...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 1785 • Strona 50 z 179
  • 2574 / 321 / 0
14 sierpnia 2019hammerzeit pisze:
Z tym że wiecie chyba, że DXM jest najskuteczniejszy do zbijania tolerki przy całkowitej abstynencji (w moim przypadku przez niecałe 3 tyg i spadła sporo więcej, niż się spodziewałem) , a nie przy 2-3 dniowych przerwach między dawkami, nie mówiąc już o braku jakichkolwiek przerw? Jak nie ma się tolerancji na DXM, to na początku mikro-dawki wyraźnie podbijają działanie, natomiast po kilku razach efekt już zanika. Przy detoxie po prostu pomaga na skręta, dodatkowo przyśpieszając spadek tolerancji już po nim.
Swietna wiadomosc ! Biore DXM juz od tygodnia 2x 30mg dziennie , zostac przy takim stosowaniu ? Czy cos zmienic ??
  • 1106 / 220 / 0
Ja tyle mniej więcej brałem, jak cię nie zamula niepotrzebnie (chyba, że to lubisz ;)), to możesz zwiększyć do 45mg-60mg, bo tolerancja też rośnie i nie wiadomo, czy ma to wpływ na samo obniżanie się tolerancji (bo na samo wzmacnianie działania już tak), GG Allin też bodajże stosował taką dawkę, jeśli jeszcze odwiedza forum to możesz go zapytać o szczegóły, on to badał bardziej naukowo, ja piszę tylko na podstawie własnych doświadczeń.

Tu więcej info i spostrzeżeń jak ktoś jeszcze nie czytał
zbijanie-tolerancji-na-opioidy-za-pomoc ... 62834.html
  • 2198 / 709 / 0
Pamiętam że w badaniu gdzie łączono DXM z morfiną właśnie w celu sprawdzenia wpływu na tolerancję, proporcja wynosiła 1:1. To też może być jakiś wyznacznik, np. brałeś 600mg kody to 60mg DXM dziennie będzie ok. Możesz poeksperymentować, ale sam nigdy chyba więcej nie używałem.
Autor tego posta jest żywym (?) przykładem że selekcja naturalna nie działa.
Nie bierzcie moich rad poważnie, konsultujcie to z bardziej obeznanymi osobami a najlepiej lekarzem. Słuchacie mnie na własną odpowiedzialność.
  • 800 / 66 / 0
Nadszedł czas na mnie. Zaczęłam jakiś czas temu detoks ogólnie od uzależnienia od opiatów. Byłam w ponad pięcio-letnim ciągu; cztery lata na PST i jakiś rok na majce IV (wyszło to przez brak sensownego maku w sklepach). Próbowałam innych opio jak kodeine, tramadol czy oksy, ale one nie podpasowały mi tak jak PST (mój drug number one) i majka (drug number two). Anyway, doszło do pewnego zdarzenia, które dało mi wiele do myślenia i postanowiłam spróbować rzucić to gówno. Zapisałam się na program substytucyjny w moim mieście i jestem teraz na buprze. Funkcjonuje się na niej dobrze, objawów odstawiennych nie ma, można 'normalnie żyć'. bupra nigdy mi nie dawała tego co daje np majka, był to zawsze 'zalepiacz dupy' - kilka razy próbowałam sama rzucić przy pomocy bupry, ale zawsze wracałam do innych zabawek. Teraz na programie też jest tak, że mimo zaklejenia dupska, mam cały czas w głowie ciśnienie na majke. Codziennie o niej myślę. Miałam dwie wpadki, gdzie właśnie walnełam M. Lekarz prowadzący uważa chyba, że wyższa dawka bupry zwalczy to ciśnienie w głowie, ale gówno prawda - po wskoczeniu z dwóch na cztery mg, nadal myślę o ćpaniu... Nie wiem co na to poradzić, więc dlatego chciałabym się spytać was, jak wy walczycie z tymi myślami? Chodzę oczywiście na terapię, ale na razie rozmawiamy o mojej przeszłości, więc nie odczuwam jakiś zmian. Ba, nawet po jednej z rozmów tak się czułam źle psychicznie, że dobrałam majke. Ogólnie jestem świadoma co jest przyczyną mego uzależnienia, znam mechanizmy nałogu, ale ta wiedza gówno mi daje. Co z tego, jak powiedzmy, biję się z myślami, o to by wziąć i jednocześnie mówię sobie, że racjonalizuje ćpanie i usprawiedliwiam sama siebie by wziąć? Co mi po tej świadomości?
Tylko nie piszcie mi o tym, że powinnam dojść do jądra mojego uzależnienia i dojść co za tym stoi, bo poczyniłam kroki w tym kierunku. Zaczęłam leczyć depresję/dystymie u psychiatry i na razie jesteśmy na poziomie szukania odpowiedniego leku, bo jak na razie mitrazepina mi nie podeszła - za dużo skutków ubocznych. Później będzie psychoterapia, a ja mam być cierpliwa...
No nic, w końcu coś zaczęłam robić w tym kierunku i walczyć o normalne życie, więc jakiś progres jest. Tylko właśnie ja niecierpliwa jestem, bo dragi nauczyły mnie, że mogę modelować mój nastrój za przysłowiowym pstryknieciem palca, a na trzeźwo wiem, że to będzie długa i mozolna praca. I muszę oduczyć się tej myśli i nauczyć wytwarzać sobie naturalnie endorfiny i inne.
"Pogardzam wszystkimi i mam wstręt taki do hołoty umysłowej, że rzygam."

I’m medicated, how are you?


Wszystko, co zostało tutaj napisane przeze mnie, to fikcja literacka i wymysł chorego umysłu.
  • 1917 / 335 / 2
Żadna dawka bupry nie zbije ciśnienia psychicznego, także nie ma sensu iść w tę stronę. Wiadomo, że lepiej dobierać i się przebijać przez buprę niż lecieć w cugu na "normalnych" opio (pomijając moralność i sens terapii), ale sama sobie odpowiedź na pytanie czy serio chcesz przestać ćpać, czy to jednak tylko takie ograniczenie ćpania? Jeśli to drugie, to pogódź się z dobieraniem, zamiast mieć wyrzuty sumienia o to, a jeśli serio chcesz rzucić, to raczej schodź z dawek bupry, zamiast je podbijać, bo to nic nie da na psychiczne ssanie. bupra jest tak jakby selektywna, nakarmi większość komórek dzięki czemu da się początkowo przeczołgać przez dzień, daje tyle i aż tyle. Ale po mocnym ciągu nie zaleczy nawet 100 % skręta, tylko powiedzmy 70 % fizycznego, psychicznego dużo mniej. Ale jest bardzo potrzebna i to jedyna alternatywa dla metadonu.
Uwaga! Użytkownik 52eu126Iz60j nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2024 / 584 / 0
Najważniejszą kwestią jest czy "chcesz", czy "chcesz", bo źródełka powysychały, ludzie poumierali, nie ma już dostawców, ciężej kombinować z bibułami, ceny poszły pojebanie w górę, coraz ciężej nawet w wojewódzkich miastach dostać przyzwoite opio i coraz więcej tabsów idzie w formułę wspominaną przez dexa, antyćpuńską, Anticox bodajże.

Co do tematu, by nie było że kompletne OT, to ja testuję nootropy na skręcie, zaczęte kilka dni wcześniej: noopept + cholina, bo potrzebuje "pokarmu". Donosowo.

To dwa bardzo różne rodzaje "chcenia" i tak, terapia niewatpliwie jest plusem przy każdym jego rodzaju, piszę to jako osoba znajdująca się praktycznie w podobnym położeniu.

Tyle, że to tak jak robić odwyk, mając DHC w szafce. ;) No ja tego nie widzę, ale zobaczymy. Poza tym ja, osobiście, nie widzę sensu odwyku. Jestem przekonana, że bez opio nie jestem w stanie zrobić nic dobrze, nic dostatecznie dobrze - studia, praca, znajomi - a jacy znajomi, skoro odizolowałam się od wszystkich i sprawiłam im tym zapewne ból, bo dopiero na opio bierze mnie na pisanie do nich i [ohh god] spotkania, natomiast na redukcji już o to ciężej, a co dopiero w etapie przedskrętowym czy skrętowym full-blown. No i potem, PAWS. Samotność nie pomaga. Dla niektórych opio jest dodatkiem do życia, u mnie stało się niestety fundamentem, a nie jestem tak silna, by odbudować wszystko od nowa i sprostać swoim wewnętrznym wymaganiom. Studia, rodzina, więzi interpersonalne, nawet mój charakter... Czuję, że wszystko pójdzie się pierdolić, a wszystko, czego do tej pory dokonałam, dokonałam z opioidami w żyłach w mniejszej bądź większej ilości (z kilkoma ewenementami, o których nie chcę pisać); w dodatku obecna sytuacja zdrowotna i kolejka do endokrynologa zmniejsza moją chęć poprawy o praktycznie 100%, bo posypałam się jako kobieta. Mimo, że morfina u kobiet to nie jest aż taki problem, jak u mężczyzn. Czy tam fentanyl. Ale jednak; obrazowo mówiąc, krew widzę w kontrolce, ale na majtkach od ponad sześciu lat [sic] nie. Jajniki z PCOS napierdalają jak pojebane, niedawno zaczęłam brać metforminę, ale to szczęśliwym zbiegiem okoliczności wpadłam mi w ręce i od pierwszych trzech dni widać postępy, a niestety kończę opakowanie; miło było nie musieć się golić codziennie jak mężczyzna, podrażnień przykrywać pudrem/podkładem, miło byłoby mieć w pełni wykształcone, kobiece ciało, no i oczywiście gdyby węgle zechciały nie odkładać mi się przy deficycie kalorycznym w ciele, co właśnie zmienia metformina. Na [h] również leciały niewybredne komentarze w moją stronę swojego czasu, co spływa po mnie jak po kaczce bo od dzieciństwa jestem do nich nawykła, natomiast czasem zwyczajnie zaboli mnie reakcja nowopoznanych ludzi w życiu, choć BMI obecnie mam na zielono, a kilka cm wzrostu mi przybyło mimo (dzięki?) ćpania.

Achh, chuj, rozpisałam się. Tak czy inaczej, nie wierzę w determinizm, ale wiem, że dobrze ze mną nie będzie. Może dojdę do takiej sytuacji, że pójdę na studia w wyższej szkole robienia hałasu (wiadomo, o co chodzi) dla utrzymania statusu rencistki po ojcu. Szkoda, bo psychologię bardzo chcę/chciałam skończyć, ale żeby tam studiować trzeba mieć szufladę benzo albo innych środków - dwa dni temu, po trzech miesiącach, szanowna pani doktor raczyła mi odpowiedzieć, że mam 2 na koniec bo "nie ma mojej pracy", a pracę pisałam i jako ostatnia z sesji zapadła mi w pamięć na tyle, że potrafiłam przytoczyć jej swoją grupę i pytania. No i teraz co? Pomijam odpisywanie na dwa miechy czy trzy po moim mailu. Kopanie się z koniem. I tak z wieloma przedmiotami, jak wcześniej praca magicznie zniknęła z innego przedmiotu, to magicznie się znalazła z oceną bdb. Tutaj już niech dst postawi, skoro, kurwa, zgubiła, bo ma "bąbelka" i wróciła z macierzyńskiego i posypały się na nią od razu skargi do (pro)dziekan.

Zmierzam do tego, że bez motywacji wewnętrznej/zewnętrznej ciężko pociągnąć detoks, bo zacząć to można nawet pod przymusem, co nigdy mi się nie zdarzyło, a sytuacja finansowa to zupełnie inna para butów. Myślenie ćpuna - nawet jak będę miała te 2-3k miesięcznie w kieszeni zamiast w żyłach, to co mnie uszczęśliwi? Co da mi radość choćby chwilową? Chyba tylko usamodzielnienie się od toksycznej rodziny i wynajem pokoju, a za resztę jedzenie tynku ze ścian, ale nie sądzę, bym dotarła do tego etapu. Choć chcę. Ale codziennie wstaję ze strachem w oczach i jestem zbyt wielką pizdą na pewne rzeczy.

/gorzekieżale
You wouldn't? Yes you would. You would lie, cheat, inform on your friends, steal, do *anything*
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
  • 800 / 66 / 0
@Jamedris, @guccilui,

Nie robię tego detoksu z przymusu czy z chęci zbicia tolerki czy cokolwiek innego ćpunski mózg podpowie. Chciałabym zaznać w końcu w pełni świadomego, naturalnego, trzeźwego szczęścia. I zacząć żyć już jak 'normalny'* człowiek. Bo ja już zapomniałam całkowicie jak to jest być trzeźwą (jedyne stany jakie mam w głowie to nagrzanie, czas przedskrętowy, skręt coldturkey czy na podkładce z bupry lub kody), czas mija i już czuję się za stara na taki lajfstajl. Chociaż zasadniczo nic się nie zmieniło teraz na buprze, bo żyłam na PST i majce jak 'normalny' człowiek: zdałam studia licencjackie i magisterskie, zaczęłam doktorat, pracuję codziennie, spotykam się ze znajomymi i rodziną, pomagam starszym i chorym członkom rodziny, spędzam czas z moim partnerem i cały czas mamy w miarę stabilny związek... No wiecie, banał, najzwyklejsze kurde, przeciętne życie. I to wszystko na opio. I właśnie to jest najtrudniejsze: dlaczego miałabym rzucać opio skoro mam 'normalne' życie i nic nie straciłam przez opio? To są oczywiście myśli mojej ćpuńskiej połowy, to racjonalizowanie, o którym wspomniałam. Ale wiem, że straciłam mnóstwo pieniędzy, cennego czasu, no i nadszarpnełam zaufanie mojego partnera. I dlatego chcę o to zawalczyć. Raz na kurwa zawsze.
A to podbijanie bupry, to mój lekarz na programie nakazał,bo chyba sądzi, że wyższa dawka zaleczy mi psychiczne ssanie. A ja wiem po sobie, że to nic nie daje, ech... Dlatego pytam o sposoby jak zwalczyć to... w zwyczajny sposób? Hobby, medytacja, religia, sport? Co na was najlepiej działa?

*piszę 'normalny' w cudzysłowie, gdyż to tylko jest normalność stworzona i zaakceptowana przez społeczeństwo. Ja nie przepadam za używaniem tego słowa, bo dla każdego co innego jest 'normalne'.


Edit; nie wiem w sumie czy ta rozmowa tu pasuje, bo to jest samo odtruwanie, a nie późniejszy detoks/życie na trzeźwo. Więc, @DexPL, jeśli uznasz to za stosowne, to przenieś to w odpowiednie miejsce. Dzięki :-)
"Pogardzam wszystkimi i mam wstręt taki do hołoty umysłowej, że rzygam."

I’m medicated, how are you?


Wszystko, co zostało tutaj napisane przeze mnie, to fikcja literacka i wymysł chorego umysłu.
  • 2024 / 584 / 0
Skasowałam Ci dubla, łidkacówno. ;) Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
Całkowicie za to rozumiem Twoje powody, mam bardzo podobne przemyślenia.

@weedkacy ja jestem istotą, która jest w stanie na cold-turkey ubrać się, umyć przedtem jeszcze [brr] i jechać za pilną potrzebą na drugą stronę miasta (mpk) w trzecim dniu skrętu fentanylowego po dość intensywnym braniu, takim do odcinki, takim do zmiany koloru ust i niedotlenienia, do pierdolenia głupot na głos do ludzi, których nie ma. Natomiast nienawidzę wrażenia "brudoty" wszystkiego na skręcie, nie mam już słów na to, mimo, że słownictwo - pomimo używania benzodiazepin - mam raczej niezłe i szerokie.

A więc siedzę, jak to @AlienForms kiedyś chyba poradził, w koszulce sportowej i męskich majtkach (bo tak mi wygodnie po domu) - koszulki sportowe rewelacyjnie sprawdzają się przy poceniu, przy fencie w dodatku tłumiły ten okropny zapach, którego teraz się nie spodziewam, aczkolwiek kto wie, co moje ciało zmagazynowało skoro leciało tak naprawdę wszystko w różnych kombinacjach i sposobach. Tak więc protipem są ubrania sportowe, teraz w Decathlonie te oddychające i szybkoschnące (kolejna ich zaleta) koszulki można kupić za bodajże 15zł, wiadomo, że to jakieś końcówki serii z brzydkimi kolorami, ja akurat parę lat temu już załapałam się na czarno-różową z wkładkami pod pachami ułatwiającymi skrętową higienę, więc jest to dla mnie bezcenny protip i raz jeszcze dziękuję naszemu Kosmicie. To samo oczywiście można zrobić z dolną częścią bielizny i ubrania, natomiast ja po domu chodzę dość naturalistycznie, a zupełnie (poza koszulką na skręcie) naturalistycznie sypiam - tu więc nie podpowiem, jakie gatki. Ale do biegania mam dosłownie najtańsze z Decathlonu, które trzymają mi się na dupie dzięki dodatkowemu wiązaniu, a w chłodniejsze dni nakładam legginsy z kieszenią wew. na klucze. Wszystko też z tego oddychającego materiału.

A, no i stanik sportowy mam swój, bo niestety cycki strasznie się obijają, nawet jeśli nie są rozmiarów ropni niektórych z naszych użytkowników. ;) Polecam wysiłek fizyczny, ale WIEM, WIEM jak to brzmi. Awykonalnie. Ale tego czwartego dnia dobrze dać sobie porządnie w dupę, mogą być interwały, nie przesadzić - nawadniać się bardziej niż zwykle, bo wypacamy więcej - dzięki temu szybciej wyrzucamy z siebie toksyny i czasem można doznać czegoś, co nazywa się "runner's high" i nie jestem pewna jak po polsku, ale to po prostu gwałtowny wyrzut hormonów które nas miło gilgoczą po dużym wysiłku; warunek - musi on przekraczać normę i nie może być to niestety spokojny spacerek na 10 tysięcy kroków żółwim tempem.

Oprócz tego moja była połówka wie, że na skręcie prawie automatycznie rano wstawałam, kurwowałam i szłam... pod prysznic. Jest okropnie zmusić się do wejścia i czasem na moje 30 min bycia w łazience przypadało 5 na sprawy kosmetyczne, 5 na szukanie swoich rzeczy, 15 minut na namawianie się do wejścia do kabiny i 5 minut na właściwe, energiczne szorowanie. Uczucie świeżości (tylko fajnie, jak mamy zawczasu przygotowane nowe ciuchy) pomaga, ja dodatkowo używam blokera (nie antyperspirant, nie dezodorant, nie ochrona 48h, bloker z grubej rury) od Ziaji na pachy i... okolice karku, bo tam pocę się też mocno, o dziwo. A z nóg potrafi mi kapać od wnętrza kolan, no, wiecie o co chodzi. Jak ktoś ma wannę, to nalać wody, zamknąć drzwi (niech łazienka będzie ciepła, mniejsza różnica temperatur = mniejsze ciary) i na raz chlupnąć do niej, tylko nie zabić się o emalię, na miłość boską.

Oprócz tego pregabalina, jak nigdy nie brałaś albo brałaś krótko i małe dawki, to naprawdę jest to wonder-drug. U mnie jak bupra przestała działać, to pregabalina o dziwo działała. Teraz do buprenorfiny nawet nie podchodzę, choć podejrzewam, że jakbym nie miała totalnie już nic, no to bym wzięła na zasadzie "a, co mi szkodzi" kawałek ok. 4mg (do odliczenia straty) pod język i podobny i.v., ale to raczej tak dla samego faktu posiadania częściowo-agonistycznego opio we krwi, reakcji-opio zero. Ale te DHCki na mnie zerkają z szafki, japierdolękurwamać...

Z tym sportem - ja zaczynam od przysiadów, tak, by dojść do setki. Jak mam siłę zrobić 10x10 na skręcie, to mam siłę ubrać się i nie paść podczas dalszych ćwiczeń. Nie muszą być idealne, ale no niech nie będą oszukiwane. Jak nie możesz, to lżejsze ćwiczenia w domu. A nawet jak zrobisz tę setkę (stopniowo można np. robić 4x25) to NAJCIĘŻEJ JEST WYJŚĆ Z DOMU. WSZYSTKO WKURWIA, OWADY BRZĘCZĄ, GRYZĄ, LUDZIE PRZESZKADZAJĄ, NO KURWICA JASNA OGARNIA. Ale to, jak organizm się zmęczy b. pomaga i w układzie hormonalnym (nie od razu, oczywiście) i w rowerku i w zapachu potu, mam wrażenie, że na treningu najgorszy syf leci out.

No i te nootropy... Może to iluzja, a może rosyjski noopept importowany przez Szwajcarię (cóż) naprawdę troszkę pomaga.
Na pewno nie pomagają nam obecne upały.

Znam osobiście osoby, które skręty... Przesypiają. Najgorsze trzy dni wstają tylko sikać i ew. zjeść coś na szybko, jakaś papka czy jabłko.
Nie mam pojęcia, co to za, kurwa, cyborgi, ale też bym tak chciała. BEZ żadnych prochów, tj. benzo, barbi, z-drugsów. Ja na skręcie mam do snu tak daleko, jak do optymizmu.
You wouldn't? Yes you would. You would lie, cheat, inform on your friends, steal, do *anything*
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
  • 2198 / 709 / 0
Byłaś wcześniej na detoxach szpitalnych czy w ośrodkach? Nie wierzę że jakikolwiek lekarz dał buprę bez "papierów". Przecież w tym kraju założenie jest takie że liczy się że ćpun prędzej umrze niż państwo będzie musiało mu coś zapewnić i stracić pieniążki. Moje próby dostania bupry skończyły się tak że jedna lekarka nie chciała dać, ale metadon to od ręki xD
Inny doktorek powiedział że on się nie zna na takich lekach i nie będzie przepisywał, mimo że próbowała go nawet namówić terapeutka uzależnień która pracuje w tym samym budynku. Ostatnia lekarka prosto w oczy skłamała że ona nie ma uprawnień i nie może wypisać takiego leku. Teraz to już to pierdolę, wolę dopłacić i brać na czarno.

Dla mnie buprenorfina zbija ciśnienie psychiczne bardzo dobrze. Może to wynika też z tego że po hel musiałbym conieco akcji wykonać żeby go skołować, kodeina nie ma sensu, dobrego maku brak. Innych opio też tak od ręki nie załatwię. Moja przerwa jest motywowana tylko finansami, ale zobaczymy za parę tygodni jak mi się w głowie poukłada.
Autor tego posta jest żywym (?) przykładem że selekcja naturalna nie działa.
Nie bierzcie moich rad poważnie, konsultujcie to z bardziej obeznanymi osobami a najlepiej lekarzem. Słuchacie mnie na własną odpowiedzialność.
  • 11996 / 2343 / 0
Oczywiście, że można dostać buprenorfinę - nawet na 30%, jeśli trafisz dobrego lekarza.
ODPOWIEDZ
Posty: 1785 • Strona 50 z 179
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.