczęścia. Śmieszne a zarazem smutne, większość ludzi z problemami które są większością ich życia sięga po dragi, szczególnie po opio. Ja nie żałuje że spróbowałem, gdyby nie to nie był bym teraz tym kim jestem tylko jeszcze gorszym samotnym gównem.
Czy uważacie że poświecenie swojego życia dla złudnego szczęścia i wyniszczania organizmu tylko po to aby pójść w sztukę i stworzyć coś wspaniałego dla innych jest moralne?
Nie umiem już funkcjonować w ciągu, coś we mnie się popsuło i widzę krzywdę jaką wyrządzam wokół.
Nawet nie miałem miesiąca miodowego bo po ok 1.5 tygodnie została proza nałogu. Nie chcę przerabiać tego gówna od nowa i żyć w zakłamaniu.
Fizycznie wjebałem się z prędkością światła z pełnym wachlarzem efektów specjalnych. Pięć plastrów fenta, trochę ampułek, trochę browna i jestem w dupie. Po tym fencie morfina słabo leczy.
Ładny wywód, trochę przesadziłeś z końcówką według mnie, ale jak raz zostałem zapytany w ośrodku, co dałoby mi taką satysfakcję jak ćpanie, to powiedziałem, że nielegalne wyścigi samochodowe ; ) mógłbym też być złodziejem.
Scena też to daje, z tym, że już od dawna scena nie jest dla mnie na trzeźwo.
Poczekaj to zobaczysz.
oxan pisze:...tym uzależnieniem jest uzależnienie od ryzyka...
Nie ma rzeczy, której bardziej bym się bał niż ryzyka. Właściwie to wszystkiego się bałem od zawsze (fobik społeczny + dystymik) i od zawsze czułem że czegoś brakuje mi w tym bezsensownym życiu. To coś wypełniają mi opioidy właśnie. Dzięki nim mogę normalnie funkcjonować + wystarcza mi sił na jakieś tam zainteresowania (czy coś w tym stylu ;-) ). Bez tego chce mi się tylko i wyłącznie zdychać.
Niestety cześć osobników rodzi się z pewnymi deficytami w obrębie "układu nagrody" (ujowy polimorfizm rec. 5ht... , d... czy inne bardziej złożone bzdety) i żadne SSRI czy inne duperele nie są w stanie tego zniwelować. Potrzeba silniejszego i dokładniej ukierunkowanego bodźca.
koxxiur pisze:Po jakim czasie od ostatniej dawki BF łapie skręt?
Raz mialem sytuację, ze szedlem za gosciem i zauwazylem, ze wypadl mu z kieszeni pieniądz, podnioslem i nie mialem najmniejszych wyrzutow sumienia. Dawniej (zanim zaczalem brac) na pewno bym mu go zwrocil, wrecz nie wyobrazilbym sobie jak mozna byc takim chujem, zeby kogos okrasc. Takze kregoslup moze sie lekko ugiac po doswiadczeniach z opiatami, choc pewnie sa silne jednostki, ludzie, ktorzy niezaleznie od sytuacji postepuja uczciwie.
a propos - stary dziadu, Ty będziesz wiedział, może, co się dzieje (stało?) z http://hyperreal.info/talk/member/ooo/ ?
* * *
Kiedy spoglądam wstecz, widzę siebie pozostającego za mną daleko w tyle.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.