...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 1785 • Strona 112 z 179
  • 141 / 22 / 0
22 lutego 2021Ratnehap pisze:
Udało się 11 dni bez majki!
Wow, Super! Absolutny wypas :)


Możesz spróbować się zmusić do wykonania jakiejś pracy twórczo manualnej, będziesz z siebie mega dumna jak ci się uda za to wziąć.
Ja buduję ze styropianu pustynną kryjówkę dla mojej jaszczurki. Nie ma czegoś takiego na allegro a by się przydało.
Jedyna szansa na energię dla mnie w takich sytuacjach to mieć jakiś realny pomysł i się w niego wkręcić
  • 230 / 40 / 0
^up Ja ostatnio mnóstwo czytam po pracy i się uczę. Jak przychodzę po tej 15-tej to trochę odpocznę i wałkuję książki. :D
Chociaż może i do jakiejś manualnej działalności się przekonam, chociaż nigdy nie szło mi to najlepiej. Już prędzej sięgnę po dawno zakurzoną gitarę. 😁
People have been taking drugs for thousands of years; it is a universal right of all cultures, because we can't stand reality in too many doses sober.
  • 499 / 269 / 0
Osobiście zawsze mam tryliard pomysłów, co będę robić, zarówno jak się nagrzeję, tak, jak grzać nie będę.

Zazwyczaj na tym się kończy, że absolutnie fantastyczne rzeczy zostają tam, gdzie się narodziły, czyli w moim bałaganie w głowie. Nie mogąc się zdecydować, od którego wątku zacząć, finalnie leżę, jak robak i sobie fantazjuję o mojej kreatywności oraz geniuszu w każdym aspekcie %-D

Co całkiem sprawnie koi moje sumienie, pod względem bycia użyteczną tak dla siebie, jak i innych.
To już chyba wyższy level prokrastynacji, kiedy prokratynuję od czynności prokrastynujących. Jedynie dzięki zdarzającym się od czasu do czasu tsunami hipomanii, udaje się mi cokolwiek pchnąć do przodu w mym marnym żywocie.
  • 3 / / 0
Panowie, pytanie mam. Brałem tramal ok. 3lata codziennie, dawka 300-400mg na dobę. W listopadzie miałem operacje na przepuklinę. Po operacji pobrałem doraźnie i mniejsze dawki ale dostawałem pulsu i ciśnienia. W nowy rok wziolem 50mg pogryzłem, znów puls ponad 130 i ciśnienie wysokie. Od nowego roku nic nie biorę. Mija ponad dwa mięsiace i dalej mnie wszystko boli, nogi, ręce i wql takie ogólnie oslabienie i nic się niechce.. Do tego nierówne bicie serca(takie mam wrażenie)/ kołatanie. To może być po odstawieniu? Jeśli tak to jak długo może się to utrzymać?
  • 230 / 40 / 0
@Melodyne Ja też często po strzale sobie właśnie wyobrażam co to ja nie zrobię, czego to nie osiągnę. Potrafiłam np. nazamawiać jakichś podręczników z biologii i chemii, bo wymyśliłam, że jednak chcę iść na medycynę po zarządzaniu (co wiązałoby się z ponownym pisaniem matury rozszerzonej). Albo wyobrażam sobie niestworzone scieżki kariery, od jakiegoś dyrektora, przez architekta, projektantkę ubrań, piosenkarkę. A suma sumarum od kilku lat stoję w tym samym miejscu, mam tę samą pracę i robię wciąż te same studia tylko na dalszym stopniu. XD Ale pomarzyć można! Za dużo perspektyw, za mało czasu. %-D
People have been taking drugs for thousands of years; it is a universal right of all cultures, because we can't stand reality in too many doses sober.
  • 2024 / 584 / 0
Ah shit, here we go again. Update status.

11 doba skończona bez opio, 12 rozpoczęta.
Znajomy miał mnie wciągnąć na metadon bo doktor N. już długo nie pożyje (słynna w Łodzi osoba) niestety, ma swoje odjazdy, natomiast kontakt ze środowiskiem okołometadonowym obecnie by mi nie posłużył. Pomyślę, w ogóle to znam kilkanaście osób z PLB i jednoczesnym metadonem, zastanawiam się jak to działa - dopóki wzajemnie się poradnie nie widzą, to tak, ale PLB to nie cukierki (a przynajmniej u mnie - duuuużo oxy i fenta). Co zrobię przy następnej recepcie na PLB? Nie wiem, mam jeszcze 2 miesiące na martwienie się.
Problemy? Mogę się już kąpać i patrzeć na wodę, ale nie mogę spać i dalej mam NIEZNOŚNY rowerek, rzucam się po łóżku, śpię w letargu może 1h dziennie łącznie. Jestem już tak dojebana, że jak zamknę oczy siedząc na krześlę to pomarańczowe kręgi mi latają i jakieś mroczki, piski w uszach.

To najdłuższy czas bez opio od... hmm. Ostatnio była brana heroina, fentanyl i oksykodon w ilościach naprawdę ogromnych, więc liczę się, że może ze mnie powoli schodzić. Najbardziej dojebuje mnie psychika. Obcięłam Was na socialach, ogólnie nie wchodzę nigdzie, tylko tutaj na ten temat mam dyspensę. Porada z płynami z cytrysami na dtx jest świetna, trzeba co prawda wmuszać w siebie więcej niż 2l, ale dopiero po drugiej dobie na ok. 3,5l zaczęłam się pocić, wcześniej - nic, tylko dreszcze, przeczulica, rowerki. Taka już jestem, że nie wymiotuję (nawet, gdybym teraz walnęła szklanę wódy 40%), więc te toksyny siedzą gdzieś w organiźmie. Biorę piracetam i dbam o jony/tłuszcze. Do tego magnez i suple.

Właśnie wróciłam z apteki (mój pierwszy dłuższy spacer! 40 minut mi zajęła droga normalnie na 15, w tym 2x na wysokie piętro w wieżowcu bez windy, ale doszłam) i pani doktor oczywiście zjebała najważniejszą receptę na Imovane. Do tej pory schodziłam CT (poza piracetamem), z psychotropów czy benzo oprócz tego na epi nic, a wenflonów założyć nie mam miejsca; wezwałam kolegę pielęgniarza w temacie to też załamał ręce. Jakimiś bejbi igiełkami ze dwa razy udało mi się puścić w "nowe" gałązki na wierzchu dłoni, ale na krótko.

Co odebrałam z apteki? klonazepam, ale nie biorę więcej niż 2mg/dzień (jak od wielu lat), bo nie będę prowokowała epilepsji, kolejnej zapaści mogę już nie przeżyć. Mam nalokson, ale nie atropinę i nie mam nikogo przeszkolonego z resuscytacji obok.

Klonidyna! Matka uczulona, ale mam nadzieję, że po niej nie odziedziczyłam. Zacznę od jednej tabletki, jutro mam 3 op. jeszcze odebrać w DOZie. Co się namęczyłam, żeby ją wyszarpać... Benzodiazepiny pisane lekką rączką, problem z lekiem na serce. No kurwa.
W końcu, przetestuję czy zdejmie te rowerki. Bo jestem załamana. Jakbym miała wskazać, co potencjalnie działa na mnie najbardziej rozpierdalająco, to (poza bałaganem na chacie który dopiero teraz magicznie dostrzegam i wymaga wymiany mebli itp, bo mnie to denerwuje) właśnie rowerki i przymus ruchu. Jak to zdejmie, to będzie super.

Dzięki piracetamowi jakoś jasniej formułuję to, o czym myślę, ale dalej jest to bardzo chaotyczne - jak widać - i czuję się głupia, próbuję trzaskać krzyżówki ale nie wiem czy to coś pomaga, tak chyba czują się ludzie po udarach - z tego, co matula opowiadała.
RZS jak? Napierdala. Napierdala przeokrutnie, skręt/paws plus RZS norma 300% (badanie pół roku temu). Ale jak wezmę teraz jakieś opio, no to budzę się w punkcie wyjścia.
Przeokrutny stan psychiczny, ale do tego się przyzwyczaiłam, niemniej dawno nie miałam tak silnych kompulsywnych S-ek.

Mam też pregabalinę 150, co prawda pani doktor zjebała ilość opakowań, ale spróbuję na nią ostrożnie wskoczyć. Mam też kilka opakowań baklofenu 25, poprosiłam o te leki w związku z tikami/rowerkami/itp, niemniej baklo zostawiam jeśli Iporel/klonidyna nie zadziała.

I co tu jeszcze... Dziś 20 minut szykowałam się PSYCHICZNIE do wyjścia po e-recepty do apteki, ale jak wyszłam, to zauważyłam, że jakoś tak... Lepiej mi się zrobiło po wysiłku. Boli wszystko, ale po raz pierwszy od tych ~10 dni poczułam głód (zwykły), a nie narkotyczny. Niestety żołądek nie działa jeszcze jak powinien i mimo braku wymiotów (a może właśnie przez to) muszę bardzo uważać, co jem. Papki, kaszki, banany rozgniecione widelcem i to bardzo ostrożnie. Schudłam kilka kilo, przy czym najbardziej zapadła mi się okolica policzków, talii oraz wewnętrznych ud. Kolana mam wręcz kościste, co wygląda nieco śmiesznie.

Oby ta klonidyna pomogła, bo prawdopodobnie fatalne samopoczucie psychiczne zakrawa u mnie już o psychozę od braku snu. I co, kochani moi? Tulę. Najgorsza jest ta ciągła świadomość, że jestem o telefon i o 10 minut (a nawet nie) od ulgi, ale potem budzę się zrestartowana. Ba, na drugim dniu jeszcze robiłam jednej zawodniczce zastrzyk, bo się wczołgała do mojej jamy detoksowej i o mało co na kopach nie wyleciała. Pomagałam kilku osobom z IV, bo sami nie umieją się sobie powkłuwać i mają bardzo zniszczone żyły, ale nie po to zniknęłam, żeby 'dobre dusze' mi się wpierdalały z heroiną do domu. Wiem, jak niedaleko od zdania "to ja ci ćwiarę zostawię, najwyżej sprzedasz komuś albo sobie powoli weźmiesz" do całkowitego nawrotu i to tak, jakby mieli mi zaraz wszystko zabrać.

Dlatego przykro mi, jeśli czyta to osoba, która dostała po prostu ode mnie w mordę na 4/5 dniu jak znowu się wtoczyła do mojej jamy detoksowej z tą samą sprawą, ale podawanie komuś towaru będąc samemu na peaku skręta - no kurwa, nawet idiota wie, o co tu chodzi. Od słowa do słowa, nie chciała osoba opuścić mojej jamy, a więc musiałam ją wystawić, wcześniej oszałamiając podbródkowym po ktorym zwiotczała i na szczęście nie uderzyła tyłem głowy o schody. Wcześniej po grzecznym "wyjdź, proszę, nie mam siły z tym walczyć" napadł ja nieziemski wkurw i to ja dostałam w mordę (mocno), ale po fali bólu dokonałam po prostu kontrataku. Obrony koniecznej. Jeśli czujesz, że cię napadłam, to zapraszam na policję i czekam na wezwanie w sprawie o pobicie. Nie omieszkaj powiedzieć, o co chodziło. A że czytasz te pierdolone posty - wiem, tyle pierdolisz gębą po strzale.

Taaaak. Agresja i adrenalina na ogromnym poziomie, ciągle. To plus brak snu to mordercza kombinacja.
Będę wdzięczna za JAKIKOLWIEK feedback. Nie mogę spodziewać się żadnej pochwały itp. w środowisku domowym czy znajomych IRL, raczej ciągnięcia w dół. Samotność okropnie boli w takim stanie.

@DexPL, wybacz zawracanie dupy, ale czy te rowerki mogą utrzymywać się w postaci PAWS nawet po klonidynie, pregabalinie, ostatecznie baklofenie jeszcze przez x czasu? Boję się, że to mnie dopierdoli ostatecznie i w końcu wykręcę zakazany numer, ew. oddanie telefonu nic nie da bo mam niemalże okno-w-okno obecnie.

Gdyby ktos nie wiedział, nie mówię tu o wychodzeniu z kilkumiesięcznego ciągu. Biorę opio IV w dużych ilościach od ~15 roku życia (sevredole i fnt), minęła dekada brania i przerwy zawsze były wywołane np. brakiem pieniędzy, potrwały 3 dni, potem na pełnej wpierdalałam się z powrotem. Takiej sytuacji, jak teraz - zaraz dwa tygodnie, choć czas się wleeeeecze i poprawa jest nikła - nie miałam od tej dekady. Bardzo, bardzo nie chcę tego spierdolić. Bardzo się boję.

edit: @Grzyboryba, witam konsumenta. :* Oczywiście kojarzę, a nawet gdybym nie kojarzyła, to kraj + avatar są wystarczającą podpowiedzią. Jak widzisz, u mnie teraz front "odrobinę" się zmienił. Trzymaj proszę kciuki za mnie, możesz nawet oszukiwać, ale chciałabym odpocząć od tej jebanej hery po ponad dekadzie. Chciałabym doprowadzić sprawy hormonalne do porządku i zminimalizować [!] opio na RZS, bo jak będę nawet łykała zgodnie z rozpiską z PLB, to dalej uważam to za uzależnienie od opioidów. Jestem teraz płaczliwą pizdeczką, ale ślę całusy i tulasy.
You wouldn't? Yes you would. You would lie, cheat, inform on your friends, steal, do *anything*
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
  • 1851 / 215 / 36
Jak dotrwałaś do dwóch tygodni abstynencji, to zwyczajnie szkoda byłoby to spierdolić teraz. Nie znam przyczyny tego stanu, czy to brak hajsu na towar, czy próba odstawienia, ale nawet jeśli chodzi o te pierwsze- zwyczajnie szkoda byłoby poświęconej energii marnować, masz już bliżej niż dalej. Rowerek minie w końcu, a pojawienie się apetytu na jedzenie to bardzo dobry znak . Nie poddawaj się.
  • 2024 / 584 / 0
@wildwolf, dziękuję. Na razie łyknęłam jeden Iporel i na noc dodam drugi, bo żadna reakcja niepożądana nie nastąpiła, ciężko stwierdzić czy nogi bolą po dzisiejszym wysiłku, czy "rzucają". Przyczyna jest prosta - mam pieniądze, ale jestem po prostu już zmęczona 'rozdwojeniem jaźni' jakie występuje u terapeutki-opioszmaty ;) Plus zmęczona 'atrakcjami' tego stylu życia, takimi jak strach o ropnie, o kable, kontakty z półświatkiem, zapierdalająca tolerancja, przyjemności z grzania nie mam już DAWNO. Mówię tu o kwestii kilku lat. Podejmowałam się kilku prób odstawień, z reguły im bardziej się ze sobą głaskałam (och, tu tyle pościeli, kocyk, laptop, spokój, tutaj pełna obstawa lekowa) tym szybciej spierdalałam, bo za łatwo mi to odstawienie przychodziło, a w kilku momentach pewnie zamieniłam najgorsze dni na politoksy-upierdolenie. Nie o to tu przecież chodzi. Poza tym ćpun tak szybko zapomina o tym, jak to jest być na skręcie, a od myśli "jeden raz nie zaszkodzi" dosłownie czuć, jak dopamina się zaczyna grzać... Tak, jak Alien kiedyś napisał - jesteśmy mistrzami w puszczaniu cierpienia w niepamięć. I to cierpienia niewyobrażalnego dla przeciętnego Kowalskiego! A jednak x razy te ileś dni pierdolnęłam w kąt dla czegoś, co nawet nie dało mi przyjemności, a i ulgi niewiele. Przerażające jest to, że cent płynu wpuszczony w moje żyły zabrałby wszystkie problemy na chwilę - poza jednym, obudzeniem się w punkcie zero. Przeraża mnie dependencja mojego ciała na to.

Jestem pełna nadziei odnośnie Iporelu. Piracetam też dokończę, kilkanaście 800mg jeszcze mam. Wzięłam Iporel (1 tabs.) jak pisałam tamtego posta i kilka minut temu po raz pierwszy od kilku dni usiadłam przy biurku "normalnie", a nie z nogami w górze. Ciężar jakby lekko odpuścił. Nawet jeśli to autosugestia i placebo, to niech sobie tak będzie.

Jeśli mogę coś dodać od siebie - te 10-11 dni to dużo, wiem, zwłaszcza z moją historią. Komplikuje mi niezwykle sprawę to ostre reumatoidalne zapalenie stawów, choć wielu ćpunów by się dało pociąć za takie papiery w PLB. Nie chcę jednak obrosnąć nadmiernie w piórka, bo zdaję sobie sprawę, że lata które normalni ludzie przeznaczają na np. socjalizację, uczenie się (książki nie są jednak miarą człowieka, co z tego, że elokwentna, jak wpierdolona po uszy), rozwijanie - ja przeznaczyłam je na IV. I nikt mi za free nie da tych skilli tylko dlatego, że stukną mi - dajmy na to -dwa tygodnie.

Jak na złość towar przed dtx pojawił się niezły, lepszy niż zwykle, ale zmęczyło mnie to. Obrzydziło mnie to. Może to jest rozwiązanie... Bo brak pieniędzy czy inne kwestie potrafiłam przeskoczyć, często potem żałując, ale jednak potrafiłam. Nie wstydzę się, że dałam tamtej personie w mordę. Lepiej jej w mordę, niż sobie w żyłę.

Leczenie depresji i terapia to już grubszy temat - ale na pewno lepiej startować do tego będąc czystym, tak mi się przynajmniej wydaje. Obecnie chyba niczego nie jestem już pewna. Będę musiała dokonać gruntownego przewartościowania wielu rzeczy, które do tej pory wydawały mi się oczywiste/były ukryte za zasłoną jako high-functioning-addict.
You wouldn't? Yes you would. You would lie, cheat, inform on your friends, steal, do *anything*
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
  • 1851 / 215 / 36
Mi iporel pomógł i to bardzo, rowerek przechodził jak ręką odjął, a wkurwiał mnie niemiłosiernie. Spróbuj też oprócz spacerów spróbować gorącej kąpieli, też powinno pomóc.
Heh, doszłaś do etapu, gdzie od dłuższego czasu ćpanie nie daje żadnej przyjemności, a pozwala po prostu funkcjonować. Dobry moment na przerwę.
Kto nie robi przerwy, ten szybko traci nerwy.
  • 4603 / 2173 / 1
Hej @Jamedris
Gratuluję i jednocześnie bardzo przestrzegam. Jesteś w tej chwili w okresie który decyduje o tym, czy detoks będzie skuteczny, czy nie. Wątpliwości, kłopoty, myśli, wręcz natłok myśli to jest to z czym walczy każdy odstawiający opiowrak. To one ostatecznie nas łamią i zmuszają do "zablokowania ich" kolejnym strzałem.
Co mogę więcej doradzić, niż napisałem w pierwszym poście tego tematu.
1. Zacznij pracować nad jelitami. Codziennie, na siłę przynajmniej 5 małych (po 150-200gram max) gorących posiłków. Doskonale wiesz, co opio robią z jelitami. Dlatego trzeba je "rozkręcić". Zwiększyć przemianę materii. Dzięki czemu oczyścisz się dodatkowo z toksyn. Baban i kaszki były dobre na 1, 2 dzień. W tej chwili puree z ziemniaczka, potrawka z kurczaczka i sosik. Makaronik ze szpinakiem, czy co tam lubisz. białko w ilości 1,5grama na kgmc dziennie. Tłuszcze w ilości max 1 gr/kgmc. Węglowodany wg uznania (jednak lepiej złożone niż proste).
2. Do tego dorzuć produkt apteczny na przeczyszczenie (o ile dalej masz blokadę), ale tylko do chwili jak pójdzie. Nie przesadź. Najlepiej masz "czop" który trzeba oczyścić i wtedy wypróżnisz się jak należy. Można też mechanicznie. Lewatywa i po kłopocie.
3. Iporel na pewno zadziała. Znam dosłownie 2 osoby na które nie działał. Jeżeli 75mg co 12h uznasz za mało, to możesz wziąć 3 tabsy dziennie. Maksymalnie do 4 dziennie na Twoją masę ciała. Pamiętaj, że ten lek obok rowerków działa na układ krwionośny. Nie chcemy by serducho wstrzymało się nadmiernie.
4. Co do nasennych. 1 tabsa przy regularnie branych benzo może nie wystarczyć. Możesz wziąć np półtorej. Jednakże jeżeli to nie zadziała nie bierz więcej. Nie ma sensu. Jedynie wpieprzysz się w kolejny preparat.
5. Otoczenie!!! Zmień. Jak najszybciej. Wcześniej czy później to przez nie popłyniesz. Sama stwierdziłaś, że życie Ci ucieka przez to co robiłaś przez ostatnie 10 lat. Odcinaj powoli kontakty do "toksycznych" ludzi. Wiem, że to trudne, że chujowe itd. Ale to jedyna droga. Nie ma opcji, że jakaś atencyjka kurwa dla funu wpadnie na Twoją detoks norę byś jej zajebała w kanał, bo sama się jeszcze nie nauczyła. Następnym razem powiedz przed drzwiami - spierdalaj i nie wracaj. Na pewno drzwi nie otwieraj.

Dawaj znać jak idzie. Będziemy na bieżąco coś radzić. Powodzenia.
ODPOWIEDZ
Posty: 1785 • Strona 112 z 179
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.